Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 25 listopada 2015

Skąd nasz ród ?





„Naród bez przeszłości nie ma przyszłości ani bytu teraźniejszego”
                                                                                  Józef Piłsudski


Ta mądra sentencja naszego wielkiego Polaka, Naczelnika Państwa Polskiego od momentu odzyskania niepodległości, każe nam poznać lepiej naszą historię. Tu na Ziemiach Zachodnich wydaje się to szczególnie potrzebne, aby z historii czerpać poczucie nieodwracalności powrotu tych ziem do Macierzy i traktowania ich jako integralnej części ziemi ojczystej.
To już 70 lat, gdy Głuszyca stała się nasza, ale znacznie mniej, odkąd poczuliśmy się prawdziwymi gospodarzami tej ziemi, od kiedy zniknęło poczucie tymczasowości, niepewności, zagrożenia tym, że mogą tu wrócić Niemcy.


O niemieckiej Głuszycy mówimy głośno od niewielu lat. Temat tabu pilnie strzeżony przez władze PRL-u przestał zasłaniać prawdę historyczną. Dajemy już sobie spokój z nadgorliwym wyszukiwaniem śladów polskości tych ziem. Aby mieć poczucie sprawiedliwości dziejowej  i czyste sumienie, że nie jesteśmy zaborcą, wystarczy zajrzeć do kart historii. To, że kiedyś w początkach państwa polskiego mieszkali tu słowiańscy Ślężanie, nie budzi wątpliwości. Również to, że od czasów Mieszka I przez kilka wieków władali na Śląsku książęta piastowscy. Ale przyszedł czas, gdy ziemie te uległy zniemczeniu, a ich przynależność do Czech, Prus, a następnie Niemiec stała się faktem. I trwało to dobre pięć wieków, a w niektórych regionach nawet dłużej. Tak zwane Ziemie Odzyskane „wróciły” do Polski nie dlatego, że kiedyś były zamieszkałe przez Słowian, a następnie znalazły się w granicach państwa Polan, ale dlatego, że po II wojnie światowej,  w Poczdamie, Józef Stalin i jego koalicjanci, Henry Truman i Clement Attlee (w miejsce Winstona Churchilla) mieli w tym swoje interesy. Z jednej strony – ograniczenie obszaru Niemiec, z drugiej – rekompensata dla Polaków za utracone ziemie wschodnie. Na tę właśnie kolejność motywów warto zwrócić uwagę. Konferencja Poczdamska wprowadziła nowy ład w Europie, m. in. ustalając zachodnią granicę Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej.

I do tego faktu można by ograniczyć tok rozważań legitymizujących nasze prawo do traktowania Ziem Zachodnich (a w tym także Głuszycy) jako integralnej części Polski powojennej.
Jesteśmy tu już 70 lat, staliśmy się prawowitymi gospodarzami tej ziemi, pobudowaliśmy nowe domy, osiedla mieszkaniowe, fabryki, szkoły, jesteśmy w zdecydowanej większości tutaj urodzeni i tutaj jest nasz dom rodzinny, nasza mała ojczyzna. Ale na tym nie koniec.


W naszej historii miał miejsce fakt, który powinien definitywnie zakończyć jałowe dyskusje o możliwości rewindykacji tych ziem przez Niemców. Nastąpiło to 1 maja 2004 roku, odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Z jednej strony zyskaliśmy gwarancję nienaruszalności terytorialnej, ale jednocześnie przyjęliśmy zasadę swobodnego ruchu ludności w obszarze Wspólnoty Europejskiej, przemieszczania się, zamieszkania, pozyskiwania własności ziemi. Oznacza to, że z biegiem czasu Niemcy mogą tu przybyć jako zagraniczni osiedleńcy, ale na tej samej zasadzie my możemy przenosić się do Niemiec. Jesteśmy Polakami, ale także Europejczykami, tak samo jak nasi sąsiedzi z zachodu. Niemcy jak dotąd nie kwapią się do osiedlania się na dawnych ziemiach wschodnich. Jeśli taki proces będzie miał miejsce, to jedynym problemem może się okazać możliwość zgodnego współżycia i asymilacji. I tego właśnie powinniśmy się uczyć zamiast węszyć zagrożenie i z góry oczekiwać wrogich zamiarów. Na pewno nikt nam tych ziem nie anektuje, nie wydrze z granic państwa, bo mamy i gwarancje unijne, i zupełnie inny porządek w Europie wielu ojczyzn.

Dlatego warto dowiedzieć się coś więcej o przeszłości tych ziem, które stały się znów naszą ojczyzną. Mamy taką możliwość, a jest nią niedawno wydana i wypromowana książka mojego autorstwa „Głuszyca – miastem włókniarzy”. Można ją zakupić w księgarni lub w bibliotece miejskiej w Głuszycy. W bibliotece można też ją wypożyczyć, do czego zachęcam po raz któryś, bo dobrze jest wiedzieć coś więcej o naszej „małej ojczyźnie”.


3 komentarze:

  1. Witam! Dobre przypomnienie historii Ziem Zachodnich i Północnych.Przede wszystkim przypomnienie postanowień konferencji w Jałcie i w Poczdamie.Tam podjęto wiążące decyzje w sprawie Polski.Stalin już dużo wcześniej miał "chrapkę" na Polskie ziemie wschodnie,co udało mu się zrealizować 17 września 1939 r.za sprawą Paktu Mołotow-Ribbentrop.
    A wracając do Twojego tekstu to należy się cieszyć z tego co mamy, przede wszystkim 70 lat pokoju w Europie oraz naszą przynależność do Unii Europejskiej. Książka o Głuszycy Twojego autorstwa godna polecenia co niniejszym czynię.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Bronku za komentarz, a w nim dobre słowa o mojej książce. Oczywiście w moim poście nie napisalem nic nowego, ale myślę, że trzeba o tym pisać i przypominać. Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Lepiej późno niż wcale!

    "Dzień Kolejarza"
    Wycinam z papieru
    kolorowy pociąg.
    Kolorowe koła
    po szynach turkoczą.
    W niebieskim wagonie-
    niebo rozgwieżdżone,
    w żółtym-
    słońce z uśmiechem złocistym.
    W czerwonym-kilka maków,
    w białym -puszysty obłok,
    w zielonym-wilgotne listki.
    A w ostatnim-największym-
    bukiet spełnionych marzeń
    i najlepsze życzenia
    dla wszystkich KOLEJARZY.
    /Danuta Gellnerowa/

    Bo KOLEJ może być największą miłością-jadąc linią kolejową numer jeden na Dolnym Śląsku,a być może w Polsce,trasą z Wałbrzycha przez Kłodzko do Kudowy-Zdrój.Jest to bowiem najpiękniejsza linia kolejowa pod względem bogactwa wyjątkowych miejsc.Najbardziej malowniczy
    jest odcinek z Wałbrzych przez Jedlinę-Zdrój,Głuszycę do Nowej Rudy-z tunelami,wysokimi mostami,pięknymi krajobrazami.Gdyby jeszcze taki szynobus jakie można spotkać w Austrii
    i Szwajcarii.Mocno przeszklone okna,można opuścić szyby,wychylić się,popatrzeć w dół z wiaduktu,który ma kilkadziesiąt metrów wysokości.Bo przy zamkniętych oknach,to jak lizać miód przez szybę.Nie muszą być pozłacane jak ten na"65 km".
    Mam nadzieję,że 25 lat likwidacji i skazywania na śmierć kolejnych odcinków przepięknych szlaków kolejowych przeszło do historii,i teraz tak jak w innych cywilizowanych krajach będzie tylko lepiej.
    Zdrowia życzę i kupę kasy,żeby każdy kolejarz wiedział do czego służy zdrowie!
    www.youtube.com/watch?v=OP2jrIDKN44
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń