Są ludzie, którzy
kojarzą się nam na zawsze z miejscem ich pracy. Dotyczy to zwłaszcza osób
zatrudnionych w instytucjach publicznych, takich jak urzędy, szkoły, placówki
kultury. Są to najczęściej długoletni
pracownicy tych instytucji i to tacy, którzy swoją solidną pracą, talentem i
doświadczeniem odgrywają znaczącą rolę w ich działalności i zapisują się
„złotymi zgłoskami” na kartach historii.
Dobrze jest jeśli w
momentach, kiedy trzeba się z nimi rozstać, potrafimy to zrobić kulturalnie i
staramy się w sposób szczególny wyrazić wdzięczność i wzruszenie. Wiadomo
przecież, że dla takich osób pożegnanie z miejscem pracy jest jednym z ważniejszych
momentów życiowych.
Ten wstęp, to próba
zrobienia dobrego klimatu do poinformowania moich Czytelników o uroczystym
pożegnaniu wieloletniego pracownika Centrum Kultury w Głuszycy, Zbigniewa Boguskiego, w związku z jego
odejściem na emeryturę.
Dlaczego o tym piszę? Otóż
dlatego, by dowiedziało się o tym jak najwięcej osób, ale również by w ten
sposób dołożyć swoją cegiełkę do wyrazów uznania i wdzięczności za zasługi tego
wyjątkowego człowieka.
To prawdziwy wzór
ofiarności, zaangażowania i poszanowania pracy. Taki obraz utrwalił się w mojej
wyobraźni z obserwacji i osobistych kontaktów ze Zbigniewem. W CK był osobą
najważniejszą, o czym się nie mówiło, bo to było oczywiste. Zmieniali się
dyrektorzy, wszyscy inni pracownicy, a Zbyszek był „constans”, zawsze na
posterunku od tak zwanej „czarnej roboty”. A potrafił robić wszystko, organizować
duże imprezy, prowadzić konferansjerkę, obsługiwać urządzenia nagłaśniające,
sprzątać i przenosić meble i sprzęty. Był człowiekiem koleżeńskim, uczynnym i może właśnie dlatego
cieszył się szacunkiem wszystkich współpracowników i był bardzo lubiany.
Pan Zbyszek został
uroczyście pożegnany w swoim miejscu pracy, a współpracownicy postarali się by
ten moment pozostał na długo w jego pamięci. Obok pełnych wzruszenia życzeń
dobrego zdrowia i pomyślności odchodzący na zasłużony odpoczynek mógł posłuchać
specjalnie na tę okazję przygotowanej
przez koleżankę z pracy, Angelikę Szpat
mowy wiązanej:
„To nie człowiek tam
jakiś”
To nie człowiek tam
jakiś
Opuszcza te mury
Ale wierny przyjaciel
Głuszyckiej kultury
To nie człowiek tam
jakiś
Lecz niezły artysta
Dźwiękowiec
Zagajacz
Dusza towarzystwa
Aranżer
Bileciarz
Mikołaj dla dzieci
Złota rączka
Kierowca
Pan od kubłów na śmieci
Pan od wyciągu kiedy
zima była
Pan od wody na
świetlicy – kiedy się kończyła
Pan od zamiatania pod
tymi murami
Od drzewa rąbania tępymi
siekierami
Pan, który był zawsze,
gdy go trzeba było
A żeby go nie było, tak
się nie zdarzyło.
I w cokolwiek włożyć
musiał swoje ręce
Zostawiał tam efekt,
zostawiał tam serce
I cokolwiek by nie
robił, to nigdy z oporem
Opuszcza dziś te mury –
ten
człowiek z honorem…
A Kierownik Miejskiej
Biblioteki Publicznej, Renata Sokołowska
dodała od siebie:
Zbyszkowi,
na nową drogę życia
Zbyszku, dopiero TERAZ
milion możliwości przed Tobą się otwiera!
I nie mów, że czegoś Ci brak,
bo teraz będzie tak:
emeryturka szerokim strumieniem
wpływa we wszystkie Twoje kieszenie...
nie masz nad sobą żadnego Pana,
codziennie możesz strzelać z szampana!
Sam sobie sterem, okrętem, żeglarzem...
Nikt Cię nie wzywa, nic Ci nie karze...
I choć to trudne do uwierzenia -
nareszcie możesz spełniać marzenia!
Niech tego słodkiego czasu nie przesłonią żadne
cienie,
a o nas zachowaj dobre wspomnienie...
Napisałem w tytule „kulturalne rozstanie”, ale to
nie tylko dlatego, że miało miejsce w Centrum Kultury.
Nasz prawie że emeryt, to człowiek pełen wigoru i
energii. One się jeszcze nie wypaliły do cna. Jestem pewien, że władze miejskie
znajdą okazję, by ze swej strony wyrazić mu wdzięczność i postarają się
wykorzystać jego wiedzę i doświadczenie do społecznej pracy dla dobra
wspólnego.
A osobiście Zbyszku witam Cię serdecznie w Klubie
Emerytów !
Napisałeś ładną laurkę na cześć Pana Zbyszka.Nie chcę sobie przypominać mojego oodejścia na emeryturę 15 lat temu.Ale było bez fanfar tylko małe okazjonalne przyjęcie /kawa,ciasteczko/i to wszystko/a była jeszcze jakaś minimalna nagroda na otarcie łez/ Wydawało mi się,że są zadowoleni,żejuż odchodzę na emeryturę.Ale dałem sobie radę bo praca w Radzie Miejskiej dała mi dużo satysfakcji.Ale o tym jak się spotkamy.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTacy ludzie jak Pan Zbyszek nie zawsze są doceniani, bo są i ich się nie zauważa , ale gdy nie ma kto naprawić drobnej usterki i trzeba wzywać fachowca albo brnie się po śniegu czy liściach, bo nie ma kto tego usunąć,wtedy przypominamy sobie wszędobylskiego i niezastąpionego, skromnego Człowieka,który zawsze był pod ręką,ilekroć go potrzebowano.Pamiętajmy o ludziach wokół nas, bo tak szybko odchodzą...na emeryturę.
OdpowiedzUsuńJak dobrze Panie Stanisławie, że jest Pan człowiekiem i dostrzega Pan ludzi. Są w naszym lokalnym środowisku osoby, które dostały stołki na tacy i czują się przez to najważniejsi. Na szczęście, to nie stanowiska warunkują człowieczeństwo, ale wysiłek i szczere oddanie się ważnym sprawom, w przypadku Zbyszka - pracy. Bierzmy z niego przykład.
OdpowiedzUsuńDziękuję p. Zofii i Anonimowi za wsparcie dobrym słowem "bohatera" mojego postu. Serdecznie pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń