Łomnicka „Wysoka
Droga”
Na przykładzie maleńkiej Radosnej
i nie większej Łomnicy widać wyraźnie jak kolejne wojny odciskały swoje piętno
nawet na tych zaszytych w górach i lasach osadach. W 1756 roku miał miejsce
początek wojny siedmioletniej, kolejnego etapu prusko-austriackiej rywalizacji
o Śląsk. Obydwie wsie nie zdołały jeszcze okrzepnąć po dotkliwych grabieżach i
zniszczeniach z wcześniejszych wojen. W Radosnej z trudem udało się przywrócić
produkcję w hucie szkła, ale nie na
długo. W Łomnicy ruszyła znowu kuźnia, uruchomiono bielniki płótna. Mimo wszystko nie
sprzyjało to rozwojowi wsi, bowiem nałożono na nią kontrybucję. 15 grudnia 1760
roku sołtys Łomnicy musiał n.p. dostarczyć na biesiadę komendanta austriackiego w
Friedland (Mieroszowie) pstrągi za 20 talarów. To tylko drobny przykład
obciążeń jakie ponosili mieszkańcy wsi. Przytaczam ten szczegół z innego
powodu. Okazuje się, że Łomnica słynęła z pstrąga już bardzo dawno. Dziś
Łowisko Pstrąga w Łomnicy Jerzego Rudnickiego stało się nieomal symbolem powrotu wsi do dawnych tradycji letniskowych.
Ale dziś mamy nieco inną technikę hodowli pstrąga, wówczas trzeba go było
wyłowić w bystrych nurtach potoku, co nie było rzeczą tak łatwą.
Zakończona sukcesem Prus wojna
siedmioletnia zapoczątkowała czas rozwoju gospodarczego na Śląsku. Na obszarze
dzisiejszej gminy Głuszyca rozwinęło się w II połowie XVIII wieku tkactwo i bielarstwo płótna systemem
chałupniczym. Już w 1756 roku notujemy tutaj 56 bielarni.
Jest to moment przełomowy dla obu
wsi, Radosnej i Łomnicy.
Radosna upada, bo Hochbergowie
wstrzymali działalność huty, ludzie stracili podstawę egzystencji. Natomiast w
niżej położonej Łomnicy daje się zauważyć postępujący rozwój. Przybywa budynków
mieszkalnych. Dużym powodzeniem cieszy się karczma z pokojami noclegowymi, jako
że ruch „Wysoką Drogą” do Czech jest nadal intensywny. Wprawdzie
budynek karczmy spłonął w 1783 roku , ale grube mury wytrzymały siłę ognia i
karczma została odbudowana. Na pamiątkę tego na kolumnie w środkowej części
gospody umieszczono datę 1788 z monogramem właściciela - G.F.R. (Gottfried Ferdynand Rosemann).
Kiedy w 1783 roku okręg wałbrzyski został wydzielony ze świdnickiego jako
samodzielna jednostka administracyjna Łomnica liczyła 82 domy z 421
mieszkańcami, a Radosna 36 domów i 134 mieszkańców.
Kolejna fala kryzysu miała
miejsce na początku XIX wieku. Wiąże się to z wojnami napoleońskimi, zwłaszcza
tej z 1806-1807 roku, w której bezpośrednio uczestniczyły Prusy.
Pruskie korpusy patrolowe używały
wielokrotnie krętej górskiej drogi przez
Łomnicę, plądrując przy okazji napotkane dobra, a 12 lutego 1807 roku wieś
została spustoszona przez Bawarczyków sprzymierzonych z Francuzami.
Wzmocnienie gospodarcze Łomnicy,
podobnie jak i sąsiednich miejscowości wiąże się z rozwojem tkactwa lnianego. W
I połowie XIX wieku w Łomnicy były 34 poziome krosna tkackie, które działały w
sposób ciągły, 20 pionowych krosien, wykorzystywanych okresowo, 11 bielników,
suszarnie i folusze. Działały też dwa młyny wodne, trzy tartaki i gorzelnia.
Nic dziwnego, że w sprawozdaniu radcy okręgu wałbrzyskiego Bittera, określa się
Łomnicę jako wieś tkacką I taką przez jakiś czas pozostawała, pokąd w II
połowie XIX wieku nie rozpowszechniło się tkactwo mechaniczne, a sąsiednia Głuszyca nie
weszła z całym impetem na ścieżki rozwoju przemysłu włókienniczego.
Łomniccy chałupnicy stracili
rację bytu. Łomnica jako wieś tkacka przeszła do historii. I byłaby niechybnie
podzieliła los Radosnej, gdyby pod koniec XIX i na początku XX wieku nie
rozwinął się na Śląsku i w całej Rzeszy ożywiony ruch turystyczny. Sprzyjał
temu rozwój komunikacji koleją żelazną i drogowy. Łomnica ze względu na swe
malownicze położenie, w dodatku na atrakcyjnym szlaku turystycznym na Waligórę
i Przełęcz Trzech Dolin, zaczyna powoli przekształcać
się w wieś letniskową. W okresie międzywojennym stała się najatrakcyjniejszą
wsią letniskową w Górach Suchych, cieszyła się rosnącą popularnością na całym Dolnym
Śląsku.
Na koniec oddam jeszcze głos
Heinrichowi Bartachowi, niemieckiemu przesiedleńcowi, który z taką
skrupulatnością i emocjonalnym zaangażowaniem spisał historię swego „gniazda
rodzinnego” :
„Po drugiej wojnie światowej i w
jej wyniku również mieszkańcy Łomnicy jak i Radosnej musieli opuścić swoją
ojczyznę. Pozostałe małe drewniane domy
tkaczy w Trzech Strugach opowiadają o czasie tkaczy, lipa, która od dawna
chroniona była jako pomnik przyrody opowiada o ciężkich wojennych czasach, gdy
hordy żołdaków plądrowały wieś, pomnik na leśnym cmentarzu w Radosnej wspomina
tych, którzy oddali życie za ojczyznę. Samotnie ale świadoma swego znaczenia
wije się Wysoka Droga przez góry, ta, która wcześniej tak często wpływała na
losy obu wsi granicznych. Ci którzy opuścili swoja ojczyznę, pozostawili tu
swoje serce”.
P.S. .Dzisiejszy weekendowy post ozdobiłem przepięknymi fotogramami
Krzysztofa Kotowicza za jego przyzwoleniem. Nie ukrywam że chcę w ten sposób
zachęcić do poznania ciekawej, choć nieco smutnej historii naszych głuszyckich
perełek krajobrazowych – Łomnicy i Radosnej, ale także zaprosić Państwa do
blogu Krzysztofa, a dlaczego? Bo jest tam wiele interesujących refleksji o
Głuszycy, a przede wszystkim znakomite galerie fotograficzne z różnych wydarzeń
i z różnych miejsc.
Adres blogu: www.kotowicz.pl
w uzupełnieniu
OdpowiedzUsuńhttp://gluszyca1.republika.pl/lomnica/www_lomnica_gospoda_sadowa.html
Historia nad wyraz zajmująca mniemam tylko iż z nieuwagi pojawiła się omyłkowo data 1960 a idzie o 15 grudnia 1750 roku.Nie umniejsza to w niczym waloru tekstu.Chyba mam już w genach tą niemiecką część dokładności zatem proszę o wybaczenie "wytykaczowi".Pozdrawiam cieplutko p.Stasiu.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie po przemyśleniu muszę się jeszcze odnieść do jakże trafnego i ciągle aktualnego zdania.Cyt."Ci którzy opuścili swoją ojczyznę,pozostawili tu swoje serce" koniec cyt.Klasycznym tego przykładem są wspominane już przeze mnie panie Holzgang i Heiz.Ale naturalnie takich przykładów jest ogrom jak już stwierdzaliśmy obaj.Nie zwykle plotły się wówczas koleje losu ludzkiego... Oby nigdy więcej serca nie były tak rozdzierane,nigdzie.
OdpowiedzUsuńNiestety, w ferworze szybkiego pisania i pospiechu, by jak najszybciej to umieścić, popełniam takie gafy. Poprawiłem już ten błąd, chodzi o datę - 15 grudnia 1760 roku. Drogi Pawle, ja sobie cenię niezwykle niemiecką dokładność. Cenię Cię za to, że czytasz z uwagą, a ja czytając kilka razy swój tekst po zamieszczeniu nie dostrzegam często takich błędów. Ale mam na to uniwersalne wytłumaczenie - "nie te lata".
OdpowiedzUsuńDomyślasz się, że ten bezpośredni cytat z zapisków niemieckiego kronikarza zamieściłem celowo. Musimy o tym wiedzieć i pamiętać, że wojna była okrutna dla tych którzy byli jej ofiarami zarówno po jednej jak i drugiej stronie. Masz rację, oby nigdy więcej !
Ach 1760 jednak!? Teraz już wszystko jasne.Zgoda,nasza precyzja maleje nie tylko jednak z uwagi na wiek.Nie chcę być "wytykaczem" ale tak wyszło,czasem jestem za wnikliwy.Proszę mi wybaczyć :-/ Pozdrawiam pięknie.
OdpowiedzUsuńAch 1760 jednak!? Teraz już wszystko jasne.Zgoda,nasza precyzja maleje nie tylko jednak z uwagi na wiek.Nie chcę być "wytykaczem" ale tak wyszło,czasem jestem za wnikliwy.Proszę mi wybaczyć :-/ Pozdrawiam pięknie.
OdpowiedzUsuń