Podróż sentymentalna
St. Lesieniec, na górce dawny pałac, obecnie archiwum |
Boguszów - Gorce, widok ogólny |
Jest takie miejsce pod
Wałbrzychem, o którego istnieniu wie tylko garstka osób, a o którym może coś
ciekawego powiedzieć jeszcze mniejsza garstka. Zresztą takich miejsc jest
wszędzie sporo. Zdecydowałem się napisać o tym ewenemencie z bardzo ważnego
powodu. Tam właśnie było moje pierwsze miejsce pracy w regionie wałbrzyskim, z
którym związałem się na stałe aż do dziś, a podejrzewam, że już do końca życia.
Ale od tego momentu minęło, bagatela, pół wieku. Na falach reminiscencji powracam
więc do tego roku szkolnego, który przeżyłem tam jako młody nauczyciel, a jest
to podróż zgoła sentymentalna.
To miejsce, to Stary Lesieniec, maleńkie osiedle
mieszkaniowe po drugiej stronie trakcji kolejowej, u stóp Boguszowa-Gorc,
odrębny przysiółek z własnym kościółkiem, szkołą, pałacem, włączony
administracyjnie w 1973 roku do miasta Boguszów-Gorce. Wcześniej za Niemców i
zaraz po wojnie był osobną wsią, przez jakiś czas w gromadzie Gorce. Z równym
powodzeniem mógł przynależeć do Kuźnic Świdnickich, które jednak nie były w
stanie odseparować się od prób wcielenia ich
bądź do Wałbrzycha, bądź Boguszowa.
Stary Lesieniec, ni to miasto, ni
wieś, bez względu na formalne związki z tym, czy owym organizmem
administracyjnym, żyje sobie własnym życiem. Położony w dolinie Lesku, pomiędzy
Gorcami i Czarnym Borem na północy, a
Kuźnicami Świdnickimi na wschodzie, stanowi malowniczo położoną enklawę,
otoczoną górami. Od północy góruje nad nim Mniszek w Górach Wałbrzyskich, a od
południa Masyw Dzikowca w Paśmie Lesistej Gór Kamiennych. Wąskim przesmykiem u
podnóża Dzikowca wzdłuż górskiego potoku prowadzi leśna dróżka do Grzęd nad kolejno położonymi pięcioma
stawami. Możemy tu odszukać dawne sztolnie po kopalni
srebra, a następnie ruiny zamku Konradów i dotrzeć do pięknie położonego
ośrodka rekreacyjnego nad jeziorkiem w Grzędach. To jeden z najbliżej
położonych od Wałbrzycha akwenów wodnych.
Fragment sztolni pokopalnianej za piątym stawem |
Stary Lesieniec to nic innego jak
typowe osiedle górnicze. Pokłady węgla kamiennego w jego rejonie należą do
najlepszych w zagłębiu wałbrzyskim. Zawartość węgla koksującego sięga w nich
40%, a najlepszy zalega w górnych warstwach ziemi. Eksploatowane były przez
kopalnię Victoria w pobliskich Kuźnicach Świdnickich. W okresie intensywnego
rozwoju kopalni węgla na początku XIX
powstał we wsi ciąg domków
jednorodzinnych zasiedlonych przez górników. Stary Lesieniec, jak sama nazwa
sugeruje, nie należy do najstarszych w tym rejonie. Wieś powstała w dobrach von Czettritzów dopiero w początkach
XVI wieku, co miało związek z rozwijającym się górnictwem rud srebra.
Prawdopodobnie w 1586 roku St. Lesieniec stał się własnością hrabiego von
Hochberga z Książa. Eksploatacja rud srebra upadła pod koniec XVI wieku, gdyż
stała się nieopłacalna. Na to miejsce wkroczyło górnictwo węgla kamiennego. Ale
wyraźny postęp w jego rozwoju nastąpił w II połowie XVIII wieku, gdy właścicielem
tych ziem stał się baron von Seheer-Thoss, pan z pałacu w Jedlince, ogromnie zasłużony dla rozwoju
kopalnictwa węgla w regionie wałbrzyskim i noworudzkim, założyciel uzdrowiska w
Jedlinie-Zdroju. Połączone kopalnie „Neue Gemeindegrube” w Starym Lesieńcu i „Gemeindegrube”
w Goracach ok. 1770 roku dawały średnio 900 ton węgla rocznie. Ale dopiero
początek XIX wieku przyniósł poważny i trwały rozwój górnictwa węgla. W 1838
roku uruchomiono kopalnię „Elise”, która potem połączyła się z kopalnią „Abendröthe”
w Gorcach (po wojnie szyb „Klara”).
W 1825 roku wieś liczyła już 80
domów, w tym pałac, 2 folwarki, wolne sołectwo, szkołę ewangelicką, browar,
bielnik, folusz, młyn wodny, wapiennik i gorzelnię. Miała więc wszystko, co
pozwala na samodzielny byt.
Rozwój kopalń spowodował, że z
początkiem XX wieku wieś przekroczyła 2 tys. mieszkańców. Równocześnie w jej
otoczeniu zachodziły daleko idące zmiany w krajobrazie. Pojawiły się hałdy,
przełożono koryto Lesku na długości około pół kilometra, pojawiły się
zapadliska terenu.
W 1827 roku wzniesiono kościółek
Św. Barbary z monumentalną wieżą nad bramą wejściową. Potwierdził on znaczenie Starego Lesieńca jako odrębnej
jednostki administracyjnej.
Po II wojnie światowej wieś
zachowała swój charakter osiedla mieszkaniowego górników pracujących w
pobliskich szybach kopalni „Victoria” w Kuźnicach Świdnickich, w Boguszowie (kopalnia barytu) i w
Gorcach.. W dawnym folwarku funkcjonowała spółdzielnia rolnicza, a w dawnym
pałacu umieszczono archiwum.
Stary Lesieniec przez wszystkie
lata PRL-u nie znalazł dróg rozwoju, żył własnym życiem podmiejskiej wsi,
skazanej na stagnację. Nie wybudowano nowych domów, nie powstały nowe zakłady
przemysłowe, rzemieślnicze lub usługowe. Ktoś napisał o nim, że jest to miejsce
z lekka senne. Ożywienie nastąpiło po przemianach sierpniowych, kiedy dawna wieś
jako część Boguszowa-Gorc zaczęła się liczyć w planach rozwojowych miasta, a
upadek przemysłu węglowego spowodował konieczność poszukiwania przez
mieszkańców osiedla nowych form zarobkowania.
W Starym Lesieńcu pod koniec lat
50-tych przeżyłem jeden piękny rok jako
początkujący nauczyciel języka polskiego i historii. Mieszkałem w starym budynku
szkolnym w dawnej sali lekcyjnej. Bezpośrednio z okna oglądałem Mniszka, osamotnione wzgórze, na które
robiłem piesze spacery, by usiąść na skalnej półce i rozkoszować się widokami
jak Mickiewicz na Judahu skale. Nowy budynek szkoły w pobliżu górniczego
osiedla domków jednorodzinnych wystarczał na zapewnienie nauki w siedmiu
klasach szkoły podstawowej. W Lesieńcu czułem się dobrze, ceniłem sobie swoją
pracę z młodzieżą, a także kontakty z dorosłymi. Utworzyłem kółko teatralne. Na
deskach Wiejskiego Domu Kultury, rzadko zresztą uruchamianego, wystawiliśmy
wesołą sztukę Benedykta Hertza „Trzewiczki szczęścia”. Było to rzadkie
wydarzenie, ogromnie ważne dla dzieci przemienionych w aktorów i dla ich
rodziców.
Dziś patrzę na ten przysiółek
innymi oczyma. Nie dostrzegałem wtedy uroków przyrody i krajobrazów tak mocno
jak obecnie. A Stary Lesieniec dzięki swemu położeniu w otoczeniu górskim może
dostarczać wiele estetycznych wrażeń. Jest też znakomitą bazą wypadową na
wycieczki w góry. Im więcej upływa lat, tym bardziej żal mi Starego Lesieńca,
żal że nie zdążyłem poznać dokładniej okolicznych terenów górskich. A może to także skutek żalu z powodu utraconych młodych
lat.
Fot. z internetu
To w Boguszowie-Gorcach - tak to się odmienia? - jest najwyżej połozony w Polsce rynek, prawda?
OdpowiedzUsuńKtóregoś jesiennego popołudnia nadłozylismy nieco drogi, by go zobaczyć, zrobiłam kilka zdjęć, ale nie sa najciekawsze, muszę powtórzyć ten wypad.
A co do uroków natury - dostrzegamy je na ogól z wiekiem, w młodości, zwłaszcza tej durnej, człowiek widzi inne uroki;)
Tak, Boguszów-Gorce, to bardzo interesujące miasto ze względu na położenie i bogatą historię. Pisałem o tym w moich wcześniejszych postach. Dziś warto się tam wybrać, także z uwagi na przedsięwzięcia związane z zagospodarowaniem rekreacyjno-sportowym Dzikowca, a przy okazji można zajrzeć do Starego Lesieńca, sprawdzić czy się obudził?
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie;)
OdpowiedzUsuńNa kamieniu węgielnym wmurowanym w jedną ze ścian kościoła pw. św.Barbary jest wyryty rok 1928
OdpowiedzUsuńWitam, bardzo ciekawy blog, jest on pierwszym, którego przeczytałem zanim założyłem swój :)
OdpowiedzUsuń