Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 2 kwietnia 2016

Natana powrót do Itaki

do tej Itaki chciał powrócić Natan

- Sławek? … cześć… poznajesz?  Czasu tyle…
Kama śpi i chłopcy, świeca płonie
…weź butelkę, ja poczekam chwilę
Napijemy się … przy telefonie

Czemu dzwonię?  Ot tak,  przy jesieni
Rankiem twarz mi chłodzą pajęczyny…
… Nie przyjadę, twarde skurwysyny –
Choć pan konsul ogromnie mnie ceni
Bowiem „… polską kulturę tu krzewię”
Czemu wizy dać nie chcą  -  on nie wie
Coś tam chyba w trybach się zatarło –
-  Nalej stary pół setki i w gardło

Tutaj?  Po staremu …  A co u Was?
Jak tam córa ? … Bujasz? … taka mała?
Więc powiadasz,  że panna dojrzała?
A co z Tobą?  Mówił Żak, że czuwasz
Tam, gdzie znicze płoną, ludzie klęczą
Gdzie spoczywa ów kapłan umęczon
Gdzie u płotu, wśród opadłych liści
Napis tkwi  - „Zbaw mnie od nienawiści”

Zjeżdża tutaj stamtąd ludzi krocie
Jak ty mówią: że kraj tonie w brudach
Wszędzie chamstwo, prywata, obłuda
W nędzy lud a garść pławi się w złocie
Że już tylko „układy” się liczą
Że już ludzie nie mówią lecz krzyczą
Że „czerwonym” utopić się dali
Wisła śmierdzi a Kraków się wali
Że endecja, że nienawiść głucha…
- Przestań, stary, dość … Ja nie chcę słuchać !
Dopij resztę, nim słuchawkę rzucę
… Pusta flaszka ?
 No to cześć, ja wrócę !

To było 25 lat temu, kiedy Natan Tanenbaum przebywający od 1969 roku na emigracji w Sztokholmie pisał „Nocną Rozmowę z Kretem”, która znalazła się  w wydanym w 1992 roku tomiku  wierszy „Chochoły i róże”. Wówczas jeszcze wierzył Natan święcie, że uda mu się powrócić do swej Itaki:

Wieczornym niebem ciągną ptaki
Nad miastem delikatny róż
A ja wciąż tęsknię do Itaki
Choć Penelopa przy mnie tuż

Śnieg,  w obcą ziemię,  wgniatam stopą
Obce tu niebo, obcy głaz
Wróć na Itakę, Penelopo
Wróć na Itakę ze mną wraz

Dziś wiemy już o tym, że się nie udało spełnić  nadziei, że nostalgia za upragnioną ojczystą, polską ziemią towarzyszyła Natanowi do końca jego dni.

Obiecałem moim Czytelnikom powrócić do znakomitego wywiadu redaktora  Poldka Sabały z Natanem Tanenbaumem z 2007 roku, opublikowanym rok później.

W moim blogu przytoczyłem fragmenty rozmowy dotyczące czasów spędzonych przez Natana w Głuszycy i o dziwo, wspomnień bardzo żywych, pełnych ciepła i tęsknoty za krajem lat dziecięcych.

Z biografii Natana wiemy, że z Głuszycy przeniósł się z rodziną do Warszawy, tam uczył się w szkole średniej i studiował na Uniwersytecie Warszawskim. Brał niezwykle aktywny udział w studenckim ruchu demokratyczno-wolnościowym współpracując blisko z Jackiem Kuroniem.

Oto co mówi na ten temat w wywiadzie sam Natan Tenenbaum:

N. - Ja właściwie studiów uniwersyteckich w Polsce nie ukończyłem, bo nie oddałem pracy dyplomowej. Natomiast tok nauczania, wszystkie zaliczenia zrobiłem już 1965 roku. Ale lata 60-te wiązały się u mnie z tym, że byłem wychowawcą na młodzieżowych obozach żydowskich i w ten sposób w moje życie wszedł Jacek Kuroń. Poznałem go jako instruktora na kursie dla wychowawców kolonijnych - zresztą sam byłem rogaty, tak że to mi bardzo odpowiadało – krytyczne podejście do establishmentu i do rzeczywistości. No i zacząłem pisać takie teksty satyryczne, dosyć ostre, szczególnie po 1967 roku, po wystąpieniu Gomułki na zjeździe Związków Zawodowych (19 czerwca 1967 r.). Ale jeszcze wcześniej w 1965 roku zacząłem pracować w dodatku w języku polskim do gazety żydowskiej ‘Folks Sztyme’. Ten dodatek nazywał się ‘Nasz Głos’ i był redagowany przez Szmulka Tenenblata. Pisałem oczywiście po polsku, bo nie znam Jidysz, ale to niedługo trwało, bo zostałem bodajże pierwszą ofiarą agresji Izraela na kraje arabskie ze Związkiem Radzieckim na czele. Wyrzucono mnie z pracy za krytykę stanowiska prasy polskiej.

P.  Na a jak to było w Marcu? Jak osobiście to przeżyłeś? Czy byłeś aktywnie zaangażowany w akcje polityczne? (Chodzi o marzec 1968 roku i słynną akcję antyżydowską Gomułki po inscenizacji “Dziadów” cz. III Mickiewicza w reżyserii Deymka).

 N.  Właściwie to, czasem dość przypadkowo, byłem tam, gdzie coś się działo, na przykład na spotkaniu z Leszkiem Kołakowskim na temat X-lecia Października 56 roku. To się łączyło z tym, że kiedy miał miejsce pierwszy proces Kuronia i Modzelewskiego latem 1965 roku nie było mnie w Warszawie. Ale byłem jesienią, kiedy odbywała się rozprawa rewizyjna. Wtedy zetknąłem się z grupą ”michnikowców”, którzy "korytarzowali" w sądzie i nawiązałem z nimi kontakt. Ale nie wtopiłem się w tę grupę, byłem starszy od nich, miałem też pewien dystans, ponieważ oni byli tacy elitarni, a ja jakoś nie bardzo dobrze to znoszę, ale podzielałem ich przekonania i poglądy, a przede wszystkim i Jacek i Karol byli dla mnie dużymi autorytetami. Więc na ostatnim przedstawieniu "Dziadów" też byłem. Wysiadłem z tramwaju, i wiedząc, że to jest ostatnie przedstawienie, jakoś się tam dostałem bez biletu. Nie wiedziałem, że tam coś się szykuje. Wszystko to było dla mnie zaskoczeniem, ale później się włączyłem w tę demonstrację, zostałem zatrzymany, było jakieś przesłuchanie w komisariacie na Wilczej, tak że przed samym Marcem to jeszcze zdążyłem zbierać pieniądze na tych, którzy skazani zostali na grzywny, po tej demonstracji z powodu zdjęcia Dziadów. Po prostu przez Michała Komara poznałem Agnieszkę Andrzejewską, córkę pisarza. Andrzejewski wyłożył cześć tych pieniędzy i miałem okazje z nim parę razy porozmawiać.

A oprócz tego mieliśmy z Kamą taki osobisty kontakt z Jackiem Kuroniem i Gajką. Oni byli u nas w pierwszych dniach lutego, na miodzie grzanym z korzeniami i tym częstowaliśmy gości, później Jacek zapytał (to już chyba był marzec) czy mogą u nas zrobić spotkanie. No i odbyło się spotkanie, na którym występowałem raczej w roli gospodarza, niż uczestnika. Tak samo Kama. To bodajże było 4 lub 6 marca i omawiano sprawę wiecu. Na wiec 8.marca oczywiście poszedłem. Ponieważ rodzice mieszkali na ul. Koziej, paręset metrów od Uniwersytetu, jakoś tam się przedarłem, nic nie zarobiłem – to znaczy pałą ani niczym innym, ale ponieważ widziałem jak pałowano studentów, powiedziałem Mamie, że widziałem faszystów w akcji. No i 11 marca ukazał się artykuł w Kurierze Polskim, ‘Inspiratorzy’ Gontarza, przeczytałem tam swoje nazwisko, później Sztandar Młodych też powtórzył, wraz z tym moim wystąpieniem na spotkaniu z Rakowskim. Ja się poczułem osaczony, usiłowałem się ukrywać, ale okazało się, że nikt mnie nie szukał.


P. No a teraz emigracja. Kiedy wyjechałeś z Polski? Wiele osób widziało co powiedziałeś na filmie Ewy Szprynger „Rachela na dworcu Gdańskim” ale może uściślimy kilka faktów? I dlaczego do Szwecji?

N. Myśmy wyjechali 9. XII. 1969 roku.

P. Znaczy to było ponad półtora roku po marcu? Dlaczego tak późno?

 N. Tak, dosyć późno, szalę przeważył po prostu mój młodszy syn, który akurat się zaprosił na świat wiosną 69 a latem po prostu musieliśmy dokonać wyboru. Czy zostaję sam, czy Kama zabiera brzuch i starszego syna i czy z nimi jadę.

P. Ty nie chciałeś wyjechać?

N. Nie - ja nie chciałem, ale z drugiej strony sobie pomyślałem, że będąc w Polsce, skazany jestem na brak aktywności, na niemożność udziału w życiu publicznym, ponieważ to co robię tłumaczy się tym, że jestem obcy. I to szkodzi sprawie.

P. Wyjeżdżacie do Szwecji, dlaczego do Szwecji?

 N. Przede wszystkim ze względu na to, że Szwecja jest blisko Polski, a ja jednak czuję różnice w odległości z Izraela, USA czy innych krajów, ponadto wierzyłem, że w Szwecji wyżyję jako humanista z zawodu, po prostu ponieważ jest to państwo opieki społecznej. I ta Szwecja mi się potwierdza.


Szwecja się potwierdziła w całej rozciągłości. Natan Tanenbaum mógł tam się czuć wolnym człowiekiem. Nikt nie zwracał uwagi na to, że jest polskim Żydem lub żydowskim Polakiem.
Z wielkim zapałem i zaangażowaniem oddał się sprawie promocji kultury polskiej na gruncie szwedzkim. Ale to jest osobny temat. Sporo dowiadujemy się o tym w dalszej części wywiadu Poldka Sabały. I ja powrócę do tego tematu.

W tym poście najważniejszą jest odpowiedź na sugestię postawioną w tytule. Dotyczy ona powrotu Natana do swej Itaki. Czy może zdarzyć się to po Jego śmierci? Na fotce w poprzednim poście widzimy jak wiele osób żegnało Natana na obcej mimo tylu lat tam przeżytych ziemi szwedzkiej. Potrafił zaskarbić sobie serca mnóstwa Polaków, nie tylko pochodzenia żydowskiego.

Natan Tanenbaum to człowiek, który zapisał się złotymi zgłoskami w naszej historii jako działacz opozycji antykomunistycznej w Warszawie. Ostatecznym efektem był ruch o światowej sławie, zwany “Solidarność”. Czy dzisiejsi ideowi spadkobiercy tego ruchu w Polsce potrafią wskrzesić pamięć o pionierach tego ruchu? Na to pytanie nie potrafię dać twierdzącej odpowiedzi.

Moją ideą fix jest to byśmy o Natanie pamiętali w naszej maleńkiej Głuszycy, bo dla nas powinien być ideowym wzorem i dla nas to powód do dumy.

Do tej Itaki jaką jest moje miasto Natan powrócił na zawsze.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz