Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 5 marca 2018

Quo vadis Polsko?

 


Zupełnie przypadkowo trafił mi w ręce wiersz, który napisałem swego czasu, a łatwo się domyślić, że było to w okresie przemian „posierpniowych” po sukcesie ruchu solidarnościowego w wyborach 1991 roku. Wiersz był nawet drukowany w gazecie:


„Patriotyzm od słowa patria się wywodzi,
Kraków powstał od Kraka, miasto Łódź od łodzi,
Społeczność jest istotą słowa socjalizm,
jaki sens w sobie mieści „znak czasów”  -  pluralizm?

To słowo jak talizman, jak nowe zaklęcie,
brzmi obco, ale swojsko, raz świecko, raz święcie.
To słowo, to nadzieja, to wiary spełnienie,
to czcicieli wolności  -  samoobjawienie.

Plural w języku martwym znaczy liczba mnoga,
Pluralizm w polskiej glebie po prostu  -   swoboda,
swoboda zaś dla Polski, czym dla oka rzęsa,
Pluralizm w polskim sercu oznacza  -  Wałęsa.

Dlaczego tok skojarzeń taki się rysuje?
Skąd ten mariaż angielsko-polski się kreuje?
By tworzyć nowe  -  słów ojczystych często brak jest modnych,
sięgamy więc do skarbca sąsiadów zza Odry.

Źródeł słów jest bez liku, są wciąż pulsujące,
z nich jak żuraw czerpiemy treści gorejące,
lecz z tego rzecz tajemna dla wszystkich wynika,
Wałęsa synonimem stał się dla słownika.

Mówimy dziś Wałęsa, a w domyśle słowa:
wolność, prawda, ojczyzna  -  piękna polska mowa.
Gdy do tego dodamy pluralizmu treści:
Wałęsa Polskę z marzeń całą w sobie mieści !”


To było nie tak dawno, niecałe trzydzieści lat temu. Ten wiersz brzmi jak wyznanie wiary. Lech Wałęsa był wtedy naszym najwyższym autorytetem. Cieszył się uznaniem całego świata. Wkrótce potem został prezydentem. 

W Polsce zmienił się ustrój, mamy demokrację w całej swej istocie  -  okazałości i ułomności. Mamy dawną Rzeczpospolitą szlachecką  -  żadną władzy, widzącą tylko własne interesy, podzieloną, skłóconą. Autorytet tego, który stał na czele patriotycznego ruchu Polaków został zdeptany. Jedno się tylko nie zmieniło. Wciąż czekamy na spełnienie nadziei o Polsce marzeń, Polsce zgody narodowej, tak jak to było w czasach „Solidarności”.

 Czy Polacy mogą się jednoczyć tylko wtedy, kiedy są w niewoli?

Fot. Zbigniew Dawidowicz

2 komentarze:

  1. Rzeczywiście nie wiadomo dokąd Polska idzie.
    A może wiemy, ale boimy się o tym powiedzieć głośno.
    I przyszła mi do głowy straszliwa myśl.... czy gdybyśmy byli teraz w niewoli to potrafilibyśmy się zjednoczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, musimy mieć wroga. Wtedy jesteśmy sobą. J. Kaczyński doskonale to rozumie. Wie, że jakiekolwiek próby pójścia na ugodę, to klęska jego formaji, bo ona musi mieć wroga. Przy czym nie chodzi tu o elity, chodzi o szare masy, bo one wygrywają wybory. Wróg został stworzony przez księży, Jest nim szatan. Ale szatan to wróg abstrakcyjny. Lud woli mieć wroga,. któremu można łeb urwać. No więc mamy wroga namacalnego - "zdradzieckie mordy", "drugi sort"i te wszystkie elity, którym się podoba szatański Zachód. Nie będę więcej rozwijał tego wątku, robią to wielcy dziennikarze i mądrzy ludzie w Polsce, ale to jest "wal;ka z wiatrtakami".

      Usuń