Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 26 stycznia 2016

"A kraj tak szary - za mało w nim krasy"


wałbrzyski rynek  -  pełen krasy




„Dom chyli się do końca, dąb schnie od wierzchołka,
Ogród w las się zamienił, a woda w szuwary,
Gdzie dawniej staw szeroki, dziś wilgotna łąka,
Każdy kąt teraz cichszy, obcy, bardziej szary.

Woda płynąca rzeczki uniosła widoki
Dawniejsze na swej szklistej powłoce odbite,
Nic nie zostało z tego  -  tylko te obłoki
Zawsze w stado pierzaste i pierzchliwe zbite.”

Tak oto wyraził swe wrażenia Jarosław Iwaszkiewicz w wierszu „Odwiedziny miejsc ulubionych w młodości”, kiedy przyszło mu po latach zobaczyć utracony swój kraj lat dziecięcych na dalekich kresach wschodnich. Pamiętamy to z historii. Nie powiodła się akcja zbrojna Naczelnika rodzącego się państwa polskiego, Jozefa Piłsudskiego w 1920 roku, której celem było przyłączenie do Polski rubieży wschodnich, niegdyś przed rozbiorami stanowiących integralną część Rzeczpospolitej. W wynegocjowanym z Rosją Bolszewicką traktacie ryskim, Polska musiała się zadowolić tylko częścią ziem wschodnich. Podpisanie 18 marca 1921 roku pokoju ryskiego, acz przyjętego w Polsce przez większą część społeczeństwa z euforią, oznaczało jednak rezygnację z odzyskania Kresów w ich dawnym, historycznym wymiarze. To co jawiło się korzystne dla polskiej racji stanu, oznaczało jednak tragedię dla Polaków, którzy stali się wbrew ich wili mieszkańcami radzieckiej Rosji. „Uczestnicy wyprawy kijowskiej w 1920 roku byli, jak pisał Stanisław Uliasz, ostatnimi Polakami, którym dane było oglądać ziemie Polski Jagiellońskiej” Obszar państwa polskiego skurczył się z 734 000 km2 przed rozbiorami do 388 000 km2 po traktacie ryskim i to głównie skutkiem utraty ziem wschodnich. Dla setek tysięcy Polaków oznaczało to utratę ojczyzny. 

Represje ze strony zaborców w okresie ponad wiekowej niewoli zaborczej nie likwidowały poczucia wspólnoty z całością. Choć nie istniało państwo polskie fizycznie, to pozostawało ono w świadomości Polaków jako idea. 

Oto bardzo znamienny fragment wielkiego dramatu Stanisława Wyspiańskiego „Wesele”:

Poeta
- Po całym świecie
Możesz szukać Polski, panno młoda
I nigdzie jej nie najdziecie,

Panna Młoda
- To może i szukać szkoda.

Poeta
- A jest jedna mała klatka  - 
O, niech tak Jagusia przymknie
Rękę na pierś,

Panna Młoda
- To zakładka
Gorseta, zeszyta trochę przyciśnie
Poeta
- A tam puka?

Panna Młoda
- I cóż za tako nauka?
Serce - ! - ?

Poeta
- A to Polska właśnie.


Teraz okazało się, że ta głęboko zakorzeniona idea, skryta w sercu, umarła, bo Polacy w Rosji Bolszewickiej stali się celem jeszcze większej eksterminacji. Dla nich Polska przepadła, coraz bardziej można się było o tym przekonać, że na zawsze.

„Prześlicznie położony nad Smotryczą Kamieniec Podolski - pisze w  swej przejmującej książce ”Kresy” Jacek Kolbuszowski  -  do Polski należał od 1430 roku. Turcy zajęli go w 1672, ale w 1699 musieli go Polsce zwrócić. W 1793 r. zajęty przez Rosję nie powrócił już do Polski, zostało w nim jednak wiele cennych pamiątek, świadczących o jego polskości”.
Pozostali też Polacy mieszkający tam z dziada pradziada. Dla nich idea powrotu do ojczyzny z chwilą zawarcia traktatu ryskiego, jak już wspomniałem, odeszła bezpowrotnie.

Jak się potem okazało to jeszcze nie było wszystko. Po II wojnie światowej straciliśmy dalszą pokaźną część Kresów z  Wilnem i Lwowem do granicznej rzeki Bug. Jako rekompensatę darowano nam Ziemie Odzyskane, które jak nas zapewniała proradziecka propaganda  -  powróciły do Macierzy. Cieszymy się, że przynajmniej odzyskaliśmy niegdyś polski Śląsk i pozostałe ziemie zachodnie nad Odrą i  Nysą Łużycką. Ale musimy mieć tę świadomość, że tak samo jak Polacy nie mogą się do dziś pogodzić z utratą ziem wschodnich, gdzie znajdowała się ich kolebka rodzinna, tak samo Niemcy z nostalgią powracają do wspomnień z lat swego dzieciństwa i młodości na dawnych ziemiach przynależnych przed wojną do Rzeszy Niemieckiej.

Po co ja o tym wszystkim piszę? Co znaczy fragment wiersza Jarosława Iwaszkiewicza zamieszczony na samym początku dzisiejszego postu? Otóż czytając ten wiersz obrazujący wrażenia wywodzącego się z kresów wschodnich Polaka, który po latach odwiedził swoje rodzinne strony na wschodzie, pomyślałem, że takie same wrażenie, a może jeszcze gorsze, mogą mieć niemieccy przesiedleńcy, którzy przyjeżdżają do nas, by obejrzeć swoją ojcowiznę. Niestety, nie potrafiliśmy zagospodarować tych ziem tak, aby nie zniszczyć dorobku wielu pokoleń dawnych niemieckich gospodarzy.

Wiadomo, nie da się odwrócić biegu wydarzeń. Mieliśmy taki, a nie inny ustrój, a politycznie pozostawaliśmy nadal, przez całe dziesięciolecia powojenne w „niewoli zaborczej”. W ten sposób możemy się tłumaczyć i rozgrzeszać własne zaniedbania. Od ponad dwudziestu lat sytuacja się jednak zmieniła. Mamy obecnie szanse by powstrzymać ten proces degradacji i przywrócić dawną świetność Ziem Zachodnich. Trzeba zrobić wszystko by nie było nam wstyd, by kraj tak szary nabrał więcej krasy.

Z ogromną satysfakcją czytam o tym i oglądam ciąg przepięknych kamienic po renowacji na Nowym Mieście w Wałbrzychu. Gdyby żył Jan Kochanowski, to znów by napisał –„serce roście patrząc na te czasy”. Te dobre czasy mają miejsce od niedawna w Wałbrzychu i świadczą wymownie o gospodarzach miasta, które „za Niemców” uchodziło za jedne z najpiękniejszych w Rzeszy. Jest nadzieja, że wiele z tej przedwojennej krasy uda się uratować i  odsłonić. Odnowione zostało centrum miasta, teraz przyszła kolej na poszczególne dzielnice. Wałbrzych może zadziwić nie tylko przyjezdnych, ale i samych mieszkańców, którzy przyzwyczaili się do szpetoty sypiących się elewacji budynków nie ruszanych przez całe dziesięciolecia. A Wałbrzych wcale nie musi być szary i już wkrótce przestanie służyć filmowcom jako tło do akcji kryminałów lub filmów grozy. Dla kilku pokoleń Polaków to miasto stało się krajem lat dziecięcych i będzie im miło jeśli będą mogły je wspominać jako miejsce pełne urody i krasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz