Moi znakomici znajomi z facebooku powracają często do wspomnień z lat minionych, eksponują atrakcyjne fotografie, piszą ze wzruszeniem o swoim „kraju lat dziecięcych”. Postanowiłem i ja zainteresować Czytelników odrobiną osobistych reminiscencji. Zapraszam na nieco dłuższą niż zazwyczaj w moim blogu wirtualną retro- wycieczkę !
Jest takie miejsce pod
Wałbrzychem, o którego istnieniu wie tylko garstka osób, a o którym może coś
ciekawego powiedzieć jeszcze mniejsza garstka. Zresztą takich miejsc jest
wszędzie sporo. Zdecydowałem się napisać o nim z bardzo osobistego powodu. Tam
właśnie było moje pierwsze miejsce pracy w regionie wałbrzyskim, z którym
związałem się na stałe aż do dziś, a podejrzewam, że już do końca życia. A od
tego momentu minęło, bagatela, pół wieku. Na falach sentymentalnych powracam
więc do tego roku szkolnego, który przeżyłem tam jako młody nauczyciel.
Drogę z Głuszycy przez Rybnicę
Małą i Leśną, Unisław Śląski, Kowalową do Mieroszowa, mogę powiedzieć, znam jak
własną kieszeń. Jeździłem nią wielokroć utwierdzając się w miarę upływu czasu,
że jest to jedna z najpiękniejszych dróg jakie znam. Oczywiście, myślę o tym,
co można zobaczyć po drodze, a nie o samym wijącym się zakolami wąskim paśmie jezdni,
które nie należy do bezpiecznych w czasie podróżowania. Tą drogą jechałem nie
tak dawno temu modląc się w duchu, by nie było wielkiego ruchu. I na szczęście
nie było. Mogłem więc kątem oka obserwować co się dzieje w przyrodzie, gdy
nastąpi gwałtowna odwilż, jak zmieniają się przydrożne potoki w rozszalałe
żywioły. W Unisławiu spojrzałem na pędzącą z zawrotną szybkością, wzburzoną
wodę wiosennej Ścinawki i uzmysłowiłem sobie, że tu właśnie, nieco wyżej w
kierunku Wałbrzycha, znajdują się źródła Leśnej
Wody, która później zamienia się w Lesk. Ta sama rzeka płynie dalej przez
Kuźnice Świdnickie, Stary Lesieniec,
gdzie kiedyś moczyłem w niej nogi, bo płynęła w bezpośredniej bliskości mojego
ówczesnego miejsca zakwaterowania w lesienieckiej starej szkole. Nie wiedziałem
wtedy, że źródła Leska znajdują się w pobliżu Unisławia Śląskiego.
„Rzeka tak samo jak obłoki
przepływa przez miejsce, gdzie kiedyś było nam dobrze” – napisał w swej książce
„Śmierć pięknych saren” czeski pisarz Ota Pavel. Zapamiętałem tę sentencję tak
samo, jak dowcipną dedykację jego książki: „Mamusi, która miała za męża mojego
tatusia”, a także parę innych znakomitych stylistycznie i myślowo paradoksów.
Właśnie Lesk jest tą rzeką, którą
wspominam dobrze. W górnym biegu rozdziela ona Pasmo Lesistej od Gór
Wałbrzyskich, a dalej płynie przez Stary Lesieniec, Czarny Bór, Witków, Jaczków
w Kotlinie Kamiennogórskiej, topiąc swe
wody w rzece Bóbr w Dębrzniku koło Sędzisławia. Rzeka ma 23 kilometry długości.
Odwadnia znaczną część Gór Kamiennych.
Dolina Lesku jest jednym ze starszych ciągów komunikacyjnych w
Sudetach, prowadził nią trakt handlowy z Czech przez Kamienną Górę, Bolków,
Jawor, Legnicę do Wrocławia. Prawie na całej jej długości rozpościerają się
stare wsie z licznymi zabytkami, pozostałościami młynów wodnych, tartaków i
innych urządzeń wodnych.
Podróż turystyczna doliną Lesku
może dostarczyć wielu wrażeń, bo każda miejscowość wzdłuż jej biegu kryje w
sobie atrakcje turystyczne, znajdujemy tu jednocześnie prawdziwe bogactwo rozmaitości krajobrazów i przyrody.
To właśnie wspomnienia z lat
młodości i skłoniły mnie po latach do maleńkiej eskapady, by przypomnieć sobie
maleńki przysiółek położony na peryferiach Boguszowa-Gorc. To tam właśnie
płynie sobie beztrosko wzburzony w tym czasie Lesk. Okazało się, że była to
moja wzruszająca podróż sentymentalna.
Stary Lesieniec, maleńkie osiedle mieszkaniowe po drugiej stronie
trakcji kolejowej, u stóp Boguszowa-Gorc, odrębny przysiółek z własnym
kościółkiem, szkołą, pałacem, włączony administracyjnie w 1973 roku do miasta
Boguszów-Gorce. Wcześniej za Niemców i zaraz po wojnie był osobną wsią, przez
jakiś czas w gromadzie Gorce. Z równym powodzeniem mógł przynależeć do Kuźnic
Świdnickich, które jednak same przeżywały stan przejściowy nie mogąc odseparować
się od prób wcielenia bądź do Wałbrzycha, bądź do Boguszowa.
Stary Lesieniec, ni to miasto, ni wieś, bez względu na formalne
związki z tym, czy owym organizmem administracyjnym, żyje sobie własnym życiem.
Położony w dolinie Lesku, pomiędzy
Gorcami i Czarnym Borem na północy, a
Kuźnicami Świdnickimi na wschodzie, stanowi malowniczo położoną enklawę,
otoczoną górami. Od północy góruje nad nim Mniszek w Górach Wałbrzyskich, a od
południa Masyw Dzikowca w Paśmie Lesistej Gór Kamiennych. Wąskim przesmykiem u podnóża
Dzikowca wzdłuż górskiego potoku prowadzi nad kolejno położonymi pięcioma
stawami leśna dróżka do Grzęd. Możemy tu odszukać dawne sztolnie po kopalni
srebra, a następnie ruiny zamku Konradów i dotrzeć do pięknie położonego
ośrodka rekreacyjnego nad leśnym jeziorkiem w Grzędach. To jeden z najbliżej
położonych od Wałbrzycha akwenów wodnych.
Stary Lesieniec to nic innego jak typowe osiedle górnicze. Pokłady
węgla kamiennego w jego rejonie należą do najlepszych w zagłębiu wałbrzyskim.
Zawartość węgla koksującego sięga w nich 40%, a najlepszy zalega w górnych
warstwach ziemi. Eksploatowane były przez kopalnię Victoria w pobliskich
Kuźnicach Świdnickich. W okresie intensywnego rozwoju kopalni węgla, na
początku XIX wieku, wybudowano we wsi ciąg domków jednorodzinnych zasiedlonych
przez górników. Stary Lesieniec, wbrew temu co sugeruje nazwa, nie należy do
najstarszych w tym rejonie. Wieś powstała w dobrach von Czettritzów dopiero w
początkach XVI wieku, co miało związek z rozwijającym się górnictwem rud srebra.
Prawdopodobnie w 1586 roku St. Lesieniec stał się własnością hrabiego von
Hochberga z Książa. Eksploatacja rud srebra upadła pod koniec XVI wieku, gdyż
stała się nieopłacalna. Na to miejsce wkroczyło górnictwo węgla kamiennego. Ale
wyraźny postęp w jego rozwoju nastąpił w II połowie XVIII wieku, gdy
właścicielem tych ziem stał się baron von Seheer-Thoss, pan z pałacu w
Jedlince, ogromnie zasłużony dla rozwoju kopalnictwa węgla w regionie
wałbrzyskim i noworudzkim, założyciel uzdrowiska w Jedlinie-Zdroju. Połączone
kopalnie „Neue Gemeindegrube” w Starym Lesieńcu i „Gemeindegrube” w Gorcach,
ok. 1770 roku dawały średnio 900 ton węgla rocznie. Ale dopiero początek XIX
wieku przyniósł poważny i trwały rozwój górnictwa węgla. W 1838 roku
uruchomiono kopalnię „Elise”, która potem połączyła się z kopalnią „Abendröthe”
w Gorcach (po wojnie szyb „Klara”).
W 1825 roku wieś liczyła już 80
domów, w tym pałac, 2 folwarki, wolne sołectwo, szkołę ewangelicką, browar,
bielnik, folusz, młyn wodny, wapiennik i gorzelnię. Miała więc wszystko, co
pozwala na samodzielny byt.
Rozwój kopalń spowodował, że z
początkiem XX wieku wieś przekroczyła 2 tys. mieszkańców. Równocześnie w jej
otoczeniu zachodziły daleko idące zmiany w krajobrazie. Pojawiły się hałdy, przełożono
koryto Lesku na długości około pół kilometra, pojawiły się zapadliska terenu.
W 1827 roku wzniesiono kościółek
Św. Barbary z monumentalną wieżą nad bramą wejściową. Potwierdził on znaczenie
Starego Lesieńca jako odrębnej jednostki administracyjnej.
Po II wojnie światowej wieś
zachowała swój charakter osiedla mieszkaniowego górników pracujących w
pobliskich szybach kopalni „Victoria” w Kuźnicach Świdnickich, w Boguszowie i w
Gorcach. W folwarku funkcjonowała spółdzielnia rolnicza, a w dawnym pałacu
umieszczono archiwum.
Stary Lesieniec przez wszystkie lata PRL-u nie znalazł dróg
rozwoju, żył własnym życiem podmiejskiej wsi, skazanej na stagnację. Nie
wybudowano nowych domów, nie powstały nowe zakłady przemysłowe, rzemieślnicze
lub usługowe. Ktoś napisał o nim, że jest to miejsce z lekka senne. Ożywienie
nastąpiło po przemianach sierpniowych, kiedy dawna wieś jako część
Boguszowa-Gorc zaczęła się liczyć w planach rozwojowych miasta, a upadek
przemysłu węglowego spowodował konieczność poszukiwania przez mieszkańców
osiedla nowych form zarobkowania.
Dalszy ciąg wspomnień w kolejnym
odcinku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz