Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 16 kwietnia 2016

Zamek "Książ" - wciąż "ściśle tajny" !

do odkrycia tajemnic Książa wciąż "wysokie schody"
  
Na temat tego, co się działo w Książu, a zwłaszcza w jego podziemiach w czasie II wojny światowej wiemy już sporo, ale wciąż zbyt mało, by nie stanowiło to frapującej zagadki i pozwalało spokojnie przejść nad tym do porządku dziennego. Mam tu na uwadze zwłaszcza osoby zainteresowane odkryciem tajemnic, pozwalających nie tylko wzbogacić naszą wiedzę o przedsięwzięciach militarnych Adolfa Hitlera pod koniec wojny, ale też przyczynić się do promocji turystycznej samego zamku i  całego regionu wałbrzyskiego.

Jak się okazuje wojenna sygnatura niemiecka „streng geheim” mimo upływu lat nie straciła swej mocy w podziemiach zamku „Książ”. W 1945 roku niemieckie dowództwo zamku tuż przed wkroczeniem wojsk radzieckich zdołało ukryć i zamaskować to co najważniejsze, pozostawiając mało istotną część podziemnej inwestycji jako element uwiarygodniający rzekomą budowę w tym miejscu kolejnej kwatery Hitlera. Polacy przyjęli z łatwością hipotezę, zwłaszcza że wzmacniała ona atrakcyjność zabytku, a publikacje książkowe i prasowe polskie i niemieckie poszły z zapałem tym tropem, snując rozważania o znakomitym usytuowaniu kwatery wodza III Rzeszy w majestatycznej rezydencji  Hochbergów, a zwłaszcza w  przepastnych podziemiach zamkowych. Tymczasem dla bardziej wnikliwych badaczy teza o nowej kwaterze Hitlera zarówno w Górach Sowich jak i w zamku „Książ” wydaje się mocno naciągana. Znany już wiele publikacji prasowych wskazujących na to, że utajnione tak skrupulatnie przez Niemców dokumenty związane z zamkiem Książ i kompleksem „Riese” w Górach Sowich dotyczyły zupełnie innej, znacznie większej  inwestycji militarnej, najprawdopodobniej eksperymentalnej fabryki najnowocześniejszej broni rakietowej, a może nawet - atomowej, słowem niemieckiej Wunderwaffe (cudownej broni), która miała odwrócić losy wojny.

Przyjrzyjmy się niektórym z nich:

Po pierwsze - rzekomą kwaterę Hitlera w Książu budowano z wielkim rozmachem znacznie wcześniej niż podziemia w Górach Sowich. Już w 1942 roku do Książa sprowadzono robotników z Włoch, a następnie 400 górników z Donbasu. W pobliżu starego cisa nad Pełcznicą powstał obóz Organizacji Todta. W maju 1944 roku utworzono dodatkowo Arbeitslager Fürstenstein jako oddział roboczy podobozu w Głuszycy należącego do obozu koncentracyjnego Gross Rosen. Przebywali w nim Żydzi z Polski, Węgier, Grecji i innych krajów europejskich. W 1944 roku liczba robotników przymusowych i więźniów w samym Książu wynosiła około 3000. Specjalne biuro budowlane zatrudniało 35 architektów. Gdzie się podziały ich projekty przechodzące w tony papieru? Gdzie przepadły wszelkie dokumenty wojskowe związane z tą olbrzymią i kosztowną budową? Praca w podziemiach trwała na dwie zmiany. W literaturze naukowej i popularno-naukowej jest mowa o ogromnych ilościach materiałów budowlanych - żelbetonu, stali, cementu, piasku, transportowanych wagonami do Wałbrzycha  z całej Rzeszy. Są to takie ilości, że nie dałoby się ich zmieścić w kubaturze odkrytych dotąd podziemi Książa. To co tam możemy oglądać dziś  nie uzasadnia tak ogromnego zaangażowania sił i środków w ciągu prawie trzy i pół roku trwającej budowy. Na domiar wszystkiego warto zauważyć, że budowa w Książu odbywała się pod nadzorem Luftwaffe.  Do żadnej z kwater Hitlera nie angażowano jak dotąd kierownictwa wojsk lotniczych.


Po drugie - w obliczu przewidywanych zmian na froncie i rychłego wkroczenia na Dolny Śląsk wojsk radzieckich na wiosnę 1945 roku dokonano pośpiesznej ewakuacji przeszło 800 więźniów komanda roboczego Fürstenstein, na ich miejsce sprowadzając nowych. Tak więc nie  przerwano robót, natomiast można się spodziewać, jaką rolę mieli do spełnienia nowoprzybyli więźniowie. Gruntowne zacieranie śladów budowy w odniesieniu do kwatery Hitlera nie było konieczne, zwłaszcza że wciąż funkcjonowała wiara w powstrzymanie ofensywy na froncie wschodnim i powrotu Niemców w Góry Sowie jak i na cały Dolny Śląsk. Natomiast zamaskowanie budowy podziemnego przedsięwzięcia zbrojeniowego na tak wielką skalę, bądź też ukrycie w podziemiach skrzyń z tajnymi dokumentami lub cennymi dobrami kultury, było potrzebą ewidentną.

Wiemy o tym, że intensywne prace w podziemiach zamku Książ trwały nieprzerwanie do końca, tj. do 10 maja, mimo że Hitler już wcześniej popełnił samobójstwo, Festung Breslau skapitulowała, a dowództwo niemieckie dzień wcześniej podpisało kapitulację. Dopiero wkroczenie do Wałbrzycha wojsk radzieckich 10 maja 1945 roku przerwało roboty w Książu.

Co robili Niemcy w podziemiach Książa w sytuacji, kiedy front wschodni przesunął się do Berlina, a zachodni alianci dotarli nad Łabę? Skąd się brało takie natężenie robót ?

Niemcy już  w 1944 roku rozpoczęli ukrywanie w podziemnych obiektach, kopalniach, sztolniach, dóbr kultury. Pisał o tym Bogusław Wróbel w książce „Ukryte skarby”. Bogusław Wołoszański w trzecim odcinku audycji telewizyjnej w marcu 2000 roku mówił, że według dokumentów Archiwum w Koblencji od  lata 1943 r. Książ  miał się stać składnicą akt SS i Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. Akcja ta nosiła kryptonim Brabant I. Józef Kłyszejko przesłuchiwany w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich we Wrocławiu stwierdził do protokółu, że pod koniec wojny do Książa zaczęły napływać transporty dużych skrzyń wypełnionych nieznanymi przedmiotami (Anna Sukmanowska, Taniec na wulkanie, s. 9, Lech Zatorski, Nie odkryte skarby na terenach Polski, s. 58).

W literaturze popularno-naukowej dotyczącej poszukiwania skarbów pojawiło kilka wątków dotyczących transportów kolejowych z Wrocławia załadowanych skrzyniami, które po rozładowaniu w okolicach Lubiechowa zostały ukryte w podziemnych sztolniach Książa. Mowa jest nawet o zamaskowanym tunelu zdolnym pomieścić całe składy pociągów. Pasjonujący się tym tematem poszukiwacze podejmowali bezskutecznie próby odnalezienia podziemnej trasy kolejowej prowadzącej pod zamek, ale takie akcje wymagałyby skoncentrowanych działań wyspecjalizowanych jednostek z użyciem maszyn i sprzętu. Niemcy wykonali rzetelnie „zadanie bojowe”, nie żałowali betonu i dynamitu.

Po trzecie - w podziemiach Książa znajdujemy do dziś liczne ślady wskazujące ewidentnie na celowe zablokowanie ciągów tunelowych, a także górnych i dolnych kondygnacji. To co nam pozostawili Niemcy, to zaledwie przedsionek do właściwej części inwestycji. Zwrócił na to uwagę świadek o niepodważalnej renomie, a mianowicie sam Jan Weiss, były więzień filii KL Gross Rosen w Książu, któremu udało się uniknąć zagłady i schronić w Ameryce. W kwietniu 1985 roku zwiedził podziemia Książa i stwierdził, że 26 lutego 1945 roku „żaden z chodników nie był obetonowany”. Weiss wchodząc do podziemi powiedział, że nie widać dużej komory, która znajdowała się po prawej stronie naprzeciw bocznego korytarza, w tym miejscu jest teraz obetonowana ściana. Idąc dalej powiedział, „że coś mu się w układzie tych korytarzy nie zgadza, były jeszcze inne, których teraz nie widać”. Informacje Weissa były publikowane w książkach i prasie. Trudno wątpić w ich wiarygodność, skoro pochodzą od bezpośredniego świadka. Przedsiębiorstwo Robót Górniczych w Wałbrzychu dokonało odwiertu w betonie na ok. 1.20 m., ale wiertło „udusiło się” i wtedy roboty przerwano. Trudno zrozumieć decyzję o zaprzestaniu wierceń, bo mogło to być typowe zakleszczenie się wiertła w dotarciu do stalowej belki, co pozwala sądzić, że dalej za tą ścianą jest sztolnia. Górnicy chcieli kontynuować wiercenia, ale decyzja była jednoznaczna, roboty więc przerwano. Istnienie innych korytarzy i komór potwierdzają widoczne zamurowania w tunelach i  biegnące poziomo pod sufitem rury utopione w betonowych ścianach na końcu tuneli. Rozmiar rur i materiał, z którego są wykonane, świadczą o ich przeznaczeniu do celów produkcyjnych.

Są także inni świadkowie potwierdzający zabudowanie lub zawalenie dalszych ciągów sztolni i hal. Sztolnie na niższym poziomie (-40 m) budzą ciekawość, bo nie zostały do końca spenetrowane. Między sztolniami wejściowymi znajduje się tunel położony niżej 2,50 m od poziomu innych chodników, dotąd nie sprawdzany. O tunelu znajdującym się powyżej poziomu chodników mówią świadkowie, których relacje są dość wiarygodne. Zawałem kończy się tunel sztolni położonej na poziomie wyższym (-15 m). Prawdopodobnie był to ciąg komunikacyjny.
 
 Tajemnice Zamku Książ do dziś nie zostały odkryte. Z historii jest wiadomo, że zniszczenie w nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 roku przez lotnictwo alianckie niemieckiego ośrodka badań rakietowych w Peenemünde na wyspie Uznam, potwierdziło w całej okazałości konieczność usytuowania ośrodka doświadczalnego w takim miejscu, aby był on nie tylko ściśle tajny, ale także odporny na naloty bombowe. Niemieccy konstruktorzy i naukowcy pracowali wówczas nie tylko nad doskonaleniem bezpilotowych samolotów odrzutowych, znanych jako V1 i V2, ale nad jeszcze nowszą generacją rakiety międzykontynentalnej A-9 i A-10. Takimi rakietami można było jednocześnie zaatakować Nowy Jork, Londyn i Moskwę. Jeżeli faktem jest, że pierwsze próby testowano w tunelu aerodynamicznym w podziemiach jednego z kompleksów Riese, a także w podziemiach zamku Książ, to jest oczywiste, że musiały tu być wydrążone i zabudowane tunele o długości kilkunastu kilometrów każdy. Igor Witkowski rozważa możliwość badań nad nową generacją broni elektronicznej, tzw. dzwonem, emitującym wokół siebie pole magnetyczne o niespotykanej mocy, a także nad konstrukcją śmiercionośnych obiektów latających, zwanych umownie UFO. Jaką rolę odgrywały w tym wszystkim obiekty podziemne na Zamku Książ, pod Osówką, czy Włodarzem - oto frapująca zagadka wciąż jeszcze „ściśle tajna”, bo potrzebująca odkrywców na miarę tych, co ją kryli przed oczyma przyszłych pokoleń.


Czy stać nas na takie ryzyko? To co się dzieje z mnożeniem przeszkód w próbie odsłonięcia tunelu kolejowego z tzw. „złotym pociągiem”, potwierdza domniemanie, że niemiecka sygnatura „streng geheim” nie straciła dotąd na swej aktualności.

5 komentarzy:

  1. Nie pozwalają wydrzeć sobie tajemnic,a my się na to godzimy.Może wreszcie ktoś podejmie się kompleksowych działań i zagadki przestaną być zagadkami.Mam nadzieję,że moje prawnuki tego doczekają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do prawnuków to też mam taką nadzieję, chyba że wciąż żyć nam przyjdzie wciąż w kraju, gdzie nic się nie liczy, tylko władza przynosząca rządzącym profity i spełnienie ich egoistycznych aspiracji.
      Dziękuję za mimo wszystko optymistyczny komentarz.

      Usuń
  2. Tajna broń radary"Bernhard"szczegóły:
    www.nonstopsystems.com/radio/hellschreiber-modes-other-hell-statns.htm

    Podziw Amerykanów:
    www.youtube.com/watch?v=Tsq3wN8ZVs4
    www.youtube.com/watch?v=sXCZLSih9DY

    Pierwszy tunel autostradowy wykorzystany do produkcji skrzydeł dla M262
    www.kz-godenkstaette-leonberg.de/kz-leonberg

    Tylko symulacja:
    www.youtube.com/watch?v=pmZbipLu760

    Do wiercenia żelbetowych ścian w podziemiach zamku Książ należy zatrudnić chłopców z Londynu.Ale należy poinformować ich jakie tam mogą być ukryte skarby-złoto,diamenty.Żelbetowe ściany podziemi zamku Książ to dla tych chłopców spacerek,zrobią to w kilka minut,tym fachowcom wiertło się nie"udusi".Ten gang aby dostać się do skarbca w"diamentowej dzielnicy"Londynu,użył do przewiercenia żelbetowej ściany wiertnicy Hilti DD 350,którą wcześniej ukradli firmie wiertniczej.
    Użyli wiertła diamentowego DD 350 do betonu.Wywiercili otwór o średnicy 18 cali.Po wejściu do skarbca Hatton Garden Safe Deposit Ltd,splądrowali 72 sejfy.Zrabowali klejnoty o wartości 300 mln$.
    Materiał filmowy pokazuje,że byli ubrani jak pracownicy budowlani.
    Przebieg"wiercenia" w Londynie:
    www.youtube.com/watch?v=HrJOO09IwOM
    www.--------------------hfvFsYjRA4w
    www.--------------------ix1VWRE-_RA

    Wierciłem taką"zabawką"otwory do odprowadzania spalin z pieców gazowych."Belerem"(wiertarka na sprężone powietrze)także potrafię się posługiwać,załadować do otworu kilka lasek dynamitu z przybitką,a potem odpalić:)
    W Polsce za taką wiertnicę warto wyłożyć 35 tys.zł,odwiercić kilka otworów w Książu...i na Wyspy Dziewicze:)

    Aby dowiedzieć się trochę prawdy,warto zajrzeć do Biblioteki Kongresu USA i trochę pogrzebać w archiwach.Pewnych rzeczy nie dowiemy się z TV,gazet czy też w szkołach.
    "Zarys powojennej nowej mapy świata"
    Mapa Maurycego Gomberga(Żyda z pochodzenia).Mapa powstała 09.1941 r,
    a opublikowano ją 02.1942 r.Na mapie widać,że po wojnie miało istnieć tylko 16 państw.Nie ma wśród nich Polski,ale jest Izrael-Hebrewland
    -nawet dwa.A jak to się ma do obecnej sytuacji na świecie?
    https://www.loc.gov/resource/g3200.ct001256/


    Pan Witkowski ostatnio"odlatuje":)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. O czym Pan pisze, Henryku. Diamentowe wiertło OD 350. To u nas marzenie ściętej głowy.Rozpoczęcie robót gruntowych przez koparki, jak czytam w internecie jest zablokowane przez kolej, która nie pozwala wyciąć kilkanaście drzew. W Puszczy Białowieskiej mają być wycięte całe hektary lasów zaatakowanych przez kornika. Stanisław Tym pisze, że to tak samo jakbyśmy kazali ściąć głowy osobom z wszami. To wszystko się dzieje w rzekomo cywilizowanym kraju nad Wisłą. Póki co jesteśmy wciąż na etapie badań tektonicznych ziemi za pomocą czrodziejskiej różdżki. To nasze tajne radary. Nie dziwię się, żę Witkowski odlatuje... Pozdrowienia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. www.youtube.com/watch?v=9fRDZCrzS58

      wspanialarzeczpospolita.pl/2016/04/11/holokaust-blokada/

      Ciąć albo nie ciąć,jak w Hamlecie:)
      Mały,leśny owad wyprowadził ludzi na ulicę z hasłem-
      "ochrony/obrony Puszczy Białowieskiej"."Marsz Entów"uznaje jedynie za słuszny sposób pozbycia się problemu kornika ochroną
      bierną-zignorować owada-regeneracja,pozostawić Puszczę naturalnym
      procesom,to miało miejsce już nie jeden raz w 600-letniej historii.Kontrmanifestacja"Santa"i Lasy Państwowe przeciwnie,
      uznała kornika za śmiertelnie groźnego,a jako jedynie właściwą
      ochronę wskazują ochronę czynną-czyli wycięcie/usunięcie 400 tys.
      m3 martwych i zamierających świerków w celu"obrony Puszczy przed
      Tragedią".I tak przez Polskę przetacza się fala wywiadów,opinii,stanowisk,oświadczeń,deklaracji.A wszystko wokół pytania:ciąć czy nie ciąć?A co mówi prawo?
      "Jeżeli lasy objęte gradacją stanowią park narodowy lub rezerwat,to sposób postępowania z kornikiem oparty jest
      o SAMOREGULACJĘ EKOSYSTEMU,która chroni WARTOŚCI PRZYRODNICZE,
      co jest adekwatne do idei OCHRONY BIERNEJ.
      Zaś jeśli są to lasy gospodarcze,to postępowanie jest inne,inny jest bowiem cel gospodarowania i stosowane metody.Zamieranie drzew tworzy sytuację zagrożenia i wymaga to OCHRONY CZYNNEJ,
      tzn.działania zarządcy,który za lasy odpowiada również w wymiarze
      wartości ekonomicznych i społecznych."

      Lasy objęte gradacją w Białowieży są lasami gospodarczymi pod zarządem LP i obowiązuje w nich stosowanie Instrukcji ochrony lasu i nikt gospodarzy z jej przestrzegania nie zwolnił.
      Jest zaskakujące,że"Marsz Entów"nie żądał zmiany statusu części
      gospodarczej Puszczy Białowieskiej,tzn.USTANOWIENIA NA CAŁYM JEJ
      OBSZARZE PARKU NARODOWEGO,co w przeszłości przy tego typu protestach miało miejsce.Taka decyzja rozstrzygnęłaby dylemat
      "ciąć czy nie ciąć",a incydent z kornikiem znalazłby usankcjonowany prawnie finał.Wielokrotne próby ustanowienia parku
      narodowego na terenie całej Puszczy Białowieskiej za każdym razem
      kończyły się niepowodzeniem.
      Nie wiadomo,czy chodzi o ochronę przyrody,czy o władzę nad Puszczą.A może o poniżenie adwersarza.LP posądza się o pazerność na kasę,lekceważenie przyrody i sadystyczne umiłowanie wycinania
      drzew,zwłaszcza starych,w których widzą jedynie deski."Ekologów"
      zaś o arogancję i lekceważenie ludzi,zwłaszcza miejscowych,o psychopatyczny brak kontaktu z rzeczywistością i oszołomstwo.
      I następne dwa obozy zwalczają się,gromadzą wzajemne oskarżenia
      i sięgają po pomoc z zewnątrz w postaci akcji pisania listów
      w różnych krajach w obronie PB.
      Konwencja o Różności Biologicznej,której celem jest ochrona różnorodności biologicznej i zrównoważone użytkowanie jej elementów jest swoistą biblią ochrony przyrody przez jej umiarkowane/rozsądne użytkowanie.

      15 tys.za kg.bursztynu,który nielegalnie"wydobywają"zorganizowane
      gangi na terenach bursztynonośnych w Polsce.Zorganizowane gangi walczą między sobą o strefy wpływów,o utrzymanie nieformalnych granic.Straż Leśna i Policja prowadzi walkę z gangami,które stosują coraz bardziej specjalistyczny sprzęt elektroniczny.
      Problem nielegalnego pozyskania bursztynu to tylko wykroczenie,dlatego ściągają na te tereny ludzie z całej Polski.
      Niszczą las,system korzeniowy,to osłabia drzewostan,konsekwencją jest gradacja szkodników.W dołach giną zwierzęta,las jest zaśmiecany.Te miejsca są także niebezpieczne dla turystów.
      A rekultywacja to 35 tys zł za 2 ha lasu.
      DARZ BÓR!



      Usuń