wałbrzyski rynek - pełen krasy |
„Dom chyli się do końca, dąb schnie od wierzchołka,
Ogród w las się zamienił, a woda w szuwary,
Gdzie dawniej staw szeroki, dziś wilgotna łąka,
Każdy kąt teraz cichszy, obcy, bardziej szary.
Woda płynąca rzeczki uniosła widoki
Dawniejsze na swej szklistej powłoce odbite,
Nic nie zostało z tego
- tylko te obłoki
Zawsze w stado pierzaste i pierzchliwe zbite.”
Tak oto wyraził swe wrażenia
Jarosław Iwaszkiewicz w wierszu „Odwiedziny miejsc ulubionych w młodości”,
kiedy przyszło mu po latach zobaczyć utracony swój kraj lat dziecięcych na
dalekich kresach wschodnich. Pamiętamy to z historii. Nie powiodła się akcja
zbrojna Naczelnika rodzącego się państwa polskiego, Jozefa Piłsudskiego w 1920
roku, której celem było przyłączenie do Polski rubieży wschodnich, niegdyś
przed rozbiorami stanowiących integralną część Rzeczpospolitej. W
wynegocjowanym z Rosją Bolszewicką traktacie ryskim, Polska musiała się
zadowolić tylko częścią ziem wschodnich. Podpisanie 18 marca 1921 roku pokoju
ryskiego, acz przyjętego w Polsce przez większą część społeczeństwa z euforią,
oznaczało jednak rezygnację z odzyskania Kresów w ich dawnym, historycznym
wymiarze. To co jawiło się korzystne dla polskiej racji stanu, oznaczało jednak
tragedię dla Polaków, którzy stali się wbrew ich wili mieszkańcami radzieckiej
Rosji. „Uczestnicy wyprawy kijowskiej w 1920 roku byli, jak pisał Stanisław
Uliasz, ostatnimi Polakami, którym dane było oglądać ziemie Polski
Jagiellońskiej” Obszar państwa polskiego skurczył się z 734 000 km2 przed
rozbiorami do 388 000 km2 po traktacie ryskim i to głównie skutkiem utraty
ziem wschodnich. Dla setek tysięcy Polaków oznaczało to utratę ojczyzny.
Represje ze strony zaborców w
okresie ponad wiekowej niewoli zaborczej nie likwidowały poczucia wspólnoty z
całością. Choć nie istniało państwo polskie fizycznie, to pozostawało ono w
świadomości Polaków jako idea.
Oto bardzo znamienny fragment
wielkiego dramatu Stanisława Wyspiańskiego „Wesele”:
Poeta
- Po całym świecie
Możesz szukać Polski, panno młoda
I nigdzie jej nie najdziecie,
Panna Młoda
- To może i szukać szkoda.
Poeta
- A jest jedna mała klatka
-
O, niech tak Jagusia przymknie
Rękę na pierś,
Panna Młoda
- To zakładka
Gorseta, zeszyta trochę przyciśnie
Poeta
- A tam puka?
Panna Młoda
- I cóż za tako nauka?
Serce - ! - ?
Poeta
- A to Polska
właśnie.
Teraz okazało się, że ta głęboko zakorzeniona
idea, skryta w sercu, umarła, bo Polacy w Rosji Bolszewickiej stali się celem
jeszcze większej eksterminacji. Dla nich Polska przepadła, coraz bardziej można
się było o tym przekonać, że na zawsze.
„Prześlicznie położony nad
Smotryczą Kamieniec Podolski - pisze w
swej przejmującej książce ”Kresy” Jacek Kolbuszowski - do
Polski należał od 1430 roku. Turcy zajęli go w 1672, ale w 1699 musieli go
Polsce zwrócić. W 1793 r. zajęty przez Rosję nie powrócił już do Polski,
zostało w nim jednak wiele cennych pamiątek, świadczących o jego polskości”.
Pozostali też Polacy mieszkający
tam z dziada pradziada. Dla nich idea powrotu do ojczyzny z chwilą zawarcia
traktatu ryskiego, jak już wspomniałem, odeszła bezpowrotnie.
Jak się potem okazało to jeszcze
nie było wszystko. Po II wojnie światowej straciliśmy dalszą pokaźną część
Kresów z Wilnem i Lwowem do granicznej
rzeki Bug. Jako rekompensatę darowano nam Ziemie Odzyskane, które jak nas
zapewniała proradziecka propaganda
- powróciły do Macierzy. Cieszymy
się, że przynajmniej odzyskaliśmy niegdyś polski Śląsk i pozostałe ziemie
zachodnie nad Odrą i Nysą Łużycką. Ale
musimy mieć tę świadomość, że tak samo jak Polacy nie mogą się do dziś pogodzić
z utratą ziem wschodnich, gdzie znajdowała się ich kolebka rodzinna, tak samo
Niemcy z nostalgią powracają do wspomnień z lat swego dzieciństwa i młodości na
dawnych ziemiach przynależnych przed wojną do Rzeszy Niemieckiej.
Po co ja o tym wszystkim piszę?
Co znaczy fragment wiersza Jarosława Iwaszkiewicza zamieszczony na samym
początku dzisiejszego postu? Otóż czytając ten wiersz obrazujący wrażenia
wywodzącego się z kresów wschodnich Polaka, który po latach odwiedził swoje
rodzinne strony na wschodzie, pomyślałem, że takie same wrażenie, a może
jeszcze gorsze, mogą mieć niemieccy przesiedleńcy, którzy przyjeżdżają do nas,
by obejrzeć swoją ojcowiznę. Niestety, nie potrafiliśmy zagospodarować tych
ziem tak, aby nie zniszczyć dorobku wielu pokoleń dawnych niemieckich
gospodarzy.
Wiadomo, nie da się odwrócić
biegu wydarzeń. Mieliśmy taki, a nie inny ustrój, a politycznie pozostawaliśmy
nadal, przez całe dziesięciolecia powojenne w „niewoli zaborczej”. W ten sposób
możemy się tłumaczyć i rozgrzeszać własne zaniedbania. Od ponad dwudziestu lat
sytuacja się jednak zmieniła. Mamy obecnie szanse by powstrzymać ten proces
degradacji i przywrócić dawną świetność Ziem Zachodnich. Trzeba zrobić wszystko
by nie było nam wstyd, by kraj tak szary nabrał więcej krasy.
Z ogromną satysfakcją czytam o
tym i oglądam ciąg przepięknych kamienic po renowacji na Nowym Mieście w
Wałbrzychu. Gdyby żył Jan Kochanowski, to znów by napisał –„serce roście
patrząc na te czasy”. Te dobre czasy mają miejsce od niedawna w Wałbrzychu i
świadczą wymownie o gospodarzach miasta, które „za Niemców” uchodziło za jedne
z najpiękniejszych w Rzeszy. Jest nadzieja, że wiele z tej przedwojennej krasy
uda się uratować i odsłonić. Odnowione
zostało centrum miasta, teraz przyszła kolej na poszczególne dzielnice.
Wałbrzych może zadziwić nie tylko przyjezdnych, ale i samych mieszkańców,
którzy przyzwyczaili się do szpetoty sypiących się elewacji budynków nie
ruszanych przez całe dziesięciolecia. A Wałbrzych wcale nie musi być szary i
już wkrótce przestanie służyć filmowcom jako tło do akcji kryminałów lub filmów
grozy. Dla kilku pokoleń Polaków to miasto stało się krajem lat dziecięcych i będzie im
miło jeśli będą mogły je wspominać jako miejsce pełne urody i krasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz