Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Książka, której nie można przecenić



zabytkowy komin kotłowni fabryki włokienniczej Kaufmanna w Głuszycy, jedyny ślad prosperity przemysłowej miasta


Będzie się wiele dobrego działo w tym roku w popularyzacji książki. Zamierzenia i plany związane z promocją czytelnictwa na Dolnym Śląsku budzą najlepsze nadzieje. A wszystko dlatego, że Wrocław stał się stolicą światowej kultury , a w związku z tym także Światową Stolicą Książki UNESCO. Biblioteki, księgarnie i książki staną się oczkiem w głowie dolnośląskiego życia kulturalnego, bo książka jest fundamentem rozwoju kulturalnego człowieka.

Z okazji Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich na całym świecie podejmowane są różne inicjatywy, które służą promocji czytelnictwa oraz ochrony praw autorskich i własności intelektualnej. Głuszycka biblioteka zachęca do wzięcia udziału w konkursie pod nazwą „Życzenia dla Książki”. Rozpisany został regulamin konkursu dla wszystkich chętnych na najlepszą laurkę dla książki. 7 maja podczas „Przyjęcia dla Królowej Książki” w głuszyckim Centrum Kultury odbędzie się wręczenie nagród dla zwycięzców i odczytanie życzeń. Impreza będzie głuszyckim przywitaniem Wrocławia jako Światowej Stolicy Książki UNESCO.

Czytelników mojego blogu chcę przy tej okazji zainteresować fascynującą historią książki, którą niewątpliwie możemy uznać za najcenniejszy i najstarszy w Polsce zabytek księgarski. A jest nim pobożna księga z końca XIV wieku znana jako „Psałterz floriański”.

Na marginesach średniowiecznej księgi pojawiają się zagadkowe rysunki - m.in. postaci łudząco podobne do tych, które kojarzymy z "Gwiezdnych wojen" albo "Władcy Pierścieni". Skąd się wzięły? Jakie jest pochodzenie Psałterza floriańskiego, o którym mówi się, że to najbardziej tajemnicza polska księga.  Kto i dla kogo go stworzył?

Dowiaduję się o tym wszystkim z interesującego wywiadu z Łukaszem Kozakiem, mediewistą,, redaktorem biblioteki cyfrowej Polonia, zamieszczonym  na portalu internetowym „gazeta pl”.

Psałterz floriański to spora księga. Jej format zbliżony jest do A4, dokładne wymiary to 32 x 23,5 cm. Ma 300 kart pergaminowych z cielęcej skóry, czyli 600 stron i grubą, ciężką oprawę. Nad Psałterzem, czyli księgą zawierającą 150 psalmów ze Starego Testamentu, pracował spory zespół ludzi. Był ktoś, kto czuwał nad całą koncepcją, czyli dzisiejszy menedżer projektu. Wiemy, że co najmniej trzy osoby pisały tekst. Nad księgą siedzieli też iluminatorzy, którzy ją zdobili, i rubrykatorzy, którzy malowali i dekorowali złotem inicjały. Ktoś musiał też wyprodukować dobrej jakości pergamin. To jest praca wielu rąk, bardzo możliwe, że rozciągnięta na dwa pokolenia.

W przypadku Psałterza mamy do czynienia z fascynującym rękopisem, który jest efektem przemyślanego projektowania.  Psałterz napisany jest naprzemiennie po polsku, niemiecku i łacinie. Każda linijka została odpowiednio odmierzona, zaplanowana, tak by nie zaburzyć wcześniej obmyślonego porządku. To był bardzo duży, kosztowny projekt, bardziej przypominający stawianie skomplikowanej strony internetowej niż pisanie książki.

Psałterz floriański jest pierwszym zachowanym kompletnym przekładem psalmów na język polski. Ułożył je biblijny król Dawid, dlatego w średniowieczu były traktowane między innymi jako królewska modlitwa. Na blachę musiał je wkuć też każdy mnich - przy okazji ucząc się łaciny.  

W szkole każdy słyszał o Psałterzu floriańskim. Wiemy, że jest pierwszym zachowanym obszernym tekstem polskim i w związku z tym jednym z najcenniejszych zabytków języka polskiego. I tak naprawdę ze stuprocentową pewnością możemy powiedzieć tylko to. Psałterz nadal stanowi wielką zagadkę. To ten rodzaj średniowiecznej księgi, o której Umberto Eco mógłby napisać powieść
.
Ten zabytek języka polskiego został znaleziony w austriackim klasztorze Sankt Florian niedaleko Linzu. Przyjmuje się, że Psałterz miał być darem dla królowej Jadwigi. Badacze wskazują Jadwigę, ponieważ na jednej karcie Psałterza znajduje się herb węgierskich Andegawenów. Kiedy umarła Jadwiga, prace nad Psałterzem prawdopodobnie zostały przerwane. Ukończony później, trafił być może do kolejnych królowych, ale źródła milczą na ten temat. Z zapisu na jednej z początkowych kart wiemy, że Psałterz znalazł się w końcu w rękach niemieckiego mieszczanina. Zanotował on, że za siedem soldów kupił tę księgę od włoskiego kupca.

W końcu księga wylądowała w klasztorze Sankt Florian. W 1827 roku jeden z tamtejszych zakonników zorientował się, że tekst częściowo zapisany jest jakimś językiem słowiańskim - to zelektryzowało wiedeńskie, a wkrótce krakowskie środowisko naukowe. Po odzyskaniu niepodległości nasze władze starały się odkupić Psałterz od klasztoru, udało się go sprowadzić do kraju w 1931 roku. Kiedy wybuchła wojna, księga została ewakuowana do Kanady, wraz z najcenniejszymi narodowymi zbiorami. Wróciła do Polski w latach 50.

Teraz jest przechowywana w skarbcu Biblioteki Narodowej i bardzo rzadko jest stamtąd wyciągana. W sobotę, 23 kwietnia tego roku, można było zobaczyć ją na żywo w Pałacu Rzeczypospolitej w Warszawie. To była wyjątkowa okazja. Kolejna może się powtórzyć za kilkadziesiąt lat. 

Księga ta zasługuje na to, aby o niej wiedzieć jak najwięcej i aby nią się chlubić. Ona tak samo jak Kroniki Galla Anonima lub Wincentego Kadłubka świadczy dobitnie o rozwoju kultury polskiej od najwcześniejszych czasów historycznych.

A o naszym głuszyckim Święcie Książki w Miejskiej Bibliotece napiszę po 7 maja, bo myślę, że będzie to interesujące i ważne wydarzenie kulturalne.

7 komentarzy:

  1. Bardzo dobry tekst.Szczególnie ten dotyczący "Psałterza floriańskiego".Fajnie,że przypomniałeś szczegóły zarówno dotyczące tworzenia Psałterza jak również jego losów,które nie były mi znane.Wiedziałem tylko,że w latach pięćdziesiątych ub. wieku to wielkie dzieło wróciło do Polski.A wracając do Głuszycy to trzeba pochylić czoło przed tym co robi Wasza Biblioteka Miejska w dziele popularyzacji czytelnictwa,które w naszym kraju" leży"podobnie jak szacunek do prawa.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykła historia,niezwykłej książki!

    Może Pan nie wie,że...
    W 2005 r do zamku Książ trafiła publikacja wydana w Moskwie pt.
    Polskie książki i rękopisy w zbiorach Biblioteki Naukowej Państwowego Uniwersytetu im.Michaiła Wasiljewicza Łomonosowa w Moskwie".
    Publikację wydano w języku polskim i rosyjskim.W tej publikacji sporo miejsca poświęcono powojennym losom zbiorów biblioteki w Książu.
    W publikacji wspomina się o wielu najcenniejszych egzemplarzach,
    w tym o słynnym rękopiśmiennym egzemplarzu"Zwierciadła saksońskie"
    z 1320 r,które zostały zamurowane-tylko gdzie!
    "Podobną"historię można napisać o"Kronikach saksońskich"autorstwa Jonanna Christiana Crelliusa,które były w przeszłości częścią zbiorów biblioteki Hochbergów."Kroniki saksońskie"wróciły na zamek Książ,
    a podarowała je pani Johanna Lesch,emerytowana niemiecka aktorka,która gościła w Moskwie w 1979 roku i wypatrzyła tą cenną książkę w antykwariacie(!),którego właścicielem był jej znajomy."Kroniki saksońskie"nabył aż w Tadżykistanie.Pani Johanna otrzymała książkę w prezencie i nielegalnie wywiozła z ZSRR do Poczdamu,itd.
    Wg.spisu z 1937 r w zbiorach Biblioteki Majoratu Hochbergów w Książu,było 64 tys.woluminów,książek i map.Była wówczas drugą co do wielkości prywatną biblioteką na Śląsku.W tym roku zamek Książ otrzymał od Amerykanki,która pracuje w jednej z nowojorskich bibliotek podręcznik matematyki z sygnaturką zamku Książ(Furstenstein).
    Podręcznik pochodzi z 1731 r.Tym razem wszystko odbyło się zgodnie z prawem:))

    "Książka jaką jest każdy widzi..."-ksiądz B.Chmielowski.
    "A teraz skrzypią cicho dębowe ciężkie drzwi.Uchylamy je lekko i ostrożnie wchodzimy za próg pracowni introligatora,która,w czasach pędu i mediów,jest jednym z ostatnich bastionów tradycji w najlepszym tego słowa znaczeniu.Pierwsza rzecz jaka tu odurza to zapach-woń szlachetnych skór i pergaminów,bawełny,karagenowych podkładów,kleju skrobiowego i zwierzęcego,papieru,farby drukarskiej albo...kurzu i pleśni,w zależności od wykonywanych prac.Podajemy mistrzowi swój skarb.On go delikatnie bierze do ręki,dokładnie ogląda.Opowiadamy,jak wyobrażamy sobie oprawę.Rzemieślnik opowiada,w jaki sposób może zrealizować nasze pragnienia.Dogadujemy cenę i termin.Wychodzimy.A ona zostaje.Pełna lęku,leży kilka dni i czeka na swoją kolej pośród innych takich jak ona.Rozgląda się,a na przeciwległej ścianie:księgi i książki poustawiane równiutko,pięknie,w szlachetnych materiałach,jedwabiach,papierach,skórach,ze świecącymi złotymi ornamentami i literami-uśmiechają się."
    Cały tekst:
    portalwiedzy.onet.pl/4869,44997,1,1478953,1,czasopisma.html

    www.cda.pl/video/149315d0
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspomniał Pan Wrocław,w którym 3maja otworzą Muzeum"Pana Tadeusza"( ponoć rewelacja,tak mówiono w Radiu Wrocław}.Jeśli chodzi o książki,to były,są i będą-tak uważam.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie wybiorę się do tego Muzeum i nie tylko. Program obchodów Roku Książki we Wrocławiu jest rewelacyjny i bardzo bogaty w wydarzenia, będę śledził to co się da w mediach.
      Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam !

      Usuń
  4. Wspaniały artykuł! Jak dobrze, że Pan przypomina nam o ważnych elementach związanych z naszym dziedzictwem i dorobkiem kulturalnym! Często się zdarza, że Pana teksty inspirują do zgłębienia tematu. Tym razem tak się właśnie stało. Udało mi się dotrzeć do informacji, że pierwsza część "Psałterza" powstała w Kłodzku. Później przechowywany był w skarbcu kościoła Bożego Ciała na Krakowskim Kazimierzu, gdzie została sporządzona druga i trzecia jego część.
    Dziękuję za uznanie dla pracy Biblioteki.
    Pozdrawiam, Renata Sokołowska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście rewelacyjne wiadomości, nie byłem pewien, czy księga była tworzona w Polsce,jeśli tak to miałem na uwadze Kraków, ale to że w Kłodzku - znakomita sprawa. Pozdrawiam !

      Usuń
  5. W Kłodzku w kościele św.Wojciecha i św.Jerzego u Mniszek Klarysek,w czerwcu ub.roku dokonano niezwykłych odkryć.Wstępne badania udowodniły,że zachowały się tutaj malowidła ścienne,datowane na przełom XVII iXVIII w.Malowidła reprezentują bardzo wysoki poziom artystyczny.
    Autorem barokowych fresków jest najprawdopodobniej Karol Dankwart,czyli nadworny malarz króla Jana III Sobieskiego.Wszystkie prace badawcze
    wykonane zostaną na koszt Akademii Sztuk Pięknych.Do Kłodzka przyjechała 20 osobowa grupa naukowców i studentów pod prof.kierownictwem Edwarda Kossakowskiego z ASP w Krakowie-Wydział Konserwacji Dzieł Sztuki.Prace badawcze już się rozpoczęły.
    Jakie skarby w kłodzkich świątyniach odnajdą studenci krakowskiej ASP?
    :)

    OdpowiedzUsuń