Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 13 stycznia 2017

Książ ma szczęście do duchów

jedenz salonów Książa, gdzie można się zetknąć z duchem księżnej

Mam przed sobą  duży, kolorowy album „Miejsca niezwykłe” z serii wydawniczej „Cuda Polski”. Jego autorką jest Zuzanna Śliwa, absolwentka historii i dziennikarstwa, z zamiłowania etnograf, autorka książek, opowiadań i artykułów o polskich zwyczajach i obrzędach, tajemniczych miejscach, ukrytych skarbach, a także tomiku wierszy „Błękitna łąka aniołów”. W 1998 roku wydała bogato ilustrowaną książkę „Dom polski. Zwyczaje rodzinne, a w dwa lata później „Dzieje siedzib polskich”. Album „Miejsca niezwykłe” jest kontynuacją tematyki tych książek, artystyczną kompensacją nagromadzonych legend i opowieści związanych z najcenniejszymi zabytkami architektury i kultury polskiej.

W bogato ilustrowanym albumie znajdujemy mrożące krew w żyłach historyjki o duchach i zjawach, widmach i straszydłach, tajemniczych zdarzeniach towarzyszących  naszym najsłynniejszym zamkom i pałacom, poczynając od Kórnika, poprzez Golub-Dobrzyń, Krasiczyn, Malbork Łańcut, Wilanów, Nieborów, Nidzicę, Niepołomice i wiele, wiele innych miejscowości rozsianych po całym kraju  z  Wawelem na czele.

Wśród tej plejady rezydencji arystokratycznych poczesne miejsce zajmuje nasz rodzimy Książ, a jedna z reprezentacyjnych fotografii zamku zdobi nawet okładkę albumu.

Co takiego mogła napisać i pokazać na obrazkach autorka albumu mając na uwadze sferę  niematerialną, duchową zamku Książ? Czy z naszym niezwykłym podwabrzyskim zabytkiem wiążą się jakieś nadzwyczajne opowieści, mity, legendy?

Okazuje się, że tak. Książ nie jest w tej dziedzinie odosobniony. Osobą ponadzmysłową, legendarną, nieomal mityczną okazuje się Maria Teresa Oliwia Cronwalls-West, znana jako księżniczka Disy, czyli Stokrotka.

„O księżniczce, która odważyła się być piękna i mądra” i o jej „książce tak pięknej i ciekawej jak sama autorka i jej życie” pisałem już w moim blogu.
W albumie czyni to bardzo zręcznie Zuzanna Śliwa, opisując życie księżniczki Daisy i jej zasługi dla pałacu niemieckiego rodu Hochbergów, z chwilą kiedy jako młoda i piękna Angielka stała się żoną  księcia Jana Henryka XV, czyli także współgospodarzem tej rezydencji.

Rozdział albumu nosi tytuł  -  „Zjawa pięknej Daisy” i już sam tytuł mówi za siebie. Księżna Daisy, według opowieści krążących wśród ludzi związanych z Książem, powraca po swej śmierci w 1943 roku do komnat pałacowych jako zjawa.  Tu i ówdzie, znienacka pojawia się mglista postać urodziwej księżniczki, leciutko stąpa po parkietach salki Maksymiliana lub innych miejscach, gdzie kiedyś była szczęśliwa. Nie budzi obaw, nie obwieszcza nieszczęść. Jest zjawą dobrotliwą. Wszak taką była przez całe życie.

A dalej w albumie czytamy:

„Książ ma szczęście do duchów. Oprócz Disy ukazuje się tu myśliwy z psami i dziewczyna w białej sukni. Kiedy wschodzi księżyc, wyłania się ona z zamkowych murów i wędruje po okolicy. Za życia była młodą narzeczoną, która zginęła od uderzenia pioruna w dniu swego ślubu. Wieść niesie, że jej pojawienie się zwiastuje nie tylko burze, ale i nieszczęścia dla mieszkańców zamku”.

A może zjawa tej dziewczyny w białej sukni, to po prostu duch Elizy Radziwiłłówny, córki Antoniego Henryka Radziwiłła i  jego żony, księżnej pruskiej Luizy Hohenzollern. Ta niezwykle urodziwa, siedemnastoletnia pannica, przeżyła w Książu cudowny romans z Wilhelmem Hohenzollernem, synem króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III. „Czarująca Eliza”, „Anioł z Cieszycy”, jak ją nazywała berlińska prasa była o krok od zawarcia związku małżeńskiego z późniejszym cesarzem Niemiec, ale na przeszkodzie stanęło litewsko-polskie pochodzenie ojca Elizy, Antoniego Radziwiłła. Dziewczyna brutalnie odrzucona przez rodzinę jej przyszłego męża, zakochanego w niej zresztą po uszy, nie wytrzymała psychicznie i w parę lat po romantycznym przeżyciu umarła z tęsknoty i osamotnienia. Mówiłem o tym wyjątkowo wzruszającym wydarzeniu w gawędzie  „Cesarski romans w Książu”.

Z albumu „Miejsca niezwykłe” warto jeszcze przytoczyć krótką notatkę o samym zamku Książ, a warto ze względu na  trafny, syntetyczny opis tego zabytku:

„Osadzona na skalnym wzgórzu warownia Książ, zwana „kluczem do bram Śląska”, była najpotężniejszą w systemie twierdz północnosudeckich, wzniesionych w latach 1288- 1292, jeszcze za panowania Bolka I, księcia świdnicko-jaworskiego. Rozbudował ją znacznie wnuk Łokietka, Bolko II. Po jego śmierci Książ przejęła bratanica, córka Henryka II, żona cesarza Karola V . Piastowska warownia znalazła się tym samym w rękach dynastii Luksemburskiej. Przez blisko dwa kolejne stulecia zmieniała właścicieli, by na początku XVI wieku przejść w posiadanie Hochbergów, wywodzących się od piastowskich książąt Śląska. Zamek powiększono i umocniono - ostatnia przebudowa miała miejsce w 1908 roku. W czasach Daisy było to około czterystu komnat, sama służba zajmowała aż osiemdziesiąt pomieszczeń”.

Znawcy tematu mogą mieć poważne zastrzeżenia do tego opisu, bo autorka pomieszała w nim historię Starego Książa z Nowym, ale można jej wybaczyć z powodu troski o zwięzłość notatki. Natomiast cieszyć może to, że nasz Książ znalazł w tej publikacji poczesne miejsce. Dla rozwoju turystyki na ziemi wałbrzyskiej każda dobra promocja Książa ma duże znaczenie.

Może uda się odnaleźć jeszcze w zbiorach bibliotecznych lub księgarniach kolorowy album „Miejsca niezwykłe”, szczerze zachęcam do obejrzenia lub kupienia.

4 komentarze:

  1. Staszku!To co napisala w swiom albumie p.Zuzanna ŚLIWA jest dobre dla promocji zamku Książ.Bo tak jak piszesz każdy zamek czy warownia ma swoją historię.Jeszcze do tego jeżeli ma wątek związany z wyjątkowymi romansami czy ukazywaniem się duchów byłych mieszkańców to dodatkowo przyciąga turystów szczególnie wycieczki szkolne.Za niedługo okaże się,że na Wawelu ukazuje się duch Lecha K.bo był tam jeden raz za czasów swojego wspaniałego żywota o którym powinna uczyć się dziatwa szkolna.Myślę,że wszystko jest możliwe bo teraz Zalewska będzie pisała nową historię Polski.Szczególnie nową wyprostowaną po pażdziernikowych wyborach prezydenckich w 2005 r.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Bronku za jak zwykle ciekawy komentarz. Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Świetna architektura. Zawsze mnie fascynuje dość uniwersalne poczucie piękna, które na dobrą sprawę jest aktualne do dziś. Jeśli chodzi o okna wrocław i jego architektura też się wyróżniają. Choć może to kwestia przyjętego stylu w danych czasach. :-) Świetny wpis, będę śledzić blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za interesujący komentarz. Cieszę się , że pozyskłem nowego Czytelnika mojego blogu. Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń