„Młody poeto, się nie przejmuj
Odra płynie. Od skał
Nieraz będzie, że z głowy ci zdejmą,
to znów założą laur.
Wiedz, że recenzje to carska kopiejka
z tyłka gęsi, co na księżyc gęgają.
Ty się ucz
konstrukcji od Van Eycka,
Pióro twe
nich stroi Alkajos.
A wiedz, że
pióro to muzyczne narzędzie.
Nie jak mysz,
lecz jak struna drżyj.
Mowę jak
ziemię spulchniaj. Sól syp wszędzie.
Jak „Largo” Haendla żyj…
A skrzypce to
narzędzie. A ojczyzna szeroka
Od Wisły po
Jangtsekjang,
Lecz ucz się
pisać wierszy na polskich obłokach.
Na Stwosza
obłokach. Tak.
Z przyrodą
wejdź w konszachty. Umiej być psem i ptakiem,
lwem i wężem,
i lisem rudym.
Na
czarnoleskiej muzie jak na klaczy siedź okrakiem
Zakręć kran z
cudem…
Sztuka jest ostro trudna. Wiele
sekretów ma.
Precyzyjna
jak świetny zegarek.
Trzeba czuwać
i czuwać, by nie chwyciła rdza
Delikatnych
naszych obrabiarek…”
Plączą mi się po głowie strofy mistrza Konstantego Ildefonsa
Gałczyńskiego, kołatają i dzwonią, gdy łopatą dotknę zagrzebanych w ziemi
kamieni, by znów stać się cichymi jak pogodne baranki w chmurach, bo dzień dziś
wesoły, ciepły, słoneczny. Wprawdzie nocą niebo się rozpłakało na pożegnanie
wakacji, ale ranne przebłyski słońca sprawiły, że dzieciom łatwiej było iść do
szkoły. Już wkrótce jesień, nieprzewidywalna, trudno powiedzieć ile będzie w
niej „babiego lata”, a ile dżdżystych, pochmurnych dni, gdy nostalgia kłuje jak
szpilki serce, a świat staje się ponury, obcy, niepokojący. Ale dziś jest
złociście i srebrzyście, więc nie mogłem odpowiedzieć negatywnie żonie, która z
promiennym uśmiechem z samego rana orzekła mimochodem: grządki dobrze byłoby
skopać świeżo po deszczu.
Jestem więc w ogródku, przekopuję
w miarę pulchną ziemię, współczuję obwisłym i usychającym pąkom jeszcze niedawno
świeżo kwitnących georginii. Niestety, nie wytrzymały sierpniowej suszy. Szkoda
mi rdzawych kępek trawy, która porosła grządki i teraz pod łopatą znajduje swój
ziemisty grób. Świat jest zbudowany na czyimś unicestwianiu, nawet sobie z tego
nie zdajemy sprawy. Na szczątkach jednych roślin spulchniających glebę rosną
nowe roślinki, jedne żyjątka zjadają drugie, by stać się ofiarami trzecich. A
człowiek, wielka istota myśląca, posiadająca duszę, wartości etyczne, wiedzę i
doświadczenie - jawi się w swej istocie najbardziej okrutny.
Człowiek żyje z doskonale zorganizowanego, powszechnego i wszechogarniającego
unicestwiania innych istot żyjących (świata roślin i zwierząt). Postęp świata
ludzkiego polega na doskonaleniu narzędzi i metod tego procederu.
Nie, dalej już nie mogę, zasypuję
tę ścieżkę myślenia. Burzy ona spokój wewnętrzny. A przecież jest piękny,
słoneczny dzionek. A w mej duszy zagrały strofy poezji. Tej od których
rozpocząłem dzisiejsze pisanie. A poeta pisze o sztuce tworzenia, o tym by nie
poddawać się łatwo niepowodzeniom, by się uparcie uczyć od wielkich mistrzów.
Pisze by z przyrodą wejść w konszachty, z niej czerpać wzory do naśladowania,
bo przyroda, to dzieło sztuki absolutne i niepowtarzalne.
Co to jest poezja? Do czego nam
potrzebna? Czy dziś w świecie wirtualnym, w dobie techniki elektronicznej,
która uczyniła świat i człowieka jeszcze mniej poznawalnym, niż dotąd, mamy
czas na zabawę ze sztuką wierszowaną?
Myślę, że tak, że czas poświęcony
poezji nie jest czasem straconym. Poezja to wrażliwość na ład i piękno
otaczającego nas świata, to miłość do drugiego człowieka i współczucie w jego
cierpieniu. To dzięki poezji stajemy się ludzcy. Poezja to zwierciadło duszy, a
wiersz jest jej lustrzanym odbiciem. Dzięki poezji, a w szerszym ujęciu, dzięki
sztuce, człowiek staje się lepszy.
Ale jak napisał Gałczyński,
„sztuka jest ostro trudna” (to samo pomyślałem o moim spulchnianiu łopatą
ziemi)), więc by ją poznać, by swobodniej z nią obcować, trzeba się jej uczyć
od dziecka. Uczyć, ale od kogo ? Samemu nie jest łatwo. Dobrze mieć obok
siebie, czy to w domu, czy w szkole dobrego przewodnika.
Jeśli mogę się pogodzić z tym ,
że trudno jest do poezji przekonać młodzież, to nie godzę się, gdy tak samo
jest z jej nauczycielami. A mam smutne doświadczenia przy okazji organizowanych
w naszym głuszyckim CK spotkań z poezją. W każdej szkole łatwo jest odnaleźć
gromadkę dzieci zainteresowanej sztuką poezji. Potrzebny jest tylko opiekun –
nauczyciel. Przykro, że są szkoły, w których takich nauczycieli już nie ma.
P.S. Jestem pod wrażeniem. Wróciłem właśnie wzruszony z
uroczystości otwarcia nowego roku szkolnego i to nie tylko dlatego, że razem z
moją wnuczką, pierwszoklasistką równie mocno jak ona przeżywałem jej pierwszy
kontakt ze szkołą. To był po prostu dobrze zorganizowany, podniosły i
sympatyczny apel szkolny w udekorowanej odświętnie hali sportowej. Były pięknie
ubrane dzieci, byli rodzice, babcie i dziadkowie, oczywiście grono
pedagogiczne. Był też burmistrz, ongiś uczeń tej szkoły, i uśmiechnięty ksiądz
dziekan, i inni przedstawiciele władz miejskich, były przemówienia i wzajemne
życzenia dobrego roku szkolnego. Ale ja w tym wszystkim odnalazłem ducha
poezji, zwłaszcza w przemówieniu nowej pani dyrektor szkoły. To była „sztuka
ostro trudna”, a polegała na zręcznym trafieniu słowem i do dostojnych gości,
nauczycieli i rodziców, ale także do dzieci i to tych najmłodszych. Pani
dyrektor okazała się arcymistrzem, a w jej ślady poszli pozostali mówcy – i co
najważniejsze, nie słyszeliśmy ze strony zniecierpliwionych dzieci tradycyjnego buczenia, co oznacza, że
wszystko zmieściło się w czasie godziny lekcyjnej.
Pomyślałem sobie, że w tej szkole
są nauczyciele, którzy potrafią dzieci uwrażliwić na piękno słowa i zaszczepić
w ich serduszka bakcyla poezji, czego właśnie z okazji nowego roku szkolnego
Szkole Podstawowej nr 2 w Głuszycy serdecznie życzę !
Dziękuję za miłe słowa, w swoim imieniu, jak i w imieniu pani dyrektor i pozostałych nauczycieli głuszyckiej "dwójki". Najważniejsza jest miła atmosfera i dużo uśmiechu, a wtedy duch poezji jest w każdym z nas. Jestem pewna, że są nauczyciele, którzy potrafią trafić do swoich młodych wychowanków, bynajmniej nie jak łopatą w kamień, ale sercem w serce.
OdpowiedzUsuńA co do istoty poezji, przytoczę słowa, z którymi bezsprzecznie się zgadzam, słowa jednej z wielkich, Wisławy Szymborskiej:
Niektórzy lubią poezję.
Niektórzy-
czyli nie wszyscy.
Nawet nie większość wszystkich ale mniejszość.
Nie licząc szkół, gdzie się musi,
i samych poetów,
będzie tych osób chyba dwie na tysiąc.
Lubią-
ale lubi się także rosół z makaronem,
lubi się komplementy i kolor niebieski,
lubi się stary szalik,
lubi się stawiać na swoim,
lubi się głaskać psa.
Poezję-
tylko co to takiego poezja.
Niejedna chwiejna odpowiedź
na to pytanie już padła.
A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego
jak zbawiennej poręczy.
Przypisuje się greckiemu filozofowi Sokratesowi słynne powiedzenie - wiem, że nic nie wiem. Wielka Szymborska wiedziała doskonale co to jest poezja i czym jest w jej życiu, a wiersz jest przekorną parafrazą tego powiedzenia, odnoszącą się do poezji.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że w szkole jest mila atmosfera i optymistyczny nastrój, choć wakacje się skończyły. Zgadzam się, że taki klimat sprzyjać bedzie także w pracy z dziećmi. Dziękuję za ten sympatyczny i dowcipny komentarz.