miasteczko - w oddali |
Dziś będzie nieco
inaczej o Głuszycy, małym miasteczku utopionym w górach na rubieżach Dolnego
Śląska. Ktoś pomyśli, co można jeszcze nowego o Głuszycy napisać. Przecież co się tylko dało jest już na papierze i na
stronach internetowych, a także można było usłyszeć w porannych
sobotnio-niedzielnych audycjach wałbrzyskiego radia „złote przeboje”. Otóż to.
Staram się słowami pisanymi i prozą, i wierszem sławić moje miasto jak tylko
mogę najpiękniej i gdzie się tylko da. Wiem, że jest to syzyfowa praca. Wielu
moich Czytelników przyjmuje to z rezerwą, zwłaszcza gdy zna to miasto tylko z
widzenia, a jeszcze bardziej, gdy żyje w nim na co dzień, ale nie ma czasu i
chęci na głębszą refleksję. Po prostu nie da się za pomocą słowa pokazać uroków
miasta nawet gdy się ma do tego pełne przekonanie i dozę talentu.
Zrozumiałem to dopiero
od niedawna, gdy odkryłem walory portalu społecznościowego – facebooku. A
spowodowali to podobni do mnie, jak sądzę, fanatycy miasteczka nad Bystrzycą,
tylko że oni to robią o niebo sugestywniej i skuteczniej, publikując swoje
często nietuzinkowe, artystyczne fotogramy.
Od pewnego czasu co
rusz mam niezwykłą przyjemność się zachwycać znakomitymi fotkami z Głuszycy i
najbliższych okolic Wiesława
Jaranowskiego, Andrzeja Kiedy, Pawła Fesyka. Wiele razy wzbogacała nasze
miasto ciekawymi fotkami wywodząca się
stąd Henryka Śnieżka Michalak Kolber.
Wiem, że mógłby nas
zasypać fotografiami Głuszycy i przedwojennej, i obecnej Grzegorz Czepil, a na pewno jeszcze wielu innych Głuszyczan, którzy
robią to od dawna, ale swe dzieła przechowują w internetowych googlach.
Jakie więc jest to moje
miasto Głuszyca. Zobaczmy to na fotografiach. Pisałem kiedyś, że Głuszycą
najlepiej się zachwycić oglądając ją z góry, a fotografia odsłania jeszcze
dodatkowo takie refleksy, których nie łatwo dostrzec naszym okiem.
Prezentowane fotki to efekt zabawy z aparatem fotograficznym mojej córki, Marzeny. To co zobaczyme dziś to tylko wstęp, w kolejnych postach obejrzymy coś więcej.
Prezentowane fotki to efekt zabawy z aparatem fotograficznym mojej córki, Marzeny. To co zobaczyme dziś to tylko wstęp, w kolejnych postach obejrzymy coś więcej.
panorama miasta z oddali |
część miasta od strony południowej |
budynek gimnazjum i otoczenie |
Ja wciąż, niestety, znam Głuszycę tylko w zimowej kołderce, a miałam takie plany jesienne...
OdpowiedzUsuńStaszku Ty dajesz dokładną wykładnię na temat: Co to znaczy być Dolnoślązakiem i kochać swoją "Małą Ojczyznę"? w tym przypadku Twoją Głuszycę i Ziemię Wałbrzyską. A tak na dobrą sprawę nie pamiętam dokładnie kiedy pojawił się zwrot"Moja mała Ojczyzna".Wg mnie zaczęto używać tego zwrotu po samorządowych wyborach w 1990 r.Tekst Twój oraz zamieszczone fotografie Głuszycy wiele mówiące o tym urokliwym miejscu na Ziemi.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiększość tych zdjęć (oprócz tego z Gomólnikiem Małym w tle), jak przypuszczam, było robionych z polnej drogi prowadzącej od kładki nad Złotą Wodą do granicy obydwu Głuszyc. Przyjemne miejsce do spaceru.
OdpowiedzUsuńDziekuję za te sympatyczne komentarze. P. Ewę zapraszam do nas jesienią, okaże się żę świat jest bajecznie kolorowy. Bronku, masz rację ze zwrotem "nasza mała ojczyzna". On po 1990 roku nabrał właściwego znaczenia, choć w PRL-u też wychowywano nas w duchu patriotycznym. Z p. Tomkiem się zgadzam, spacer od kladki na Złotej Wodzie pod górkę w kierunku Głuszycy Górnej, to jedno z najpiękniejszych miejsc spacerowych, zwłaszcza gdy dotrzemy na samą górę. Jesteśmy wtedy w centrum kotliny, którą ze wszystkich stron wokół otaczają góry, w dołem wije się zabudowa miejska. Przydała by się tutaj mała wieża widokowa, miejsce wycieczek dla młodzieży szkolnej. Pozdrawiam moich wszystkich komentatorów !
OdpowiedzUsuń