taka przyroda jest inspiracją dla twórczości malarskiej D. Polakowskiej |
Miłą niespodziankę sprawiło nam
Głuszyckie Centrum Kultury i Miejska Biblioteka Publiczna, a ponieważ zbiegło
się to z imprezą Mikołajkową dla dzieci
wieczór 6 grudnia „Pod Słońcem” był gwarny i
wesoły.
Dzieci bawiły się na sali widowiskowej,
zaś dla dorosłych w ramach „Spotkań ze Sztuką” urządzono w małej galeryjce wystawę malarską Danuty Polakowskiej z Wałbrzycha. Akurat tego
popołudnia popruszyło śniegiem i zrobiło się ślisko na chodnikach, co nie
sprzyjało frekwencji, ale ponieważ w tym samym czasie w CK gościła też
starszyzna z miejscowego Klubu Seniora w galeryjce zrobiło się tłoczno i sympatycznie.
Podejrzewam, że nie wielu z obecnych osób mogło się spodziewać wcześniej takiej
bliskiej sercu wystawy. A dlaczego bliskiej? Otóż z dwóch powodów:
Pierwszy to ten, że malarka jest naszą krajanką i wywodzi się z
pobliskiej Sierpnicy. Tu spędziła dzieciństwo i młodość, by dopiero jako
dojrzała osoba przenieść się do
Wałbrzycha.
Drugi powód ma jeszcze większe znaczenie, a mieści się w
artystycznych osiągnięciach Danuty Polakowskiej. Otóż nie tylko, że maluje pięknie, ale jej
obrazy uderzają bogactwem pejzaży wziętych z bacznej obserwacji przyrody i
krajobrazów naszej okolicy.
Oczom naszym ukazały się
drewniane chatynki wiejskie, biedne, osamotnione, ale w otoczeniu bujnej górskiej przyrody, tworzące z nią nieskazitelną
harmonię. W niektórych obrazach można się było doszukiwać zabudowań
gospodarczych jeszcze istniejących w Sierpnicy, Zimnej Wodzie, ale są to
„fotografie” ożywione osobistym duchem artystki, jej szczególną wrażliwością na
piękno krajobrazów. Mamy w jej obrazach scenki rodzajowe związane z życiem wsi,
mamy szerokie pejzaże pól, łąk lasów, stare wiatraki, kępy drzew i krzewów w
poświacie zachodzącego słońca. Jej ekspozycja nosi tytuł „Przemijające piękno”. Rzeczywiście smutno się robiło na duszy, że
ta dawna urokliwa wieś ze studniami na
korbę, zwierzętami domowymi, polnymi dróżkami i ścieżkami, że naturalna
prostota życia wiejskiego, przechodzi w zapomnienie, staje się przeszłością.
Głuszycki wernisaż Danuty
Polakowskiej nie jest przypadkiem. Malarka ma za sobą ponad 50 plenerów różnej
rangi, zarówno ogólnopolskich, jak i międzynarodowych. Poza granicami gościła w
Czechach, Francji, Rosji i Stanach Zjednoczonych, ale była też w
dalekiej, południowoamerykańskiej Boliwii Zanim trafiła do nas na Dolnym Śląsku pokazała swe obrazy w
Wałbrzychu, Kłodzku, Nowej Rudzie, Jedlinie-Zdroju. A ma się czym pochwalić, bo jej dorobek obejmuje ponad 300 obrazów. To co zobaczyliśmy w CK, to zaledwie garstka jej osiągnięć.
No i wreszcie wrócila „pod
strzechę” do swych rodzinnych pieleszy. Wprawdzie Sierpnica nie jest już tą
samą wsią, którą opuszczała udając się
do Krakowa, by znaleźć się pod opiekuńczymi skrzydłami profesora Wiktora Zina w
Studium Wiedzy o Sztuce, nie maluje też jak jej promotor „piórkiem i węglem”,
bo przedkłada technikę olejną i akwarele, ale aż tak wiele się nie zmieniło.
Mamy więc nadzieję, że za jakiś czas pani Danuta znów nas odwiedzi i pokrzepi
nowymi obrazkami, bo człowiek rośnie na duszy, gdy dostrzega, że ten maleńki
świat, w którym żyje może być kanwą twórczą dla artystów malarzy lub też ludzi
pióra i każdej innej dziedziny sztuki.
Bardzo ciepło się zrobiło nam na
duszy, gdy pani Danuta z rozrzewnieniem wspominała swe lata młode spędzone w „kraju
lat dziecięcych”, świadczy o tym jej pełna ciepła i nostalgii twórczość.
Powinniśmy się szczycić tym, że mamy takich domorosłych artystów.
P.S. Kilka obrazów D. Polakowskiej do obejrzenia na stronie internetowej CK MBP w Głuszycy.
Wystawa jest do obejrzenia do końca grudnia w godzinach pracy CK.
Wystawa jest do obejrzenia do końca grudnia w godzinach pracy CK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz