Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 3 czerwca 2018

Nastrojowa niedziela



 Niedziela od zawsze nastraja mnie melancholijnie. A dlaczego nie wtorek ? Okaże się to w finale tego postu.  Myślę, że warto w takim dniu nadzwyczajnym, wydawałoby się najbardziej do tego stosownym, napisać coś od serca dla ducha. A jeśli tak, to oczywiście korzystając za skarbnicy naszej poezji. Przypomina mi się co napisał w tytułowym wierszu „Poezja i prawda” poeta międzywojenny, Mieczysław Jastrun:

Poezja, aby była sobą,
Musi dialog toczyć z prawdą.
A może jedną jest osobą,
Piękną i nieco starodawną?

Nie jest dla tych, co myśleć nie chcą
(Dla nich gotowe słońca dnieją),
I nie poddaje się pochlebcom,
I nie wybacza kaznodziejom.

To bardzo mądra strofa, dobrze świadcząca o idealistycznym widzeniu roli i znaczenia poezji w naszym życiu. Potrzebujemy takiej poezji, która nie da się wciągnąć na usługi takich czy innych  pochlebców, która wyrasta z pnia niezależności i swobody,  która jest zdolna wskazywać prawdę.  Nawiązał do tego w stylu epickiej gawędy Mickiewiczowskiej nasz wybitny poeta współczesny, laureat nagrody Nobla, Czesław Miłosz w poemacie p. t. „Toast”:

W służbie polskiej poezji żyć postanowiłem
Choćby przyszło mi zostać nieznaczącym pyłem
Na tej górze, skąd idą nieśmiertelne błyski,
Trudniej, myślę ją zdobyć, niż paszport brytyjski.
A poezja jest prawdą. I kto ją obedrze
Z prawdy, niech jej kupuje trumnę kutą w srebrze…

A jeszcze w innym poemacie „Traktat poetycki” Czesław Miłosz napisał:

Mowa rodzinna niechaj będzie prosta,
Ażeby każdy, kto usłyszy słowo,
Widział jabłonie, rzekę, zakręt drogi,
Tak jak się widzi w letniej błyskawicy(…)

Właśnie, o to chodzi, by pisać prostym, zrozumiałym językiem, by wiersz, słowo pisane były jasne, czytelne, ale także piękne. By to co się pisze wyrastało z wnętrza duszy i potrzeby serca, było uczciwe, niezakłamane, naturalne.  I to właśnie taką poezją, bądź też prozą artystyczną, prostą i zrozumiałą, przynajmniej dla mnie, będę od czasu starał się zainteresować i zachęcić do jej poznania Czytelników mojego blogu.

A dziś na koniec klasyczny przykład wiersza, który pobudza do refleksji natury filozoficznej:

Czemu zanadto w jednej osobie?
Tej a nie innej? I co ja tu robię?
W dzień co jest wtorkiem? W domu nie gnieździe?
W skórze nie łusce ? Z twarzą nie liściem ?
Dlaczego tylko raz osobiście?
Właśnie na ziemi przy małej gwieździe?
Po tylu erach nieobecności?
Za wszystkie czasy i wszystkie glony?
Za jamochłony i nieboskłony?
Akurat teraz? Do krwi i kości?
Sama u siebie z sobą? Czemu
nie obok ani sto lat temu
siedzę i patrzę w ciemny kąt
- tak jak z wzniesionym nagle łbem
patrzy warczące zwane psem?

Te wydawałoby się nadzwyczaj proste, a jakże głębokie, egzystencjalne pytanie zadawała sobie nie kto inny, tylko nasza Noblistka, Wisława Szymborska, w wierszu p. t. „Zdziwienie”.

I ja też jestem zdziwiony, czemu akurat we wtorek? Dla mnie niedziela jest do tego znacznie bardziej stosowna, przecież to dzień świąteczny, dzień wolny od pracy, a więc szczególnie sposobny do filozoficznych rozważań. Ale ja myślę standardowo, dlatego nie będę Noblistą. I nie pomoże mi nic, nawet to, że przy niedzieli udało mi się napisać coś wierszem:

Kiedy coś mi w sercu pika,
w głowie wierci,
w krzyżu strzyka,
to znak że wróciła Muza ,
by zagościć tu półćwierci.

A choć ze mnie żaden huzar,
co harcuje na Parnasie
i choć mi rozsadza piersi,
Muza wabi jak muzyka,
i  w rękawie chowam tuza...

Nie, nie mam zamiaru fikać,
co bym zrobił, będzie poza
muszę ogień w sercu zgasić
nie dla mnie majestat wierszy,
kiedy wokół  -  zwykła proza.

Pozostanę więc prozaikiem w moim blogu, choć o naszej wałbrzyskiej przyrodzie i krajobrazach, o naszych refleksjach w zetknięciu z otaczającymi nas cudami natury, wypadałoby pisać wierszem. Jest wielu, którzy to robią i chwała im za to. Dzięki temu nasze życie nabiera uroku i powagi i staje się majestatyczne  -  jak każda niedziela.






9 komentarzy:

  1. Proszę weź go i trzymaj,tylko nie za gorącą stronę,Księżyc jest cięższy niż myślisz:)
    https://apod.nasa.gov/apod/ap180401
    Miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też poezja w najczystszej formie, cała astronomia to świat niewyobrażalny i doskonały pod każdym względem. Nawet nie marzy mi się bliższy kontakt z Księżycem.Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Dziękuję za te piękne strofy w tym oczywiście za Twój wierszyk.Myślę,że od czasu do czasu w Twojej prozie powinna znależć się poezja.Niejednokrotnie w swoich postach dałeś próbkę limeryku,satyry,oraz poezji romantycznej.Mnie to się podoba.Wszystkiego dobrego.Miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za komentarz tak misterny
      przyrzekam, że będę wierny,
      że nie zrobię Ci afronu,
      nie dam blogu do remontu,
      to jest nasze wspólne cacko,
      będziemy go bronić chwacko,
      jeśli nas skasuje RODO,
      to go przywalimy kłodą
      do dorosłych i młodzieży
      będziem krzyczeć: Się należy !

      Serdeczni pozdrawiam ! Życzę dalszych słonecznych dni !



      Usuń
    2. Coś wspaniałego.Dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
    3. Poniedziałek uśmiecha się:))
      "Przeżyłem swoje stopy i zęby,dwie operacje okrężnicy miałem.
      Wymianę stawu biodrowego i kolanowego,
      walczyłem z rakiem prostaty i cukrzycą.
      Jestem na pół ślepy,
      nie słyszę nic oprócz ryku silnika odrzutowego.
      Biorę 40 leków,które sprawiają,że mam zawroty głowy,
      kreci mi się wszystko i robi ciemno w oczach.
      Mam napady demencji,słabe krążenie
      i prawie już nie czuję moich stóp i rąk.
      Nie pamiętam,czy mam 85 czy 92 lata.
      Straciłem wszystkich moich przyjaciół.
      Moje myśli wyschły.
      Ale dzięki Bogu,wciąż mam prawo jazdy!"
      /weteran wojny w Wietnamie/

      "Oto pytanie:w obliczu tej katastrofy,jak napisać kolejny wiersz?
      Moje myśli wyschły.
      Szukałem tematu i szukałem go na próżno,
      szukałem go codziennie przez sześć tygodni.
      Może wreszcie
      jestem tylko
      człowiekiem zepsutym,muszę być zadowolony z mojego serca,
      chociaż zaczęły się zimy i lata,aż do późnej starości.
      Moje cyrkowe zwierzęta były na wystawie,
      Ci podniośli chłopcy,ten wyświechtany rydwan,
      Lew i kobieta i Pan wie co."
      /Giovanni Boccacio/

      Może poeci są w rzeczywistości Obcymi?

      "Caxtons to mechaniczne ptaki o wielu skrzydłach,
      i niektóre są cenione za ich oznaczenia-
      powodują,że oczy się topią
      lub ciało krzyczy bez bólu

      Nigdy nie widziałem jednej muchy,
      ale czasami siedzą na dłoni.

      W nocy,gdy wszystkie kolory umierają,
      chowają się w parach

      i czytają o sobie-
      w kolorze,z zamkniętymi powiekami."
      /Raine Craig/

      Wiemy kto był pierwszy powieściopisarzem.Wiemy kto napisał pierwszą powieść w świecie zachodnim.Znamy pierwszego eseistę.Ale zapytaj kogoś,kto napisał pierwszy wiersz...brak odpowiedzi.
      Choć nikt o tym nie wie,pierwszą osoba,która złożyła swoje nazwisko pod utworem poetyckim,nie jest tajemnicą.To kobieta.
      Enheduanna urodziła się 4200 lat temu,kapłanka w świątyni Mezopotamii(płd.Irak).Pisała wiersze,redagowała hymny,uczyła inne kobiety jak pisać.Poza dwoma przypadkami nikt nie mówi o Enheduannie pierwszym twórcy świata.
      Ale dlaczego? Tajemnicze pismo klinowe i większość historii została napisana przez mężczyzn skupionych na męskich wydarzeniach.
      :)



      Usuń
  3. Jjak zwykle piękna proza i piękna poezja u Ciebie
    Ja też staram się codziennie znależć coś pięknego w życiu, w przyrodzie, nawet w przemijaniu.
    Pozdrawiam najserdeczniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Stokrotko za gościnę w moim blogu i ciepły komentarz. Oczywiście życzę zdrowia i optymizmu.

      Usuń
  4. Dobry wieczór PANIE STANISŁAWIE :)
    Właściwie w dzisiejszych czasach, każdy dzień tygodnia jest podatny na wyrażenie swojej melancholii. Za to, w czasach licealnych bardzo lubiłam sobotę... Dlaczego? To proste! Bo po niej była NIEDZIELA, gdy trzeba było odrobić lekcje na poniedziałek. A w sobotę można było poleniuchować, coś tam posprzątać, poczytać, a przede wszystkim, późnym wieczorem nastawić małe radyjko Philipsa, (które przywiózł z wojny mój Tato dla mojej Mamy)i posłuchać Radia Luksemburg! :) A tam? Ach!Śpiewali Elvis Presley, Frank Sinatra i inni... :) W sobotę nie było czasu na melancholię, bo po południu, z kuchni pachniało już plackiem drożdżowym pieczonym przez moją babcię, o którym wiedziałam, że ta duża blacha wystarczy do poniedziałku! :) A w poniedziałek, gdy wracałam ze szkoły, na obiad były pierogi z mięsem (które zostało z niedzielnego rosołu...) Co ja tu robię? Żeby opowiedzieć Panu,o moich dawnych dniach tygodnia. Bo później - wszystkie były bardzo inne... Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń