Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Zaproszenie w góry




zima ma swe uroki

Warto tuż po Nowym Roku, kiedy to spadł pierwszy śnieg, a matka-natura przypomniała nam, że mamy zimę zastanowić się choć przez chwilę nad otaczającym nas środowiskiem przyrodniczym.

I rozległy Wałbrzych i takie miejscowości jak Jedlina- Zdrój, Walim, Mieroszów czy Głuszyca mają ten sam niezaprzeczalny atut  - położenie w otoczeniu gór. Góry sprawiają wrażenie niebotycznych, zasłaniają ze wszystkich stron horyzont, są jak naturalne mury obronne miasta. Mało tego, w wielu miejscach wciskają się nieomal do domów, oplatają leśnym poszyciem ich otoczenie, czynią zabudowania gospodarskie naturalną spuścizną górskiej lokalizacji. Ich mieszkańcy traktują to jako rzecz normalną, są zadowoleni, że nie muszą troszczyć się o sadzenie drzew i krzewów wokół domów, bo zrobiła to za nich natura i mają tuż pod nosem miejsca pełne zieleni, a przy otwartym oknie czują zapach żywicy i  leśnego igliwia.

Dobrze jest mieszkać w górach. Źle, że nie wszyscy potrafią to docenić. Takie wrażenie odnoszę wtedy, gdy przy różnych okazjach znajdę się w wyżej położonych miejscach widokowych otaczających nas gór. A takich miejsc jest krocie. Myślę wtedy, jak to niedobrze, że tak mało ludzi mieszkających w dole nie może tego zobaczyć. A nie może z różnych powodów. Nie tylko dlatego, że nie chcą, że nie budzi to ich zainteresowania. Najczęściej z tego powodu, że nic o tym nie wiedzą, że nikt nie potrafi ich do tego zachęcić, że mamy takie staroświeckie przyzwyczajenia  -  zamykać się w czterech ścianach domu, a jeśli już spacer w wolne chwile to tylko jak najbliżej domu, byle tylko nie piesze wędrówki w góry. Bo przecież wymaga to pewnego wysiłku fizycznego, a często też brakuje nam nawyków, które powinny być wyniesione z domu rodzinnego i szkoły.

Specjaliści od socjologii wytoczyliby w tym momencie cały arsenał uczonych tez wpływających na takie właśnie, a nie inne zjawisko społeczne, mówiliby dużo o konserwatyzmie kulturalnym Polaków, sięgaliby do czasów niewoli zaborczej, a potem skutków wojen światowych. Być może mieliby rację, bo istotnie wiele zależy od utrwalonych tradycji życia obyczajowego.


Posłużę się tutaj przykładem z czasów przedwojennych, kiedy to gospodarzem mojej Głuszycy byli Niemcy. Co się działo w mieście jeśli chodzi o popularyzację uroków otoczenia górskiego ?
Nie wszyscy, jak sądzę, wiemy, gdzie znajduje się tzw. Skałka. To wznoszący się na stromym wzgórzu wysoki obelisk skalny tuż ponad miastem w masywie Włodarza w Górach Sowich.  Z parku, gdzie znajdował się Zespół Szkół w Głuszycy, bądź też z ulic Dąbrowskiego, Niecałej, Bohaterów Getta, mamy tam bardzo blisko. Na Skałkę wytyczyli Niemcy specjalną ścieżkę, dobrze ją  utwardzili, wzbogacili ławeczkami. Na szczytowej półce skalnej zamontowano metalowe ogrodzenie, biorąc pod uwagę, że będą się tu wspinać nie tylko dorośli, ale dzieci i młodzież. Wyżłobiono też w ścianie skalnej specjalne schodki. Miejsce to było punktem docelowym sobotnich lub niedzielnych spacerów, bo ze Skałki roztacza się rozległy widok na ścielące się w dole miasto, a wyżej na przeciwległe pasmo Gór Suchych z najważniejszym Waligórą i na wznoszące się w górę wąskich przełęczy zabudowania gospodarcze wsi Grzmiącej i Łomnicy  Skałka cieszyła się dużym powodzeniem, zwłaszcza wśród mieszkańców dolnej części miasta.
 
Mieli oni do wyboru jeszcze inną atrakcyjną trasę spacerową, nieco niżej w kierunku Jedlinki, znad położonego na początku lasu naturalnego stawu (obecnie zwanego Wawelskim), podobnie jak na Skałkę, wijącą się drobnymi serpentynami w górę. Po drodze mijali dalsze  tarasowo wznoszące się stawiki, by na samej górze rozkoszować się widokiem położonego w głębokim jarze majestatycznego stawu. To wszystko w gęstwinie leśnej, przy czym nad stawem górnym wytyczono szeroką, prościutką alejkę spacerową z ławeczkami, wysadzoną wzdłuż stawu strzelistymi sosnami. Dziś możemy sobie tylko wyobrazić jak piękna była ta trasa spacerowa, ile mogła dostarczyć wrażeń i emocji, choć dziś trudno odnaleźć po tym co było jakiekolwiek ślady. Zadaję sobie pytanie, ilu obecnych radnych samorządowych słyszało o tej ścieżce i zdobyło się chociażby w weekend na niezwykle interesujący spacer w górę. Od końca wojny minęło już z sześćdziesiąt lat. Nikt w tym czasie palcem nie kiwnął, by przywrócić dawną świetność ścieżek spacerowych. W ostatnich latach udało się restaurować jedynie miejsce widokowe na Skałce.

Ale przecież to nie wszystko w maleńkiej Głuszycy. Z jej centrum parę kroków ulicą Leśną dochodzimy do pięknie położonych na skraju lasu trzech stawów. Są one  dobrze obwałowane i zabezpieczone, bo jeszcze niedawno stanowiły rezerwuar wodny dla wielkiej fabryki włókienniczej. Idąc dalej leśną ścieżką mijamy kolejno wznoszące się w górę jeszcze dwa stawy. Każdy z nich inny, w urozmaiconym poszyciu leśnym, w osamotnieniu, obydwa sprawiały do niedawna wrażenie opuszczonych i zaniedbanych. Ten przedostatni otoczony jest tajemnicą, bo wciąż żywe są opowieści o zrzuconych do stawu przez Niemców w ostatnich dniach wojny dużych ilościach broni i amunicji, a nawet sprzętu ciężkiego.  Dopiero niedawno udało się dokładnie przeszukać dno kanału i wydobyć pokaźny arsenał poniemieckiej broni. Dokonali tego saperzy jednostki wojskowej z Głogowa. Dzięki temu można było bezpiecznie przeprowadzić prace renowacyjne wałów i uratować obydwa zresztą stawy przed dewastacją. Oglądane dziś wywołują podziw i wzruszenie, bo robią niezwykłe wrażenie. Tu trzeba koniecznie się przespacerować, to dobre dla ciała i dla ducha

Trasa spacerowa nad stawami, odpowiednio uporządkowana i zagospodarowana, z tablicami informacyjnymi i dobrze oznaczonym szlakiem turystycznym w górę do Przełęczy Marcowej, a dalej na Włodarza, to byłby strzał w dziesiątkę dla promocji turystycznej miasta.

Powracam nadal do czasów przedwojennych. Nie jest zagadką fakt, którego potwierdzenie możemy znaleźć w materiałach źródłowych, że na Włodarzu królowała zbudowana z bali drewnianych wieża widokowa. To znakomite miejsce, by móc podziwiać z bliska fantastyczne położenie Głuszycy, Jedliny-Zdroju i Walimia, nie mówiąc o Wałbrzychu i innych miejscowościach. Dotyczy to także okalających nas gór. Podobna wieża widokowa była postawiona powyżej Grzmiącej, u stóp Rogowca i Jeleńca. Stamtąd zaś rozpościerał się widok na przeciwległą panoramą Gór Sowich. Byli gospodarze terenu zadbali o to, by swoje gniazdo rodzinne można było oglądać ze wszystkich stron i  nim się szczycić na cały kraj. Dbali też o to, by było czym przyciągnąć turystów, by im zaproponować to wszystko, co najlepsze. Głuszyca była wówczas miastem przemysłowym, można było na tym poprzestać, ale tak mogliby zrobić ludzie bez wyobraźni. Właśnie z tego powodu, ze kwitł przemysł włókienniczy, trzeba było dla pracujących tworzyć warunki do aktywnego wypoczynku. Liczył się także napływ turystów, bo turystyka, niezależnie od jej wartości samej w sobie, to nie mniej ważne niż przemysł źródło zarobkowania.

Co jeszcze ciekawego można zobaczyć z góry. Proponuje spacer w kierunku cmentarza w Głuszycy wijącą się  dróżką od strony torów kolejowych ? Otóż stamtąd właśnie można dostrzec i docenić urok przeciwległego wieńczącego kotlinę  pasma Gór Suchych. Z dołu nie robi to takiego wrażenia, a najwyższy szczyt w granicach administracyjnych miasta  -  Waligóra  – nie jest tak dobrze widoczny jak właśnie z góry obok cmentarza. To olbrzymia,  góra w kształcie dwugarbnego wielbłąda, góra pod którą znajduje się jedno z piękniejszych schronisk turystycznych „Andrzejówka”. Dawniej za Niemców tu na Waligórze również była wieża widokowa. Dziś o wieży nie ma mowy, a góra jest jakby niczyja. Głuszyca traktuje ją jak niechciane dziecko, chętniej przyznaje się do Rogowca z ruinami zamku piastowskiego, ale zarówno jedno jak i drugie tak atrakcyjne turystycznie miejsca nie są dostatecznie wypromowane.

Spróbujmy podsumować to, co powyżej powiedziałem. W latach międzywojennych, czyli niecałe sto lat temu w małej Głuszycy na najwyższych górach były aż trzy wieże widokowe, a dziś na osłodę mamy tylko czeską wieżę na Spiczaku, tylko że ona „pracuje” głównie na rzecz rozwoju turystyki czeskiej.

Możemy się pocieszyć tym, że rozległe krajobrazy wokół kotliny, w której leży Głuszyca, możemy oglądać z wielu odsłoniętych miejsc widokowych na okolicznych wzniesieniach i górach. Takich miejsc mógłbym wymienić sporo. Myślę, że bardzo potrzebnym jest coś na kształt małej broszurki lub folderu lokalizującego te miejsca na mapce, wskazującego ścieżki dojścia i opisującego to, co można w tych miejscach zobaczyć. Byłby to dobry początek niezbędnych kroków zmierzających do lokalnej promocji turystycznej gminy. Inne kroki nasuną się same, trzeba tylko koniecznie spojrzeć na nie „z góry”(z wysokości fotela burmistrza i ław miejskiego samorządu).

Opowiedziałem moim Czytelnikom o tym co interesującego można pooglądać z góry w mojej Głuszycy, ale wiadomo że tak samo jest w każdej innej miejscowości. Ciekawych miejsc widokowych mamy wszędzie sporo. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że piesze wędrówki w góry nie są u nas zimą tak niebezpieczne jak w Tatrach lub Beskidach. A zima ma swoje uroki. Mogą to potwierdzić amatorzy narciarstwa biegowego dla których oznakowane są atrakcyjne szlaki górskie w Głuszycy, cieszące się dużym zainteresowaniem na całym Dolnym Śląsku. W maleńkiej Łomnicy można skorzystać z wyciągu narciarskiego, a także odpocząć w schronisku górskim pod Słodną, które zmieniło właśnie gospodarza, no i swoją nazwę z „Łomnickiej Chaty” na „Łomnicką Kolibę”. Zapraszam więc Państwa w najbliższy weekend do Łomnicy.

3 komentarze:

  1. Witam!Jak widzisz jest styczeń i ja jestem na Twoim blogu.Ale zanim napiszę coś na temat zamieszczonego tekstu to złożę mojemu koledze i jego rodzinie najlepsze życzenia na Nowy Rok.
    Ad rem.Napisałeś ładny przewodnik po Twoim mieście i okolicach Głuszycy.Piszesz o zagospodarowaniu w sensie turystyczno-wypoczynkowym przez Niemców.Tylko musisz pamiętać,że oni mieli te ziemie pod swoim panowaniem kilka stuleci,a mu tu jesteśmy niecałe stulecie.Chociaż zgadzam się z tym,że obecni samorządowcy nie wiele na temat przeszłości wiedzą.Im chodzi o co innego o czym dobrze wiesz.Ale ten krótki przewodnik może posłużyć im do zajęcia się tematem turystyki w Twoim mieście./chociaż osobiście wątpię ponieważ oni są stworzeni do wyższych celów/.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając powyższy tekst,poczułem zapach żywicy w upalne lato.
    Ujrzałem umykające"rakiem"raki w głuszyckich stawach,które łowiliśmy
    pół wieku temu.Pamiętam jak wdrapywaliśmy się na spróchniałą wieżę na Włodarzu.Pociski artyleryjskie z głuszyckich stawów...już pisałem:)

    Promocja!Jeszcze raz promocja i reklama!!
    Ładne niemieckie pocztówki reklamujące nasze tereny zimą wrzucili Walimiacy na swoim blogu:
    https://www.facebook.com/Walim-walimiacy-72243968/photos/?ref=page_internal
    Czy wrócą jeszcze takie zimy?

    Nie wiem jak to wygląda po drugiej stronie Włodarza,ale miasto i gmina powiatu kłodzkiego biorą udział w polsko-czeskim projekcie,który zakłada wyremontowanie,odbudowę lub postawienie całkiem nowych wież widokowych .
    "Polsko-Czeski Szlak Grzbietowy-część wschodnia"polega na stworzeniu szlaku wież widokowych na pograniczu polsko-czeskim.
    Realizacja projektu planowana jest od lipca 2016 roku do grudnia 2018.
    Wieże miałby powstać na szczytach gór w odpowiednich lokalizacjach:
    powiat kłodzki-Kłodzka Góra,Bardo-Ostra Góra,Bystrzyca Kłodzka-?,
    Duszniki Zdrój-Orlica,Mieroszów-Lesista,Międzylesie-Czerniec,
    Nowa Ruda-Słupiec-szyb pokopalniany,Lądek Zdrój-Radoszka,
    Nowa Ruda Gmina Wiejska-Włodzicka Góra,Radków-Guzowata,
    Nadleśnictwo Świdnica-Mała Sowa,Fundacja Zamek Międzylesie-Czarna Wieża
    zamku Międzylesie i Walim-Wrona.
    Przyznam się,że nie wiem o jaką Wronę w Walimiu chodzi?Znam trzy góry
    o takiej nazwie ale w okolicach Bielawy(dwie w G.Sowich i jedna Wzgórza
    Bielawskie).
    Jako wieża widokowa ma zostać zaadoptowany szyb po byłej
    kopalni w Nowej Rudzie,gdzie obecnie znajduje się ścianka wspinaczkowa.
    Na szczycie szybu powstanie platforma widokowa.Po zewnętrznej ścianie
    miałaby poruszać się zewnętrzna winda wywożąca turystów na szczyt.
    W okolicach Nowej Rudy znajdują się już dwie odnowione wieże widokowe:
    na Górze Wszystkich Świętych oraz Świętej Anny.
    Nasi czescy sąsiedzi 5 grudnia 2015 r otworzyli swoją nową atrakcję
    w Dolnej Morawie.W położonej zaledwie 13km od granicy miejscowości
    Boboszów,wybudowali wieżę o dźwięcznej nazwie"Spacer w Obłokach".
    Wieża ma 55 m wysokości,a pomiędzy jej poziomami można poruszać się
    w tradycyjny sposób lub za pomocą siatkowych rękawów.Nie lada urozmaiceniem jest również możliwość zjechania na dół,zjeżdżalnią
    o długości 101 metrów.
    Znam takich,co to na żadną wieżę nie wejdą-nie wiedzą co tracą:)
    www.youtube.com/watch?v=f1BgzIZRfT8

    I te śmieci:((Już wszędzie śmiecą-nawet TUTAJ!
    www.youtube.com/watch?v=yjiGH9QNiU0
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podałem niepełny link"na Walim"-przepraszam:
      https://facebook.com/Walim-walimiacy-722439681178059/photos/?ref=page_internal

      Chyba muszę zażyć ten lek:
      www.youtube.com/watch?v=M6wRnouGZFQ
      :))

      Usuń