Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Moje skarby


świat się kręci

Postawiłem sobie zadnie, które obawiam się, mnie przerasta. Odkładałem je przez parę miesięcy, ale ileż można.”Co się odwlecze, to nie uciecze” - głosi staropolskie przysłowie. Fakt, nie uciecze, więc trzeba się za nie wziąć.

Moją półkę z książkami zdobią dwa monumentalne pod każdym względem dzieła sztuki: Normana Daviesa - „Boże Igrzysko” i Olgi Tokarczuk  -  „Księgi Jakubowe”. Myślę sobie, że te dwie potężne rozmiarami, ale przede wszystkim bogactwem wiedzy i talentu pisarskiego księgi mogłyby mi zupełnie wystarczyć, gdybym znalazł się przypadkiem jak Robinson Crusoe na bezludnej wyspie. Miałbym co czytać i czym się zachwycać, nie mówiąc już o tym, że pozwoliłyby one patrzeć na ciężary samotnego życia na wyspie z nutą optymizmu i wiary, że będzie lepiej.

 W księgarni na szczęście byłem samochodem. „Boże Igrzysko” liczy sobie 1184 stron i waży co najmniej jak dobra cegła, a „Księgi Jakubowe” w niczym mu nie ustępują.  Można się w nich doliczyć około tysiąca stron. Było co dźwigać. Obydwa wolumeny wytaszczyłem do mojego pokoju na drugim piętrze i myślę sobie, kiedy ja je przeczytam. Miałem już w  ręku kilka książek Normana Daviesa, żadną z nich nie można było oskarżać o szczupłość, ale ten skarb, który mam w torbie, całościowe wydanie historii Polski przez krakowskie wydawnictwo „Znak” z 2001 roku, to prawdziwa „kobyła”, podobnie jak beletrystyczne dzieło Olgi Tokarczuk z 2014 roku.

Okazało się, że moja pierwotna troska o to, czy zdołam je przeczytać jest niczym w porównaniu do piramidalnego zadania, jak o nich napisać w miniaturowym poście mojego blogu, by oddać wszystkie wartości dzieł, ich ducha, idei przewodniej, no i rzecz najtrudniejsza, sprostać talentowi wybitnych pisarzy. Bo przecież nie można o takich książkach pisać tak sobie przeciętnym językiem dyskusji panelowej warsztatów szkoleniowych w urzędzie pracy. A ja chciałbym w dobrym stylu zainteresować moich Czytelników książkami, które cenię sobie najwyżej jak tylko można.

Na poczatek  - parę słów o „Bożym Igrzysku” Normana Daviesa.

Umówmy się tak, nie będę pisał  kim jest Norman Davies. Jego biografię możemy poznać z łatwością w Internecie. Najważniejsze jest, że ten wybitny angielski historyk nauczył się języka polskiego (m. in. z powodu żony, Polki z krwi i kości), zainteresował się naszą historią do tego stopnia, że stał się twórcą kilku najgłośniejszych książek związanych z historią Polski. Wszystkie one cieszą się ogromnym zainteresowaniem, wśród nas Dolnoślązaków szczególnie książka o Wrocławiu – „Mikrokosmos”. Największy rozgłos zdobyła historia Polski „Boże Igrzysko”, stając się absolutnym bestsellerem (przeszło 150 000 egzemplarzy).

Tytuł książki wywodzi się z fraszki Jana Kochanowskiego „Człowiek boże igrzysko”. Dla autora książki takim miejscem igrzysk bożych wydała się Polska, kraj gdzie los często płatał złośliwe sztuczki i gdzie żywe poczucie humoru towarzyszyło zawsze Polakom w ich walce o narodowe przetrwanie.

„To dzieło jest doprawdy wspaniałe i bez wątpienia stanowi najlepsze dostępne wprowadzenie do nieprawdopodobnie zagmatwanej historii Polski. I nie chodzi tu tylko o jego zalety naukowe i badawcze, Ani o to, że książkę czyta się znakomicie dzięki niezwykle barwnemu stylowi autora, trafnemu wyborowi źródeł historycznych i ogromnemu poczuciu humoru. Najważniejsze, że profesor Davies zdołał zachować równowagę pomiędzy wyrozumiałością i obiektywnością, współczuciem i krytyką”  -  napisał Stanisław Barańczak w „The New Republic”.

Dla mnie osobiście wyjątkowość tej książki wynika z niebywałego talentu Normana Daviesa w pisaniu historii językiem literackim, w sposób taki, że chce się ją czytać. Każda jego książka wciąga jak powieść sensacyjna i zaskakuje znajomością nie tylko historii, ale i literatury. Autor z ogromnym wyczuciem wybiera teksty pisane, wiersze i anegdoty, bardzo często dowcipne i humorystyczne, ubarwiając w ten sposób tok interpretacji wydarzeń historycznych.. To jest po prostu zadziwiająca komasacja ciekawostek, które zgromadził Norman Davies w trakcie pracy twórczej, przy czym można odnieść wrażenie, że wszystkie one były tak samo interesujące i intrygujące dla autora jak stają się dla czytelnika.

„Od początku ta książka czyni Daviesa historykiem popularnym, ale i kontrowersyjnym. Choć Davies wzbrania się przed opinią „polocentrysty”, nie ukrywa, że fascynuje go historia kraju wciśniętego miedzy dwa zupełnie różne mocarstwa, rozdartego między Wschodem i Zachodem” – to opinia Agaty Bielik- Robson, „Nowe Książki”.

Otóż to, kocham Daviesa za jego „policentryzm”. Gdyby nie jego nazwisko i to, że już wcześniej dowiedziałem się, że jest Anglikiem, mógłbym sądzić, że jest to autentyczny Polak-patriota. Zdumiewa mnie także niepospolity ogrom wiedzy historycznej Normana Daviesa, zdolność oglądu polskiej historii w kontekście tego wszystkiego, co się działo wcześniej i później na Wschodzie i Zachodzie Europy, a w konsekwencji tego w kraju, który znalazł się z upływem czasu w kleszczach dwóch rosnących w potęgę mocarstw – Rosji i Prus (a następnie Niemiec). Doszła jeszcze do tego monarchia austriacka, uznawana za „więzienie narodów”.

Trudno się dziwić, że I wojna światowa stała się dla mądrych Polaków grą o wszystko. Po raz pierwszy w tej wojnie starli się ze sobą dotychczas zgodnie tłumiący wszystkie zrywy niepodległościowe Polaków zaborcy. W dodatku stała się rzecz nieprawdopodobna. Wszyscy trzej zaborcy ponieśli w tej wojnie klęskę. Upadł carat rosyjski w wyniku Rewolucji Październikowej. Klęskę ponieśli Austro-Węgry i Niemcy. Ziemie polskie stały się sceną igrzysk zbrojnych pomiędzy zwaśnionymi stronami, ale także miejscem przetargu w pozyskaniu Polaków do wojny po jednej lub drugiej stronie.

Jak pisze Norman Davies w takiej właśnie sytuacji we wrześniu 1914 roku Edward  Słoński napisał najlepiej może znany wiersz lat wojny:

Rozdzielił nas, mój bracie,
zły los i trzyma straż –
w dwóch wrogich sobie szańcach
patrzymy śmierci w twarz.
W okopach pełnych jęku
wsłuchani w armat huk
stoimy na wprost siebie –
Ja – wróg twój, ty  -  mój wróg !

A gdy mnie z dala ujrzysz,
od razu bierz na cel
i do polskiego serca
moskiewską kulą strzel.
Bo wciąż na jawie widzę
i co noc mi się śni,
że ta co nie zginęła
wyrośnie z naszej krwi.

Zaiste trzeba było proroczej wizji, by już na początku wojny przewidzieć jej nieprawdopodobny finał.

 Trzeba też było rozsądku politycznego i odwagi Józefa Piłsudskiego, by odmówić w odpowiednim momencie współpracy z Niemcami, a następnie zdecydować się na objęcie władzy na zdruzgotanym wojną obszarze rodzącej się do życia Rzeczpospolitej.

Norman Davies w swej książce przytacza bardzo ważny i nie pozostawiający żadnych złudzeń co do postawy Józefa Piłsudskiego dokument z 21 lipca 1917 roku. Jego rozmowa z von Beslerem, niemieckim generał-gubernatorem Warszawy, miała przebieg absolutnie bezkompromisowy:

-„Czy sądzi Pan, Ekscelencjo – powiedział Piłsudski- że Naród da się oszukać frazesem lub obietnicą? Czy myśli Pan, że jeżeli nalepicie orła polskiego na każdy palec u ręki, która nas dławi, to przez to Polacy zaczną uważać morderczy uścisk tej ręki za wyraz miłości i przyjaźni?
Von Besler zrywa się, staje przed brygadierem czerwony z uniesienia.
-Herr von Piłsudski! – krzyczy – krótko i węzłowato. W tym wielkim historycznym momencie Polsce potrzeba wielkich ludzie. Pan jest jedynym jakiego znam, jakiego odkryłem. Niech Pan pójdzie z nami. Damy Panu wszystko, siłę, sławę, pieniądze. Pan zaś odda olbrzymią przysługę swojej ojczyźnie.
Piłsudski słucha, bębniąc palcami po stole.
-Pan mnie nie rozumie, Ekscelencjo – odpowiada spokojnie – Pan nie chce mnie zrozumieć. Gdybym przyjął Pańską propozycję, wy Niemcy, zyskalibyście jednego człowieka, ja zaś straciłbym cały Naród.

To była właśnie gra o wszystko. Ten moment zaważył na przyszłości Polski. Cytowałem niedawno „złotą myśl” Pawła Jasienicy o tym, że bardzo często umysły i charaktery pojedynczych osób wpływają na dzieje państw, a nieraz rozstrzygają o nich. Tak było w tym niezmiernie ważnym momencie dziejowym.

Mam nadzieję, że te rozważania stanowią dobry przyczynek do naszego narodowego Święta Niepodległości, które przypada na ten rok 2018.

Niestety, Norman Davies znalazł się na indeksie obecnie rządzących Polską, którym nie podobają się jego krytyczne opinie o zdeptaniu Konstytucji RP i ograniczaniu wolności i demokracji w państwie, które z takim trudem i kosztem ogromnych ofiar odzyskało niepodległość w roku 1918, a wyzwoliło się spod skrzydeł wschodniego sąsiada w latach 90-tych dzięki ruchowi „Solidarności”.

Ku zdumieniu każdego zdrowo myślącego Polaka na indeksie jest również Olga Tokarczuk, szczególnie za „Księgi Jakubowe”. W ten sposób znalazła się ona na „czarnej liście” obok Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Marii Konopnickiej  -  i wielu innych wielkich polskich pisarzy. Zdeptany został wybitny polityk Lech Wałęsa. O dziwo, broni się jeszcze Józef Piłsudski, któremu też przypina się dyskretnie różne łatki, ale brakuje odwagi by uczynić to samo co z Wałęsą, bo grozi to utratą poparcia Polaków w wyborach parlamentarnych, a przecież wybory tuż tuż.

Nie zapominajmy. Historia kołem się toczy. Przyjdzie czas kiedy sprawdzi się sentencja: kto czym wojuje  -  od tego ginie. Dzisiejsi triumfatorzy którzy nie są w stanie  zachować umiaru i rozsądku znajdą się jak to zwykle bywa  -   na śmietniku historii.

O drugim z moich skarbów  -  „Księgach Jakubowych” Olgi Tokarczuk opowiem w kolejnym poście blogowym.

Fot. Robert Janusz

7 komentarzy:

  1. joalantamariakaleta16 kwietnia 2018 18:27

    Wielka Wojna została całkowicie przykryta cieniem II wojny światowej, a szkoda, bo to właśnie ona i udział w niej Polaków, przyniosły Polsce niepodległość. Jednak lepiej, abyśmy już więcej żadnych wojen nie musieli doświadczać. Bo wybuchają one nie w imię szczytnych celów, lecz z tych powodów, o których pisze w swym wierszu Julian Tuwim.:
    Gdy znów do murów klajstrem świeżym
    Przylepiać zaczną obwieszczenia,
    Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
    Na alarm czarny druk uderzy
    I byle drab, i byle szczeniak
    W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
    Że trzeba iść i z armat walić,
    Mordować, grabić, truć i palić;
    Gdy zaczną na tysięczną modłę
    Ojczyznę szarpać deklinacją
    I łudzić kolorowym godłem,
    I judzić "historyczną racją",
    O piędzi, chwale i rubieży,
    O ojcach, dziadach i sztandarach,
    O bohaterach i ofiarach;
    Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
    Pobłogosławić twój karabin,
    Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
    Że za ojczyznę - bić się trzeba;
    Kiedy rozścierwi się, rozchami
    Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
    A stado dzikich bab - kwiatami
    Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
    - O, przyjacielu nieuczony,
    Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
    Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
    Króle z pannami brzuchatemi;
    Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
    Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
    Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
    I obrodziła dolarami;
    Że coś im w bankach nie sztymuje,
    Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
    Lub upatrzyły tłuste szuje
    Cło jakieś grubsze na bawełnę.
    Rżnij karabinem w bruk ulicy!
    Twoja jest krew, a ich jest nafta!
    I od stolicy do stolicy
    Zawołaj broniąc swej krwawicy:
    "Bujać - to my, panowie szlachta!"

    Julian Tuwim „Do prostego człowieka”

    Serdecznie pozdrawiam, Jolanta Kaleta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłaniam się p. Jolancie czapką do ziemi! A Tuwim nalezy też do wyklętych, zwlaszcza że był pochodzenia żydowskiego...

      Usuń
    2. Juliana Tuwima będę kochać zawsze i za wszystko! Pozdrawiam Panie Stanisławie!

      Usuń
  2. Pani Kaleta mnie uprzedziła a do tego dołączyła wiersz Juliana Tuwima.W związku z tym gratulacje za dzisiejszy tekst oraz gratulacje dla Pani Jolanty Kalety za komentarz/Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe masz te skarby.
    Wyrazy uznania dla Ciebie ale także dla Pani Jolanty Kalety za zacytowanie wspaniałego wiersza Juliana Tuwima.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również pozdrawiam moich niezawodnych Czytelników i dziękuję za dobre słowo, co w w czasach "dobrej zmiany" jest dla mnie balsamem na duszy.

    OdpowiedzUsuń