Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 9 października 2015

W Starych Bogaczowicach świat się zmienia w tempie pociągu Pendolino


 
wieś ma czym zachęcić


W Starych Bogaczowicach nie byłem z dziesięć lat. Moje niegdysiejsze związki z tą gminą odleciały jak bociany na zimę do ciepłych krajów z chwilą kiedy znalazłem się na bocznym torze powiatowego życia samorządowego. Tym bardziej zaproszenie do tej wsi w czwartkowe popołudnie 7 października na spotkanie ze mną jako człowiekiem mającym coś ciekawego do powiedzenia studentom Uniwersytetu III Wieku, było dla mnie dużym zaskoczeniem. Zdziwiłem się, że moja sława popłynęła na antypody powiatu wałbrzyskiego. Byłem pewien, że zamyka się ona do obszaru południowej części powiatu, a więc  Głuszycy, Jedliny-Zdroju, ongiś także Walimia, no i części Wałbrzycha, a mam tu na uwadze wałbrzyski rynek z Biblioteką pod Atlantami i gościnnym salonikiem Civitas Christiana.

.
Jechałem do Starych Bogaczowic z duszą na ramieniu. Przyjąłem zaproszenie z nadzieją, że w gronie studentów równych mi wiekiem mogę się jeszcze pokazać i być może uda mi się ich zainteresować tym co mam do powiedzenia o sobie i o tym co robię.

Nie przewidziałem jednego, jak niewyobrażalnie świat się zmienia. Żeby wyjechać ze Szczawna-Zdroju na właściwą drogę do Starych Bogaczowic musiałem pokonać trzy ronda drogowe. W głowie mi się zakręciło i  nie byłem pewien, czy trafiłem na właściwą drogę, którą ongiś przed dziesięciu laty podróżowałem, jak to się mówi, z zamkniętymi oczami. Drogowcy byli na tyle mili, że zamieścili przy wyjeździe ze Szczawna drogowskaz z napisem Stare Bogaczowice, ale przy kolejnych rondach już go nie ma. Musiałem strzelać w ciemno, czy jechać do Dobromierza, czy do Jabłowa. Z opresji uratował mnie telefon sympatycznej pani ze Starych Bogaczowic, zaniepokojonej że mnie jeszcze nie ma i od niej dowiedziałem się, że jestem na właściwej drodze.

Rzeczywiście parę kroków dalej już była Struga, sprawiająca na mnie wrażenie dzielnicy Szczawna-Zdroju. Kolonie cudownie położonych na zboczach górskich nowych domków jednorodzinnych były niejako przedłużeniem peryferyjnych zabudowań uzdrowiska. Pomyślałem – tu muszę przyjechać drugim razem, zostawić  samochód i pospacerować  sobie w świecie, który dawniej wydawałby się krainą ułudy. Szkoda, że tu nie przyjechała nowa premier rządu, p. Szydło, by roztaczać czarne chmury nad Polską w ruinie.
Warto by ją zaprosić do Starych Bogaczowic, tylko że dobrze byłoby mieć w pamięci obraz tej wsi, taki jaki utkwił w mojej głowie sprzed dziesięciu lat.


To co zobaczyłem tam, to nowy świat. Trudno się połapać czy to wieś , czy miejska dzielnica domków jednorodzinnych. Są tutaj zabudowania, które zapierają dech w piersi. O dawnym specyficznym dla wsi zapachu obór z inwentarzem można zapomnieć. Wiadomo, to duża i bogata wieś gminna. Są w niej gospodarstwa rolne, jest spora liczba osób utrzymujących się z pracy na roli. Ale to już są ostatni Mohikanie. W mojej książce „Wałbrzyskie powaby” pisałem o Starych Bogaczowicach:

„Stare Bogaczowice to nie tylko siedziba gminy, to duża, nowoczesna, bogata wieś, w której możemy mówić o całej rozmaitości tak zwanych alternatywnych form gospodarowania. Jedną z nich jest turystyka i agroturystyka, bo przecież wieś leży w uroczej kotlinie u podnóża masywu Trójgarbu.
Jeśli uda się zrealizować gminne plany rozwoju turystyki w tym regionie, z lepszym niż dotąd wykorzystaniem walorów Trójgarbu, wieś może stać się dużą atrakcją turystyczną.
Pod względem turystycznym obok walorów krajobrazowych w Starych Bogaczowicach na uwagę zasługuje barokowy kościół parafialny Św. Józefa Oblubieńca, otoczony murem z bramą zwieńczoną tympanonem. Wspomniana kaplica na wzniesieniu zwanym Górą Św. Anny, zbudowana według projektu architekta Josepha Antona Jentscha z Lubawki, znanego z Krzeszowa ( w 1728-35 r. kierował przebudową zespołu klasztornego cystersów), zachwyca wystrojem wnętrza i polichromią wykonaną w XVIII w. przez innych artystów krzeszowskich. Do zabytków należy również zespół klasztorny cystersów, ruiny kościoła ewangelickiego z końca XVIII wieku oraz wiele budynków mieszkalnych i gospodarczych.
Przez Stare Bogaczowice prowadzi „Szlak Cystersów” obejmujący najciekawsze zabytki pocysterskie regionu. Ozdobą wsi jest nowo zbudowana szkoła  wraz z gimnazjum i halą sportową, Gmina stawia na rozwój kultury fizycznej i turystyki, aktywnie działa tu od lat Uczniowski Klub Sportowy „Anna”, specjalizujący się w kolarstwie górskim i biegach przełajowych. Dla turystów pieszych wyznaczono atrakcyjne szlaki górskie do Skrzyżowania Siedmiu Dróg pod Trójgarbem, w różne strony wokół masywu górskiego Można skorzystać z posiłków w  Bacówce „Pod Trójgarbem” lub we wsi w Zajeździe „Przy Kominku”.
Stare Bogaczowice to gmina, która kroczy coraz szybciej w kierunku nowoczesności, stara się nadrobić straty i budować przyszłość na najnowszych wzorach gospodarowania. Wśród nich jest także poczesne miejsce dla turystyki, rekreacji i wypoczynku, o czym możemy się przekonać już dziś, a jeszcze lepsza perspektywa jest przed nami”.


Po tym co teraz zobaczyłem mogę z pełnym przekonaniem potwierdzić, że Stare Bogaczowice są wsią nowoczesną. Zdecydowanie przekonali mnie do tego moi słuchacze z Uniwersytetu III Wieku.  To była salka wypełniona po brzegi starszymi mieszkańcami wsi, pełnymi entuzjazmu i wigoru. Jak się dowiedziałem spotykają się bardzo często, a Uniwersytet to dla nich drugie życie. Widzą w tym sens, by się spotykać w gronie towarzyskim, rozwijać swoją wiedzę i zainteresowania, znajdować rozrywkę i pole do samorealizacji.


Gdy tylko wysiadłem z samochodu powitał mnie osobiście wójt gminy, Mirosław Lech, niezwykle sympatyczny i miły człowiek, uczestniczący od początku do końca w tym spotkaniu. We wspomaganiu takiej inicjatywy jak Uniwersytet III Wieku we wsi widzi bardzo słusznie i potrzebę, i pożytek. Nie ma nic lepszego w życiu społecznym wsi by się gromadzić, jednoczyć i wspólnie rozwiązywać problemy codziennego życia. Udział w zajęciach Uniwersytetu jest spontaniczny, wynika z dobrej woli i chęci służenia innym. Przeważają panie, ale jest kilku panów, tak więc różnią się trochę od Koła Gospodyń Wiejskich. Różne są też inicjatywy, jak na przykład ta, by uratować zalew wodny w Starych Bogaczowicach, znakomite miejsce letniego wypoczynku, blisko Wałbrzycha i Świebodzic. Właśnie udało się czynem społecznym wielu mieszkańców wsi zaprowadzić nad wodą ład i porządek. Przyszłego roku latem można będzie tu kąpać się i opalać w otoczeniu pięknej przyrody.


To spotkanie zapamiętam na zawsze, nie tylko dlatego, że zostałem pożegnany rzęsistymi brawami. Zachowam w duszy i sercu życzliwość i optymizm, które emanowały w ciągu całego popołudnia, jakie miałem przyjemność spędzić z mieszkańcami Starych Bogaczowic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz