Święta Wielkanocne obchodzone są na świecie tam,
gdzie tylko znajdują się wyznawcy chrześcijaństwa. Nie wszyscy obchodzą te
święta tak samo jak my.
Tradycja Czechów nieco różni się
od naszej. Tylko jeden dzień w tygodniu wielkanocnym nosi miano wielkiego,
"Wielki Piątek". Pozostałe dni określane są kolorami i tak środa jest
czarna, zielony czwartek i biała sobota. W Niedzielę Palmową Czesi święcą bazie
nazywając ten dzień niedzielą kwiatową. Popularną tradycją jest organizowanie w
wielkim tygodniu świątecznych jarmarków, kupić tu można drewniane figurki,
pisanki, cukierki oraz "pomlazke", czyli rózgę splecioną z
wierzbowych gałązek. Tymi rózgami w Poniedziałek Wielkanocny chłopcy smagają
dziewczyny, w zamian otrzymując pisanki lub słodycze. Do tradycyjnych czeskich
potraw należą "judasze" - ciasteczka z mąki pszennej, podawane z
miodem.
Na Słowacji Wielkanoc rozpoczyna
się w czwartek. Od 10 rano przestają bić dzwony, a rozpoczynają klekotać
kołatki, słychać je aż do Białej Soboty. Niedziela wygląda niemal identycznie
jak w Polsce, drobną różnicą jest wkładanie do koszyczka rózg. Uderzenie rózgą
ma zapewnić dziecku zdrowie, a sama rózga ma ochraniać dom od złych mocy. Lany
Poniedziałek wygląda bardzo podobnie, chociaż w niektórych regionach oblewa się
kobiety wodą, w innych dodaje się czeski zwyczaj smagania rózgą.
We Włoszech i Hiszpanii
urządzane są procesje zwane Passos. Ubrani na czarno wierni maszerują od
kościoła do kościoła. Droga udekorowana jest czerwonymi kobiercami ozdobionymi
liśćmi palmy i kompozycjami kwiatowymi. Uczestnicy procesji zakładają na głowę
kaptury a kobiety czarne chusty lub kapelusze z woalkami. Zarówno we Włoszech,
jak i w Hiszpanii istnieje zwyczaj głębokiego przeżywania śmierci Chrystusa,
dlatego też nie składa się tam życzeń świątecznych.
Święta Wielkiej Nocy we Francji mają
charakter mniej religijny a bardziej handlowy. Najbardziej znanym symbolem
wielkanocnym są tu czekoladowe figurki zajączków, zdobiących prawie wszystkie
wystawy sklepowe. W Niedzielę Palmową Francuzi święcą gałązki bukszpanu.
Popularną tradycją jest szukanie całą rodziną czekoladowych jaj. W święta
dzieci są obdarowywane słodyczami: czekoladowymi rybami, zającami, barankami.
Jednak to nie słodycze, lecz udziec jagnięcy jest najpopularniejszą potrawą
świąteczną we Francji.
Święta w Niemczech u naszych zachodnich sąsiadów rozpoczynają się w Wielki Piątek i kończą w poniedziałek, bez polewania się wodą. W tradycji niemieckiej popularne jest obdarowywanie małymi podarunkami umieszczonymi w tekturowych jajach, przynoszonymi w prezencie przez zajączka. Zajączek ukrywa również czekoladowe jajka w mieszkaniu, szukanie tych łakoci to najmilsze wspomnienie niemieckich maluchów. W Wielki Piątek, po nabożeństwie, wierni zostają wraz z księdzem na symbolicznym posiłku, zwanym agape, na wzór pierwszych chrześcijańskich, wspólnych posiłków. Niemcy szczególnie obchodzą Wielką Sobotę - przed kościołami rozpalane są ogniska, następnie ogień zostaje poświęcony i uroczyście zaniesiony do kościoła by rozpalił świecę paschalną. Od świecy paschalnej każdy zapala małą świeczkę zanosząc ogień do domu. W Niemczech nie święci się pokarmów wielkanocnych.
A jak to wygląda w Polsce, czy różnimy się od
innych, mamy się czym pochwalić?
Polska tradycja wielkanocna jest
bardzo bogata i nie ma chyba innej tak urozmaiconej i ciekawej tradycji
religijnej i kulturalnej na czas obchodów Świąt Wielkanocnych. Z naszymi
obchodami świąt wielkanocnych związanych jest wiele zwyczajów ludowych:
konkursy na najpiękniejsze palmy w niedzielę palmową, święcone koszyczki,
ozdobne stoły, a na nich cukrowe baranki i zajączki, pisanki i kraszanki,
wiosenne kwiaty i bazie, wspólne rodzinne śniadanie wielkanocne, a w nim
tradycyjne potrawy: żurek, biała kiełbasa, mazurki i baby, a w drugi dzień
świąt - śmigus-dyngus i wiele innych
obrzędów w różnych częściach kraju.
Szkoda, że w zapomnienie odchodzi
Wielkanocne strzelanie. Było to święto pirotechników, przygotowania trwały cały
tydzień. Tradycja ta symbolizuje huk pękających skał w dniu zmartwychwstania Chrystusa
z grobu. Krótko po wojnie na ziemi wałbrzyskiej, strzelało wojsko, milicja i
młodzież, bo o broń nie było trudno. W latach 50-tych, 60-tych tradycyjnie w
Niedzielę Wielkanocną szło się na rezurekcję trzykrotnie w procesji obchodziło
świątynię, biły dzwony i strzelano. Strażacy walili z kbks-ów, starsze chłopaki
z "kluczy" na kalichlorek, z puszek karbidowych, siarki z zapałek,
"saletry". Później doszły jeszcze „środki konwencjonalne" –
korkowce i kapiszony.
W bliskiej nam Wielkopolsce odbywały się szaleńcze wyścigi wozów gospodarzy do domu po rezurekcji. Było takie przekonanie, że kto pierwszy dotrze do domu, pierwszy też szczęśliwie zakończy żniwa. Wiele razy te szaleńcze wyścigi zaprzęgów kończyły się tragicznie.
W czasie Wielkiego Postu jadło się "pyry z gziką", albo "ślepego śledzia". Był to śledź bez śledzia. Do wody nalewało się trochę octu, liść bobkowy, cebulę i gotowało. Po ostygnięciu dodawano śmietanę i podawano z pyrami. Rzeczywiście pachniała ta potrawa śledziami. To było w pierwszych latach powojennych, w wielu domach z trudem wiązało się koniec z końcem.
Dziś mamy już inne czasy, ale też
w rodzinach religijnych czekamy na to śniadanie wielkanocne przez cały Wielki
Post, zatem nie dziwi fakt, że wszystkiego co znajduje się na stole staramy się
skosztować choćby przynajmniej po troszeczkę.
Pamiętamy
o tym, aby w koszyczku wielkanocnym znalazły się: chleb, który symbolizuje dobrobyt i
pomyślność, a w tradycji chrześcijańskiej przedstawia ciało
Chrystusa, jajko, jako symbol
odradzającego się życia i zwycięstwa nad śmiercią, sól to minerał życiodajny, posiadający moc odpędzania wszelkiego
zła, kiełbasa, która ma zapewnić
zdrowie i dostatek, chrzan -
symbol siły i fizycznej tężyzny, ciasto,
które jest symbolem umiejętności i doskonałości.
To jeszcze nie koniec moich wielkanocnych rozważań. Zapowiadam ich finał w kolejnym jutrzejszym poście.
Zapraszam !
Wiesz...A mnie chyba raczej jest smutno, gdy tradycja przysłania prawdziwe znaczenie tych świąt... Zastępujemy Jezusa i jego wielkie dzieło na krzyżu Golgoty, jakąś mniej albo bardziej pogańską symboliką.... Hmmm, ale to jet tylko moja ocena... Pozdrawiam serdecznie :0
OdpowiedzUsuńMyślę, że dobrzy katolicy potrafią pogodzić religijność tych świąt z tradycją, która zresztą niczemu innemu nie śłuży jak tylko podkreśleniu ważności tych świąt, nadaniu im uroczystego klimatu. A tego,że niektóre zwyczaje i obrzędy maja swoje korzenie wywodzące się z czasów pogańskich nie należy się wstydzić, wręcz odwrotnie. Przecież to nie jest wina pogan, że nie znali jeszcze wtedy wiary chrzescijańskiej.
UsuńDziekuję Olimpio za interesującą refleksję. Pozdrawiam !
...kontynuując myśl przewodnią...zwyczaj i obyczaj podlega ciągłym nowelizacjom i tylko od nas samych zależy , co będziemy kultywować a co z bogactwa przekazu odrzucimy , również , co przeszczepimy potomnym - tylko , wielka tu rozwaga wskazana , bo co dla mnie DOBRE , niekoniecznie musi być dobrym dla bliźniego . Mistrzu, pogodnych świąt przeżytych wg. własnych , czyli słusznych norm. Wesołego Alleluja !
Usuń