![]() |
jedenz salonów Książa, gdzie można się zetknąć z duchem księżnej |
Mam przed sobą duży, kolorowy album „Miejsca niezwykłe” z
serii wydawniczej „Cuda Polski”. Jego autorką jest Zuzanna Śliwa, absolwentka
historii i dziennikarstwa, z zamiłowania etnograf, autorka książek, opowiadań i
artykułów o polskich zwyczajach i obrzędach, tajemniczych miejscach, ukrytych
skarbach, a także tomiku wierszy „Błękitna łąka aniołów”. W 1998 roku wydała
bogato ilustrowaną książkę „Dom polski. Zwyczaje rodzinne, a w dwa lata później
„Dzieje siedzib polskich”. Album „Miejsca niezwykłe” jest kontynuacją tematyki
tych książek, artystyczną kompensacją nagromadzonych legend i opowieści
związanych z najcenniejszymi zabytkami architektury i kultury polskiej.
W bogato ilustrowanym albumie
znajdujemy mrożące krew w żyłach historyjki o duchach i zjawach, widmach i
straszydłach, tajemniczych zdarzeniach towarzyszących naszym najsłynniejszym zamkom i pałacom,
poczynając od Kórnika, poprzez Golub-Dobrzyń, Krasiczyn, Malbork Łańcut,
Wilanów, Nieborów, Nidzicę, Niepołomice i wiele, wiele innych miejscowości
rozsianych po całym kraju z Wawelem na czele.
Wśród tej plejady rezydencji
arystokratycznych poczesne miejsce zajmuje nasz rodzimy Książ, a jedna z
reprezentacyjnych fotografii zamku zdobi nawet okładkę albumu.
Co takiego mogła napisać i
pokazać na obrazkach autorka albumu mając na uwadze sferę niematerialną, duchową zamku Książ? Czy z
naszym niezwykłym podwabrzyskim zabytkiem wiążą się jakieś nadzwyczajne
opowieści, mity, legendy?
Okazuje się, że tak. Książ nie
jest w tej dziedzinie odosobniony. Osobą ponadzmysłową, legendarną, nieomal
mityczną okazuje się Maria Teresa Oliwia Cronwalls-West, znana jako księżniczka
Disy, czyli Stokrotka.
„O księżniczce, która odważyła
się być piękna i mądra” i o jej „książce tak pięknej i ciekawej jak sama
autorka i jej życie” pisałem już w moim blogu.
W albumie czyni to bardzo
zręcznie Zuzanna Śliwa, opisując życie księżniczki Daisy i jej zasługi dla
pałacu niemieckiego rodu Hochbergów, z chwilą kiedy jako młoda i piękna Angielka
stała się żoną księcia Jana Henryka XV,
czyli także współgospodarzem tej rezydencji.
Rozdział albumu nosi tytuł -
„Zjawa pięknej Daisy” i już sam tytuł mówi za siebie. Księżna Daisy,
według opowieści krążących wśród ludzi związanych z Książem, powraca po swej
śmierci w 1943 roku do komnat pałacowych jako zjawa. Tu i ówdzie, znienacka pojawia się mglista
postać urodziwej księżniczki, leciutko stąpa po parkietach salki Maksymiliana
lub innych miejscach, gdzie kiedyś była szczęśliwa. Nie budzi obaw, nie
obwieszcza nieszczęść. Jest zjawą dobrotliwą. Wszak taką była przez całe życie.
A dalej w albumie czytamy:
„Książ ma szczęście do duchów. Oprócz Disy ukazuje się tu myśliwy z
psami i dziewczyna w białej sukni. Kiedy wschodzi księżyc, wyłania się ona z zamkowych
murów i wędruje po okolicy. Za życia była młodą narzeczoną, która zginęła od
uderzenia pioruna w dniu swego ślubu. Wieść niesie, że jej pojawienie się
zwiastuje nie tylko burze, ale i nieszczęścia dla mieszkańców zamku”.
A może zjawa tej dziewczyny w
białej sukni, to po prostu duch Elizy
Radziwiłłówny, córki Antoniego Henryka Radziwiłła i jego żony, księżnej pruskiej Luizy
Hohenzollern. Ta niezwykle urodziwa, siedemnastoletnia pannica, przeżyła w
Książu cudowny romans z Wilhelmem Hohenzollernem, synem króla pruskiego
Fryderyka Wilhelma III. „Czarująca Eliza”, „Anioł z Cieszycy”, jak ją nazywała
berlińska prasa była o krok od zawarcia związku małżeńskiego z późniejszym
cesarzem Niemiec, ale na przeszkodzie stanęło litewsko-polskie pochodzenie ojca
Elizy, Antoniego Radziwiłła. Dziewczyna brutalnie odrzucona przez rodzinę jej
przyszłego męża, zakochanego w niej zresztą po uszy, nie wytrzymała psychicznie
i w parę lat po romantycznym przeżyciu umarła z tęsknoty i osamotnienia.
Mówiłem o tym wyjątkowo wzruszającym wydarzeniu w gawędzie „Cesarski romans w Książu”.
Z albumu „Miejsca niezwykłe”
warto jeszcze przytoczyć krótką notatkę o samym zamku Książ, a warto ze względu
na trafny, syntetyczny opis tego
zabytku:
„Osadzona na skalnym wzgórzu
warownia Książ, zwana „kluczem do bram Śląska”, była najpotężniejszą w systemie
twierdz północnosudeckich, wzniesionych w latach 1288- 1292, jeszcze za
panowania Bolka I, księcia świdnicko-jaworskiego. Rozbudował ją znacznie wnuk
Łokietka, Bolko II. Po jego śmierci Książ przejęła bratanica, córka Henryka II,
żona cesarza Karola V . Piastowska warownia znalazła się tym samym w rękach
dynastii Luksemburskiej. Przez blisko dwa kolejne stulecia zmieniała
właścicieli, by na początku XVI wieku przejść w posiadanie Hochbergów,
wywodzących się od piastowskich książąt Śląska. Zamek powiększono i umocniono -
ostatnia przebudowa miała miejsce w 1908 roku. W czasach Daisy było to około
czterystu komnat, sama służba zajmowała aż osiemdziesiąt pomieszczeń”.
Znawcy tematu mogą mieć poważne
zastrzeżenia do tego opisu, bo autorka pomieszała w nim historię Starego Książa
z Nowym, ale można jej wybaczyć z powodu troski o zwięzłość notatki. Natomiast
cieszyć może to, że nasz Książ znalazł w tej publikacji poczesne miejsce. Dla
rozwoju turystyki na ziemi wałbrzyskiej każda dobra promocja Książa ma duże
znaczenie.
Staszku!To co napisala w swiom albumie p.Zuzanna ŚLIWA jest dobre dla promocji zamku Książ.Bo tak jak piszesz każdy zamek czy warownia ma swoją historię.Jeszcze do tego jeżeli ma wątek związany z wyjątkowymi romansami czy ukazywaniem się duchów byłych mieszkańców to dodatkowo przyciąga turystów szczególnie wycieczki szkolne.Za niedługo okaże się,że na Wawelu ukazuje się duch Lecha K.bo był tam jeden raz za czasów swojego wspaniałego żywota o którym powinna uczyć się dziatwa szkolna.Myślę,że wszystko jest możliwe bo teraz Zalewska będzie pisała nową historię Polski.Szczególnie nową wyprostowaną po pażdziernikowych wyborach prezydenckich w 2005 r.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Bronku za jak zwykle ciekawy komentarz. Pozdrawiam !
UsuńŚwietna architektura. Zawsze mnie fascynuje dość uniwersalne poczucie piękna, które na dobrą sprawę jest aktualne do dziś. Jeśli chodzi o okna wrocław i jego architektura też się wyróżniają. Choć może to kwestia przyjętego stylu w danych czasach. :-) Świetny wpis, będę śledzić blog.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za interesujący komentarz. Cieszę się , że pozyskłem nowego Czytelnika mojego blogu. Serdecznie pozdrawiam !
Usuń