Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 26 lutego 2012


Podróż sentymentalna

St. Lesieniec, na górce dawny pałac, obecnie archiwum

Boguszów - Gorce, widok ogólny
Jest takie miejsce pod Wałbrzychem, o którego istnieniu wie tylko garstka osób, a o którym może coś ciekawego powiedzieć jeszcze mniejsza garstka. Zresztą takich miejsc jest wszędzie sporo. Zdecydowałem się napisać o tym ewenemencie z bardzo ważnego powodu. Tam właśnie było moje pierwsze miejsce pracy w regionie wałbrzyskim, z którym związałem się na stałe aż do dziś, a podejrzewam, że już do końca życia. Ale od tego momentu minęło, bagatela, pół wieku. Na falach reminiscencji powracam więc do tego roku szkolnego, który przeżyłem tam jako młody nauczyciel, a jest to podróż zgoła sentymentalna.
To miejsce, to Stary Lesieniec, maleńkie osiedle mieszkaniowe po drugiej stronie trakcji kolejowej, u stóp Boguszowa-Gorc, odrębny przysiółek z własnym kościółkiem, szkołą, pałacem, włączony administracyjnie w 1973 roku do miasta Boguszów-Gorce. Wcześniej za Niemców i zaraz po wojnie był osobną wsią, przez jakiś czas w gromadzie Gorce. Z równym powodzeniem mógł przynależeć do Kuźnic Świdnickich, które jednak nie były w stanie  odseparować się od prób wcielenia ich  bądź do Wałbrzycha, bądź Boguszowa.
Stary Lesieniec, ni to miasto, ni wieś, bez względu na formalne związki z tym, czy owym organizmem administracyjnym, żyje sobie własnym życiem. Położony w dolinie Lesku, pomiędzy Gorcami i Czarnym Borem na północy,  a Kuźnicami Świdnickimi na wschodzie, stanowi malowniczo położoną enklawę, otoczoną górami. Od północy góruje nad nim Mniszek w Górach Wałbrzyskich, a od południa Masyw Dzikowca w Paśmie Lesistej Gór Kamiennych. Wąskim przesmykiem u podnóża Dzikowca wzdłuż górskiego potoku prowadzi leśna dróżka do Grzęd nad kolejno położonymi pięcioma stawami. Możemy tu odszukać dawne sztolnie po kopalni srebra, a następnie ruiny zamku Konradów i dotrzeć do pięknie położonego ośrodka rekreacyjnego nad jeziorkiem w Grzędach. To jeden z najbliżej położonych od Wałbrzycha akwenów wodnych.

Fragment sztolni pokopalnianej za piątym stawem

Stary Lesieniec to nic innego jak typowe osiedle górnicze. Pokłady węgla kamiennego w jego rejonie należą do najlepszych w zagłębiu wałbrzyskim. Zawartość węgla koksującego sięga w nich 40%, a najlepszy zalega w górnych warstwach ziemi. Eksploatowane były przez kopalnię Victoria w pobliskich Kuźnicach Świdnickich. W okresie intensywnego rozwoju kopalni węgla  na początku XIX powstał  we wsi ciąg domków jednorodzinnych zasiedlonych przez górników. Stary Lesieniec, jak sama nazwa sugeruje, nie należy do najstarszych w tym rejonie. Wieś powstała  w dobrach von Czettritzów dopiero w początkach XVI wieku, co miało związek z rozwijającym się górnictwem rud srebra. Prawdopodobnie w 1586 roku St. Lesieniec stał się własnością hrabiego von Hochberga z Książa. Eksploatacja rud srebra upadła pod koniec XVI wieku, gdyż stała się nieopłacalna. Na to miejsce wkroczyło górnictwo węgla kamiennego. Ale wyraźny postęp w jego rozwoju nastąpił w II połowie XVIII wieku, gdy właścicielem tych ziem stał się baron von Seheer-Thoss, pan z pałacu  w Jedlince, ogromnie zasłużony dla rozwoju kopalnictwa węgla w regionie wałbrzyskim i noworudzkim, założyciel uzdrowiska w Jedlinie-Zdroju. Połączone kopalnie „Neue Gemeindegrube” w Starym Lesieńcu i „Gemeindegrube” w Goracach ok. 1770 roku dawały średnio 900 ton węgla rocznie. Ale dopiero początek XIX wieku przyniósł poważny i trwały rozwój górnictwa węgla. W 1838 roku uruchomiono kopalnię „Elise”, która potem połączyła się z kopalnią „Abendröthe” w Gorcach (po wojnie szyb „Klara”).
W 1825 roku wieś liczyła już 80 domów, w tym pałac, 2 folwarki, wolne sołectwo, szkołę ewangelicką, browar, bielnik, folusz, młyn wodny, wapiennik i gorzelnię. Miała więc wszystko, co pozwala na samodzielny byt.
Rozwój kopalń spowodował, że z początkiem XX wieku wieś przekroczyła 2 tys. mieszkańców. Równocześnie w jej otoczeniu zachodziły daleko idące zmiany w krajobrazie. Pojawiły się hałdy, przełożono koryto Lesku na długości około pół kilometra, pojawiły się zapadliska terenu.
W 1827 roku wzniesiono kościółek Św. Barbary z monumentalną wieżą nad bramą wejściową. Potwierdził on  znaczenie Starego Lesieńca jako odrębnej jednostki administracyjnej.
Po II wojnie światowej wieś zachowała swój charakter osiedla mieszkaniowego górników pracujących w pobliskich szybach kopalni „Victoria” w Kuźnicach Świdnickich, w Boguszowie (kopalnia barytu) i w Gorcach.. W dawnym folwarku funkcjonowała spółdzielnia rolnicza, a w dawnym pałacu umieszczono archiwum.
Stary Lesieniec przez wszystkie lata PRL-u nie znalazł dróg rozwoju, żył własnym życiem podmiejskiej wsi, skazanej na stagnację. Nie wybudowano nowych domów, nie powstały nowe zakłady przemysłowe, rzemieślnicze lub usługowe. Ktoś napisał o nim, że jest to miejsce z lekka senne. Ożywienie nastąpiło po przemianach sierpniowych, kiedy dawna wieś jako część Boguszowa-Gorc zaczęła się liczyć w planach rozwojowych miasta, a upadek przemysłu węglowego spowodował konieczność poszukiwania przez mieszkańców osiedla nowych form zarobkowania.
W Starym Lesieńcu pod koniec lat 50-tych  przeżyłem jeden piękny rok jako początkujący nauczyciel języka polskiego i historii. Mieszkałem w starym budynku szkolnym w dawnej sali lekcyjnej. Bezpośrednio z okna oglądałem Mniszka, osamotnione wzgórze, na które robiłem piesze spacery, by usiąść na skalnej półce i rozkoszować się widokami jak Mickiewicz na Judahu skale. Nowy budynek szkoły w pobliżu górniczego osiedla domków jednorodzinnych wystarczał na zapewnienie nauki w siedmiu klasach szkoły podstawowej. W Lesieńcu czułem się dobrze, ceniłem sobie swoją pracę z młodzieżą, a także kontakty z dorosłymi. Utworzyłem kółko teatralne. Na deskach Wiejskiego Domu Kultury, rzadko zresztą uruchamianego, wystawiliśmy wesołą sztukę Benedykta Hertza „Trzewiczki szczęścia”. Było to rzadkie wydarzenie, ogromnie ważne dla dzieci przemienionych w aktorów i dla ich rodziców.
Dziś patrzę na ten przysiółek innymi oczyma. Nie dostrzegałem wtedy uroków przyrody i krajobrazów tak mocno jak obecnie. A Stary Lesieniec dzięki swemu położeniu w otoczeniu górskim może dostarczać wiele estetycznych wrażeń. Jest też znakomitą bazą wypadową na wycieczki w góry. Im więcej upływa lat, tym bardziej żal mi Starego Lesieńca, żal że nie zdążyłem poznać dokładniej okolicznych terenów górskich. A może to także skutek żalu z powodu utraconych młodych lat.

Fot. z internetu

5 komentarzy:

  1. To w Boguszowie-Gorcach - tak to się odmienia? - jest najwyżej połozony w Polsce rynek, prawda?
    Któregoś jesiennego popołudnia nadłozylismy nieco drogi, by go zobaczyć, zrobiłam kilka zdjęć, ale nie sa najciekawsze, muszę powtórzyć ten wypad.

    A co do uroków natury - dostrzegamy je na ogól z wiekiem, w młodości, zwłaszcza tej durnej, człowiek widzi inne uroki;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Boguszów-Gorce, to bardzo interesujące miasto ze względu na położenie i bogatą historię. Pisałem o tym w moich wcześniejszych postach. Dziś warto się tam wybrać, także z uwagi na przedsięwzięcia związane z zagospodarowaniem rekreacyjno-sportowym Dzikowca, a przy okazji można zajrzeć do Starego Lesieńca, sprawdzić czy się obudził?

    OdpowiedzUsuń
  3. Na kamieniu węgielnym wmurowanym w jedną ze ścian kościoła pw. św.Barbary jest wyryty rok 1928

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, bardzo ciekawy blog, jest on pierwszym, którego przeczytałem zanim założyłem swój :)

    OdpowiedzUsuń