fasada wschodnia książańskiego pałacu |
Barbarzyńskie losy
gromadzonego przez lata księgozbioru w biblioteki pałacowej Książa, to tylko
jedna z tajemnic jakie kryją się w niewyjaśnionej do końca historii posiadłości rodziny Hochbergów. Jest tych
tajemnic znacznie więcej, a każda z nich może być sensacyjnym tematem sama w
sobie. Dowiadujemy się o nich z różnych źródeł. Faktem jest, że dopiero dziś po
wielu latach ciszy i milczenia. By pobudzić wyobraźnię moich Czytelników i
zachęcić do zainteresowania przeszłością Książa opowiem dziś o niewykluczonych
i dalece prawdopodobnych związkach wałbrzyskiego zamku z historycznym
klasztorem w Monte Cassino.
A napisał o tym dość szczegółowo i przekonywująco Jerzy Rostkowski, autor interesującej książki „Podziemia III Rzeszy.
Tajemnice Książa, Wałbrzycha i Szczawna-Zdroj”.
Ukazanie się tej
książki na rynku wydawniczym z początkiem roku 2011 można uznać za przełomowe
wydarzenie dla Wałbrzycha i regionu. W czynionych już od lat przez wielu badaczy próbach ujawnienia
wojennych tajemnic Wałbrzycha, Książa, Szczawna-Zdrój, Gór Sowich posunęliśmy
się o dobrych parę mil do przodu. Uważna lektura tej książki pozwala dokonać
rozsądnej weryfikacji nagromadzonych dotąd z różnych źródeł wiadomości i
stworzyć obraz tego co się działo w
ostatnich latach wojny w naszym regionie w miarę przejrzystym,
wiarygodnym i przekonywującym.
Ale nie o całej książce
i jej autorze będę dziś pisać, bo jest to temat na osobną redenzję. Tak jak
wspomniałem wyżej chciałbym skupić uwagę Czytelników na frapującej, wręcz sensacyjnej hipotezie,
której urzeczywistnienie mogłoby uczynić Wałbrzych i Książ sławnymi na całym
świecie, nie mniej niż domniemanie odkrycia „złotego pociągu”.
Oto co pisze o tym na ten temat we wstępie rozdziału
17-tego autor książki, Jerzy Rostkowski
:
„Pora teraz napisać o
największym, najcenniejszym i najbardziej skrywanym sekrecie zamku Książ.
Wydawać by się mogło, że to, o czym za chwilę opowiem, nie mogło się wydarzyć,
że związek z Polską jednego z największych depozytów w dziejach pogrążonej w
mrokach wojny Europy musi być bzdurą. I jeszcze tytułowy zamek Książ wskazywany
jako działający do dziś tajny magazyn dzieł sztuki -
wielu zapewne uzna za kompletny absurd. A jednak…”
„Ostatnia tajemnica –
zamek Książ i depozyt z Monte Cassino”
- tak zatytułował ten rozdział
autor książki i od razu wzbudził dreszcz emocji. Co może mieć wspólnego
majestatyczny zamek Książ nad urwistym przełomem Pełcznicy w Górach
Wałbrzyskich z zabytkowym, słynnym na całym świecie klasztorem
Benedyktynów Monte Cassino nad rzeką
Liri na Półwyspie Apenińskim? O jaki
depozyt dzieł sztuki może tutaj chodzić? I gdzie w Książu mógłby się on
znajdować?
Pytania rodzą się jak
grzyby po deszczu. Ale ponieważ w poprzedzających 16-tu rozdziałach tej książki
równie zaskakujących sensacji nie brakowało i autor doskonale sobie z nimi
radził, spróbujmy poznać jego argumenty i prześledzić tok rozumowania.
Z początkiem II wojny
światowej muzealnicy wielu krajów szukali miejsc, w których można byłoby ukryć
najcenniejsze zbiory przed ewentualnością rabunku lub bombardowania. Miało to
miejsce także w południowych Włoszech,
gdzie w kilkunastu muzeach Neapolu i innych miast Sycylii i Sardynii znajdowały
się prawdziwe skarby sięgające czasów starożytnych. Postanowiono je schronić w
bezpiecznym miejscu To nie był taki sobie zwykły ładunek na kilka samochodów
ciężarowych, bo dotyczył ponad 60 tysięcy przedmiotów, w tym 37 tysięcy dzieł
sztuki pałacu królewskiego, muzeów i
kolekcji prywatnych.
Niedaleko, bo około 80 kilometrów od
Neapolu znajdował się olbrzymi klasztor na Monte Cassino, a w nim rozległe
piwnice i ukryte pomieszczenia. Szybko podjęto decyzję. Przewieziono tu 187
potężnych skrzyń z najcenniejszymi archiwaliami, dziełami sztuki, obrazami,
księgami i zbiorami monet. Wydawało się, że w tym zabytkowym i dobrze
chronionym przez braci zakonnych miejscu nic im nie zagrozi.
Latem 1943 roku
ofensywa aliantów niosąca ze sobą wyzwolenie Włoch napotkała opór niemieckiej
obrony na tzw. Linii Gustawa. Punktem zapalnym okazało się Monte Cassino,
zamienione przez oddziały niemieckie w twierdzę. Aby ocalić skarby zgromadzone
w klasztorze zdecydowano się je wywieź pod ochroną wyspecjalizowanej dywizji „Hermann Gőring.”.
Łącznie przetransportowano 127 ciężarówek Niewielką część zbiorów przeznaczono
do zwrotu, większość łącznie ze zbiorami z muzeów Neapolu i Syrakuz została
przewieziona koleją do magazynów głównych dywizji pod Berlinem, a następnie przekazana w
prezencie z okazji urodzin 12 stycznia 1944 roku, „wielkiemu kolekcjonerowi
sztuki”, marszałkowi Hermanowi Gőreingowi w jego rezydencji w Carinhall.
W rok potem, w lutym
1945 roku, gdy sytuacja na froncie stawała się coraz trudniejsza, a do
Carinhall zbliżało się natarcie wojsk sowieckich, marszałek Gőring zdecydował się ratować swoje
zdobycze. Wybór padł na zamek Książ, z którego przeniesiono wcześniej w lipcu
1944 roku do klasztoru w Krzeszowie zbiory Pruskiej Biblioteki Państwowej. W to
samo miejsce w Książu przewieziono pociągiem specjalnym i umieszczono większość
depozytu z Monte Cassino. Akcja transportowa była eskortowana przez oddziały
specjalne Obersturmbanführera SS Ottona Korzennego.
Decyzja o ukryciu
„skarbów Gőringa” w Książu była dobrze przemyślana Miał on pełną świadomość
tego, co się tutaj dzieje, zwłaszcza że odbywało się pod eskortą dowództwa
Luftwaffe. Wiedział, że podziemny Książ stał się fortecą nie do zdobycia, że
istniała zawsze możliwość zablokowania wejść zawałami i uchronienia w ten
sposób bezcennych zbiorów. Liczył się z tym, że Książ uniknie takich
bombardowań, jakie spotkały klasztor na Monte Cassino w lutym 1944 roku, w
wyniku których „ta średniowieczna budowla została wypalona i obrócona w ruinę”.
I trzeba przyznać, że w tych rachubach się wcale nie pomylił. W kwietniu 1945
roku Rosjanie wysadzili w powietrze rezydencję marszałka w Carinhall, ale
Wałbrzych i Książ pozostawały nietknięte.
8 maja 1945 roku wojska
radzieckie 21 armii bez użycia broni wkroczyły do Wałbrzycha, zajęły też zamek Książ. Jest rzeczą dość znamienną, że Wojskowym Komendantem Miasta został
dowódca 65 armii w bitwie pod Stalingradem, Kurskiem, na Białorusi oraz
wschodnich i północnych ziemiach polskich, generał armii Paweł Iwanowicz Batow, a więc postać nietuzinkowa. Łatwo się
domyślić, że jego powołanie na komendanta Wałbrzycha wiązało się ze znacznie
poważniejszymi zadaniami niż przejęcie władzy.
W Książu wojska radzieckie stacjonowały 13 miesięcy. Czy tak bardzo
spodobał im się zamek ze względów architektonicznych i krajobrazowych?
Sprawowanie funkcji ochronnych i zabezpieczających dla nowo powołanej już 28
maja 1945 roku polskiej grupy operacyjnej nie wymagało ich obecności w starym,
zabytkowym zamku aż ponad rok czasu. Czego Rosjanie szukali w murach i
podziemiach zamkowych, tego dokładnie nie wiemy. Możemy się tylko domyślać, że
nie chodziło tu tylko i wyłącznie o mające wartość luksusową wyposażenie
zamku Udało im się odkryć bibliotekę
zamkową liczącą ponad 65 tysięcy tomów, w tym zbiory rękopisów i to zostało
wywiezione w całości do ZSRR. To czego nie dało się splądrować zostało spalone.
O archiwum Monte Cassino i zbiorach z Neapolu i Syrakuz nie mamy żadnej
informacji. Rosjanie nie zdołali dotrzeć do dobrze ukrytych skarbów. Gdyby tak
się stało nie dałoby się to ukryć przed oczami świadków, bo przecież nie byli
oni na zamku sami. Wiadomo, że pod koniec kwietnia Niemcy wzmacniali część
murów zamku Książ. Właśnie wtedy mogli dobrze ukryć i zamaskować
depozyt z Monte Cassino.
Z chwilą objęcia
zarządu zamkiem przez Polaków latem 1946 roku zastano ograbione, zdewastowane
wnętrza i szczątki wywiezionej biblioteki. Jerzy
Rostkowski przytacza w książce fragment raportu delegata Ministerstwa Kultury i
Sztuki w Warszawie, Stefana Styczyńskiego
z 20 sierpnia 1946 roku :
„W styczniu 1946 roku
były tam jeszcze gobeliny, dywany, obrazy, a po wyjeździe komisji złożonej z wyższych
oficerów radzieckich, z kwatery marszałka Rokossowskiego rozpoczął się
zorganizowany wywóz na wielką skalę, który w lutym objął bibliotekę, w marcu i
kwietniu resztę ruchomości: dokładnie połamano wszelkie meble, powyrąbywano
drzwi, okna, powyrywano tu i ówdzie parkiety, wszystkie boazerie, zniszczono
malowidła ścienne, tak że wnętrza kompletnie spustoszone przedstawiają obraz
całkowitej ruiny”.
Rosjanie traktowali
wyzwalane ziemie jako trofeum, grabili i plądrowali to wszystko co się dało, co
stanowiło jakąkolwiek wartość. Dolny Śląsk to było dla nich terytorium niemieckie. Sprawa przynależności
Wałbrzycha nie była jeszcze wtedy do końca przesądzona. Konferencja Poczdamska
zakończyła obrady 2 sierpnia 1945 roku. Dopiero wtedy stało się pewne, że granicą
zachodnią Polski jest Nysa Łużycka. Ale i to nie przeszkodziło w masowej
grabieży mienia.
Od połowy 1946 roku w
Książu nie było już Rosjan. Było jednak mnóstwo śladów po niedokończonej
inwestycji niemieckiej pod koniec wojny i to inwestycji budzącej zdumienie. Nie
wszyscy uwierzyli w budowę kwatery Hitlera. Dlaczego nie podjęto od samego
początku prób wyjaśnienia zagadkowej sprawy? Co stało na przeszkodzie, aby tego
nie czynić w sposób konsekwentny przez całe lata PRL-u ? To są kolejne pytania,
na które stara się znaleźć odpowiedź autor znakomitej książki. Ale o tym nie
napiszę w moim poście. Trzeba koniecznie dotrzeć i przeczytać o tym wszystkim w
książce znakomitego Jerzego Rostkowskiego.
W książce nie dało się wszystkiego do końca
wyjaśnić. Wiele wniosków i domysłów wymaga
dalszych poszukiwań i potwierdzeń empirycznych, a nie tylko
racjonalnych. Potrzebne jest przekonanie do celowości przedsięwzięć,
odpowiednie wsparcie poszukiwaczy przez decydentów i jak zwykle upór i
poświęcenie. Duże nadzieje wiążą się z planami dyrekcji zamku Książ
zdeterminowanej do podjęcia poszukiwań w podziemiach zamkowych we własnym
zakresie
Książka Jerzego Rostkowskiego
pojawiła się w dobrym momencie, może stać się iskrą, z której wybuchnie
płomień. Jest „dobry klimat” do wszelkiego rodzaju poszukiwań, skoro już samym
domniemaniem „złotego pociągu” interesuje się cały świat. Nie śmiem nawet myśleć o tym, że nagle pojawia
się w mediach informacja o odkryciu w podziemiach zamku „skarbu Gőringa”.
Obiegłaby ona świat podobnie jak wiadomość o „złotym pociągu”, a może jeszcze
bardziej, bo Wałbrzych jest teraz na ustach całego świata. Tylko, że news o odkryciu depozytu z Monte
Cassino w Książu może przynieść za sobą
wyłącznie pozytywne skutki, bo dotyczy skarbów kultury i sztuki, które w
przeciwieństwie do złota są bezcenne.
Uwierzmy w to, do czego nas zachęca całym
sercem autor książki o podziemiach III Rzeszy w Wałbrzychu. Mówią, że wiara
czyni cuda.
Nie będę się spierał z Twoim stwierdzeniem,"kto pierwszy ten najlepszy",ale znam inne"ostatni będą pierwszymi a pierwsi ostatnimi"
OdpowiedzUsuńAd rem!Dzisiejszy tekst stricto historyczny daje dużą porcję wiedzy na temat losów Książą po II wojnie światowej.Aż ciarki przechodzą po ciele jakie zniszczenia dokonali wyzwoliciele.Coś niesamowitego,że nikt nie był w stanie zapanować nad tym aby zapobiec tym zniszczeniom.Co oni z tymi wspaniałościami z Zamku zrobili.Tak sobie myślę,że część została bezpowrotnie zniszczona-spalona.Ciekawa jest również pozycja Rostkowskiego,którą muszę zdobyć,chociaż z tymi skarbami które tu/do Książa/przywieziono w 1945r.może być różnie,ale o tym jak się spotkamy,Pozdrawiam
Zaintrygowała mnie ta historia skarbu z Monte Cassino, który miałby znajdować się w podziemiach Książa.Wszystko jest możliwe,nawet to.Wstrząsające są informacje o barbarzyństwie Rosjan.Po nas Kartagina,taka ich mentalność.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCarinhall wysadzili Niemcy na rozkaz Goringa,sowieci i"eksploratorzy",
OdpowiedzUsuńspenetrowali podziemia.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Carinhall
https://en.wikipedia.org/wiki/Carinhall
www.youtube.com/watch?v=gxiDNjUBFOg
Herman Gorings,żeby haniebnie nie zawisnąć,za ujawnienie części swoich ukrytych skarbów dostał"w nagrodę"ampułkę z trucizną.
Panama papers to też faszyści.Jurgen Mossack to niemiecki emigrant,którego ojciec szukał nowego życia w Panamie dla swojej rodziny po służbie u Hitlera w Waffen-SS w czasie II w.św.
Zaraz po wojnie ojciec Mossacka zaoferował swoje usługi dla rządu USA jako informator.Miał zamiar przyłączyć się do tajnej organizacji nazistowskiej,ale szpiegował dla CIA.Dzisiaj jego syn bez skrupułów wykorzystuje urzędników,aby osiągnąć swoje obrzydliwe ambicje zdobycia władzy.
https://panamapapers.icij.org
Ołtarz Wita Stwosza po zrabowaniu z Krakowa był przechowywany w Rzeszy w ogrzewanym pomieszczeniu z klimatyzacją,aby zapobiec jego zniszczeniu.Po 70 latach po wojnie dzieła sztuki nie mają szans przetrwać w wilgotnych i niewietrzonych podziemiach.Chyba,że jakiś
"strażnik"tymi skarbami się opiekuje-tak jak w Riese:)
Na"65 km"podobno nad"tunelem"ziemia też jakaś cieplejsza!
Chodzę z wykrywaczem to wiem jak takie"skarby"wyglądają.Ostatnio wykopałem skórzane,zimowe buty z rakami,raki przykręcane do butów z kluczykiem,kałamarze,i porcelanę"żeby kózka nie skakała,to by nóżki nie złamała",zestaw kluczy,pilniki,strugi,przecinaki,dłuta i stos gwoździ-wszystko,za wyjątkiem fajansu to już szmelc.Rozpadało się,chociaż było w"skrzyni"zabezpieczonej rozpadającą się papą:)
Gdy sowiety rabowali w Walimiu którąś z willi,fortepian nie mieścił się w drzwiach,to wyrzucili go przez okno.
www.youtube.com/watch?v=zJoTeVryCR0
Pozdrawiam.
Z okazji Dnia Włókniarza,dla wszystkich-którzy cienko przędą koncert na cztery ręce:
OdpowiedzUsuńwww.youtube.com/watch?v=a36Ecpg7Irg
-tym co wolą na dwie:)
www.youtube.com/watch?v=gr3v4xcCU
Tkacze
W ponurym oku nie ma łzy,
Siedzą przy krosnach i szczerza kły:
Niemcy!My tkamy wara całun grobowy,
Trzykrotne przekleństwo wprzędliśmy w osnowy
I tkamy,i tkamy!
Przekleństwo bożkowi,co się doń modlimy
Śród nędzy głodowej i w chłodzie śród zimy!
Daremnie czekanie i próżne nadzieje.
On okpił nas,wydrwił i w głos się z nas śmieje.
Wciąż tkamy,wciąż tkamy!
Przekleństwo królowi,królów bogaczy,
Co naszą niedolą się wzruszyć nie raczy,
Co grosze ostatnie z nas łupi i garnie,
I strzelać,jak w psy,w nas pozwala bezkarnie.
Wciąż tkamy,wciąż tkamy!
Przekleństwo!Przekleństwo ojczyźnie fałszywej,
Gdzie tylko sromota i hańba są żywe,
Gdzie każdy kwiat,wcześnie złamany,schnie marnie,
Gdzie robak zgnilizną i próchnem się karmi.
Wciąż tkamy,wciąż tkamy!
Czółenko lata,krosna łomocą,
Wciąż tkamy pilnie i dniem i nocą.
Stare Niemcy!Utkamy wam całun grobowy!
Trzykrotne przekleństwo wprzędliśmy w osnowy.
I tkamy,i tkamy!
/Heine Heinrich/
-a Angela jak zwykle obojętna-zakłada Centralną Radę Kóz z Erdoganem:
www.youtube.com/watchJX5XwJmkMRA
Pozdrawiam!
Jeszcze raz na dwie-to przez tą etiudę na dwie ręce w Sejmie:)
Usuńgr3v9v4xcCU
:)