Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 1 kwietnia 2016

Natan żyje i żyć będzie w naszych sercach i pamięci


wiązanka kwiatów na pożegnanie Natana Tanenbauma


Parę dni temu po opublikowaniu w wałbrzyskiej gazecie DB 2010 mojego felietonu na cześć zmarłego w Sztokholmie poety, Natana Tenenbauma, który związany był w latach dzieciństwa i wczesnej młodości z Głuszycą, otrzymałem list następującej treści:

Jestem przyjacielem Natana Tenenbauma od blisko 60 lat i po dłuższej znajomości w Polsce wyemigrowaliśmy razem w !969 roku, on do Szwecji a ja do Belgii. Ostatnią wspólną imprezą w Warszawie był mój slum w lipcu 1969 roku. Od wielu lat jesteśmy częścią grupy nazwanej Reunion'68.  Jest nas ponad 1400 rodzin emigrantów ogólnie nazywanych "marcowi". W tych ramach wydajemy dwa czasopisma internetowe jedno w Szwecji (Plotkies)  i jedno w USA (Biuletyn Reunion'68). Przeczytałem ze wzruszeniem Pańskie wspomnienie o Natanie i chciałbym aby nasi wspólni przyjaciele rozsiani po świecie mogli zapoznać sie z tym wspomnieniem. Czy wyraziłby Pan zgodę na przedruk w jednym z naszych czasopism, które dostępne są tylko i wyłącznie dla osób posiadających login i password a wiec dla grupy ograniczonej.
Z góry dziekuję za szybka odpowiedź, a głównie za wzruszenie z jakim zapoznałem sie z tym tekstem.
Adam Gryniewicz 

Odpowiedziałem natychmiast na tego maila:

Oczywiście, że zgadzam się, a nawet traktuję to jak zaszczyt. Cieszę się że jest nas sporo, którzy pamiętają o Natanie, wspaniałym człowieku i o jego pięknych wierszach i zasługach, a także z tego powodu, że rozsławi to nasze miasteczko, Głuszycę, w której Natan spędził dzieciństwo i młodość i o którym nie zapomniał będąc już sławnym poetą i pisarzem. Dziękuję za cieple słowa i serdecznie pozdrawiam !  

Wkrótce potem otrzymałem kolejnego maila od Pana Adama Gryniewicza z ostatniego pożegnania Natana Tanenbauma w dniu 17 marca tego roku w Sztokholmie. Fotografie z tej uroczystości zamieszczam właśnie w moim blogu.
 
zdjęcie z uroczystości pogrzebowej Natana Tanenbauma
Ale na tym nie koniec. Okazuje się, że Pan Adam na tym nie poprzestał. Właśnie otrzymałem pocztą mailową bardzo ciekawy i ważny dla nas Głuszyczan wywiad przeprowadzony z Natanem Tanenbaumem  za jego życia.

Pan Adam Gryniewicz napisał, co następuje:

Informuje że Pański artykuł wraz ze zdjęciem ukazał sie w najnowszym numerze naszego periodyku Plotkies poświęconemu w dużej części pamięci Natana. Jest tam również kilka wywiadów z nim i załączam poniżej, tak jak przyrzekłem, wywiad z 2007 roku zrobiony przez redaktora tego periodyku Poldka Sobela.  Może on być dość ciekawy dla Pana bo wraca do percepcji Głuszycy i jej roli w życiu Natana co może pana szczególnie zaciekawić. 
W dodatku wspomina inną rodzinę, Koronczyk, z tej miejscowości, która potem mieszkała 
w Lodzi a obecnie w Australii.


Oto najciekawsze fragmenty tego wywiadu, pokazujące stosunek Natana  do Głuszycy - miejsca swego dzieciństwa i młodości:

W końcu lutego nadeszła tragiczna wiadomość: zmarł Natan Tenenbaum – pisze Poldek Sobala we wstępie do wywiadu. Pisać kim był w kilku zdaniach nie sposób, był prawdziwą duszą naszego pokolenia tak w Polsce jak i na emigracji. Udało się mi przeprowadzić z nim wywiad na ostatnim Mullsjo na którym był w 2007 r. Wywiad był opublikowany po raz pierwszy w 2008 r.
Oto najciekawsza dla nas  część tego wywiadu:

Poldek. Dzień dobry! Dziś mamy w naszym mullsjowskim studio szczególnego gościa, Natana Tenenbauma, którego chyba wszyscy nasi czytelnicy już znają i pamiętają. Natan, na początku proszę opowiedz nam trochę o swoim pochodzeniu, tzn. skąd jesteś, trochę o swoich rodzicach no i o początkach w Polsce po wojnie?

 Natan: Urodziłem się w Witebsku na Białorusi w grudniu 1940 roku - to był okres zawieszenia broni a raczej „pokoju i przyjaźni” pomiędzy Hitlerem a Stalinem, tak że miałem pół roku, aby ochłonąć i rozejrzeć się i ...ewakuować na wschód. Ja nie pojmuję w jakich warunkach przebiegała ta ewakuacja, na szczęście byłem zbyt mały, aby to pamiętać, ale na pewno to było coś koszmarnego, w warunkach wojny przecież.

P. Znaczy was ewakuowano już po rozpoczęciu działań wojennych 22 czerwca 1941 r.?

 N. Tak, ale rodzice o tym niewiele mówili, w ogóle ten okres rosyjski a raczej radziecki, w moim życiu nie pozostawił wielu śladów w pamięci, mam jedynie bardzo wyrywkowe wspomnienia i wrażenia, właściwie sam nic nie pamiętam z tego okresu. Początek mojej świadomości łączy się z przybyciem do Polski, wiosną 1946 roku. Po tygodniu lub dwóch mieliśmy jakieś przypadkowe mieszkanie, jeszcze nie przygotowane do przyjęcia repatriantów, osiedliśmy się początkowo w Głuszycy, później moja Mama spotkała swoją siostrę w Wałbrzychu. Siostra ta przeżyła Auschwitz i Ravensbruck i mieliśmy oczywiście kontakt z tą siostrą, moja ciotką, i jej mężem ale oni dość prędko wyjechali do Palestyny a myśmy mieszkali jakiś czas w Wałbrzychu. Ale w końcu osiedliliśmy się w Głuszycy.

 P. Czym się zajmowali Twoi rodzice?

 N. Ojciec właściwie dotarł do nas później, rodzice byli rozłączeni w czasie wojny. Ojciec był w batalionach budowlanych („strojbatach”). Mama usiłowała po prostu przeżyć. Była nauczycielką w polskiej szkole w Kazachstanie, mieszkaliśmy kątem gdzieś, mieliśmy chyba pół pokoju, dzieliliśmy ten pokój z inna rodziną. Spaliśmy na jednym łóżku, a właściwie barłogu. Kiedyś zepchnąłem z tego barłogu moja starszą siostrę, ale to już chyba było na Ukrainie, gdzie byliśmy pod koniec wojny.

P. Co jeszcze pamiętasz z okresu wojny?

 N. Pamiętam jazdy, długie podróże pociągiem. Mieliśmy półkę w wagonie takiej ‘tiepłuszce’, wagon był podzielony na cztery części i były takie antresole, na których się leżało. No i jakoś się przebidowało, chyba parę tygodni w tych wagonach podczas naszej podróży do Polski.

P. Po drodze nie spotkaliście się z żadnymi problemami, mam na myśli ataki antysemickie?

 N. Chyba nie, to był pociąg ewakuacyjny, ludzie nic nie mieli ze sobą właściwie i żadnych przypadków antysemickich nie było. Mnie się tylko wydawało później, że bombardowano ten pociąg ale to raczej widziałem na jakimś filmie i tylko się mi zdawało, że tak było.

P. No jesteś w Głuszycy i kiedy rozpoczynasz naukę w szkole?

 N. W Głuszycy moja mama została nauczycielką w nowopowstałej szkole, a ja w 1947 roku poszedłem do tej szkoły, miałem niecałe siedem lat. Tam mieszkaliśmy przez parę lat, do końca 1950 roku, kiedyśmy się przeprowadzili do Warszawy.

 Z Głuszycą się łącza moje pierwsze świadome doznania, odbiór świata do chwili obecnej przechodzi przez filtr Głuszycy. To znaczy, ziemia dla mnie ma kolor brązowy a nie czarny, natomiast czarne są wiewiórki – bo takie czarne wiewiórki żyją w Sudetach. Tak więc gdy czytam, że Barańczak narzeka w Ameryce na swój Kamienny Potok, bo tam wiewiórki są czarne, to ja się chwytam za głowę, bo to jest oczywiste że wiewiórki maja być czarne. A ziemia jest taka ruda! Więc ta Głuszyca bardzo do mnie przylgnęła, to właściwie jest taka moja mała ojczyzna. Powracam tam, trzy lata temu miałem tam taki wieczór autorski, dla mnie bardzo ważny miejscowa biblioteka to zorganizowała, pt. „Powrót na Itakę”.

P. Czy wydano w Głuszycy w związku z tym jakiś zbiór wierszy?

 N Nie, wiersze moje były wydane w Warszawie, dwukrotnie, raz dzięki staraniom Pawła Potoroczyna, bardzo wszechstronny człowiek, który się zajmował również wydawnictwem książek, a drugi tomik wydali moi przyjaciele. Ale o mojej twórczości będzie jeszcze później. Powracając do Głuszycy, to był mój dom i do dzisiaj jest to moje miejsce na ziemi, do którego tęsknię.

P. Pytanie być może bardzo trudne – czy byłbyś gotowy wrócić, aby zamieszkać w takiej Głuszycy?

 N. Czasami tak myślę, ale chyba już nie! Tu się nakłada sytuacja osobista, bo po prostu człowiek się zakorzenia, ja mam dzieci i wnuki w Szwecji i w tej chwili to znaczy wiele w moim życiu.

To jest oczywiście początkowy fragment obszernego wywiadu, myślę że dla nas najważniejszy, bo zawsze chcieliśmy się dowiedzieć, w jakiej mierze był Natan związany z Głuszycą. I oto wiemy już wiele z jego własnych ust.

Wywiad jest obszerny i dotyczy dalszych kolei życia studenckiego i zaangażowania w ruch wolnościowy młodzieży w Warszawie w latach 60-tych. Ale z dalszej części wywiadu postaram się wyłowić co najciekawsze i tym wszystkim napiszę w kolejnym poście.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz