Mamy wiosnę w całej swej okazałości, po śniegu już ani śladu,
a wkrótce zaświeci jeszcze mocniej niż dotąd słońce. A co to oznacza dla
naszego regionu wałbrzyskiego ?
Rozpocznę od cytatu dotyczącego
Głuszycy, a jest to fragment tekstu z portalu internetowego MTB pod nazwą
„Kolarzyki”:
„Niezwykła gmina, Głuszyca,
wciśnięta w kotlinę między Górami Suchymi i Sowimi, raczej nie powali nas na
kolana piękną zabudową. Ale bardziej, niż sensowne, jest spędzenie tu czasu z
rowerem MTB. Kto myśli o ściganiu, i tak tu zajrzy. Do 2011 roku właśnie tu
rozgrywano najtrudniejszy wyścig w cyklu MTB Marathon. Od ubiegłego roku
kolarzy ściąga tu Bikemaraton. Oba wyścigi prowadzą przez królową gór tego
regionu: Wielką Sowę.
Głuszyca ma szczęście do ludzi.
Nie tylko kolarskich turystów, którzy lubią tu wracać. Ma szczęście także do
mieszkańców. Od ubiegłego roku Stowarzyszenie Przyjaciół Głuszycy opiekuje się
miejscową Strefą MTB. To wręcz unikat na skalę kraju. 6 oznakowanych tras
stworzonych z myślą o kolarstwie górskim to coś, czego na próżno szukać w wielu
innych górskich regionach. Tu trasa rowerowa nie oznacza tego, co zwykle: nie,
nie znajdziecie długich, nudnych ścieżek asfaltowych, nie wywiedzie was także
na ruchliwe obwodnice. Krwiste MTB bez konieczności błądzenia z mapą w kieszeni
– sny kolarzy czasem się spełniają. Kto startował w którymś ze wspomnianych
maratonów, zapewne wie, czego się spodziewać. Ludzie ze Strefy pomagali w
wytyczaniu tras, więc można mieć pewność, że wiedzą, czego kolarzowi potrzeba.
Kamienisty wjazd i soczysty zjazd z Wielkiej Sowy, słynna droga po Rybnickim
Grzbiecie, Rogowiec i Andrzejówka to zwięzła lista powodów, dla których Góry
Sowie można nazwać Górami MTB.
Od 2012 stowarzyszenie odnawia
miejscami zaniedbane trasy. To, co robią ci ludzie, naprawdę imponuje. Na
stronie Strefy sukcesywnie pojawiają się komunikaty o zakończonej właśnie akcji
odbudowa ścieżki. Ostatnio znaleźli
nawet sponsora jednej z tras: do reaktywacji szlaku żółtego przyczynił się
kompleks Osówka – tajemnicza pozostałość po obecności hitlerowców w Górach
Sowich...”
Stowarzyszenie Przyjaciół Głuszycy
jest nadal organizatorem corocznych maratonów rowerowych BIKE Maraton, a także
licznych własnych imprez rowerowych na trasie MTB. Będziemy mieli się okazję o
tym przekonać już wkrótce, bo sezon rowerowy właśnie się zaczyna.
Ale ja myślę nie tylko o imprezach
rowerowych typu sportowego, właściwych głównie dla ludzi młodych i w sile
wieku. Wydaje mi się, że rower jest najlepszym środkiem lokomocji dla ludzi
starszych. Umożliwia pożyteczne spędzanie wolnego czasu i pozwala na bliższe
poznanie naszych gór i atrakcji turystycznych regionu. Kupno roweru górskiego
nie jest wielkim wydatkiem, chyba że pokusimy się o pojazd wysokiej klasy
sportowej. Wskazany jest rower górski, gdyż tylko takim rowerem łatwiej jest
pokonywać wzniesienia i wdrapywać się na wierzchołki. Najlepiej podróżować
szlakami górskimi, są one wyznaczone w Wałbrzychu i także w Głuszycy dla całego regionu górskiego.
Okazuje się, że rowerem można wszędzie
dojechać nawet na Wielką Sowę.
Wielka Sowa – to najwyższy szczyt (1015 m.) w Górach Sowich, a
zarazem jeden z najwyższych w polskich Sudetach Środkowych. Wierzchołek góry
jest wspaniałym punktem widokowym z racji położenia w środkowej części Sudetów.
Roztacza się stąd jedna z najrozleglejszych panoram górskich, obejmująca
praktycznie całe Sudety, część Przedgórza Sudeckiego i Niziny Śląskiej. Maurycy Karasowski, polski
kompozytor, wiolonczelista, który osiadł na stałe w Dreźnie, po wycieczce na
Wielką Sowę w 1858 r. napisał: „Jest to góra wysoka, z której prześliczny widok
na przeciwległe góry, na miasto Waldenburg (Wałbrzych), posiadające wielką i
ciekawą fabrykę porcelany, na Fürstenstein
(Książ), zamek należący do rodziny Hochbergów, właścicieli uzdrowiska Salzbrunn
(Szczawna Zdroju), a nawet z wieży, która się tu znajduje, w dzień pogodny
można dojrzeć mury miasta Wrocławia”. Okazuje się, że już wtedy była na górze
wieża, najpewniej drewniana, bo inaczej trudno byłoby coś zobaczyć, gdyż Wielka
Sowa, zarówno na szczycie jak i na zboczach, pokryta jest gęstym lasem
świerkowo-bukowym, a niższe partie masywu zachwycają całą rozmaitością lasów
mieszanych. Drugą wieżę znacznej wysokości postawiono w roku 1885 z inicjatywy
dr Winklera. U stóp tej konstrukcji z czterema pomostami na poszczególnych
wysokościach, stał bufet. Wieża przetrwała do roku 1905. Wówczas pojawiła się
inicjatywa prezesa jednego z towarzystw turystycznych z Dzierżoniowa, dr Tamma,
postawienia trwałej kamienno-żelbetonowej baszty. Jej budowa trwała niecały
rok. Uroczyste otwarcie miało miejsce 24
maja 1906 r. i zgromadziło tłumy ludzi wraz z przedstawicielami władz z
całej okolicy. Uroczystość uświetniła
orkiestra strażacka z Walimia. Wieży nadano imię „żelaznego kanclerza”
Ottona von Bismarcka. Stała się ona ogromną atrakcją turystyczną. Na szczycie
nie postawiono nigdy schroniska. Był tylko bufet w dolnej kondygnacji wieży, a
na jej zwieńczeniu okrągła galeryjka, z której można było nasycić wzrok
panoramą Sudetów. Baza gastronomiczno-noclegowa znajdowała się poniżej szczytu.
Ówcześni wędrowcy zaglądali chętnie do gospód, które napotykali po drodze.
Największym powodzeniem cieszyła się gospoda-schronisko „Siedmiu Elektorów” na
Przełęczy Walimskiej. Dziś już nie ma po niej ani śladu. Dobrze się więc stało,
że władze Walimia uruchomiły w tym miejscu obszerną wiatę turystyczną dla
wycieczek i indywidualnych podróżników. Jest to początek a zarazem punkt
zwrotny łagodnej trasy pieszej na Wielką Sowę.
Z dawnych schronisk zachowały się jeszcze położone tuż
nad Przełęczą Sokolą (754 m.)
schronisko „Orzeł”, dawniej „Bismarck Baude” oraz „Marysieńka”, obecnie „Sowa”,
najbliżej szczytu Wielkiej Sowy. Po wielu ówczesnych gospodach zaginął ślad,
ale pojawiają się nowe w Rzeczce, Sokolcu, Sierpnicy, nie mówiąc o rejonie
Pieszyc, Bielawy, Dzierżoniowa, Nowej Rudy. Z tego właśnie kierunku wyszła,
podobnie jak dawniej, inicjatywa ratowania kruszejących murów historycznej już
wieży na Wielkiej Sowie. Jej renowacja miała
miejsce w 2006 roku, to okrągła rocznica
100 lat od oddania jej do użytku.
Ale to jeszcze nie wszystko, bo od niedawna Wielka Sowa przyciąga
też pobożnych turystów do nowo zbudowanej kaplicy, gdzie można się pomodlić i oddać
medytacjom nad tym niepojętym cudem jakim jest człowiek i otaczająca go
przyroda.
Mapki górskich tras rowerowych są dostępne w biurach
turystycznych Wałbrzycha i Głuszycy, można je znaleźć w internecie.
Uprzejmie proszę o kontakt :-) gloswolny.redakcja@gmail.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomasz B.
W niedzielę na zboczach Wielkiej Sowy można było porzucać śnieżkami:)
OdpowiedzUsuńWokół słychać szum strumyków,śpiew ptaków,stukanie dzięciołów szukających kornika.
Góry Sowie powoli zarasta naturalny las świerkowo-bukowy(samosiejki)-jak przed wiekami.Mokry i ciężki śnieg,szadź i wiatr poczynił w lasach spore szkody,łamiąc strzały(drzewo do wycięcia).
W Górach Sowich powolnej dewastacji ulega schronisko górskie Franziskabaude w Jugowie.Był tam basen,boiska.W sezonie letnim było słychać gwar dzieci.
1 maja Otwarcie Sezonu Turystycznego 2016 na Wielkiej Sowie.
Z Wrocławia turystów dowiezie do Dzierżoniowa specjalny pociąg"Wielka Sowa".Z Dzierżoniowa turyści pojadą autobusami na Przeł.Walimską,
Jugowską i Srebrną.
Jaka szkoda,że nie istnieje już Kolej Bystrzycka i Kolejka Walimska,Srebrnogórska,jakaż byłaby to teraz atrakcja.
W tym roku uroczyście obchodzone będą 110 urodziny wieży na Wielkiej Sowie.
Królowa Elżbieta II obchodziła 80 urodziny.
W wieku 57 lat zmarł"Książe"-Prince-utalentowany piosenkarz,autor tekstów,gitarzysta:
www.youtube.com/watch?v=F8BMm6Jn6oU
105 urodziny obchodziła sekretarka Josefa Goebelsa-Brunhilda Pomsel.
Nakręcono o tej kobiecie film dokumentalny.
https://visionsdureel.ch/en/film/film/show/a-german-life
W wieku 30 lat zmarł w Australii najstarszy pies na świecie.
Maggie zmarł we śnie.Kochał mleko i pogoń za motocyklami.
30 lat życia psa równa się 210 u człowieka.
Życzę Panu dożycia 210 lat!
www.youtube.com/watch?v=6SFNW5F8K9Y
Pozdrawiam.
Witam!Bardzo ciekawy tekst szczególnie ten dotyczący renowacji ścieżek rowerowych w okolicach Głuszycy.O gdyby u nas znalazł się ktoś kto pomyślałby podobnie.Wprawdzie są ścieżki rowerowe w trólmieście Bielawa,Dzierżoniów,Pieszyce ale u nas w Piławie ścieżek rowerowych brak.Najlepiej i bezpieczniej jeżdzić polnymi drogami.Przepraszam jest jedna ścieżka rowerowa Piława Górna Las-Przerzeczyn Zdrój, ale na tym koniec.Muszę pomyśleć aby podjąć podobną inicjatywę jak w Głuszycy.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHenryku, jesteś fenomenalny, potrafisz dostrzec to wszystko, co fascynującego w górach, a także w naszych mediach. Wiem, że nie jestem i nie będę Maggie, a moje pragnienie jest jedno, żeby umrzeć zdrowo.
OdpowiedzUsuńJestem pewien, że się z tym zgodzisz. Nie ma nic gorszego niż długotrwała choroba starego człowieka.
Bronku, Ciebie podziwiam, bo jeździsz na rowerze, obojętnie czy polnymi drogami, czy wyznaczonymi szlakami. Wiem, że w Piławie Górnej nie zamęczysz się pod górkę, tak jak u nas w Głuszycy na Rogowiec. Dzięki temu jeszcze sobie pojeździsz, a to nieporównywalne do gapienia się w ekran monitora, obojętnie czy TV Kurskiegol, czy internetu. Pozdrawiam moich niezawodnych komentatorów, Henryka i Bronka !