komin kotlowni "Piasta" - to tyle co pozostalo po dawnej fabryce bawelnianej |
Jest już do nabycia
moja najnowsza książka – „Głuszyca – miasto włókniarzy”. Można ją kupić za
jedyne 20 złotych w księgarni na ulicy Grunwaldzkiej (na przeciw poczty), albo
też w miejskiej bibliotece. Rozprowadzeniem książki zajmuje się jej wydawca –
Stowarzyszenie Przyjaciół Głuszycy, a dochody uzyskane ze sprzedaży posłużą na
kolejne przedsięwzięcia służące promocji naszego miasta.
Zainteresowanym
Czytelnikom gazety chcę pokrótce opowiedzieć o książce, by wiedzieli czego mogą
się po niej spodziewać.
Jest to książka, z
której możemy poznać najważniejsze wydarzenia z przeszłości tej osady, od
czasów piastowskich do czasów współczesnych. Przeczytamy więc o jej
słowiańskich korzeniach, trudnych początkach osadnictwa i ciążącym nad tym
miejscem fatum, które przez kolejne stulecia przynosiło ze sobą wciąż nowe
klęski żywiołowe, zniszczenia i pożogi wojenne, wyludnienia, by jednak z
upływem czasu odradzać się od nowa jak feniks z popiołów i wreszcie w drugiej
połowie XIX wieku przeżyć swój renesans gospodarczy, stając się jednym z
liczących się ośrodków przemysłu włókienniczego w dużej Rzeszy Niemieckiej.
Dowiemy się też sporo o
Głuszycy w ponurych czasach II wojny światowej i o zadziwiającej reinkarnacji
przemysłowej po wojnie, która uczyniła z Głuszycy liczący się na Dolnym Śląsku, a nawet w całym kraju
ośrodek włókiennictwa bawełnianego i wełnianego. W tych rozdziałach książki
znajdzie Czytelnik nieznane dotąd i nigdzie nie publikowane informacje o
konstytuowaniu się w Głuszycy władzy ludowej w pierwszych latach powojennych,
jej pierwszych przedstawicielach, problemach i sukcesach oraz pierwszych
próbach uzyskania statusu miasta. Nastąpiło to dopiero w roku 1962, bowiem był
to taki moment, kiedy Głuszyca stała się znaczącym w kraju ośrodkiem przemysłu
lekkiego, a liczba jej mieszkańców przekroczyła 7 tysięcy, a z okolicznymi
wsiami ponad 10 tysięcy.
O tej potędze
przemysłowej Głuszycy znajdziemy w książce osobny rozdział. Może on zaskoczyć
zupełnie młodych Czytelników, którzy dowiedzą się, że w latach
siedemdziesiątych w przemyśle głuszyckim zatrudnionych było 5015 osób, w tym
3099 kobiet, czyli mniej więcej dziesięć razy więcej niż obecnie.
Ogromnie interesującą
częścią książki są zamieszczone w niej trzy kroniki zakładowe: Głuszyckiej Przędzalni Czesankowej,
„Indriany”, Technikum i Zasadniczej Szkoły Włókienniczej Przyzakładowej w
Głuszycy, bowiem są w nich zasygnalizowane ważne wydarzenia i nazwiska osób,
które odegrały doniosłą rolę w ich historii. Szkoda, że nie udało się odnaleźć
dużej kroniki największej fabryki ZPB
„Piast” napisanej przez mnie z początkiem lat 70-tych, która zaginęła gdzieś w
Zespole Szkół w Głuszycy. Kroniki są lustrzanym odbiciem tego co stanowiło
jeszcze nie tak dawno treść życia Głuszycy, miasta włókienniczego, o którym już
dzisiaj niestety, możemy mówić w czasie przeszłym.
Aby jednak nie popaść w
kompleksy warto na koniec przeczytać rozdziały o Głuszycy współczesnej, o tym
czym Głuszyca może dzisiaj zadziwić i jakie rozpościerają się przed nią perspektywy.
Miasto mimo tak dotkliwej rany jeszcze nie umarło. Dźwiga się z letargu i z
coraz to większą determinacją walczy o swoje miejsce w rozwoju gospodarczym i turystyczno – rekreacyjno – sportowym. Świadczy
o tym ożywiony ruch inwestycyjny w budownictwie mieszkaniowym, w agroturystyce,
w kolarstwie górskim, nie mówiąc o atrakcyjności „miasta podziemnego Osówka”,
nie tylko w kraju, ale już na całym świecie.
Sprawom tym poświęciłem
sporo miejsca w moich wcześniejszych książkach, w I-ej i II-ej części
„Głuszyckich kontemplacji”.
W książce „Głuszyca –
miasto włókniarzy” na szczególną uwagę zasługują jej ilustracje: „Głuszyca na dawnej pocztówce i fotografii”, ze zbiorów
Grzegorza Czepila oraz „Głuszyca we
współczesnej fotografii”, Roberta
Janusza, Wiesława Jaranowskiego, Pawła Fesyka, Marzeny Michalik. Pozostaną
one na długo w naszej pamięci, bo pokazuję miasto i jego otoczenie jakiego na co dzień nie znamy. Warto do nich
powracać przy każdej okazji, by dostrzec uroki Głuszycy dawnej i powaby miasta obecnie, które bardzo często
umykają naszej uwadze.
Pozostaje mi tylko
zaprosić Państwa do wzbogacenia swej biblioteczki w cenną książkę o niebanalnym
miasteczku – Głuszycy.
Dziękuję za piękną dedykację, bardzo mi miło
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ewelina Korba