Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 31 lipca 2018

Żyjemy z pracy rąk



Tak sobie myślę w chwili skupienia, choć nie zdarza mi się to zbyt często, że najprostsze, najbardziej wydawałoby się zrozumiałe, niepodważalne  prawdy budzą wiele niejasności i zwątpienia jeśli spróbujemy je przeanalizować od nowa. Na ogół wszystko co robię i piszę, odbywa się w biegu, jest skutkiem zdobytej wiedzy i doświadczenia, odbywa się w ramach nawyków wyrobionych od dziecka. Rzadko mam czas i chęci by pomyśleć nad tym wszystkim co nas otacza bardziej głęboko. Sprawy powszednie biorą górę nad bujaniem w obłokach. Wiem co jest dobre, a co złe, co mogę, a czego nie mogę, co powinienem, a czego nie wolno mi uczynić, co mi pomaga, a co może  zaszkodzić mojemu zdrowiu.

Gdy jednak znajduję czas na refleksje o naszym bożym świecie, to wtedy pojawia się pytanie, czy myślenie jest dobrym sposobem na wzmocnienie pozytywnego stosunku do życia. A może wręcz odwrotnie, lepiej nie myśleć, by nie popadać w zwątpienie.

Myślę sobie, że świat jest jednak zbudowany na zasadach dalekich od doskonałości. By żyć, człowiek potrzebuje tego co najogólniej można nazwać wytworem jego pracy fizycznej, czyli produktu. Mieści się w tym to wszystko, co nazwiemy żywnością oraz to co pozwala nam zaspokoić naturalne potrzeby cywilizacyjne. W pewnym momencie zdaję sobie sprawę z tego, że społeczność na świecie dzieli na dwie części: tych co produkują, a co najogólniej odbywa się w drodze fizycznej pracy i tych co jak to się zwykło nazywać  - pracują umysłowo. Inaczej mówiąc, na wytwórców i eksploatorów ich wytwórczości. Ci co pracują fizycznie, tak zwani robole są fundamentem istnienia, tylko i wyłącznie oni tworzą dochód narodowy, a ci co pracują umysłowo są tylko i wyłącznie konsumentami wypracowanych fizycznie, rękami robotników, rzemieślników i chłopów dóbr.  Pozwalają one im żyć,  najczęściej na poziomie, o którym tzw. klasa producentów może tylko pomarzyć. 

Zaznaczam, nie jestem marksistą. O wiekopomnych dziełach Marksa, Engelsa, Lenina słyszałem tylko w szkole. Nie znam od podstaw ich nauki i wcale nie jest mi ona potrzebna, by zdać sobie sprawę z absurdalności tego świata. Najprościej mówiąc absurd ten polega na tym, że połowa, a może nawet mniej niż połowa społeczności na tym świecie pracując fizycznie produkuje to co jest niezbędne do życia, a pozostała część pełnymi garściami korzysta z ich wysiłku, uzurpując sobie prawo do najdalej idących przywilejów, do sprawowania władzy, do niewyobrażalnych dochodów i zaszczytów.

Rozumiem, że dla porządku w organizacji życia społecznego potrzebni są tzw. pracownicy umysłowi. Nie będę wymieniał ich wszystkich, ale są to prawnicy, lekarze, nauczyciele, urzędnicy, żołnierze, policjanci dziennikarze, ludzie kultury i można by tak jeszcze więcej wymieniać przy czym byłaby to lista dość obszerna. Osobne miejsce zajmują uprzywilejowane szczególnie, doskonale zorganizowane grupy religijne mężczyzn, którzy powołując się na Pismo Święte, z którym  mają najczęściej niewiele wspólnego, żerują na otumanianiu prostych ludzi,  żyjąc w luksusie, o jakim się wielu tym, co dają na tacę nawet nie śniło.

Okazuje się, że ci co produkują są w naszej rzeczywistości niczym, tzw. ciemną masą. Są narzędziem dla polityków rzędu Jacka Kurskiego, który metodycznie za pomocą kupionych dziennikarzy robi im w TVP po prostu wodę z mózgu.  Można im wmówić, że coś znaczą, tak jak to miało miejsce w PRL-u, ale prawda jest taka, że ci co pokończyli szkoły, zdobyli tytuły naukowe lub duchowne, albo znaleźli się we władzach państwowych lub lokalnych, jednym słowem pracownicy umysłowi bez zmrużenia oka, w pełnym przekonaniu, że im się to należy, że oni są kimś wyjątkowym, pełnymi garściami czerpią korzyści z istniejącego układu organizacji życia społecznego.

Nie jestem rewolucjonistą, nie mam zamiaru namawiać moich Czytelników do pójścia na barykady. Wielu z nich należy zresztą do tej  samej grupy, co ja – a więc do tzw. inteligencji pracującej. 

Jestem pacyfistą. Uważam, że najwięcej można osiągnąć drogą ewolucyjnych przemian w świadomości. Oczywiście śni mi się czasem to, że dostojnicy z kręgu najwyższych władz państwowych, urzędowych, naukowych i kościelnych skłonią się przed prostym człowiekiem i podejmią jego dłoń, by ją z należnym szacunkiem ucałować. Jak dotąd obserwuję coraz częściej, że jest odwrotnie.



Wiem że mnie, któremu już pozostało niewiele lat,  nie uda się doczekać takich czasów. W czasach mojej młodości w PRL-u przynajmniej mówiło się o tym otwarcie i tworzyło pozory, że w Polsce władzę dzierży lud pracujący miast i wsi. Dziś władający nazywają siebie „prawdziwymi patriotami” i w imię tego garną z kasy państwowej co się tylko da, a mogą garnąć wszystko, bo są partią rządzącą, mającą rzekomo poparcie większości społeczeństwa. Oczywiście jest to wierutne kłamstwo, bo w wyborach brała udział połowa uprawnionych do głosowania, a PiS uzyskał większość, ale tej drugiej połowy.

Osobiście jako nauczyciel mieszczę się w klasie pracowników umysłowych, ale wywodzę się ze wsi, praca fizyczna nie jest mi obcą, często bywała konieczną ze względów materialnych, może dlatego dla ludzi pracy żywię głęboki szacunek.


5 komentarzy:

  1. I znowu - wyrazy najwyzszego uznania za tekst.... za kazde jego slowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem Ci bardzo wdzięczny za dobre słowo, a także za obydwa interesujące posty w Twoim blogu na temat muzeum socrealizmu. Podziwiam Twoją odwagę, ze uratowałaś sporo z tych dzieł sztuki, choć często służyły one celom politycznym, ale stanowia dokument czasów i że potrafiłaś tak madrze o tym napisać. Serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Staszku!Zgadzam się z Tobą. Jak czasami czytam coś na Facebooku to krew mnie zalewa .Jutro kolejna rocznica/74 / wybuchu Powstania Warszawskiego,które jakiś Karnowski porównuje do Smoleńska.Niedługo Okaże się ,że w tym Powstaniu brał udział Lech Kaczyński rocznik 1949.Brak mi słów.To co się wyprawia woła o pomstę do nieba.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam żadnych wątpliwośći, że Polska PiS, to w swej formule ustrojowej nic innego niż PRL, zmieniła się tylko podstawa ideowa rządzącvych, choć też nie do końca. Człowiek pracy w obu formacach ustrojowych był i jest tylko przedmiotem, a podmiotem sa oni - rządzący w ukladzie wzajemnej współzależności z władcami ludzkich dusz. Jak długo jeszcze ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Z pracy rąk i nóg:
    https://www.youtube.com/watch?v=hVnNrbtLuoM

    W Jugowie,"idole zysku"przy użyciu rąk,już po raz drugi obrobili bankomat w biały dzień,tuż obok kościoła.Czy rozwijanie umiejętności sprawia im radość?
    :)

    OdpowiedzUsuń