Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 4 lutego 2012



 Łomnicka „Wysoka Droga”


  Na przykładzie maleńkiej Radosnej i nie większej Łomnicy widać wyraźnie jak kolejne wojny odciskały swoje piętno nawet na tych zaszytych w górach i lasach osadach. W 1756 roku miał miejsce początek wojny siedmioletniej, kolejnego etapu prusko-austriackiej rywalizacji o Śląsk. Obydwie wsie nie zdołały jeszcze okrzepnąć po dotkliwych grabieżach i zniszczeniach z wcześniejszych wojen. W Radosnej z trudem udało się przywrócić produkcję  w hucie szkła, ale nie na długo. W Łomnicy ruszyła znowu kuźnia, uruchomiono bielniki płótna. Mimo wszystko nie sprzyjało to rozwojowi wsi, bowiem nałożono na nią kontrybucję. 15 grudnia 1760 roku sołtys Łomnicy musiał n.p. dostarczyć na biesiadę komendanta austriackiego w Friedland (Mieroszowie) pstrągi za 20 talarów. To tylko drobny przykład obciążeń jakie ponosili mieszkańcy wsi. Przytaczam ten szczegół z innego powodu. Okazuje się, że Łomnica słynęła z pstrąga już bardzo dawno. Dziś Łowisko Pstrąga w Łomnicy Jerzego Rudnickiego stało się nieomal symbolem  powrotu wsi do dawnych tradycji letniskowych. Ale dziś mamy nieco inną technikę hodowli pstrąga, wówczas trzeba go było wyłowić w bystrych nurtach potoku, co nie było rzeczą tak łatwą.
Zakończona sukcesem Prus wojna siedmioletnia zapoczątkowała czas rozwoju gospodarczego na Śląsku. Na obszarze dzisiejszej gminy Głuszyca rozwinęło się w II połowie XVIII wieku  tkactwo i bielarstwo płótna systemem chałupniczym. Już w 1756 roku notujemy tutaj 56 bielarni.  
Jest to moment przełomowy dla obu wsi, Radosnej i Łomnicy.
Radosna upada, bo Hochbergowie wstrzymali działalność huty, ludzie stracili podstawę egzystencji. Natomiast w niżej położonej Łomnicy daje się zauważyć postępujący rozwój. Przybywa budynków mieszkalnych. Dużym powodzeniem cieszy się karczma z pokojami noclegowymi, jako że ruch „Wysoką Drogą”  do Czech jest nadal intensywny. Wprawdzie budynek karczmy spłonął w 1783 roku , ale grube mury wytrzymały siłę ognia i karczma została odbudowana. Na pamiątkę tego na kolumnie w środkowej części gospody umieszczono datę 1788 z monogramem właściciela  - G.F.R. (Gottfried Ferdynand Rosemann). Kiedy w 1783 roku okręg wałbrzyski został wydzielony ze świdnickiego jako samodzielna jednostka administracyjna Łomnica liczyła 82 domy z 421 mieszkańcami, a Radosna 36 domów i 134 mieszkańców.
Kolejna fala kryzysu miała miejsce na początku XIX wieku. Wiąże się to z wojnami napoleońskimi, zwłaszcza tej z 1806-1807 roku, w której bezpośrednio uczestniczyły Prusy.
Pruskie korpusy patrolowe używały wielokrotnie krętej  górskiej drogi przez Łomnicę, plądrując przy okazji napotkane dobra, a 12 lutego 1807 roku wieś została spustoszona przez Bawarczyków sprzymierzonych z Francuzami.
 Wzmocnienie gospodarcze Łomnicy, podobnie jak i sąsiednich miejscowości wiąże się z rozwojem tkactwa lnianego. W I połowie XIX wieku w Łomnicy były 34 poziome krosna tkackie, które działały w sposób ciągły, 20 pionowych krosien, wykorzystywanych okresowo, 11 bielników, suszarnie i folusze. Działały też dwa młyny wodne, trzy tartaki i gorzelnia. Nic dziwnego, że w sprawozdaniu radcy okręgu wałbrzyskiego Bittera, określa się Łomnicę jako wieś tkacką I taką przez jakiś czas pozostawała, pokąd w II połowie XIX wieku nie rozpowszechniło się  tkactwo mechaniczne, a sąsiednia Głuszyca nie weszła z całym impetem na ścieżki rozwoju przemysłu włókienniczego.
Łomniccy chałupnicy stracili rację bytu. Łomnica jako wieś tkacka przeszła do historii. I byłaby niechybnie podzieliła los Radosnej, gdyby pod koniec XIX i na początku XX wieku nie rozwinął się na Śląsku i w całej Rzeszy ożywiony ruch turystyczny. Sprzyjał temu rozwój komunikacji koleją żelazną i drogowy. Łomnica ze względu na swe malownicze położenie, w dodatku na atrakcyjnym szlaku turystycznym na Waligórę i Przełęcz Trzech  Dolin, zaczyna powoli przekształcać się w wieś letniskową. W okresie międzywojennym stała się najatrakcyjniejszą wsią letniskową w Górach Suchych, cieszyła się rosnącą popularnością na całym Dolnym Śląsku.
Na koniec oddam jeszcze głos Heinrichowi Bartachowi, niemieckiemu przesiedleńcowi, który z taką skrupulatnością i emocjonalnym zaangażowaniem spisał historię swego „gniazda rodzinnego” :
„Po drugiej wojnie światowej i w jej wyniku również mieszkańcy Łomnicy jak i Radosnej musieli opuścić swoją ojczyznę.  Pozostałe małe drewniane domy tkaczy w Trzech Strugach opowiadają o czasie tkaczy, lipa, która od dawna chroniona była jako pomnik przyrody opowiada o ciężkich wojennych czasach, gdy hordy żołdaków plądrowały wieś, pomnik na leśnym cmentarzu w Radosnej wspomina tych, którzy oddali życie za ojczyznę. Samotnie ale świadoma swego znaczenia wije się Wysoka Droga przez góry, ta, która wcześniej tak często wpływała na losy obu wsi granicznych. Ci którzy opuścili swoja ojczyznę, pozostawili tu swoje serce”.

P.S. .Dzisiejszy weekendowy post ozdobiłem przepięknymi fotogramami Krzysztofa Kotowicza za jego przyzwoleniem. Nie ukrywam że chcę w ten sposób zachęcić do poznania ciekawej, choć nieco smutnej historii naszych głuszyckich perełek krajobrazowych – Łomnicy i Radosnej, ale także zaprosić Państwa do blogu Krzysztofa, a dlaczego? Bo jest tam wiele interesujących refleksji o Głuszycy, a przede wszystkim znakomite galerie fotograficzne z różnych wydarzeń i z różnych miejsc.

Adres blogu: www.kotowicz.pl

6 komentarzy:

  1. w uzupełnieniu
    http://gluszyca1.republika.pl/lomnica/www_lomnica_gospoda_sadowa.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia nad wyraz zajmująca mniemam tylko iż z nieuwagi pojawiła się omyłkowo data 1960 a idzie o 15 grudnia 1750 roku.Nie umniejsza to w niczym waloru tekstu.Chyba mam już w genach tą niemiecką część dokładności zatem proszę o wybaczenie "wytykaczowi".Pozdrawiam cieplutko p.Stasiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Absolutnie po przemyśleniu muszę się jeszcze odnieść do jakże trafnego i ciągle aktualnego zdania.Cyt."Ci którzy opuścili swoją ojczyznę,pozostawili tu swoje serce" koniec cyt.Klasycznym tego przykładem są wspominane już przeze mnie panie Holzgang i Heiz.Ale naturalnie takich przykładów jest ogrom jak już stwierdzaliśmy obaj.Nie zwykle plotły się wówczas koleje losu ludzkiego... Oby nigdy więcej serca nie były tak rozdzierane,nigdzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, w ferworze szybkiego pisania i pospiechu, by jak najszybciej to umieścić, popełniam takie gafy. Poprawiłem już ten błąd, chodzi o datę - 15 grudnia 1760 roku. Drogi Pawle, ja sobie cenię niezwykle niemiecką dokładność. Cenię Cię za to, że czytasz z uwagą, a ja czytając kilka razy swój tekst po zamieszczeniu nie dostrzegam często takich błędów. Ale mam na to uniwersalne wytłumaczenie - "nie te lata".
    Domyślasz się, że ten bezpośredni cytat z zapisków niemieckiego kronikarza zamieściłem celowo. Musimy o tym wiedzieć i pamiętać, że wojna była okrutna dla tych którzy byli jej ofiarami zarówno po jednej jak i drugiej stronie. Masz rację, oby nigdy więcej !

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach 1760 jednak!? Teraz już wszystko jasne.Zgoda,nasza precyzja maleje nie tylko jednak z uwagi na wiek.Nie chcę być "wytykaczem" ale tak wyszło,czasem jestem za wnikliwy.Proszę mi wybaczyć :-/ Pozdrawiam pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach 1760 jednak!? Teraz już wszystko jasne.Zgoda,nasza precyzja maleje nie tylko jednak z uwagi na wiek.Nie chcę być "wytykaczem" ale tak wyszło,czasem jestem za wnikliwy.Proszę mi wybaczyć :-/ Pozdrawiam pięknie.

    OdpowiedzUsuń