Kontynuuję temat atrakcji
turystycznych dla Wałbrzyszan w najbliższej okolicy. Może się wydawać, że
miejsce, o którym chcę powiedzieć nieco więcej nie jest żadnym zaskoczeniem.
Wszyscy wiemy, że blisko Wałbrzycha jest miejscowość, o której głośno było w
PRL-u, gdy chodziło o atrakcyjne lniane obrusy, serwetki, ręczniki, cieszące
się uznaniem w kraju i za granicą. Wtedy jeszcze walory turystyczne tej gminy schodziły
na plan dalszy, bo głównie przemysł lniarski stanowił fundament rozwoju
gospodarczego. Gdy okazało się, że po przemianach sierpniowych nikt i nic nie
jest w stanie uratować wielkiego przedsiębiorstwa przed upadłością, gdy ludzie
stracili pracę, a bezpańska fabryka popadła w ruinę, wtedy to okazało się, że
trzeba szukać wyjścia z sytuacji, licząc tylko na siebie. Kołem ratunkowym dla
gminy stała się turystyka.
Dziś postaram się przed Państwem
odsłonić rozległą i barwną panoramę gminy turystycznej pozostającej wciąż
jeszcze w cieniu innych bardziej głośnych i uznanych ośrodków turystycznych na
D. Śląsku, chodzi oczywiście o gminę Walim.
Nie ukrywam, że jednym z powodów
jest dobra wiadomość, o prestiżowej nagrodzie w plebiscycie ”Sudeckie
Kryształy” organizowanym przez Telewizję Sudecką, którego Gala Finałowa odbyła
się w Zamku na Skale w Trzebieszowicach koło Lądka Zdroju 3 listopada br. I tak oto w kategorii Najlepszy Produkt
Turystyczny drugie miejsce trafiło do Zamku Grodno i Sztolni Walimskich.
To bardzo symptomatyczne dla
wielu miejscowości w naszym regionie
wałbrzyskim, że faktyczna wartość i bogactwo posiadanych atrakcji turystycznych
nie zawsze idą w parze z ich marką na
rynku turystycznym i renomą w kraju . Tak się ma rzecz z Walimiem, na którym
zaciążyła przedwojenna i powojenna marka dużego i ważnego ośrodka przemysłu lniarskiego, gdzie
turystyka, rekreacja i wypoczynek
stanowiły działalność uboczną. Dopiero nieodległy krach Walimskich
Zakładów Lniarskich postawił mieszkańców zaszytego w górach osiedla w sytuacji
patowej. Wyjście z niej jest jedno – powrót do korzeni. Wykorzystanie tego
wszystkiego, co w darze przyniosła natura i mądrzy przodkowie, gospodarze tej
ziemi. I tak się dzieje, powoli lecz z uporem i wytrwałością biedna gmina
dźwiga się z upadku i wkracza coraz pewniej
na drogę turystycznego rozwoju.
Większe miasta w Polsce mają swój
„drugi dom”, nazwijmy to weekendową daczą. Dla Krakowa jest nią Zakopane bądż
Krynica, dla Górnego Śląska – Szczyrk, Wisła lub Ustronie, dla Wrocławia –
Szklarska Poręba lub Karpacz, dla Kłodzka – Polanica, Duszniki , Kudowa.
Ma też takie miejsce Wałbrzych.
To najbliżej położona „Andrzejówka” w Rybnicy Leśnej, ale także mógłby
predestynować do tego Walim, z coraz wyżej notowaną Rzeczką z uwagi na pięknie
położone wyciągi narciarskie i bazę noclegową.
Postawmy więc pytanie: Z czego
słynie Walim?
Na to pytanie
wielu mieszkańców regionu wałbrzyskiego odpowie bez wahania - z „Lochów
Walimskich”. I trudno
się dziwić, bo tajemnicze trzy otwory
wejściowe w ścianie skalnej góry Ostrej, nad potokiem Walimki, przy drodze do
Rzeczki budziły od samego początku ciekawość mieszkańców osiedla i podróżnych.
Zagospodarowanie turystyczne podziemnych sztolni i udostępnienie ich do
zwiedzania w roku 1994 przyniosło Walimiowi sławę w całej Polsce.
Podziemia
walimskie, to tylko drobna część „gigantycznego podziemnego miasta”, jak tę
budowlę nazwał w 1947 roku w „Słowie Polskim” Zygmunt Mosingiewicz. Zagadkowa
inwestycja militarna w Górach Sowich,
znana pod pseudonimem „Riese”, czyli „Olbrzym”, przewidywała połączenie
podziemnych korytarzy z kilku stron
Włodarza i urządzenie głównego ośrodka
dowodzenia w głębi masywu. Ale Walim był pierwszy w odsłanianiu tajemnic III
Rzeszy, a wydrążone w skale trzy równoległe do siebie sztolnie, z których dwie
połączone są wewnątrz przestronną halą, długości 110, wysokości 10-12 i szerokości
8 metrów,
stanowią znakomitą ilustrację tego wszystkiego, co było realizowane rękami
jeńców wojennych i więźniów obozu Gross Rosen pod koniec wojny przez wojenny
sztab Adolfa Hitlera.
Pod względem walorów turystycznych walimskie sztolnie w Rzeczce i pod Włodarzem
należą do rzadkości. W porównaniu do innych tras podziemnych w Polsce są
wyjątkowe. Łączą w sobie elementy historii, geografii, techniki budowlanej i
górniczej, wszystko osadzone mocno w atmosferze tajemniczości i sensacji.
Ale nie tylko „lochami” Walim jest słynący.
Wspomniane wyżej aspekty historyczne i geograficzne splatają się w tej gminie w
drogocenny łańcuszek miejsc i obiektów, których poznanie jest nie tylko
ciekawe, ale i pożyteczne. Na czoło wysuwają się dwie „wizytówki” gminy Walim:
zamek „Grodno” i Wielka Sowa. Ta ostatnia nie znajduje się wprawdzie
bezpośrednio w granicach administracyjnych gminy, ale dla turystów nie ma to
żadnego znaczenia, zwłaszcza że z Przełęczy Walimskiej wiedzie najczęściej
uczęszczany szlak turystyczny na Wielką Sowę. Mówiąc o gminie Walim nie można
pominąć tych dwóch „pereł” krajobrazowych Dolnego Śląska. Obie zasługują na
więcej uwagi.
Zamek Grodno w Zagórzu
Śląskim postawiony na
gnejsowej górze Choina (450 m),
nazywanej przez Niemców Königsberg
(Królewska Góra), a przez Polaków Chojna Góra, tuż obok starożytnego traktu
handlowego prowadzącego ze Świdnicy do Czech, należy do najlepiej zachowanych
zamków średniowiecznych w Polsce. Jest to jednocześnie jedna z najbardziej
malowniczych warowni, w otoczeniu wspaniałej panoramy górskiej, osaczającej jak
obręcz rozległą taflę Jeziora Bystrzyckiego u stóp zamku, z dalekim widokiem na
płaszczyznę przedsudecką ze Świdnicą, Dzierżoniowem, Bielawą, ograniczoną
masywem legendarnej góry Ślęzy. Widok z wieży zamkowej przy przejrzystej
pogodzie może wzbudzić zachwyt i wzruszenie nawet u osób mniej wrażliwych na
piękno krajobrazów.
Zamek
Grodno, o kupno którego czynił swego czasu starania austriacki rajdowiec Niki
Lauda, przeżywa obecnie drugą młodość. Odkąd stał się własnością gminy
prowadzone są na zamku szeroko zakrojone prace remontowe i modernizacyjne, by
ratować bezcenny zabytek i uczynić go jeszcze większą atrakcją turystyczną niż
dotąd. Warto przy najbliższej okazji przyjechać do Zagórza Śląskiego by się
osobiście o tym przekonać.
Wielka Sowa – to najwyższy szczyt (1015 m.) w Górach Sowich, a
zarazem jeden z najwyższych w polskich Sudetach Środkowych. Wierzchołek góry
jest wspaniałym punktem widokowym z racji położenia w środkowej części Sudetów.
Roztacza się stąd jedna z najrozleglejszych panoram górskich, obejmująca
praktycznie całe Sudety, część Przedgórza Sudeckiego i Niziny Śląskiej. Maurycy
Karasowski, polski kompozytor, wiolonczelista, który osiadł na stałe w Dreźnie,
po wycieczce na Wielką Sowę w 1858 r. napisał: „Jest to góra wysoka, z której
prześliczny widok na przeciwległe góry, na miasto Waldenburg (Wałbrzych),
posiadające wielką i ciekawą fabrykę porcelany, na Fürstenstein (Książ), zamek należący do rodziny Hochbergów,
właścicieli uzdrowiska Salzbrunn (Szczawna Zdroju), a nawet z wieży, która się
tu znajduje, w dzień pogodny można dojrzeć mury miasta Wrocławia”.
Okazuje
się, że już wtedy była na górze wieża, najpewniej drewniana, bo inaczej trudno
byłoby coś zobaczyć, gdyż Wielka Sowa, zarówno na szczycie jak i na zboczach,
pokryta jest gęstym lasem świerkowo-bukowym, a niższe partie masywu zachwycają
całą rozmaitością lasów mieszanych.
Drugą
wieżę znacznej wysokości postawiono w roku 1885 z inicjatywy dr Winklera. U
stóp tej konstrukcji z czterema pomostami na poszczególnych wysokościach, stał
bufet. Wieża przetrwała do roku 1905. Wówczas pojawiła się inicjatywa prezesa
jednego z towarzystw turystycznych z Dzierżoniowa, dr Tamma, postawienia
trwałej kamienno-żelbetonowej baszty. Jej budowa trwała niecały rok. Uroczyste
otwarcie miało miejsce 24 maja 1906 r. i zgromadziło tłumy ludzi wraz z
przedstawicielami władz z całej okolicy. Uroczystość uświetniła orkiestra
strażacka z Walimia. Wieży nadano imię „żelaznego kanclerza” Ottona von
Bismarcka. Stała się ona ogromną atrakcją turystyczną. Na szczycie nie
postawiono nigdy schroniska. Był tylko bufet w dolnej kondygnacji wieży, a na
jej zwieńczeniu okrągła galeryjka, z której można było nasycić wzrok panoramą
Sudetów. Baza gastronomiczno-noclegowa znajdowała się poniżej szczytu. Ówcześni
wędrowcy zaglądali chętnie do gospód, które napotykali po drodze. Największym
powodzeniem cieszyła się gospoda-schronisko „Siedmiu Elektorów” na Przełęczy
Walimskiej. Dziś już nie ma po niej ani śladu. Dobrze się więc stało, że władze
Walimia uruchomiły w tym miejscu obszerną wiatę turystyczną dla wycieczek i
indywidualnych podróżników i wytyczyły miejsca parkingowe. Jest tu początek łagodnej trasy pieszej na Wielką Sowę.
Z
dawnych schronisk zachowały się jeszcze położone tuż nad Przełęczą Sokolą (754 m.) schronisko „Orzeł”,
dawniej „Bismarck Baude” oraz „Marysieńka”, obecnie „Sowa”, najbliżej szczytu
Wielkiej Sowy. Po wielu ówczesnych gospodach zaginął ślad, ale pojawiają się
nowe w Rzeczce, Sokolcu, Sierpnicy, nie mówiąc o rejonie Pieszyc, Bielawy,
Dzierżoniowa, Nowej Rudy. Z tego właśnie kierunku wyszła, podobnie jak dawniej,
inicjatywa ratowania kruszejących murów historycznej już wieży na Wielkiej
Sowie. Jej renowacja miała miejsce w 2006
roku, to okrągła rocznica 100 lat od oddania jej do użytku.
Na tym oczywiście nie kończą się atrakcje
turystyczne gminy Walim. W sąsiedztwie Wielkiej Sowy jest Mała Sowa, drugi co
do wysokości szczyt w tych górach (972 m.) jeszcze bliższa Walimiowi, górująca nad
kotliną Walimki i Sowiego Spławu, cała w poszyciu lasów świerkowych lub
świerkowo-bukowych. Z odsłoniętych polanek roztaczają się z niej rozległe
widoki na fragmenty Gór Sowich, Wzgórz Wyrębińskich, a także Gór Suchych i
Wałbrzyskich. W Górach Sowich najbliżej Walimia są do spenetrowania podziemia
Włodarza, a także cały masyw Włodarza, jako że był to obszar budowy kompleksu
„Riese”.
Gmina Walim obfituje w
zabytki architektury.
Jest ich sporo w samym Walimiu. Wystarczy wymienić obydwa kościoły, Św. Barbary
z XVI w. i Św. Jadwigi z XVIII w. z tablicami upamiętniającymi wybitnych ludzi
z przeszłości zasłużonych dla Walimia, kaplicę grobową Seylerów z 1800 r., dwór
obok dawnego parku, kilka budynków użyteczności publicznej, okazałych kamienic,
willi, a także zwykłych chat drewnianych lub drewniano-murowanych. Jest
też Cmentarz Ofiar Faszyzmu z pamiątkową
kwaterą obejmującą 10 grobów zbiorowych oraz monumentalnymi schodami
prowadzącymi na szczyt wzgórza, gdzie umieszczono znicz i maszty flagowe. Szacuje
się, że jest to miejsce pochówku ok. 20 tys. więźniów obozów pracy
zatrudnionych przy budowie podziemnych sztolni.
W innych
wsiach gminy również znajdujemy ciekawe miejsca i zabytki warte obejrzenia i
poznania. Są nimi kościoły, domy, kamienice, zabudowania pofabryczne, młyny,
gospody, kapliczki, grobowce, itp. Cieszą oczy cudownie położone wsie –
Jugowice, Michałkowa, Glinno, przyciągające turystów bazą hotelową małych
pensjonatów i gospodarstw agroturystycznych. Więcej informacji o wsiach w
otoczeniu Walimia można znaleźć w folderach i informatorach turystycznych. Ale
na jeden z zabytków chciałbym zwrócić szczególną uwagę. Jest to rzecz
niebywałej urody, także z uwagi na wspaniałą lokalizację na stromym wzniesieniu
tuż nad urwiskiem z drogą Nr 383, prowadzącą z Jedliny Zdroju do Jugowic. To
późnogotycko-renesansowy kościół Św. Anny z 1593 roku, zbudowany na miejscu
zniszczonego kościółka drewnianego z 1335 r., otoczony kamiennym murem z furtą.
Zarówno kościółek jak i jego wnętrza tchną przeszłością, wewnątrz jest na
stropie wartościowa polichromia z 1611 r. z malowidłami J. Weisslera, a także
zabytkowa ambona, chrzcielnica, witraże, epitafia i płyty nagrobne. Ten kościół
kilkakrotnie remontowany pełni nadal swą funkcję i jest ozdobą niewielkiej wsi
Olszyniec, jednej z najstarszych w tym regionie.
Obok znakomitego położenia w otoczeniu gór, obok
zabytkowych obiektów historycznych związanych z dziejami Śląska i zbrodniczą
działalnością Hitlera w czasach ostatniej wojny, obok widocznych postępów w
rozwoju bazy turystyczno-wypoczynkowej, specyfika gminy Walim osadza się na
wyjątkowej życzliwości, uprzejmości, gościnności wobec przyjezdnych. „Gość w
dom -
Bóg w dom” głosi staropolskie porzekadło. To jest w obecnej sytuacji na
rynku turystycznym podstawowy warunek sukcesu. „Polska tradycją gościnności
stoi” – ta formuła z doświadczeń wyrosła, potwierdza opinię o staropolskiej
usłużności dla gościa, najmocniejszym atucie naszego dziedzictwa narodowego.
Atuty Walimia spróbowałem kiedyś zawrzeć w wierszowanych postach reklamowych do książeczki napisanej
przeze mnie z okazji 700-lecia Walimia. Oto kilka z nich:
„Tam w ramionach Wielkiej
Sowy
Walim gościom wyjątkowy,
Możesz czuć się w nim jak
basza,
spacerując od lasa do
lasa”
„Temat to ekscytujący
Walim lochami słynący
I na Śląsku i w Europie
Walim ciągle jest na
topie”
„ Walim śliczny i
magiczny,
A do tego historyczny,
Tym się szczyci w wielkim
świecie,
że ma swoje 700-lecie”
700-letni Walim czeka na
gości. Bardzo dobrze, jeśli będą to najbliżsi sąsiedzi z Wałbrzycha i okolic.
Za nimi przyjdą inni, z dalej położonych stron. Nie ma lepszej promocji jak
dobra nowina przekazywana z ust do ust. A w gminie Walim jest co zobaczyć i
jest się czym nacieszyć. Można powiedzieć krótko – dla każdego coś miłego !
Zapraszam do ciekawej i gościnnej gminy Walim !
Ciekawy dzisiejszy blog opisujący gminę Walim z jej ciekawostkami turystycznymi i zabytkami.Nie pamiętam ile razy byłem i zwiedzałem te miejsca o których piszesz ale są one dla mnie ciekawe w dalszym ciągu,bo okazuje się,że niektóre w czasie moich eskapad pominąłem.Dotyczy to szczególnie budowli sakralnych w tym kościółków w Walimiu i Olszyńcu.Myślę,że sporo ludzi,którym nie obca jest turystyka wybierze się w najbliższym czasie do zwiedzenia ziemi walimskiej nie tylko sztolni w Rzeczce i pod Włodarzem/ciekawych ze względów ich dawnego przeznaczenia/ ale również Zamku Grodno w Zagórzu Śląskim no i oczywiście wycieczka na Wielką Sowę z dobrze odrestaurowaną wieżą widokową.Myślę,że wielu moich znajomych skorzysta z tych propozycji tak świetnie prze Ciebie opisanych.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak jest Bronku, warto sie tu wybrać. W poście nie napisałem o Jeziorze Bystrzyckim, nad którym dzieją się rzeczy, o których jeszcze niedawno można było tylko pomarzyć. Koniecznie latem trzeba to zobaczyć. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz...
Usuń