Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Co sądzą o Polsce Wojcieszek i Szczerek ?





„Wojcieszek o Polsce” – to tytuł artykułu w „Tygodniku Wrocław” z 29 stycznia br., a w podtytule mrożące krew w żyłach uzupełnienie -  „Demony wojny według PiS”. Nie mam zamiaru odnosić się do intrygującego podtytułu i nie on wzbudził moje zainteresowanie tekstem artykułu. Zafascynowało mnie rozmowa redaktor Magdy Piekarskiej z osobami, o których przyznam się czytałem już wcześniej, ale gubiły się one w coraz to nowych plikach sensacyjnych informacji o wyjątkowo inspirującej postaci dyrektora legnickiego Teatru Modrzejewskiej, Jacka Głąba.


Przemysław Wojcieszek, zapisał się złotymi zgłoskami w historii legnickiego teatru jako twórca spektaklu „Hymn narodowy”, którego tekst napisał wspólnie z Emilią Piech, studentką PWST.

Ale tematem wywiadu jest nowy film p.t.   „Knivest out”, dzieło tej samej spółki autorskiej. W luźnej rozmowie domowej po przeczytaniu artykułu pomyliłem nazwisko Emilii Piech, i nazwałem ją Emilią Plater. Po tym wszystkim co przeczytałem o obydwojga twórcach nowego filmu myślę, że wcale to nie było na wyrost.

Zacznę od króciutkiej rekomendacji bohaterów mojego postu:

Przemysław Wojcieszek, scenarzysta, reżyser, dramaturg. Autor kilku filmów, a także głośnego spektaklu wystawionego w legnickim  Teatrze Modrzejewskiej „Made in Poland”.

Emilia Piech, studentka IV roku wrocławskiej PWST, gdzie można ją oglądać w spektaklu „Biesy”. Współautorka pisanego wspólnie z Wojcieszkiem tekstu „Hymn narodowy”, a także nowego filmu „Knivest out”

O nowym filmie wrocławskiego reżysera powiem niewiele, znacznie więcej możemy się dowiedzieć z obszernego wywiadu w „Tygodniku Wrocław”. Film jest artystycznym odbiciem aktualnej sceny politycznej, a jego bohaterami są młodzi wyborcy prawicowych partii. Znacznie ciekawszymi w wywiadzie były opinie Przemysława i Emilii na temat naszej współczesnej sytuacji w kraju.

O motywach zrobienia filmu jego twórca mówi bardzo dosadnie:

„To były wybory prezydenckie, które wygrał pozbawiony kompetencji prawnik, który ma zupełnie bzdurny, nie trzymający się kupy program, a poza tym jest człowiekiem znikąd? Kiedy stał się prezydentem manekinem, podpisującym wszystko co mu się podsunie pod nos? Kiedy niedługo potem wybory parlamentarne wygrała partia sterowana z tylnego siedzenia przez demonicznego starca, który przegrał wszystko w ciągu ostatnich 10 lat? A może gdy okazało się, że ten wehikuł ciągnie za sobą rekordową liczbę miernot, które są kompletnie pozbawione poczucia wstydu i pną się coraz wyżej?”

Przemysław Wojcieszek przymierzał się wcześniej do filmu, którego akcja toczyłaby się w Afryce, ale doszedł do wniosku, że w Polsce stało się znacznie ciekawiej. Bohaterami filmu nie są jednak nasi politycy z górnej półki, ale paru młodych ludzi z kręgu tych co głosowali na Dudę, Kukiza i PiS. Co skłoniło młodych Polaków do takiego wyboru?

”To wydawało mi się intrygujące – mówi dalej Przemysław Wojcieszek - Do tego wybuchła histeria związana z muzułmanami. Ludzie zaczęli się gotować. To napięcie wciąż rośnie, po Nowym Roku przybrało wymiar zbiorowej schizofrenii.”

Tak więc fabuła filmu sprowadza się do pokazania poglądów i mentalności sześciu Polaków i Ukrainki,  którzy spotykają się kilka lat po maturze i spędzają razem wieczór. Podczas tego wieczoru wychodzi na jaw nacjonalistyczna schiza, która się w nich nakręciła. Film trzyma w napięciu, dialogi są spiritus movens tego majstersztyku. Ideę filmu potwierdza Emilia Piech, która wywodzi się z kręgu młodych adeptów sztuki teatralnej, oto co mówi w wywiadzie na ten temat:

„Wielu moim rówieśnikom blisko do nacjonalizmu. I nie rozumiem tego. Jak można dziś, żyjąc w demokratycznym kraju, chcieć się tak zamykać? Jak można chcieć unifikacji jednej żelaznej ręki władzy?”
A reżyser filmu dodaje:
„To nie jest propisowski spektakl, ani też prokodowski, atakujemy wszystkich. Opowiadamy o władzy PiS i buntownikach KOD. I o dawnym związkowcu, legendzie opozycji, o którego się szarpią te dwie siły”.
I dalej Przemysław stwierdza:
„Moim zdaniem trzeba zbudować alternatywę polityczno-społeczną. Nie daje jej ani PO, która się kurczy i zanika, ani mistrzunio od kredytów we frankach, ani partie lewicowe, w tej chwili bardzo słabe. Bo dopóki nie będzie alternatywnego programu społecznego, ludzie będą głosować na prawicę.

Na pytanie Magdy Piekarskiej: Która postać ci poszła najlepiej – Jarosław (Kaczyński), Krystyna (Pawłowicz), Antoni (Maciarewicz), Paweł (Kukiz), autorka dialogów Emilia Piech odpowiada:

„Największą frajdę sprawił mi Paweł. To najbardziej obłąkana postać, pełna sprzeczności. Resztę można dość jednostronnie potraktować, obśmiać, ale on jest w jakiś sposób inspirujący. Jest jak kameleon, co chwila zmienia zdanie na każdy temat. Musiałem to wykorzystać”.

Spodziewam się, że film „Knivest out”, może się ukazać w kinach w kwietniu b.r., ale tylko dlatego, że reżyser zainwestował w to własne i pożyczone pieniądze, koszty dystrybucji filmu zamierza pokryć w wyniku akcji corwdfundingowej, która będzie przy okazji promocją tego filmu. 

To wszystko co napisałem w moim poście, to tylko drobne wyimki niezwykle ciekawego wywiadu w gazecie. Muszę przyznać, że zrobił on na mnie duże wrażenie i doszedłem do wniosku, że nie należy przejść wobec niego obojętnie. Wielu z nas nie ma czasu na czytanie gazet. A jak się okazuje można z nich się dowiedzieć, co sądzą inni Polacy o tym co się dzieje w kraju i co się dzieje dobrego i ciekawego w naszej dolnośląskiej kulturze.

Trudno się dziwić, że w mediach pojawia się coraz to więcej interesujących głosów o Polsce. Są one pokłosiem opętańczej gry politycznej PiS-u po zwycięskich wyborach parlamentarnych, która godzi coraz wyraźniej w fundamenty demokracji i wolności. Pisze o tym w obszernym eseju „Dlaczego nie jesteśmy już w domu?” Ziemowit Szczerek, dziennikarz, pisarz, tłumacz, autor  m. in. reportażu literackiego z Ukrainy „Przyjdzie Mordor i nas zje”, za który dostał Paszport „Polityki”. Na kanwie obserwacji tego co daje się dostrzec z okien samochodu w czasie podróży z Polski przez Słowację na Węgry snuje dość głębokie refleksje o aktualnej sytuacji politycznej Polski:

„Polska nie jest środkowoeuropejska. Polska jest wschodnia. Polska jest podszyta wschodnimi demonami, obsesjami, wschodnim rugatielstwem i tanim mistycyzmem.
Polski Kościół tylko z rytu jest zachodni, ale jego treść jest wschodnia: nie prowadzi dialogu, tylko huczy z ambony na wiernych. Urzędy i policja tylko teoretycznie przestrzegają tych wszystkich zachodnich reguł i procedur, ale każdy kto ma z nimi kontakt wie dobrze, że w gruncie rzeczy nie służą one obywatelowi, tylko stanowią dlań dolegliwość”.

I dalej Szczerek kokluduje:

„Dopiero z perspektywy stereotypowego mistycznego wschodu można pojąć bełkot posłanki Pawłowicz i histeryczną politykę ministrów Błaszczaka i Waszczykowskiego. Dopiero z tej pozycji można zrozumieć Kaczyńskiego, który rządzi krajem, nie wiedząc prawie nic o świecie i niewiele o Polsce, ale który jest idealnym typem wschodniego jurodiwego. Z głową w oparach Polski wyobrażonej, nieistniejącej już dawno, nie za jego życia.”

Autor eseju dokonuje dość obszernej analizy obecnej sytuacji Polski w nawiązaniu do jej historycznych korzeni, a także sytuacji naszych sąsiadów – Słowacji i Węgier. Stwierdza, że w porównaniu do Polski małe Węgry liczyć się będą teraz bardziej w Europie, niż Polska, bo Orban jest szczwanym politykiem grającym na dwa fronty - i z Brukselą i z Putinem. Natomiast Polska straciła zaufanie Zachodu i USA z powodu eurosceptycyzmu obecnego polskiego rządu, a na Putina nie ma co liczyć w związku z naszym poparciem dla Ukrainy.

A ponadto obydwaj sąsiedzi -  Węgry i Słowacja są znacznie bardziej europejscy niż Polska, bo n.p. w konserwatywnych Węgrzech Orbana konstytucja chroni życie od poczęcia, ale aborcja jest dozwolona, można zawierać jednopłciowe związki partnerskie, a ścieżek rowerowych jest na kopy. W obydwu krajach można mówić o faktycznym rozdziale Kościołów od państwa.

Jednym słowem dramat Kaczyńskiego polega na tym, że nie ma dokąd iść. Jeszcze dobrze nie przejął władzy, a już pozrywał wszystkie więzi sojusznicze, a skutkiem antydemokratycznej polityki wewnętrznej w kraju ciężko mu będzie odzyskać zaufanie  kogokolwiek na świecie, chyba że u Łukaszenki, z którym ma wiele wspólnego.


Niestety, nie wróży to dla Polski nic dobrego !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz