Zamek Książ i jego otoczenie to
bez wątpienia jedno z niezwykłych miejsc nie tylko w regionie wałbrzyskim, ale
w całym kraju. W naszym regionie trudno znaleźć miejsce równie ważne i atrakcyjne.
Ale bardzo blisko, bo zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Wałbrzycha mamy
kolejny, bezcenny klejnot architektury, zabytkowy zespół klasztorny cystersów. Złożony z wielu obiektów tworzy jeden
z najpiękniejszych i najcenniejszych zespołów barokowych w kraju.
To oczywiście Krzeszów,
niedaleko Kamiennej Góry maleńka wioska
z Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, kościołem
Św. Józefa i potężnymi budowlami opactwa Ojców Cystersów i Sióstr
Niepokalanek.. Jest to zabytek klasy zerowej, a teraz po iście benedyktyńskiej,
kilkuletniej pracy renowacyjnej konserwatorów, ratującej i odsłaniającej piękno
fresków, rzeźb, obrazów, stiuków i złoceń, rzecz bezcenna.
Bywałem tu wiele razy i za każdym z nich odkrywałem nowe
walory, przekonując się do tego, że jest to miejsce wyjątkowe. Ostatni mój
pobyt w Krzeszowie wrył mi się mocno w pamięć, bo byłem tam z delegacją
samorządową Jedliny-Zdroju na zaproszenie wywodzącego się z tego miasta,
wówczas jeszcze biskupa pomocniczego w Legnicy, Stefana Regmunta. Biskup zaprosił
nas do odbudowanego nieomal z ruiny obiektu gospodarczego, gdzie znajduje się
teraz Dom Opata, miejsce przyjmowania gości z apartamentami, kuchnią, jadalnią
, salką konferencyjną. Tam byliśmy przyjęci kolacją. Ale posiłek stanowił tylko
okazję do niezwykle ciepłej, serdecznej rozmowy o Jedlinie, jej perspektywach
rozwoju, jej mieszkańcach. Biskup wracał wspomnieniami do lat dzieciństwa,
młodości, wymieniał po nazwisku ludzi bliskich mu, sąsiadów, nauczycieli, sypał
dowcipami, błyszczał inteligencją i głęboką wiedzą.
Przyznał też, że Krzeszów stanowi w jego służbie biskupiej
najważniejsze wyzwanie, przedmiot troski, wysiłków i zabiegów mających na celu
ratowanie bezcennego dobra architektury i sztuki. Krzeszów obok wartości religijnych stanowi
ważny dowód polskości tych ziem, a mauzoleum Piastów Śląskich w krypcie głównej
świątyni bije na łeb i szyję osławioną Kaplicę Zygmuntowską na Wawelu
zarówno architekturą jak i wystrojem wnętrz.
Krzeszów ma niezwykle bogatą i barwną historię. Podobnie
jak cały Śląsk przechodził różne koleje losu. Odcisnęły na nim swoje piętno i
wojny husyckie w XV wieku, i wojna trzydziestoletnia w XVII wieku, aż do
całkowitej kasacji klasztoru na początku XIX wieku. Dopiero w latach
dwudziestych XX wieku, gdy klasztor przejęli benedyktyni rozpoczął się
sukcesywny proces odnowy kościołów i obiektów klasztornych. W czasie II wojny
światowej urządzono tu obóz dla przesiedleńców. W 1943 roku zdeponowano w
klasztorze najcenniejsze zbiory Pruskiej Biblioteki Państwowej z Berlina i
Biblioteki Miejskiej z Wrocławia. Los większości z nich po wojnie jest
nieznany. W 1946 roku klasztor przejęły w zarząd siostry benedyktynki ze Lwowa.
Przez wiele lat prowadziły tu prace konserwatorskie, wspomagane przez grupę
braci cystersów, a potem także sióstr elżbietanek. Jednocześnie
funkcjonowała stacja turystyczna i
noclegownia. Do zwiększenia popularności Krzeszowa przyczyniły się zakrojone na
szeroką skalę obchody 750-lecia klasztoru w roku 1992 z licznym udziałem
duchowieństwa i wiernych, także z Zachodu. Od tego momentu można mówić o
renesansie budowlanym i konserwatorskim klasztoru.
Ta nie zawsze optymistyczna lecz interesująca historia,
ale osiągnięta z wielkim trudem i poświęceniem rekonstrukcja zabytku, a także
rozbudowa otaczającej go wsi spowodowały, że jest to obecnie najbardziej
atrakcyjna miejscowość turystyczna w regionie podsudeckim i cieszące się
rosnącą sławą miejsce kultu religijnego.
Krzeszów od paru lat sukcesywnie zmienia się w tętniącą
życiem wieś letniskową. Z roku na rok wzbogaca się o nowe budowle, domki
letniskowe, obiekty handlowe i gastronomiczne, jednym słowem pięknieje.
Zwiedzanie obiektów sakralnych z przewodnikiem może przyprawić o ból głowy.
Każda rzecz ma swoją bogatą historię, a interesujących rekwizytów jest co
niemiara. Największy zachwyt wzbudzają malowidła ścienne i obrazy wielkiego
artysty M.Willmanna, a także innych słynnych artystów wiedeńskich, czeskich i
śląskich w obydwu świątyniach (Matki
Boskiej Łaskawej i Św. Józefa), a głęboką refleksję historyczną w Mauzoleum Piastów
Śląskich wzbogacają bogato zdobione sarkofagi zasłużonego rodu ostatnich
książąt świdnicko-jaworskich. O samym Willmannie można by napisać sążnistą
książkę, bo był to artysta dość niezrównoważony i skłonny do bitki i wypitki.
Mieli więc ojcowie cystersi z nim wiele kłopotów. Nic dziwnego, że w PRL-u
jedyny w tej wsi hotel - restauracja tuż przy klasztorze, otwarty w 1970 roku
nosił dowcipną nazwę - „Willmannowa Pokusa”.
Zespół klasztorny ma to do siebie, że jego budowle otacza
rozległy park ze starodrzewem. Wyzwoleni spod opiekuńczych skrzydeł przewodnika
turyści mogą więc odetchnąć świeżym powietrzem wśród niebosiężnych platanów,
rozejrzeć się wokół i spokojnie oddać się kontemplacjom nad przemijającym
czasem i nicością życia ludzkiego.
Kilka razy byłem w Krzeszowie w Sanktuarium,które opisujesz.W ubiegłym roku obiecałem sobie kolejną wycieczkę do Krzeszowa ale jak człowiek jest na emeryturze to czasu mu brak.W związku z tym w tym roku już nie planuję,tyko jak będę miał trochę wolnego to spróbuję jakiś wojaży,być może uda się wpaść na dzień do Krzeszowa.Jak piszesz jest tam co zwiedzać.Obecnie wspaniałości Willmanna są odnowione no i oczywiście Mauzoleum Piastów Śląskich,które dla mnie jako miłośnika historii jest b.ważne.A ponadto tak jak piszesz można oddać się kontemplacjom i odejść trochę od szarości codziennego życia.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże się uda, to pojedziemy tam razem. Kiedyś udało się nam, aż do Aten, więc mamy juz doświadczenie. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń