Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 22 kwietnia 2016

Rower jest dobry na wszystko



Mamy wiosnę w całej swej okazałości, po śniegu już ani śladu, a wkrótce zaświeci jeszcze mocniej niż dotąd słońce. A co to oznacza dla naszego regionu wałbrzyskiego ?

Rozpocznę od cytatu dotyczącego Głuszycy, a jest to fragment tekstu z portalu internetowego MTB pod nazwą „Kolarzyki”:

„Niezwykła gmina, Głuszyca, wciśnięta w kotlinę między Górami Suchymi i Sowimi, raczej nie powali nas na kolana piękną zabudową. Ale bardziej, niż sensowne, jest spędzenie tu czasu z rowerem MTB. Kto myśli o ściganiu, i tak tu zajrzy. Do 2011 roku właśnie tu rozgrywano najtrudniejszy wyścig w cyklu MTB Marathon. Od ubiegłego roku kolarzy ściąga tu Bikemaraton. Oba wyścigi prowadzą przez królową gór tego regionu: Wielką Sowę.
Głuszyca ma szczęście do ludzi. Nie tylko kolarskich turystów, którzy lubią tu wracać. Ma szczęście także do mieszkańców. Od ubiegłego roku Stowarzyszenie Przyjaciół Głuszycy opiekuje się miejscową Strefą MTB. To wręcz unikat na skalę kraju. 6 oznakowanych tras stworzonych z myślą o kolarstwie górskim to coś, czego na próżno szukać w wielu innych górskich regionach. Tu trasa rowerowa nie oznacza tego, co zwykle: nie, nie znajdziecie długich, nudnych ścieżek asfaltowych, nie wywiedzie was także na ruchliwe obwodnice. Krwiste MTB bez konieczności błądzenia z mapą w kieszeni – sny kolarzy czasem się spełniają. Kto startował w którymś ze wspomnianych maratonów, zapewne wie, czego się spodziewać. Ludzie ze Strefy pomagali w wytyczaniu tras, więc można mieć pewność, że wiedzą, czego kolarzowi potrzeba. Kamienisty wjazd i soczysty zjazd z Wielkiej Sowy, słynna droga po Rybnickim Grzbiecie, Rogowiec i Andrzejówka to zwięzła lista powodów, dla których Góry Sowie można nazwać Górami MTB.
Od 2012 stowarzyszenie odnawia miejscami zaniedbane trasy. To, co robią ci ludzie, naprawdę imponuje. Na stronie Strefy sukcesywnie pojawiają się komunikaty o zakończonej właśnie akcji odbudowa ścieżki. Ostatnio znaleźli nawet sponsora jednej z tras: do reaktywacji szlaku żółtego przyczynił się kompleks Osówka – tajemnicza pozostałość po obecności hitlerowców w Górach Sowich...”


Stowarzyszenie Przyjaciół Głuszycy jest nadal organizatorem corocznych maratonów rowerowych BIKE Maraton, a także licznych własnych imprez rowerowych na trasie MTB. Będziemy mieli się okazję o tym przekonać już wkrótce, bo sezon rowerowy właśnie się zaczyna.


Ale ja myślę nie tylko o imprezach rowerowych typu sportowego, właściwych głównie dla ludzi młodych i w sile wieku. Wydaje mi się, że rower jest najlepszym środkiem lokomocji dla ludzi starszych. Umożliwia pożyteczne spędzanie wolnego czasu i pozwala na bliższe poznanie naszych gór i atrakcji turystycznych regionu. Kupno roweru górskiego nie jest wielkim wydatkiem, chyba że pokusimy się o pojazd wysokiej klasy sportowej. Wskazany jest rower górski, gdyż tylko takim rowerem łatwiej jest pokonywać wzniesienia i wdrapywać się na wierzchołki. Najlepiej podróżować szlakami górskimi, są one wyznaczone w Wałbrzychu i  także w Głuszycy dla całego regionu górskiego.  Okazuje się, że rowerem można wszędzie dojechać nawet na Wielką Sowę.


Wielka Sowa – to najwyższy szczyt (1015 m.) w Górach Sowich, a zarazem jeden z najwyższych w polskich Sudetach Środkowych. Wierzchołek góry jest wspaniałym punktem widokowym z racji położenia w środkowej części Sudetów. Roztacza się stąd jedna z najrozleglejszych panoram górskich, obejmująca praktycznie całe Sudety, część Przedgórza Sudeckiego i Niziny Śląskiej. Maurycy Karasowski, polski kompozytor, wiolonczelista, który osiadł na stałe w Dreźnie, po wycieczce na Wielką Sowę w 1858 r. napisał: „Jest to góra wysoka, z której prześliczny widok na przeciwległe góry, na miasto Waldenburg (Wałbrzych), posiadające wielką i ciekawą fabrykę porcelany, na Fürstenstein (Książ), zamek należący do rodziny Hochbergów, właścicieli uzdrowiska Salzbrunn (Szczawna Zdroju), a nawet z wieży, która się tu znajduje, w dzień pogodny można dojrzeć mury miasta Wrocławia”. Okazuje się, że już wtedy była na górze wieża, najpewniej drewniana, bo inaczej trudno byłoby coś zobaczyć, gdyż Wielka Sowa, zarówno na szczycie jak i na zboczach, pokryta jest gęstym lasem świerkowo-bukowym, a niższe partie masywu zachwycają całą rozmaitością lasów mieszanych. Drugą wieżę znacznej wysokości postawiono w roku 1885 z inicjatywy dr Winklera. U stóp tej konstrukcji z czterema pomostami na poszczególnych wysokościach, stał bufet. Wieża przetrwała do roku 1905. Wówczas pojawiła się inicjatywa prezesa jednego z towarzystw turystycznych z Dzierżoniowa, dr Tamma, postawienia trwałej kamienno-żelbetonowej baszty. Jej budowa trwała niecały rok. Uroczyste otwarcie miało miejsce 24 maja 1906 r. i zgromadziło tłumy ludzi wraz z przedstawicielami władz z całej okolicy. Uroczystość uświetniła orkiestra strażacka z Walimia. Wieży nadano imię „żelaznego kanclerza” Ottona von Bismarcka. Stała się ona ogromną atrakcją turystyczną. Na szczycie nie postawiono nigdy schroniska. Był tylko bufet w dolnej kondygnacji wieży, a na jej zwieńczeniu okrągła galeryjka, z której można było nasycić wzrok panoramą Sudetów. Baza gastronomiczno-noclegowa znajdowała się poniżej szczytu. Ówcześni wędrowcy zaglądali chętnie do gospód, które napotykali po drodze. Największym powodzeniem cieszyła się gospoda-schronisko „Siedmiu Elektorów” na Przełęczy Walimskiej. Dziś już nie ma po niej ani śladu. Dobrze się więc stało, że władze Walimia uruchomiły w tym miejscu obszerną wiatę turystyczną dla wycieczek i indywidualnych podróżników. Jest to początek a zarazem punkt zwrotny łagodnej trasy pieszej na Wielką Sowę.

Z dawnych schronisk zachowały się jeszcze położone tuż nad Przełęczą Sokolą (754 m.) schronisko „Orzeł”, dawniej „Bismarck Baude” oraz „Marysieńka”, obecnie „Sowa”, najbliżej szczytu Wielkiej Sowy. Po wielu ówczesnych gospodach zaginął ślad, ale pojawiają się nowe w Rzeczce, Sokolcu, Sierpnicy, nie mówiąc o rejonie Pieszyc, Bielawy, Dzierżoniowa, Nowej Rudy. Z tego właśnie kierunku wyszła, podobnie jak dawniej, inicjatywa ratowania kruszejących murów historycznej już wieży na Wielkiej Sowie. Jej renowacja  miała miejsce w 2006 roku, to okrągła rocznica 100 lat od oddania jej do użytku.
Ale to jeszcze nie wszystko, bo od niedawna Wielka Sowa przyciąga też pobożnych turystów do nowo zbudowanej kaplicy, gdzie można się pomodlić i oddać medytacjom nad tym niepojętym cudem jakim jest człowiek i otaczająca go przyroda.

Mapki górskich tras rowerowych są dostępne w biurach turystycznych Wałbrzycha i Głuszycy, można je znaleźć w internecie.

4 komentarze:

  1. Uprzejmie proszę o kontakt :-) gloswolny.redakcja@gmail.com
    Pozdrawiam
    Tomasz B.

    OdpowiedzUsuń
  2. W niedzielę na zboczach Wielkiej Sowy można było porzucać śnieżkami:)
    Wokół słychać szum strumyków,śpiew ptaków,stukanie dzięciołów szukających kornika.
    Góry Sowie powoli zarasta naturalny las świerkowo-bukowy(samosiejki)-jak przed wiekami.Mokry i ciężki śnieg,szadź i wiatr poczynił w lasach spore szkody,łamiąc strzały(drzewo do wycięcia).
    W Górach Sowich powolnej dewastacji ulega schronisko górskie Franziskabaude w Jugowie.Był tam basen,boiska.W sezonie letnim było słychać gwar dzieci.
    1 maja Otwarcie Sezonu Turystycznego 2016 na Wielkiej Sowie.
    Z Wrocławia turystów dowiezie do Dzierżoniowa specjalny pociąg"Wielka Sowa".Z Dzierżoniowa turyści pojadą autobusami na Przeł.Walimską,
    Jugowską i Srebrną.
    Jaka szkoda,że nie istnieje już Kolej Bystrzycka i Kolejka Walimska,Srebrnogórska,jakaż byłaby to teraz atrakcja.
    W tym roku uroczyście obchodzone będą 110 urodziny wieży na Wielkiej Sowie.

    Królowa Elżbieta II obchodziła 80 urodziny.

    W wieku 57 lat zmarł"Książe"-Prince-utalentowany piosenkarz,autor tekstów,gitarzysta:
    www.youtube.com/watch?v=F8BMm6Jn6oU

    105 urodziny obchodziła sekretarka Josefa Goebelsa-Brunhilda Pomsel.
    Nakręcono o tej kobiecie film dokumentalny.
    https://visionsdureel.ch/en/film/film/show/a-german-life

    W wieku 30 lat zmarł w Australii najstarszy pies na świecie.
    Maggie zmarł we śnie.Kochał mleko i pogoń za motocyklami.
    30 lat życia psa równa się 210 u człowieka.
    Życzę Panu dożycia 210 lat!

    www.youtube.com/watch?v=6SFNW5F8K9Y
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam!Bardzo ciekawy tekst szczególnie ten dotyczący renowacji ścieżek rowerowych w okolicach Głuszycy.O gdyby u nas znalazł się ktoś kto pomyślałby podobnie.Wprawdzie są ścieżki rowerowe w trólmieście Bielawa,Dzierżoniów,Pieszyce ale u nas w Piławie ścieżek rowerowych brak.Najlepiej i bezpieczniej jeżdzić polnymi drogami.Przepraszam jest jedna ścieżka rowerowa Piława Górna Las-Przerzeczyn Zdrój, ale na tym koniec.Muszę pomyśleć aby podjąć podobną inicjatywę jak w Głuszycy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Henryku, jesteś fenomenalny, potrafisz dostrzec to wszystko, co fascynującego w górach, a także w naszych mediach. Wiem, że nie jestem i nie będę Maggie, a moje pragnienie jest jedno, żeby umrzeć zdrowo.
    Jestem pewien, że się z tym zgodzisz. Nie ma nic gorszego niż długotrwała choroba starego człowieka.
    Bronku, Ciebie podziwiam, bo jeździsz na rowerze, obojętnie czy polnymi drogami, czy wyznaczonymi szlakami. Wiem, że w Piławie Górnej nie zamęczysz się pod górkę, tak jak u nas w Głuszycy na Rogowiec. Dzięki temu jeszcze sobie pojeździsz, a to nieporównywalne do gapienia się w ekran monitora, obojętnie czy TV Kurskiegol, czy internetu. Pozdrawiam moich niezawodnych komentatorów, Henryka i Bronka !

    OdpowiedzUsuń