Co by w ogóle nie powiedzieć o
nowym roku, to wszystko będzie się mieścić w kategorii podnoszących na duchu
nadziei optymistów lub dołujących
prognoz malkontentów. Tymczasem już sam początek roku powinien dodać nam
wiary, że będzie lepiej. Rok 2017
rozpoczyna się przecież w niedzielę. Mamy więc podwójne święto. To bardzo dobry
prognostyk dla całego roku.
By zaś nie być gołosłownym,
zwracam uwagę, że już na samym początku roku w piątek mamy kolejne święto - Trzech Króli, a po nim wolna sobota i niedziela. Czy nie zawróci nam się w głowach od
tego świętowania?
Nie, oczywiście że nie. Pobieżna
analiza kalendarza wskazuje na to, że będziemy mieli w tym roku jeszcze więcej
okazji do dłuższego świętowania. I to jest powód byśmy nie upadali na duchu
słuchając pesymistów wieszczących zagrożenia dla naszej gospodarki. Ludzie jak
sobie poświętują, to palą się do pracy. Są wypoczęci i pełni entuzjazmu. A
ponieważ nasze święta są prawie wszystkie religijne, to można wnosić, że –
wiara uczyni cudo, efektem którego będzie wzrost gospodarczy i wzmocnienie
religijności narodu, którego przecież hasłem przewodnim jest: Bóg, Honor i Ojczyzna !
Ale to co napisałem, to jest
tylko maleńka dygresja, bo głównym wątkiem chcę właśnie uczynić genezę najbliższego
święta Trzech Króli. Myślę, że warto się nad tym zastanowić, a myślenie ma
swoją przyszłość. Dobrze jest mieć świadomość dlaczego świętujemy. A tak się
składa, że święto Trzech Króli jest szczególnym przypadkiem swego rodzaju pomieszania z poplątaniem, podobnie zresztą jak pochodzenie Świętego Mikołaja.
O tym, że nowonarodzonemu
Dzieciątku Jezus w Betlejem przybyli się pokłonić Trzej Mędrcy z dalekich
stron, dowiadujemy się głównie z Ewangelii św. Mateusza. Przyprowadziła ich do
Betlejem tajemnicza gwiazda. Ewangelista podaje, że byli to „magoi”, czyli Magowie i przybyli oni ze Wschodu. Są
to określenia dość enigmatyczne, można snuć przypuszczenia, że ten Wschód, to Babilonia lub Persja, które właśnie
uchodziły za ojczyznę Magów, zwolenników zaratusztrianizmu, ale są na ten temat
różne inne przypuszczenia.
Jeśli jacyś przybysze z obcych
stron zaryzykowali podróż do Betlejem i wyszli z tego cało, to nosi to znamiona
cudu, bowiem władca Judei, Herod, był znany z okrucieństwa i chorobliwej wręcz
podejrzliwości, nie cofał się przed żadną zbrodnią, gdy widział w kimś choćby
potencjonalnego pretendenta do tronu. Jeszcze krótko przed przybyciem Mędrców
zgładził swą żonę, szwagra i teściową, a także dwóch synów. Przy okazji kazał
zabić 300 żołnierzy wraz z ich dowódcą, podejrzanych o sympatyzowanie z jego
synami. Miał też swoich wiernych zauszników, którzy węszyli na każdym miejscu
ewentualne zagrożenia, a Betlejem znajdowało się bardzo blisko Jerozolimy,
stolicy Judei.
Kim byli składający hołd Jezusowi
przybysze ze Wschodu? Czy byli królami, mędrcami, astrologami,
czarnoksiężnikami, magami? Pozostaje to wciąż zagadką.
Według Herodota Magowie stanowili
jedno z plemion medyjskich. Byli wśród nich jasnowidzowie i doradcy królewscy.
Odgrywali wielką rolę na dworze perskim zarówno przed, jak i po narodzeniu
Chrystusa. Ówcześni dziejopisarze widzieli w nich przede wszystkim mistrzów
tajemnych sztuk. Magowie byli zwolennikami nauk Zaratusztry, przekazanych w
Aweście, zwłaszcza w jej najstarszej części – Gotach, spisanej na 12 tysiącach
wolowych skór, które jednak uległy zniszczeniu podczas podboju Persji za
Aleksandra Wielkiego.
Według wierzeń Magów między
Dobrem i Złem zachodzi odwieczna walka. Jednakże przed końcem świata pojawić
się ma „Astawat ereta” - Prawda wcielona. Doprowadzi on do triumfu
dobra nad złem, a ludzkość do stanu pierwotnej szczęśliwości. Według niektórych
tekstów ma się on urodzić z dziewicy,
choć żaden mężczyzna do niej się nie zbliży. Dokona on wskrzeszenia zmarłych i
sądu ostatecznego, umieszczając sprawiedliwych w niebie, a złych w piekle.
Wierzenia religijne Magów były
Żydom znane. Niektórzy badacze wysuwają przypuszczenie, że wiele z nich zostało
przejętych przez proroków i ewangelistów i wykorzystane w Piśmie Świętym.
Tajemniczymi Mędrcami ze Wschodu mogli być uczeni-astronomowie żydowscy, którzy
po ujrzeniu „gwiazdy Mesjasza” wybrali się do ziemi swych ojców, by
uczestniczyć w wiekopomnym wydarzeniu
narodzin Mesjasza. Tekst etiopski Protoewangelii Jakuba wymienia nawet ich
imiona: Tanisuram, Malik, Siseba.
Na jednej z babilońskich tabliczek
glinianych znajduje się napis: „gdy wielki król powstanie na Zachodzie,
zapanuje sprawiedliwość, pokój i radość w każdej krainie: on uszczęśliwi
wszystkie ludy”. Jego nadejście miał zapowiedzieć „szczególny znak” na niebie.
Nasuwa się więc kolejne pytanie o
zjawisko niebieskie, które zaprowadziło Mędrców do Betlejem. Z tekstu
ewangelicznego wynika, że Magowie wybrali się w kierunku Jerozolimy, by „oddać
pokłon nowo narodzonemu królowi żydowskiemu, gdy ujrzeli Jego Gwiazdę na
Wschodzie”. Czy była to rzeczywiście gwiazda, czy też kometa, a może meteor,
czy specjalna koniunkcja planet? Na ten temat pojawiło się mnóstwo dociekań .
Czy warto jednak nimi zaprzątać sobie głowę, skoro
całą „historię” dotycząca rzekomych nawiedzin Jezusa przez Mędrców ze Wschodu,
lepiej przyjąć jako „prawdę objawioną”, a więc „na wiarę”, aniżeli doszukiwać
się w niej racjonalnych uzasadnień?
Ważne jest co napisane jest w
Ewangelii, że Magowie, jak pisze Św. Mateusz: ”zobaczyli Dziecię z Matką Jego
Maryją, upadli na twarz i oddali mu pokłon. I otworzywszy swe skarby ofiarowali
mu dary: kadzidło, i mirrę”. Nie ma tu mowy o złocie, tak samo jak o tym, ilu
było tych Magów. Od IX wieku n.e. mówi się, że było ich trzech i wymienia imiona: Kasper, Melchior i Baltazar. Według
Bedy byli przedstawicielami trzech kontynentów – Europy, Azji i Afryki, toteż
Kasper miał być czarnoskóry.
Wydaje się, że wokół tego
ewangelicznego zapisu z biegiem czasu powstała zupełnie nowa mitologia.
Mistyfikacja jest cechą immanentną ludów Bliskiego i Dalekiego Wschodu, nie
jest ona obca starożytnym Grekom i Rzymianom, ale też Słowianom. Wystarczy przypomnieć nasze legendy u zarania
państwa polskiego, choćby o Popielu i Mysiej Wieży, o Lechu, Rusie i Czechu,
bądź też o szewczyku Skubie i Smoku Wawelskim. Trudno się więc dziwić, że
Magowie z czasem stali się królami i mędrcami, a jeszcze dalej uznanymi przez
Kościół Świętymi. Dziś obchodzimy święto Trzech Króli, przy czym Kościół nadaje
mu symboliczny charakter Święta
Objawienia Pańskiego.
Przypomina nam, kim jest Chrystus i potwierdza
jego boskość - tłumaczy profesor teologii i biblista ks. Waldemar Chrostowski. Dziś przyjmuje się, że za panowania króla Heroda w Judei do miejsca
narodzin Jezusa przybyli ze Wschodu mędrcy, obecnie nazywani królami, którzy
złożyli mu dary. Kacper ofiarował kadzidło - symbol boskości, Melchior złoto -
symbol władzy królewskiej, a Baltazar mirrę (używaną do balsamowania ciała) -
zapowiedź męczeńskiej śmierci. W Polsce święto Trzech Króli do 1960 roku było
dniem wolnym od pracy. Jednak za czasów Władysława Gomułki, w listopadzie 1960
r., zostało zniesione. Od 6 stycznia 2011 r. możemy znowu je obchodzić, ku
zadowoleniu wiernych Kościoła Katolickiego.
Myślę,
że warto przy okazji tego święta, znaleźć choć chwilkę czasu na głębszą
refleksję religijną i filozoficzną. Gorąco do tego zachęcam. Znacznie obszerniejszy materiał
faktograficzny znajdziemy w Księdze Bożonarodzeniowej” wydanej w 1993 roku
przez Kolonię Limited we Wrocławiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz