Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 24 listopada 2016

Są powody do dumy



Jako motto tego postu niech posłuży końcowy fragment mojego wiersza, z książki „Głuszyca – miasto włókniarzy”:

Spójrzmy wokół – lasy, góry, to co nas otacza,
to bezcenny dar natury, to jest przyszłość miasta,
tym możemy świat zadziwić, przyciągnąć turystów,
na miejscu fabrycznych murów – plener dla artystów!

Mamy wizję i programy o przyrodę wsparte,
a Głuszyca choć w kotlinie, to miasto otwarte !


„Dawno, dawno temu było tak, jak nigdy nie było”, to magiczny początek rumuńskich bajek opowiadanych dzieciom przy układaniu ich do snu. To coś takiego jak w naszych bajkach - „za siedmioma górami za siedmioma lasami...”. Rozpala wyobraźnię i przenosi nas najszybciej jak tylko można w mistyczną krainę baśni i fantazji.

Obydwa bajkowe prologi nasunęły mi się swego czasu w trakcie video-paneli Grzegorza Czepila w głuszyckim Centrum Kultury. Prezentacja jego dorobku kolekcjonerskiego wzbudziła  wielkie emocje, bo też patrząc na czarno-białe i kolorowe obrazki przedwojennej Głuszycy można było odnieść wrażenie, że znaleźliśmy się w bajkowym świecie fantasmagorii. A ponieważ Grzegorz potrafi o nich opowiadać z pasją autentycznego hobbysty, więc czwartkowe wieczory w CK nie należały do straconych. Otóż właśnie, okazało się, że czarowny  świat rodem z baśni tysiąca i jednej nocy można było oglądać na dużym telebimie z wypiekami na twarzy i zadawać sobie po cichu pytanie, czy to możliwe, aby kiedyś było tak pięknie?

Zarówno Głuszyca, dzieląca się do dziś na Górną i Dolną, jak też pobliskie wsie, Sierpnica, Kolce, Łomnica, Grzmiąca, Rybnica Mała okazują się na kartkach pocztowych i starych fotografiach jak z krainy ułudy. W okresie międzywojennym (1918 – 1939) Głuszyca stała się jednym z najpiękniejszych zakątków Dolnego Śląska. Było to niewątpliwie skutkiem prosperity gospodarczej drugiej połowy XIX wieku, niebywałego rozkwitu przemysłu lekkiego, ale przede wszystkim walorów krajobrazowych i korzystnego położenia Głuszycy  w otoczeniu gór, nad przełomem Bystrzycy, rzeki która wyznaczała naturalny szlak komunikacyjny z południa na północ, a więc z Kłodzka do Wałbrzycha lub Świdnicy.

To właśnie wtedy Głuszyca przeżyła niezwykły boom inwestycyjny. Wybudowano dziesiątki domów mieszkalnych, obiektów publicznych, administracyjnych, nie mówiąc o najnowocześniejszych na owe czasy fabrykach włókienniczych Kaufmanna, Reichenbacha, Webskiego. Wprawdzie Głuszyca za Niemców nie zdołała osiągnąć rangi miasta, ale już wtedy do tego pretendowała.

Zwróćmy uwagę na fakt, że Głuszyca Górna i Dolna to były przez wieki zaszyte w górach, wielokrotnie tragicznie doświadczane przez wojny i epidemie wsie, o których niemiecka nazwa mówi sama za siebie: Wüstegiersdorf (pusta głucha wieś). Aż tu nagle stało się coś, co można uznać bez przesady za objawienie, ukazanie się czegoś w sposób nagły, olśniewający. Wystarczyło trzydzieści lat (1850-1880), by w tej rozległej kotlinie śródgórskiej urodził się prężny i znaczący dla całej Rzeszy Niemieckiej ośrodek przemysłowy. Obok fabryk włókienniczych (bawełnianych, lniarskich i wełnianych) pojawiły się, co jest rzeczą oczywistą, nowoczesne budynki mieszkalne, a przy nich urzędy, szkoły, przedszkola, szpitale, przytułki, restauracje, hotele, szlaki kolejowe i  dworce,  no i  piękne wille fabrykantów, słowem to wszystko, co potrzebne jest do życia kilkutysięcznej zbiorowości ludzkiej. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to wszystko pojawiło się nagle, cieszyło oczy świeżością i nowoczesnością. W otoczeniu cudownej przyrody można się było tym wszystkim zachwycić.

Ówczesna Głuszyca postawiła też na turystykę. Atrakcyjnie położone w górach okoliczne wsie rozwijają bazę gastronomiczną i wypoczynkową. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się sporty zimowe. W kolekcji Grzegorza Czepila oglądamy mnóstwo rozsianych po całej okolicy restauracyjek z miejscami noclegowymi, pokojów gościnnych, schronisk. Ciszą oczy atrakcje turystyczne,  chociażby takie jak wieże widokowe, ścieżki spacerowe, drewniane kościółki, kaskadowo położone w leśnej głuszy stawy. Dwa szlaki turystyczne prowadzą z Głuszycy na ruiny zamku Rogowiec.

Pocztówki i fotografie poniemieckie w całej swej rozciągłości emanują zachwytem i podziwem tych, którzy je utrwalali na kliszy. To był powód do dumy, a zarazem sławy i chwały. W wielu z nich przebija chęć promocji Głuszycy nie tylko ze względu na  piękno krajobrazów, ale także osiągnięć w budownictwie, infrastrukturze miejskiej i autentycznej satysfakcji z tego powodu jej mieszkańców.

Dziś patrzymy na te obrazki czarno-białe, ale i kolorowe z niedowierzaniem. Nasze miasto  nie przypomina  uroków fotografii. Wprawdzie mamy miejsca pozwalające cieszyć się pięknem budynków i otaczającej je przyrody, ale jest to kropla w morzu szarości, zaniedbania i tandety sypiących się ze starości domów, których nie tknęła ręka murarza przez całe stulecie. Pięćdziesiąt lat PRL-u, to czas stracony. To były najpierw dziesiątki lat tymczasowości, bo wciąż wisiała groźba powrotu Niemców na utracone ziemie. A kiedy już zyskaliśmy pewność, że status powojenny jest nienaruszalny, to po prostu nasz system własności państwowej okazał się niedostosowany do potrzeb. Dominował chroniczny brak pieniędzy na remonty budynków komunalnych. W znacznej skali przetrwało to do dziś.

Głuszyca straszy kawalkadą szarych, brudnych, tąpniętych bloków wzdłuż kilkukilometrowej promenady wiodącej przez miasto. Wszystko to może ulec radykalnej zmianie. Został opracowany szczegółowy plan rewitalizacji osiemdziesięciu budynków mieszkalnych. Plan jest zakrojony na kilka lat. Pojawiła się szansa pozyskania środków unijnych na ten cel. Już od przyszłego roku skorzystają z tej oferty wspólnoty mieszkaniowe, a miasto przeprowadzi przetargi na remonty kilku budynków komunalnych, w tym budynek byłego Zespołu Szkół przy ulicy Parkowej, gdzie przeniesione zostaną biura Urzędu Miejskiego.

Podnosi na duchu pięknie położone osiedle mieszkaniowe na Słonecznym Wzgórzu, budynki szkół i obiektów handlowych.  Tu i ówdzie można dostrzec zadbane, cieszące oko elewacje własnościowych domów, a także tonące w kwiatach ogródki przydomowe. Coś zaczyna się dziać, co nastraja optymizmem. Jest zielone światełko w tunelu. Będzie lepiej.

Na szczęście otaczają nas góry i lasy, wciąż niezawodna jest  przyroda, niewzruszona w swych rozlicznych powabach i dostojeństwie. To co dało się zaobserwować tej jesieni w słonecznej  tkance babiego lata robiło dobre wrażenie. Liczne rajdy rowerowe i biegowe trasami MTB przyciągały i młodych, i starszych. Głuszyca może zachwycić, gdy oglądamy ją z góry, tak samo jak Wałbrzych. Oba miasta położone w pierścieniach przecudownych gór,  szczycą się rzadko spotykanym pięknem krajobrazów. Jeśli uda się z biegiem czasu w Głuszycy tak jak w Jedlinie-Zdroju czy Wałbrzychu odwrócić  trend umierania miasta, to szemrząca w dolinie Bystrzyca zacznie nucić unijną odę do radości, a spadające z nieba krople deszczu przestaną być łzami tej ziemi.

Wiele z fotografii i pocztówek przedwojennych Grzegorza Czepila możemy pooglądać w wydanym przed laty małym albumie „Głuszyca dawniej i dziś”, ale nie jest on już dostępny w sprzedaży. Część z nich można podziwiać w książce „Głuszyca – miasto włókniarzy”. Są w niej też urocze fotografie Głuszycy współczesnej, bo ich wydawca zadbał o to, aby pokazać swoje miasto z dobrej strony. Książka jest do nabycia w księgarni i w miejskiej bibliotece, zachęcam do tego gorąco, by w ten sposób znaleźć dodatkowe powody do dumy.

Fot. Zbigniew Dawidowicz



3 komentarze:

  1. "Na szczęście otaczają nas góry i lasy, wciąż niezawodna jest przyroda, niewzruszona w swych rozlicznych powabach i dostojeństwie." Staszku , wybierz się na spacer do lasu pomiędzy osiedlem, a kolonią. Zobaczysz jak niewzruszona jest przyroda. Z Lasu została tylko skorupka , wydmuszka . Cały środek jest wycięty, rozjeżdżony. Obraz nędzy i rozpaczy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, pisałem już wielokrotnie o przerażających efektach gospodarki leśnej. Robią to ci, których najważniejszym obowiązkiem jest ochrona lasów. Wystarczy spojrzeć na szczytowe partie Małego Gomulnika. Takich miejsc jest coraz więcej. Pisanie o tym, to przysłowiowe bicie głową w mur. Szkoda słów !

      Usuń
  2. Ciekawa jest ta propozycja Urzędu Miasta w sprawie rewitalizacji około 80 budynków mieszkalnych oraz użyteczności publicznej.Tylko musicie się spieszyć bo teraz są pieniądze Unijne, ale szybko mogą się skończyć, bo rządzący wykorzystają je na inne cele np.500+ itp..Mówisz,że nie można?A za jakie pieniądze zrobiła swój zjazd grupa kurski-ziobro/celowo napisałem nazwiska małą literą,bo są to mali ludzie/,tak jak widać z powyższego na wszystko ich stać.Pięknie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń