Wałbrzych - Piaskowa Góra |
Stało się głośno w
ostatnich tygodniach w naszych lokalnych mediach o dziennikarzu „Polityki”,
znanym z sensacyjnych artykułów, a następnie książki o „zaoranym” mieście
niedaleko Jeleniej Góry – Miedziance. Nazywa się Filip Springer. W Głuszycy
mieliśmy okazję z nim się zetknąć swego czasu, gdy przybył do nas jak przystało
na prawdziwego turystę pieszo z plecakiem w poszukiwaniu śladów Olgi Tokarczuk.
Pisałem o tym w „Głosie Głuszycy”, a potem w moim blogu, bo przy tej okazji
Filip Springer zamieścił w poznańskim Magazynie Turystyki Górskiej NPM (nr 12, grudzień 2007) ciepły artykuł o naszym
rodzimym artyście-rzeźbiarzu, Jerzym Marszale w Łomnicy.
Dziś o Filipie jest głośno, gdyż pojawił
się w Wałbrzychu jako inicjator pomysłu uruchomienia Magazynu Miast Archipelagu, który
tworzony będzie na platformie Filipboard przez kilkudziesięciu lokalnych
dziennikarzy, miejskich aktywistów i blogerów z tych właśnie miast.
Archipelag, to grupa sąsiadujących obok
siebie wysp. Archipelagiem, oczywiście w znaczeniu przenośnym, nazywa Filip
Springer byłe miasta wojewódzkie w Polsce, które w wyniku reformy
administracyjnej, utraciły uprzywilejowaną pozycję, a dziś z trudem podnoszą
się z przymusowej degradacji, by odbudować swą rangę i znaczenie. Jesienią tego roku odwiedzi on wszystkie
z trzydziestu jeden miast i będzie relacjonował tę podróż na bieżąco. Każdy
będzie mógł zobaczyć, gdzie aktualnie się znajduję, co robi i dokąd zmierza.
Teksty będą się tu przeplatać z fotografiami i formami multimedialnymi.
Ale to nie wszystko. W tym samym czasie dziennikarze POLITYKI przyjrzą się
byłym miastom wojewódzkim, tak jak przyglądali się polskim metropoliom w ramach
cyklu „Portrety Miast Polskich”. W cyklu publikacji wyciągną swoje wnioski i
diagnozy dotyczące najważniejszych problemów Polski mniejszych miast. O tym
wszystkim będą też mówić na falach radiowej Trójki.
Wiadomo, że przedsięwzięcie Filipa Springera budzi u
wszystkich naszych lokalnych patriotów ogromne zainteresowanie. Jest nadzieja,
że wreszcie uda się odczarować funkcjonujące o Wałbrzychu w krajowych mediach
mity jako umierającego miasta, pełnego nie rozwiązanych problemów gospodarczych
i społecznych po upadku przemysłu węglowego.
O Wałbrzychu pisze już teraz po pierwszym rekonesansie
w tym mieście Filip Springer:
„Od początku lat 90. miasto straciło ponad dwadzieścia
tysięcy mieszkańców. Przez całe lata było stolicą bezrobocia i beznadziei, a
kolejni dziennikarze przyjeżdżali tu tylko po to, by po raz kolejny nakręcić
dokument albo napisać reportaż o ludziach wygrzebujących węgiel z biedaszybów.
To one stały się synonimem Wałbrzycha na całe lata… Trzeba sporo dobrej woli,
żeby pod warstwą tamtych zaniedbań dostrzec absolutnie genialną architekturę
miasta, jego świetne położenie, mnóstwo zieleni i taką liczbę zabytków, że
można by nimi obdzielić przynajmniej kilka podobnej wielkości ośrodków”.
I nieco dalej:
„Właśnie dlatego wymyśliliśmy ten projekt. Chcemy się przyjrzeć byłym miastom
wojewódzkim. Takim jak Wałbrzych, Siedlce, Koszalin czy Biała Podlaska. Wiele z
nich obrosło stereotypami, które od dawna są już nieaktualne”.
Podsumowaniem Miasta Archipelagu będzie książka
reporterska, która jesienią 2016 roku zostanie wydana przez Wydawnictwo
Karakter. Znajdą się w niej teksty i fotografie, które nie były publikowane w
internecie.
Wałbrzych - Rynek |
Nie ukrywam, że pomysł
Filipa Springera jest mi bardzo bliski. Będę z zainteresowaniem i wielkimi
emocjami śledził efekty dziennikarskiego audytu w mieście, któremu poświęciłem
tyle serca w wydanej w ubiegłym roku mojej książce „Wałbrzyskie powaby”. Tam
właśnie starałem się odczarować stereotyp Wałbrzycha jako miasta bez
przyszłości.
Najwyższy czas – pisałem w książce, aby zdjąć z miasta odium zatęchłej dziury,
gdzie panoszy się brud, smród, ubóstwo i biedaszyby, a na ulicach można spotkać
tylko pijaczków i zbieraczy złomu. Trzeba pokazać prawdziwy obraz miasta, w
którym tak samo jak w innych miastach na Śląsku obok trudnych problemów
społecznych dzieje się też wiele dobrego. To da się zauważyć, że od 2011 roku
Wałbrzych zmienia się na korzyść w niespotykanym dotąd tempie. Dostrzegają to
wreszcie lokalne i ponad lokalne środki przekazu. Mamy prawdziwy urodzaj na
pozytywne wieści o Wałbrzychu we wszystkich mediach. Zmienia się obraz miasta –
nagle oczom i uszom czytelników i słuchaczy ukazuje się Wałbrzych jak odkrycie
„archeologiczne” o niebywałej wartości. Stał się cud, skoro tylu dziennikarzy
przejrzało na oczy i dostrzegło w mieście i jego otoczeniu nie tylko biedę,
marazm, stagnację i brudy polityczne, ale także walory turystyczne i
krajobrazowe, znaczący rozwój nowoczesnego przemysłu, rozwój infrastruktury
miejskiej, postęp w rewitalizacji centrum i niektórych dzielnic mieszkaniowych.
Już nie mamy rozdzierania szat nad „biedaszybami” i bolesnego zawodzenia nad
rosnącym bezrobociem, sypiącymi się budynkami czynszowymi, dziurawymi drogami i
paraliżem komunikacyjnym z powodu braku obwodnicy miasta. Wcale nie chcę
powiedzieć, że tych problemów nie ma i że nie są one ważne, ale nie są one dolegliwością
li tylko Wałbrzycha. Takich miast jak Wałbrzych zbliżonych do siebie liczbą
ludności i rozmiarami skutków upadłości kopalń węgla kamiennego jest sporo na
Górnym Śląsku i w innych częściach kraju.
Wałbrzych - Podzamcze |
Jestem pewien,
że taki właśnie obiektywny i prawdziwy obraz Wałbrzycha zostanie dostrzeżony i odsłonięty przez dziennikarzy penetrujących
miasto bacznym okiem kamery. Czekamy na
to z nadzieją i utęsknieniem.
Taka makieta Riese byłaby atrakcją dla turystów na Archipelagu:
OdpowiedzUsuń"www.youtube.com/watch?v=kWjzfEyBSWc"
Tutaj w naturalnej skali:
"www.youtube.com/watch?v=lxwqmABpR6c"
"Po co pod koniec wojny przywieziono na jedną ze stacji w rejonie Riese,dwa wagony luster?
Do czego miały służyć?Po wojnie lustra rozkradziono."/Jerzy Cera/
Dla zwiększenia efektu wizualnego,lustrami wyłożona była Bursztynowa Komnata.
?
Pozdrawiam!