Miejsca
niezwykłe - Przełęcz Walimska
Czy można coś ciekawego napisać o
przełęczy górskiej, przecież jest ich w górach „na pęczki”, co jedna to
ładniejsza, wiele z nich znakomicie zagospodarowanych? Ale prawdą jest, że
przełęcz przełęczy nierówna. Ta przełęcz, o której piszę ma szczególne
przymioty. Przede wszystkim jest miejscem położonym przy drodze, skąd
prowadzi pieszy szlak górski na
nieodległą Wielką Sowę. Ta droga to osobny temat, o którym za chwilę.. Sama zaś
Przełęcz zwana Walimską zasługuje na uwagę ze względu na rolę, jaką pełni
dzięki swemu położeniu w ruchu turystycznym, a także walorom widokowym .
Przełęcz Walimska znajduje się na
wysokim siodle, odchodzącym od północno-zachodniego zbocza Wielkiej Sowy (755 m. npm.) przy drodze z
Walimia przez Rościszów, Pieszyce do Dzierżoniowa. Już w drugiej połowie XIX
wieku Wielka Sowa zaczęła przyciągać turystów, a ścieżki górskie zaroiły się
pieszymi spacerowiczami. Rozwój komunikacji omnibusowej i kolejowej spowodował
napływ turystów z Wrocławia , Świdnicy i całego Dolnego Śląska. Z Przełęczy
Walimskiej można było bez pośpiechu odbyć spacer na Wielką Sowę i z powrotem w
ciągu jednodniowej wycieczki. Stanowiła ona wówczas, tak jak i obecnie miejsce
biwakowe.
W okresie wielkiego głodu na
Śląsku w ramach tak zwanych robót publicznych (lata 1847-49) wybudowano drogę
przejezdną z Walimia do Pieszyc przez Przełęcz Walimską, za przysłowiową „łyżkę
zupy”. Nazwano tę drogę – Hungerstrasse – „droga głodu”. Wiodła ona wijąc się
serpentynami częściowo przez las, a częściowo odkrytymi zboczami gór, z których
widok przyprawiał przejezdnych o zawrót głowy. Mało jest takich dróg, zwłaszcza
kiedy jedziemy z Przełęczy w kierunku Walimia, które nieomal wymuszają
zatrzymanie się choć na chwilę, by oczy nacieszyć rozległą panoramą
rozciągającej się u stóp kotliny, w której z gąszcza drzew i krzewów
przebłyskują kolorowe dachy budynków. To jedna z najpiękniej położonych
miejscowości w Sudetach - Walim - ongiś ośrodek przemysłu włókienniczego,
dziś odradzająca się na nowo baza
turystyki, rekreacji i wypoczynku górskiego
Możliwość bezpośredniego dotarcia
pojazdami konnymi lub mechanicznymi spowodowała masowy ruch turystyczny na
Wielką Sowę. Trudno się dziwić, że już w latach 1865-70 wybudowano tu gospodę,
nazwaną od siedmiu olbrzymich świerków, rosnących na polanie „Sieben- Kurfürsten- Baude”. Z
końcem XIX wieku ciesząca się popularnością gospoda wzbogaciła się o 18 miejsc
noclegowych w 10 pokojach i pełniła funkcję schroniska turystycznego. Obok
budynku utwardzono grunt dla parkowania pojazdów. Obiekt schroniska tonął w
kwiatach, obsadzony ligustrem, śnieguliczką, dereniem białym i bzem. Podobne schroniska wybudowano przy innych
szlakach prowadzących na Wielką Sowę: „Orzeł”
- na Przełęczy Sokolej , a nieco
wyżej „Marysieńkę”(obecnie „Sowa”).
schronisko "Orzeł" |
Na początku XX wieku w niewielkiej odległości od „Siedmiu
Elektorów” pobudowano z cegły i drewna mały pawilon gastronomiczny z miejscem
widokowym na całą panoramę gór. Można z niego było obserwować wieżę na Wielkiej
Sowie, wierzchołki Gór Kamiennych,
Wałbrzyskich, a przy sprzyjającej pogodzie także Karkonosze ze Śnieżką. Rzecz
oczywista, że stanowiło to dodatkowy magnes przyciągający turystów z różnych
stron Dolnego Śląska i całej Rzeszy. W okresie międzywojennym ugruntowała się wysoka
pozycja tego miejsca na mapach turystycznych „Sieben Kurfürsten”, bo taką nazwę
nosiła wtedy Przełęcz Walimska była wymieniana w niemieckich baedekerach.
Niemieccy turyści lubili zatrzymywać się we wszystkich napotkanych po
drodze schroniskach dla „odświeżenia i ochłody”, to był rytuał mocno
zakorzeniony. Ambicją gospodarzy podyktowaną zresztą zdrową konkurencją było
przyciągać wędrowców coraz to innymi atrakcjami. Schronisko „Siedmiu Elektorów”
wiodło w tej materii prym.
Kres wszystkiemu położyła wojna,
a zwłaszcza całkowita likwidacja ruchu turystycznego w tym rejonie w związku z
tajemniczą militarną inwestycją III Rzeszy w Górach Sowich znaną pod
kryptonimem „Riese”, czyli „Olbrzym”. Cały ten obszar stanowił teren wojskowy z
zakazem poruszania się dla całej ludności i to znacznie wcześniej, zanim
rozpoczęto pod koniec 1943 roku drążenie podziemnych sztolni i wznoszenie
wojskowych obiektów naziemnych. Ruch turystyczny zamarł w Górach Sowich na
wiele lat, bo i po wojnie sytuacja nie przedstawiała się lepiej.
Po roku 1945 restauracja
funkcjonowała jeszcze z górą trzy lata. Wobec zahamowania ruchu turystycznego
nie tylko z powodu powojennej biedy, ale i zagrożenia, jakim była
niezidentyfikowana do końca niemiecka inwestycja, obiekt został zdewastowany i
rozebrany, pozostały po nim jedynie fundamenty. W roku 1979 na polance
Przełęczy Walimskiej uporządkowano teren parkingowy, a w latach następnych wzniesiono
drewniane wiaty z rzeźbą Światowida. Kilkanaście lat temu gmina Walim
postawiła tam obszerny pawilon gastronomiczny, funkcjonujący z przerwami w
zależności od nasilenia ruchu turystycznego.
Przełęcz Walimska jest warta
odwiedzenia. Przejazd serpentynami z Walimia do Rościszowa, to jedna z
najbardziej malowniczych, choć zarazem niebezpiecznych wycieczek. Zimową porą lepiej
jej unikać. Wiosną, latem, jesienią
warto się tu wybrać w celach turystycznych. Polanka na Przełęczy
Walimskiej jest w pół drogi pomiędzy Walimiem , a Pieszycami. W sam raz by się
tu zatrzymać i nacieszyć przyrodą. A najlepiej stąd właśnie wybrać się na
półtoragodzinny spacer na Wielką Sowę, „królową Gór Sowich”, o której napisano
już wiele..
Fot. z internetu.
.
Cudna opowieść, zachęca mnie do odwiedzenia tego miejsca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń......pozdrawiam Pana....także krajoznawczo :)
Usuń