Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 6 lutego 2016

Czy warto pisać?



 Przeszłość poznajemy z kart historii. A o tym co się wydarzyło nie tak dawno -  z opowiadań starszych ludzi.  O minionych czasach czytamy  w gazetach, słuchamy w radiu, oglądamy w telewizji. Nie małą rolę w przybliżeniu wydarzeń z przeszłości odgrywa również literatura. Jej domeną jest wzbogacenie wiedzy historycznej w przeżycia emocjonalne. Widzimy to wyraźnie na przykładzie powieści historycznych Jozefa Ignacego Kraszewskiego, Henryka Sienkiewicza, Bolesława Prusa.. Zasługą pisarzy jest utrwalenie w pamięci osób i wydarzeń, o których istnieniu dawno byśmy zapomnieli.

Powyższa refleksja nasunęła mi się w związku z postacią autora wiersza, który zwrócił moją uwagę przy okazji wertowania Kalendarza Królowej Wychodźstwa Polskiego na rok 1938. Lubię przeglądać stare, przedwojenne wydawnictwa. Bardzo często pozwalają one odkrywać wydarzenia i poznawać ciekawych ludzi, dla ktorych zabrakło miejsca na kartach historii literatury.

Nie dotyczy to poety, o którym chcę napisać, ale o nim pamiętamy także z innego powodu. Wiersz nosi tytuł „Serce mi się wciąż wyrywa”, a wyszedł spod pióra młodopolskiego poety, Lucjana Rydla. Tenże twórca być może utonąłby w zapomnieniu, gdyby nie szczególne zrządzenie losu. Otóż  na przełomie wieków XIX i XX w Krakowie miał miejsce niezwykle ciekawy ruch społeczno-obyczajowy, zwany chłopomaństwem. Polegał on na szczególnym idealizowaniu życia chłopskiego, odnoszeniu się do wsi z pietyzmem i egzaltacją, uznawaniu jej za kolebkę  staropolskich tradycji i wartości. Modzie tej uległ pięknoduch z bogatego mieszczańskiego domu, właśnie Lucjan Rydel, profesor literatury krakowskiej Jagiellonki. Dla egzemplifikacji swych upodobań poślubił dziewkę z podkrakowskiej wsi Bronowice, Jadwigę Mikołajczykównę, przeniósł się z miasta na wieś, starał się przejąć tutejsze konwenanse. Bardzo celnie i dowcipnie ujął to w „Weselu” Stanisław Wyspiański w słowach Pana Młodego; „pod spód więcej nic nie wdziewam, od razu się lepiej miewam”.

Pan Młody w „Weselu”, to właśnie Lucjan Rydel, a jego żona, Panna Młoda, kwitująca poetyckie zachwyty męża nad urokami życia wiejskiego realistycznym doznaniem: „buciki mam trochę ciasne”, to  krzepka jak łania i urodziwa córka tutejszego wójta. Wesele miało miejsce w wiejskiej chałupie, w której doszło do  zderzenia dwóch zupełnie odrębnych światów, krakowskiej inteligenckiej socjety z  siermiężną chłopską naturalnością.

 Lucjan Rydel będący główną osobą w  „Weselu” Wyspiańskiego napisał piękny wiersz, pełen miłości i tęsknoty do rodzinnych stron, rzewny, tkliwy, wzruszający, wpadający do ucha, łatwy do zapamiętania. Oto ten wiersz:

„Serce mi się wciąż wyrywa
Do dalekich moich stron,
Do tej ziemi ukochanej,
Serce mi się wciąż wyrywa …

U nas teraz na wsi żniwa,
Złotokłosy pada plon,
Śpiewką żeńców dźwięczą łany,
Głos po niebie się rozpływa,
A na kłosach wiatr przygrywa
Jak na harfie wyzłacanej.

Śpiewką żeńców dźwięczy niwa,
Na południe bije dzwon,
A przy drodze wierzba siwa
Śle gromadzie spracowanej
Cień blaskami przetykany …

Mnie tu pośród obcych stron
Śnią się ciągle takie żniwa,
I ta wierzba i te łany,
I do ziemi ukochanej
Serce mi się wciąż wyrywa …

Wiersz krakowskiego estety, Lucjana Rydla, to nie tylko efekt egzaltacji wsią i prostotą życia chłopskiego, to także wyraz rzeczywistego przywiązania do ziemi rodzinnej. Może dlatego zapadł mi głęboko w pamięci i powraca jak bumerang gdy myślę o poezji patriotycznej.

Zdarza się, że trafiamy czasem zupełnie przypadkowo na wiersz, który odpowiada szczególnie dobrze naszej wrażliwości i potrzebie serca. Tak było z  drugim z kolei wierszem, innego już autora, o czym chcę teraz napisać.

Miłośnikom czworonogów, do których sam się zaliczam, dedykuję prawdziwą perełkę, wiersz napisany z talentem i subtelną dozą optymizmu, chociaż jest to rodzaj trenu, tkliwe epitafium na cześć utraconego pieska, przyjaciela domu:

„To tylko pies, tak mówisz, tylko pies,
A ja ci powiem,
Że pies to czasem więcej jest jak człowiek.
On nie ma duszy, mówisz…
Popatrz jeszcze raz,
Psia dusza większa jest od psa.
My mamy duszę kieszonkową,
Maleńka dusza, wielki człowiek.
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba
I psu czas iść do psiego nieba,
To niedaleko pies wyrusza,
Przecież przy tobie jest psie niebo,
Z tobą zostaje jego dusza!”

Wiersz ten znalazłem w internetowym blogu Wirtualnej Polski pod hasłem: „Jak się żyje (nie) przeciętnej trzydziestce”. O jego autorce wiem tylko, że jest z zawodu nauczycielką angielskiego, ma męża, dwoje dzieci, mieszka w domku jednorodzinnym. Od czasu do czasu dzieli się w blogu swoimi osobistymi refleksjami. Po tym wierszu nie mam wątpliwości, że jest kobietą nieprzeciętną A piszę o niej nie tylko zachwycony wierszem, tak bliskim mojemu sercu, ale także by zachęcić zwłaszcza młodych.

Zakładajcie bloga, piszcie wiersze, dzielcie się sekretami, utrwalajcie na gorąco swoje przemyślenia i refleksje. To będzie prawdziwy skarb po latach, jeszcze cenniejszy niż klisza foto. A ponadto można się nim podzielić z innymi i w ten sposób czynić życie piękniejszym i pożyteczniejszym. 

                                                                                                                                                                                                                                                        

5 komentarzy:

  1. Pięknie Pan pisze,więc warto to robić choćby czytał ten blog tylko jeden czytelnik,a tak przecież nie jest.Ten tekst jest balsamem na moją duszę,bo przyroda ojczysta,miłość do zwierząt[psy,koty]są mi bardzo bliskie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Zofii za te słowa. Potwierdzają,że jest nas więcej podobnie czujących. Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń
  2. Panie Stanisławie, proszę jak najwięcej pisać. Piękny przykład Pan daje. I tak jak Pan napisał - Pana cenne przemyślenia zostaną w sieci na zawsze. Wzbogaca Pan pozbawiony pozytywnych emocji Internet każdym Pana tekstem. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję p. Macieju za słowa zachęty. Z pana ust to dla mnie zaszczyt i najwyższe wyróżnienie. Podziwiam Pana blog liczący sobie już sześć lat, a w nim znakomite teksty podróżnicze.Będę do niego wracał, bo tam jest kopalnia wiedzy o Polsce i to opisana z talentem. Pozdrawiam !

      Usuń
    2. Dziękuję także w imieniu Kasi. Nad warsztatem cały czas pracujemy. A właściwie, to głównie Kasia pracuje, bo większość tekstów na blogu to jej dzieło. Wiemy, że jeszcze mamy dużo w tym temacie do zrobienia. Ja za to wciąż pracuję za to nad zdjęciami i nad atrakcyjnością przekazu. Powodzenia Panie Stanisławie! Pozdrawiam!

      Usuń