Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Być Górnoślązakiem !


Powiem na samym początku: w naszej historiografii nie ma  pojęcia Górnoślązaka, który nie byłby Polakiem. Górnoślązak jest dla nas tym samym, co Góral, Wielkopolanin, Kaszub, Mazur lub Kresowiak zza Buga. Wszyscy są Polakami wywodzącymi się z różnych stron kraju nad  Bugiem, Wisłą i  Odrą, różniący się niewielkimi odmiennościami języka, kultury, obyczajowości.
Trzeba jednak powiedzieć, że żadna z tych odrębności narodowościowych nie zaznaczyła się w naszej historii tak wyraźnie i mocno, jak Górnoślązacy.

Wspomniałem w moim ostatnim poście o tym, że w naszej historii znajdujemy rzecz, która wywołuje zdumienie, jeśli przyjrzymy się jej z bliska. Nosi ona nazwę odrodzenia narodowego na Górnym Śląsku. A miała miejsce w drugiej połowie XIX wieku, ze swoim apogeum na przełomie XIX i XX wieku, kiedy to Polacy na Górnym Śląsku podjęli zdecydowaną akcję wyborczą, której celem był wybór Polaków do parlamentu niemieckiego, a nieco dalej po roku 1918 w trzech powstaniach śląskich, których najwyższym celem był powrót Górnego Śląska do Macierzy.

Najbardziej zaskakującym jest to, że żywioł słowiański przetrwał na Górnym Śląsku kilka wieków historii. Zmieniali się władcy tych ziem, a lud polski potrafił zachować swój język i religię, swoje obyczaje i kulturę. Był czas, że zatracił świadomość swego pochodzenia, zwłaszcza gdy upadło państwo polskie w czasie rozbiorów. Ale właśnie wtedy zapaliła się iskra, którą była gazeta w języku polskim, „Katolik” księdza Karola Miarki, a potem Adama Napieralskiego, która roznieciła prawdziwy pożar w patriotycznym ruchu narodowościowym Ślązaków mówiących po polsku. A jej śladem poszły inne pisma, wydawnictwa i ruch społeczny polski, setki kółek, towarzystw, organizacji, a w dalszej kolejności – agitacja wyborcza, której efektem był  w 1903 roku wybór Wojciecha Korfantego z okręgu Katowice -Zabrze do berlińskiego Reichstagu.

Przełomowe znaczenie wydarzeń 1903 roku w dziejach G. Śląska potwierdzają wszyscy badacze. M. Tobiasz stwierdza, że to, co się stało  było nie tylko sukcesem wyborczym, ale zapoczątkowało nowy etap dziejów Śląska. Od roku 1903 walka trwa już nie tylko o język polski na Śląsku, o polepszenie bytu, ale w pierwszym rzędzie o powrót dzielnicy śląskiej do Macierzy.

Swego czasu miałem okazję doświadczyć tego wszystkiego na własnej skórze. Pisząc pracę magisterską o polskiej agitacji wyborczej w 1903 roku na Górnym Śląsku w świetle „Górnoślązaka”. „Katolika” i „Gazety Opolskiej” znalazłem się w Bibliotece Wojewódzkiej  w Katowicach, gdzie przez dwa tygodnie gromadziłem materiały do pracy. Miałem okazję przejrzeć setki egzemplarzy wymienionych powyżej gazet i z nich odnotowywać to wszystko, co dotyczyło wyborów 1903 roku. To było dla mnie niezwykłe przeżycie, zetknięcie się z gazetami, które okazały się tak interesujące, tak zaskakujące, wręcz szokujące prostym językiem, dowcipem, inteligencją, znajomością historii Polski. Mnóstwo rewelacyjnych wiadomości wziętych z życia, różnego rodzaju próbki literackie, relacje z podróży do Polski, w których na pierwszym miejscu znajdował się Kraków, a w nim wiadomo – Wawel, Kościół Mariacki, Sukiennice. Nie potrafię do dziś pojąć, skąd tam się wzięło tylu Polaków, jakim cudem przetrwali całe wieki, zachowali swój język (trochę z naleciałościami niemieckiego), kulturę i religię. Na domiar wszystkiego byli zawsze dyskryminowani, byli, dziś byśmy powiedzieli, obywatelami drugiego sortu. W tym historycznym momencie, który był punktem moich szczególnych zainteresowań, miało miejsce szczególne nasilenie germanizacyjne. Być może spowodowało ono tym większy opór i jednoczenie  się żywiołu polskiego. 

W kilku okręgach wyborczych na G. Śląsku od lat wygrywała wybory niemiecka partia Centrum. Kandydatami byli zazwyczaj niemieccy księża. Niektórzy z nich sprzyjali Polakom, stąd poparcie dla nich cieszącego się dużą popularnością polskiego pisma ”Katolik” redagowanego przez polskiego księdza Karola Miarkę. Tymczasem pojawiła się na G. Śląsku nowa gazeta  – „Górnoślązak”, redagowana przez J.J. Kowalczyka pod skrzydłami Wojciecha Korfantego, który stanął na czele polskiego ruchu społecznego jednoczącego Polaków przeciw germanizacji. Ruch ten reprezentowała w Opolu - „Gazeta Opolska”, a w Raciborzu – „Nowiny Raciborskie”. No i się zaczęło. Miała miejsce niespotykana dotąd walka wyborcza. Stosowano różne chwyty włącznie z próbami ośmieszania i kompromitowania kandydatów Centrum. Oczywiście na G. Śląsku przeważała ludność niemiecka, zwłaszcza w dużych miastach. Polacy dominowali na wsi, ale tam byli w rękach katolickiego kleru, najczęściej sprzyjającego Niemcom. Trudno się dziwić, że udało się Polakom wprowadzić do Reichstagu tylko jednego posła. A był nim Wojciech Korfanty. Ale akcja wyborcza 1903 roku przyniosła inny sukces. Było nim niezmiernie ważne odrodzenie się świadomości narodowej ludu polskiego na G. Śląsku i obudzenie poczucia więzi z Polakami wszystkich trzech zaborów. A skutki tego dały o sobie znać w latach późniejszych.

Nie chcę rozwijać tego tematu, bo nie da się tego wszystkiego opowiedzieć w krótkim blogowym poście. Chcę tylko zainteresować i zachęcić moich Czytelników by spróbowali dowiedzieć się coś więcej z historii Górnego, a przy okazji i Dolnego Śląska.

Rok 1903 uznany został przez historyków za początek nowej ery w życiu narodowym na Górnym Śląsku. Sam zaś Korfanty w latach 1903-1912 i 1918 poseł do Reichstagu oraz pruskiego Landtagu (1903-1918) zasłynął szczególnie w 1918 r., kiedy to wystąpił w Reichstagu z głośnym żądaniem przyłączenia do państwa polskiego wszystkich ziem polskich zaboru pruskiego (Prusy Królewskie, Gdańsk, Wielkopolska, część Prus Książęcych oraz Śląsk Górny i Średni). Idea ta znalazła częściowe rozwiązanie po roku 1918 w wyniku trzech powstań śląskich w latach 1919 - 1921 i ostatecznej decyzji Ligi Narodów o podziale G. Śląska, a ostatecznie – po II wojnie światowej, kiedy w Poczdamie ustalono granicę zachodniej Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej.

Dla mnie osobiście być Górnoślązakiem, to powód do dumy, bo historia tego regionu potwierdza jak mocno ludność G. Śląska była i jest związana ze swoją Macierzą. Nieco inaczej działo się na Dolnym Śląsku. Tutaj dominował żywioł niemiecki, dopiero po wojnie fundamentem polskości stała się ludność napływowa z różnych stron kraju i świata. Ale dziś po ponad siedemdziesięciu latach mamy już kilka pokoleń urodzonych na tych ziemiach. Możemy się więc czuć gospodarzami na ziemi, która powróciła do Polski.

Fot. Zbigniew Dawidowicz

2 komentarze:

  1. Aleksander Robert Ludwik Fiedler.Działalność tego człowieka na Śląsku powinna być znana każdemu Polakowi-Fiedler był bowiem jednym z wielu bojowników o jak najdłuższe utrzymanie polskości na Śląsku.Nazwisko przodków Fiedlera brzmiało"Skrzypała"z Międzyborza.
    Fiedler wydał w języku niemieckim"Uwagi o dialekcie polskich mieszkańców Dolnego Śląska.Przyczynek do poznania polskiego dialektu"
    Wrocław 1844 r.Skrzypała z Międzyborza dowodził nieustępliwie,że lud śląski chce mówić tylko po polsku!
    "O wytępieniu polszczyzny ani pomyśleć się godzi.Już samo sąsiedztwo
    Polski i stosunki z nią nie pozwalają mieszkańcom naszego pogranicza
    zapomnieć języka polskiego!"
    Fiedler walczył w imieniu 800 000 Polaków na całym Śląsku,z czego na Dolnym Śląsku przebywało ich ok.150 000!Jeśli weźmiemy pod uwagę,że Śląsk wówczas liczył ok.2 000 000 ludzi,więc 40% jego mieszkańców mówiło wyłącznie językiem polskim.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Henryku za tak ciekawe uzupełnienie mojego postu. Pozdrawiam !

      Usuń