Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 10 listopada 2015

Remedium na chorobę medialną - odciąć się od anteny !


świat jest piękny w oddali od polityki




Którejś wiosny napisałem wiersz, a jego tytuł „Prawda i słowo”:


jest wiosennie
odchodzi zimna zima
ściśnięci przy piecu
zamknęliśmy się w sobie

więc może już czas
odtajać zamarznięte serca
otworzyć usta
i zacząć mówić prawdę

w imię prawdy
ludzie ginęli na barykadach
słów prawdy łaknęli Polacy
jak kwiat dżdżu
w pielgrzymkach Jana Pawła II

odtajnienia prawdy
domagają się politycy
wszystkich opcji i  nacji

prawda jest tylko jedna
grzmi falsetem ksiądz na ambonie

czy rzeczywiście jest
a może jej nie ma ?



Przejąłem się do szpiku kości odsłanianiem prawdy smoleńskiej. To przecież niemożliwe, by samolot z parą prezydencką, orszakiem najważniejszych osób w państwie, przywództwem wojskowym, ochroną i załogą statku powietrznego,  mógł ulec normalnemu wypadkowi z powodu li tylko złej pogody i determinacji pilotów, by mimo wszystko zdążyć na zaplanowane uroczystości katyńskie. Uległem presji medialnej, bombardującej świadomość  przeciętnego odbiorcy coraz to nowymi odkryciami. Każde z nich było jeszcze bardziej przekonywujące. Spisek Tuska z Putinem, wytworzenie sztucznej mgły, celowa dezinformacja pilotów tupolewa z wieży lotniska w Smoleńsku, kamuflaż Rosjan przy ekshumacji zwłok, próby zwalenia całej winy na Polskę. Trudno się dziwić, co parę tygodni poznawałem inną prawdę. Dziś po upływie pięciu lat dalej wiem, ze jej nie znam. Ukaże się jeszcze wiele nowych prawd. Po latach być może znajdą się kolejni odkrywcy spod znaku IPN-u, którzy tak samo jak z katastrofą samolotu gen. Władysława Sikorskiego pod Gibraltarem, zaczną od nowa wyjawiać prawdę. Mam już tego dość, domagam się prawdy, jedynej prawdy, prawdy prawdziwej,  chcę wiedzieć, kto mówi prawdę. A prawdy jak nie było, tak nie ma.

Mamy za sobą kampanię parlamentarną, podobnie jak wcześniejsza – prezydencka, ujawniła ona podział  kraju mniej więcej na dwie połowy i to zarówno co do liczby biorących udział w głosowaniu jak i tych co głosowali na PiS w stosunku do tych co głosowali na inne partie. Mogliśmy słuchać w radio i telewizji, czytać  w gazetach i na portalach internetowych diametralnie różne zdania o partiach i ich kandydatach, obejrzeliśmy ich debaty telewizyjne, a wieczorem po ogłoszeniu wstępnych wyników ośrodka badań opinii publicznej - entuzjazm zwycięzców i konsternację przegranych. Pół Polski oszalało z radości, druga połowa pogrążyła się w rozpaczy i gniewie.

A teraz mamy w mediach „konkurs” analiz przyczyn i skutków tego co się stało, no i rzecz najatrakcyjniejszą (przynajmniej dla środków przekazu)  - wyścig pomiędzy aspirującymi do władzy. Wiadomo, PiS który uzyskał większość parlamentarną w sejmie i senacie – bierze wszystko, ma się czym dzielić pomiędzy sobą, nie musi szukać koalicjanta. A PiS, to tylko przystawka, wiadomo kto tu rządzi. Pan i władca zadecyduje o podziale łupów, sam zaś schowa się za zasłonę, by nikt nie widział jego miny jedynowładcy -  triumfatora. Broń Boże despoty, to przecież najgorliwszy katolik, codziennie powtarza w porannej modlitwie: i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy . Amen !

Słowa są bardzo zużyte, dlatego sięgam po te najbardziej niezbędne – mówi w jednym z wywiadów Hanna Krall. Jej to przychodzi łatwiej, z niejednego pieca chleb jadła, przemierzyła kawał świata, spisała tony papieru, spośród słów potrafi wybierać te najcelniejsze. Największa sztuka, to  umieć się streszczać, mówić do rzeczy, odpowiadać konkretnie na pytania,  nie przesadzać, zachować umiar i takt Ale jest jeszcze druga sztuka konieczna do tego byśmy cenili przekaz medialny – poważne traktowanie odbiorcy. Media muszą odróżnić ziarno od plewy, nie puszczać na antenę tandety i chłamu politycznego, nie zapraszać osób, których obecność na antenie deprecjonuje powagę programu.

Słucham i obserwuję znakomitości naszej TV i tej rządowej i komercyjnej (rządowej napisałem z rozmysłem). To co się dzieje w szklanym okienku telewizorów przechodzi ludzkie pojęcie, fonia zdominowała video. Na wszystkich kanałach strumienie słów, w rozmowach z zaproszonymi gośćmi po prostu bitwa na słowa, kto więcej i szybciej, kto mocniej, kaskady słów, wzajemne przekrzykiwanie, obsesyjna konieczność wyrzucenia z siebie wszystkiego co przynosi ślina na język, by być dłużej na ekranie, by pokazać swoją elokwencję, by zaimponować. Uczestniczą w tej szermierce słów po równo, i prowadzący audycję i rozmówcy. Słowa padają tu jak grad z jasnego nieba. Rażą jak pociski. Oszałamiają. A potem spływają po nas jak po mydle, bo i tak każdy z nas ma swoją rację.

Z tak poważnej rzeczy jak wybory media uczyniły igrzyska sportowe, a nawet gorzej „wolną amerykankę”. Liczy się tylko kto kogo usunie z gry, kto mocniejszy i brutalniejszy. Zwycięża ten, kto w kampanii wyborczej potrafi najlepiej kłamać. Wszystkie chwyty są dozwolone. Zanim nasze „ekspresowe” sądy spróbują dotrzeć do prawdy jest już po wyborach. Bronisław Komorowski był przez lata cenionym prezydentem, o czym świadczą wyniki badań opinii publicznej. Odszedł jednak wyrolowany. Wprawdzie nie przegrał z kretesem, ale przegrał. Był zbyt wysublimowany by stosować takie chwyty, jak jego konkurent Mamy nowego kreatora sceny politycznej. Przebił wszystkich innych w koncercie obiecanek. Cieszymy się, bo nowe wydaje się zawsze lepsze od starego. To dobre słowo – wydaje się.

Próbuję jak słaniający się na nogach pątnik odnaleźć sens na tym cudami słynącym „ołtarzu”, zwanym demokratyczne wybory. Niestety, bezskutecznie.

Odchodząc od ekranu czuję się jak wyprany i odwirowany. Boję się, że moi Czytelnicy po tej lekcji kultury i dobrych obyczajów, jaką darzą nas media, czują się podobnie. Nie, nie piszę  już nic więcej ! W tym wszystkim jest tylko jedna prawda - szkoda słów !

Mój bliski znajomy mówi mi, że telewizor już dawno wyniósł na strych, w radiu słuchał muzyki, ale się nie da, bo trzy czwarte programów zajmują reklamy lub radiowe konkursy. Jak chce posłuchać muzyki – puszcza kasety. I czuje się wolny jak ptak. W niedzielę wyborczą pojechał na ryby. Do lokalu mówi, szkoda zelówek. Nie interesuje go „mordobicie” pomiędzy partiami, tak samo jak zakłamanie konkursów w radio. Ci ludzie, co tracą godziny przed ekranem, to dla niego są narkomani, bo ekran działa na nich jak narkotyk. Tracą bezmyślnie nerwy i zdrowie. A tymczasem najzdrowiej odpoczywa się po pracy na łonie natury.

I co Wy na to, moi Czytelnicy? Czy to nie najlepsze remedium na bolączki dzisiejszego, zwariowanego świata polityki. Coraz bardziej się przekonuję, że tak.

Od dziś przestaję już epatować moich Czytelników polityką, wracam do dobrej książki, turystyki, świata przyrody i krajobrazów. Do cyrku też już nie pójdę, bo po ogłoszeniu składu nowego rządu cyrk będziemy mieli na co dzień.







5 komentarzy:

  1. Znajomy ma rację,ale żeby nie kusiło i czasem ze schodów nie spaść to proponuję:
    www.youtube.com/watch?v=UMMJaTSuzBQ

    Czyli blog wjeżdża na właściwy"tor"-przy 65 km:))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysłowość Polaków nieograniczona. Zabawa przednia, co widać na filmie, zawody w rzucie młotkiem do telewizora. A jaki pożyteczny morał. Dziękuję Henryku za tak sugestywne uzupełnieinie moich refleksji. Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Piękny tekst.Napisałeś to co myśli rozsądna część naszego społeczeństwa.Podobnie jak Ty nie oglądam programów publicystycznych w TV.Więcej poświęcam muzyce,która jest lekarstwem na ten zakłamany świat,również więcej czytam.Twoją książkę "Głuszyca - miasto włókniarzy" już przeczytałem.Zauważyłem,że Twoja Głuszyca ma podobną historię do Piławy w tym samym roku otrzymała prawa miejskie/1962/.Jutro święto Niepodległości.Zobaczysz jaki będzie cyrk.Ja tego oglądać nie będę bo będę miał gości a wtedy TV mam wyłączony.
    PS.Dlaczego w Twojej książce nie ma Twojego nazwiska,przecież byłeś Burmistrzem i ze względów kronikarskich należało Twoje nazwisko umieścić.Przecież Osówka to Twoje dzieło,Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Bronku, miło mi że przeczytałeś moją książkę, to daje mi nadzieję, że takich Czytelnikow będzie więcej.Jak wiesz z moich wcześniejszych postów rzeczywiście Piława Górna i Głuszyca mają wiele wspólnego. Ja zazdroszczę Ci klimatu, dzięki któremu mogłeś zebrać tak smaczne i urodziwe jabłka i ze mną się podziełić. Ty możesz zazdrościć mi, że mam pod nosem przepiękne krajobrazy górskie i tajemniczą Osówkę.
    W mojej książce nie rozwijałem wątku z historii współczesnej. Być może znajdą się kiedyś historycy, ktorym uda się dotrzeć do materiałów źródłowych i opisać Głuszycę w czasach PRL i kolejnych Rzeczpospolitych (Chyba teraz bedziemy mieli znów IV-tą). Faktem jest, że udało mi się osiągnąć zagospodarowanie turystyczne Osówki i z tego powodu jestem z roku na rok coraz bardziej dumnym. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Co kryje się za rzekomym samobójstwem gen.Hansa Kammlera?
    Film Andersa Sulzera o bombie atomowej Hitlera,Kristalberg(Kryształowa Góra),Jonastal,Riese.
    www.zdf.de/ZDFmediathek#/beitrag/video/2457436/Die-Suche-nach-Hitlers-Atombombe%22
    :)

    OdpowiedzUsuń