Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 13 stycznia 2012

  Moje natchnienie

 Rozkołysała, rozhulała się spokojna, uładzona dotąd sfera mojej wyobraźni. Tak rzadko się to teraz zdarza, tylko skutkiem szczególnych impulsów. Kiedyś co rusz bujało się w obłokach dotykając nieba. Człowiek czuł się lekki jak koliber, wystarczał łagodny ruch powietrza, subtelny zapach lasu, niedostrzegalny refleks słońca, by poszybować w krainę fantazji. Dziś każdy ruch następuje po czasie, w wyniku rzetelnej analizy i dostosowania do realiów życia.  To przychodzi z wiekiem. Człowiek się starzeje i statkuje.  Przyziemnieje. To dobre określenie i nie uważam go wcale za pejoratywne. Uczeni, wykształceni, inteligentni ludzie, zwłaszcza ci, którzy zapraszani są na rozmowy w porannych spektaklach kulinarnych naszej TV, zwanych dla niepoznaki „kawa czy herbata”, znaleźliby natychmiast całą gamę psychologicznych, anatomicznych, fizjologicznych uzasadnień. Najprawdopodobniej doszliby zgodnie do jednego wniosku, że jest to skutek niedobrego cholesterolu. Zastosowanie właściwej diety „kapuścianej” (sprawdzanej eksperymentalnie co rusz na osobie byłego prezydenta A. Kwaśniewskiego) przyniosłoby natychmiastowy efekt. Człowiek znów poczułby się młody.
A ja się poczułem jak nastolatek bez zastosowania diety, mimo negatywnych wyników badań  laboratoryjnych. Co spowodowało tak wyjątkową reakcję?


W związku z planowanym spotkaniem promocyjnym mojej książki „Głuszyckie kontemplacje” wysłałem o tym pocztą mailową informację do zaprzyjaźnionych osób. W parę godzin otrzymuję wiadomość, że przyjadą w tym dniu do Głuszycy  -  Romana Więczaszek z Brzegu nad Odrą i Marek Juszczak z Knurowa.
I trudno się dziwić, że to właśnie rozanieliło moją duszę.
Wytrwali Czytelnicy mojego blogu, a także jak sądzę wielu mieszkańców Głuszycy, w tym młodzież szkolna, orientują się już, że są to nasi Rodacy, którymi możemy się szczycić. Obydwoje urodzeni w tym miasteczku, gdzie spędzili dzieciństwo i młodość, wyfrunęli z różnych przyczyn w szeroki świat, ale nie zapomnieli o swym gnieździe rodzinnym i po latach nostalgii powracają wspomnieniami do tych czasów pisząc i publikując w kolejnych tomikach swoje wzruszające wiersze. Dla nich Głuszyca, to urocze miasteczko położone w otoczeniu majestatycznych krajobrazów górskich, pełne cudownych  przeżyć i wrażeń z czasów młodości.
Dla mnie ich uczestnictwo w tej imprezie kulturalnej, gdzie chcemy wypromować pierwszą jak dotąd książkę o Głuszycy, w dodatku w jubileuszowym roku 50-lecia nadania praw miejskich, to szczególny powód do dumy i zaszczytu.

To nie jest tak łatwo wyrwać się z domu, gdzie każdy ma obowiązki, „wsiąść do pociągu byle jakiego” i pogonić znów do tego, co było i minęło bezpowrotnie. Ale niezależnie od zobowiązań koleżeńskich jest jeszcze dodatkowo jakaś siła tajemna, która powoduje, że się chce, że warto, że trzeba tu powracać.
Chyba jednak najlepiej zrobię, oddając głos poetom:

Romana Więczaszek, z tomiku „Spacery z wierszem”
Nienasycenie

Nasyciłam się wiatrem
co pozbierał łąkowe zapachy
nad Bystrzycą

Oczami zbierałam
krajobrazy dzieciństwa

Tu stał krasnal
w czerwonym kubraczku
tu stał…

Nasyciłam swe piersi
młodością
nad stawem trzecim
intymnie

Krople ze źródła
włączyłam w jadłospis
i w krem
do stosowania na noc
koniecznie

A serce?

Serca nie umiem nasycić


Marek Juszczak
, z tomiku „Świadomość podświadomości”

Miasteczko moje kochane
wśród gór domami rozsiane
jak wstęga

ciszą napełniasz dolinę
a cisza jak rzeka płynie
do serca sięga

pięknie o każdej porze
czy ciepło, czy zimno na dworze
czy wiatr
takie wspominam cię zawsze
gdy na fotografię popatrzę
sprzed lat

miasteczko moje rodzinne
tam sny spokojne, dziecinne
pierwsze wzruszenia
tam miłość i pierwszy wiersz
o którym Ty tylko wiesz

moje natchnienie

Natchnienie Marka, Romany i do tego jeszcze moje natchnienie winny zachęcić wszystkich, co czują więź z naszym miasteczkiem rodzinnym do uczestnictwa w spotkaniu, na które chce się przyjechać naszym Krajanom nawet z Brzegu na Opolszczyźnie lub z Knurowa na Górnym Śląsku. I to jest właśnie najważniejsza refleksja mojego dzisiejszego blogowania.

3 komentarze:

  1. Gratuluję wiedzy i chęci dzielenia się z innymi swoimi przemyśleniami.
    Niesamowita jest miłość Pana do ziemi głuszyckiej. Życzę owocnego spotkania z przyjaciółmi i proszę dbać o swoje zdrowie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szykuje się wyjątkowy moment i dla autora i zacnych gości.Tym bardziej p.Stasiu ciesze się pańska radością.Tak,każdy z nas ma gdzieś taki matecznik do którego gdy może powraca chętnie i serce łopocze gdy się tam dotrze.Mój jak pan wie jest daleko nad rzeką Pegnitz we Frankonii.Ale ważne że cenimy te ostoje naszych wspomnień.Oby wieczór był uroczy i pełen emocji czego naturalnie szczerze życzę.P.

    OdpowiedzUsuń
  3. www.klubliterackibrzeg.pl15 stycznia 2012 23:35

    Bardzo się wzruszyłam artykułem, dziekuję, dziękuję...
    Przeżywam i czytam książkę, krótkie moje wrażenia na www.klubliterackibrzeg.pl

    Z radością podziekuję Autorowi osobiście! Do zobaczenia 27 stycznia!
    Poetka z 'brzegu" Romana Więczaszek

    OdpowiedzUsuń