Jeżeli możecie nie pisać, nie
piszcie, mawiał do młodych adeptów literatury radziecki pisarz Maksym Gorki.
Sam nie mógł nie pisać, czego potwierdzeniem jest obfita półka jego dzieł, na
czele ze słynną propagandową powieścią „Matka”. Ale Gorki miał rację uznając,
że sztuka pisania ma swoje źródła w głowie i w sercu, że powinna ona być tak
samo konieczna dla pisarza jak dla każdego człowieka powietrze i pokarm.
Przekonuję się coraz częściej, że
nie mogę żyć bez pisania, choć zdaję sobie sprawę z tego, że prawdziwym
pisarzem nie byłem i nie jestem. Wiem też że nim nie będę, bo na to jestem za
stary. Moje próby literackie mieszczą się w kategorii publicystyki, a takich
jak ja publicystów z Bożej łaski jest teraz krocie. Widać ich w internecie, a
listy blogerów są obfite jak ubiegłoroczne zbiory owoców i to wcale nie z
powodu jakiegoś embarga nie znajdują odbiorców, na jakich liczą. Po prostu
czytanie, zwłaszcza wśród ludzi młodych, staje się przeżytkiem wobec
zmieniającej się jak w kalejdoskopie technologii cyfrowej, a tzw. świat
wirtualny, video-foniczny, zawładnął bezwzględnie percepcją współczesnego
człowieka, tak jak ongiś z końcem średniowiecza stało się z wynalazkiem druku
przez Jana Gutenberga.
Na szczęście mamy taki wynalazek
jak internet, a w nim niepojęta dla takiego jak ja humanisty łatwość założenia
bloga, a zarazem zdziwienie, że może on jakimś cudem być odbierany na całym
świecie od przylądka Horn do Kamczatki. Można w nim pisać co dusza zapragnie, a
prawdziwy sens tej zabawy mieści się w tym, czy znajdzie się ktoś, kto te
zapiski przeczyta. Chyba że zdecydujemy się na to, by pisać sobie samemu i dla
potomności.
Mnie się powiodło, bo mój blog
jest odbierany na bieżąco przez kilkadziesiąt wiernych Czytelników, a dla
potomnych pozostawiam moje książki.
Mam też bogatą liczbę znajomych na
portalu społecznościowym – facebook. Wczorajsze urodziny przyniosły mi wiele satysfakcji, bo jeszcze
nigdy nie otrzymałem takiej ilości życzeń od znanych mi i bliskich, jak również
i mniej znanych osób. Właśnie to jest przyczyną, że postanowiłem dzisiaj podzielić
się refleksjami na temat mojego blogu.
Internetowy blog
- „tu jest mój dom” (http://tujestmojdom.blogspot.com)
jest zwierciadłem moich przemyśleń i fascynacji.
Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem
już ponad pół wieku. Piszę w nim o historii i walorach
turystyczno-krajobrazowych ziemi wałbrzyskiej, dzieląc się z Czytelnikami moimi
refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń.
To już prawie pięć lat nieomal codziennego
szperania w gazetach, książkach, w internecie, poszukiwania zdjęć, no i wreszcie
komponowania i redagowania całości kolejnych postów. Uzbierało się ich, bagatela,
ponad 900. Gdyby zebrać je razem, to byłoby kilka książek. Licznik oglądalności
bloga osiągnął liczbę ponad 353 tysiące. Znaczy to, że tyle razy moje posty były oglądane. Nie wiem czy to jest dużo, czy mało
Pochlebiam sobie, że dużo, bo to jest średnio ponad 5 tysiące miesięcznie. Ile
postów było czytanych, przez ilu Czytelników, tego nie da się ustalić. Wiem że
mam wielu Czytelników stałych, nie omijają oni ani jednej notatki. Wiem też że
są to ludzie z różnych stron Polski i świata, nie tylko z Dolnego Śląska.
Dowiaduję się o tym ze statystyki prowadzonej przez komputer, z poczty
internetowej i komentarzy, a jest ich już prawie 3 tysiące. Komentarze są
bardzo interesujące, często stanowią znakomite uzupełnienie lub rozwinięcie
moich postów, są dla mnie bardzo pozytywne i to mnie cieszy. Mam swoją stronę w
goglach+. Z niej dowiaduję się, że mam 64 stałych obserwatorów, a liczba wyświetleń
przekroczyła 1milion 350 tysięcy. Aż trudno w to uwierzyć.
Mój blog jest typowo regionalny.
Pod względem treści nie ma zasięgu ogólnokrajowego, za wyjątkiem tematów
politycznych, recenzji książek, audycji telewizyjnych lub artykułów prasowych. Jego tematyka jest mocno związana z miejscem
mojego zamieszkania w regionie wałbrzyskim Najwięcej postów jest związanych z
miastem Wałbrzychem i jego najbliższym otoczeniem. Przeważa tematyka
krajoznawcza, promocja turystyczna regionu, ale także historia i współczesność.
Wiele miejsca poświęcam miejscowościom, z którymi jestem najmocniej
związany - Głuszycy i Jedlinie-Zdroju.
Do blogowania zachęciła mnie Renata Sokołowska, kierownik Miejskiej Biblioteki w Głuszycy
w związku z konkursem, który został ogłoszony przez Biblioteki powiatu
wałbrzyskiego. Celem konkursu była popularyzacja czytelnictwa książek o
tematyce regionalnej i pobudzenie do
pisania blogów przede wszystkim przez dzieci i młodzież. Ja zostałem
zwabiony dla zachęty. Okazało się, że zabawa w blogowanie pochłonęła mnie bez
reszty. Odpowiada moim zamiłowaniom i
zainteresowaniom .Jest pożytecznym zajęciem na stare lata, kiedy nie
muszę już zrywać się do pracy, mam sporo czasu i zapału do tego by swoją
wiedzą, umiejętnościami i przemyśleniami
dzielić się z innymi. Robiłem to wcześniej i robię dalej jak już
wspomniałem w lokalnej prasie, na wałbrzyskich stronach internetowych oraz w wałbrzyskiej rozgłośni radia „złote
przeboje”.
Popularność mojego blogu wzrosła
dzięki sukcesowi jaki odniosłem w
konkursie Blog Day 2011 na najlepsze
blogi dolnośląskie, zorganizowanym przez Pasaż Grunwaldzki i Agencję Royal
Brand PR pod patronatem „Gazety Wyborczej”. Miało to miejsce z końcem sierpnia
i początkiem września 2012 roku. Zgłosiłem się do konkursu głównie z tego
powodu, że tematyka moich postów, związana ściśle z regionem, odpowiadała
regulaminowi konkursu. Miałem dużą frajdę, gdy dowiedziałem się, że mój blog
znalazł się w finałowej szesnastce najlepszych blogów. Uważałem to za sukces,
bo przecież byłem wśród wielu doświadczonych blogerów zupełnym nowicjuszem,
więc na spotkanie finalistów do wrocławskiego Pasażu Grunwaldzkiego jechałem
zupełnie usatysfakcjonowany. Nie spodziewałem się nie tylko drugiego miejsca, ale także tak
wysokiej oceny, z jaką się spotkałem ze strony jury konkursowego, znanych we
Wrocławiu specjalistów. Informacje o wynikach konkursu znalazły się w dolnośląskich
gazetach i w internecie. Starosta
Wałbrzyski, Robert Ławski, już na dugi dzień po informacji w prasie
zaprosił mnie do siebie, wręczając list gratulacyjny i zapraszając do
współpracy z redakcją powiatowej strony internetowej – „ziemia wałbrzyska”(miałem
tam swoją plakietkę promocyjną). Członek komisji konkursowej, sławna wrocławska dziennikarka, Lucyna Róg, przyjechała do Głuszycy w
kilka dni potem, by przeprowadzić wywiad, skutkiem którego był obszerny artykuł
we wrocławskim wydaniu „GW” - „Prawdziwy
bloger z miasta Głuszycy”, a na stronie internetowej „Gazety pl” – „Kto powiedział, że blogowanie jest tylko
dla młodych?”. Osobiście i pocztą mailową otrzymałem wiele pochwał i
gratulacji. Dodam jeszcze, że żaden z pozostałych finalistów konkursu nie
doczekał się takiej promocji.
Sebastian, twórca znakomitej strony internetowej miłośników
Głuszycy, z której się wywodzi, obecnie mieszkaniec Lublina, wymalował laurkę
ze słowami: Panie Stanisławie serdecznie GRATULUJĘ!!! Cieszę się, że są tacy
jak Pan, którzy w tak wspaniały sposób opisują naszą małą Ojczyznę. Wiedziałem
i czułem, że Pan będzie jednym z wygranych! Nie często spotyka się ludzi,
którzy z taką pasją angażują się w blogowanie, dodatkowo jeszcze nie zamieszczają
tylko skopiowanych gotowców z innych stron zapełnione jakimiś reklamami, a dają
coś swojego, coś od siebie czyli pełnowartościowe informacje o naszym regionie
a i nie tylko. Można naprawdę poznać na nowo region wałbrzyski. Dzięki Panu
nadal jestem w Głuszycy i okolicy. Nastał godny i ponad 100-krotnie lepszy mój
Internetowy następca. Dziękuję za tą pracę jaką Pan wkłada i trzymam kciuki za
dalszy tak udany i ekspresowy rozwój tej witrynki! Sebastian L.
A niejaki Paul z Warszawy uzupełnił: Cóż można dodać więcej do tego co Seba
napisał? P. Stanisław w jakimś sensie i to dużym jest unikatem takich ludzi się
niemal nie spotyka. Ja natrafiłem na ten blog przypadkiem i jestem zachwycony.
I właśnie te inne podejście, to
zauważenie historii miejsc i pochylenie się nad nimi jest takie ujmujące dla
mnie w osobie p. Stanisława. Ja zatem podobnie jak Seba dzięki p. Stanisławowi
jako rodowity Warszawiak poznaję absolutnie ciekawy rejon Wałbrzycha.
I jeszcze jednym komentarzem się
pochwalę. Zupełnie wzruszającą niespodziankę zaaplikowała mi
anonimowa R.S. Domyślam się, kim jest adoratorka mojego blogu,
ale skoro nie chce zdradzić swojego nazwiska, to muszę to uszanować. Oto treść
jej komentarza:
Panie Stanisławie, z całego serca gratuluję sukcesu! Panu w
tej chwili trudno sobie wyobrazić dzień bez bloga – nam też ! Parafrazując
wiersz Agnieszki Osieckiej ze zbioru „Sentymenty”:
„Na naszą słabość i biedę,
niemotę serc i dusz.
Na to, że nas nie zabiorą
do lepszych gór i mórz.
Na czarny myśli tłok,
na oczy pełne łez
lekarstwem BLOG Twój bywa
i dobrze, że on jest !
Na ludzką podłość i małość
Na oschły boży chłód.
Na to, że nic się nie stało,
a zdarzyć miał się cud.
Na szary mysi strach,
bliźniego drogi gest,
ratunkiem blog Twój bywa
cieszymy się, że jest ! (…)”
Pozdrawiam, życzę co najmniej
1000 odsłon dziennie ! R.S.
Cóż więc mi pozostało. Nic innego
jak tylko próbować dalej, pokąd się da. A lista moich wczorajszych i dzisiejszych
adresatów życzeń urodzinowych zobowiązuje. Dziękuję im wszystkim z całego
serca. Chętnie wniósłbym toast z każdym z osobna, ale wiadomo, ze nie
wytrzymałbym takiej próby. Zrobię to więc za wszystkich na raz i to nie
wcześniej jak na Wielkanoc, bo jak się spodziewam wtedy właśnie będę miał
gotowy znakomity trunek własnej roboty. A będzie nim bardzo ostatnio modny i
polecany w internecie antałek cydru.
Od niedawna jestem internautką i serfowanie po internecie przychodzi mi z trudem i wychodzi dość niemrawo,ale miałam to szczęście,że trafiłam na Pana blog i odtąd jestem stałą czytelniczką,a nawet fanką.Proszę,żeby Pan nie spoczął na laurach i jeszcze przez długie lata dostarczał nam doskonałej strawy duchowej.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI tak trzymać - wszyscy prosimy Panie Stanisławie Drogi :)
OdpowiedzUsuńJerzy Rostkowski
http:\\tajemniceww2.info.pl
Obydwa komentarze są dla mnie jak misterny ornament,są zwieńczeniem łancuszka życzeń urodzinowych. P. Zofia jako jedna z młodszych Czytelniczek mojego blogu o P. Jerzy, którego książkami się zachwycam, a "Podziemia III Rzeszy. Tajemnice Książa, Wałbrzycha i Szczawna-Zdroju" są dla mnie najlepszą książką jaką czytałem i cenię ją sobie jak relikwię.I właśnie p. Jerzy sprawił mi taką satysfakcję. Bardzo, bardzo dziękuję !
OdpowiedzUsuńWznoszę wirtualny toast za Pana zdrowie, a także za pięciolecie Pańskiego blogowania! Niezmiernie się cieszę, że blogowanie stało się Pana pasją, i z pożytkiem dla licznego grona odbiorców, tak pięknie się rozwinęło! (Szczerze mówiąc czułam, że tak właśnie będzie!) Życzę jeszcze większych sukcesów i licznych powodów do satysfakcji . Dziękuję za pamięć i współpracę! R.S.
OdpowiedzUsuńMistrzu... za pióro ten chwyta , co ma COŚ do napisania........ zatem , niech Pan długo pióra nie wypuszcza :) pozdrawiam . I.L.
OdpowiedzUsuńDziękuję R.S., a także I.L. za zachętę do dalszej zabawy w blogowanie.
OdpowiedzUsuńSzukam tematów, bo wolałbym się skoncentrować na historii, krajoznawstwie i turystyce naszego regionu wałbrzyskiego, a o tym już wiele przecież napisałem. Serdecznie pozdrawiam !