Pisałem
niedawno o szczególnego rodzaju epitafium jakie zostawił po sobie znakomity powieściopisarz,
Paweł Jasienica, pisząc tuż przed śmiercią swoje „Pamiętniki”.
Przy tej
okazji znalazłem w internetowych googlach kilka, jak mi się wydaje, proroczych,
dalekosiężnych jego „złotych myśli”. Rzecz zaskakująca jak pasują do naszej
współczesnej rzeczywistości, choć wymyślił je pisarz dobrych kilkadziesiąt lat
temu.
Zdecydowałem
się przypomnieć najtrafniejsze z nich, dodając swoje maleńkie komentarze:
Nasza wiedza o przeszłości zawsze jest ułomna, nawet
szczątkowa. Nigdy nie może być pełna, bo wśród dokumentów i zabytków wszechmocnie
gospodarzył los, ślepy traf. ( I dlatego tak
łatwo jest historię tworzyć dla własnych potrzeb, a nie dla odkrycia prawdy).
Niczego się nie wyjaśni,
rozprawiając o charakterach narodowych, które są zmienne, kształtowane przez
okoliczności historyczne. Faktem jest za to, że umysły i charaktery
konkretnych, sprawujących władzę osób wpływają na dzieje państw, a nieraz
rozstrzygają o nich. Na samej górze, w ośrodku rządzącym zapadają decyzje,
kiedy, na co i jak użyć sił, nagromadzonych pracą bezimiennego tłumu, a
historia tysiąc razy dowiodła, że wcale nie każdy błąd można odrobić. ( Na błędach człowiek się uczy, ale koszty tej nauki bywają zbyt
kosztowne)
Praktyka dowiodła nieskończoną ilość
razy, że długotrwałe pozostawanie w opozycji wykoleja ludzi, wdraża ich do
nawykowego wykrzykiwania: „nie!” (Spójrzmy na
zachowanie się posłów PiS-u wobec propozycji posłów mniejszości – wszystko na nie).
Cóż, istnieje, rozpowszechniony jest
typ człowieczy skłonny do mniemania, że zawsze i wszędzie należy mu się wygodne
życie na koszt publiczny. W ostatnich czasach ta odmiana ludzka rozmnożyła się
niepokojąco, przynajmniej u nas. ( Niestety,
ta odmiana rozmnaża się w postępie geometrycznym)
Kościół katolicki bowiem, to nie tylko wiara i
dziedzictwo kulturalne, lecz również zwarta organizacja kleru, dążąca do
własnych celów politycznych, potęgi materialnej, a nade wszystko do władzy. (I to szczególnie teraz wychodzi jak szydło z worka, przykłady
można mnożyć)
Powstanie Warszawskie było
wymierzone militarnie przeciwko Niemcom, politycznie przeciwko Sowietom,
demonstracyjnie przeciw Anglosasom, a faktycznie przeciw Polsce. (Aż skóra cierpnie na myśl, gdy to
przeczytają poczytujący się za „prawdziwych patriotów”)
Nie należy dawać się zwodzić słowom i pięknie
brzmiącym sformułowaniom. Pergaminy nie robią polityki, czynią to ludzie, przedstawiciele
konkretnych sił, interesów. A zwłaszcza tacy ludzie, co sprawują władzę. ( I dla nich pergaminy są tylko środkiem do osiągnięcia celów)
Czemuż upieramy się pamiętać tylko
zjawiska ujemne, a skreślamy z rejestru piękno własnej historii? Piękno i
prawdę…
( To pytanie zadaję sobie od samego początku,
gdy zainteresowałem się historią. Nie potrafię pojąć, dlaczego nasza największą
dumą narodową są poniesione klęski, a nie zwycięstwa?).
Polityka nigdy zresztą nie
przypomina dyskusji filozoficznej. Istota jej to walka określonych interesów i
sił, a nie spór naukowy pomiędzy zwolennikami rozmaitych poglądów. (Okazuje się, że polityka rozpala ogół społeczeństwa do czerwoności, a
dyskusje filozoficzne w najlepszej sytuacji ten ogół usypiają) .
Fot. Zbigniew Dawidowicz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz