Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 25 marca 2015

Nasz raj podatkowy




A może lepiej za granicę?

Muszę się poskarżyć przynajmniej moim Czytelnikom. Będzie mi lżej na sercu, gdy ktoś podzieli moje rozterki, choć zdaję sobie sprawę z tego, że są one  mikroskopijnie drobniutkie wobec przerażającego oceanu krzywd i niesprawiedliwości , których sprawcami są organy, często najwyższe, reprezentujące nasze państwo. To co się dzieje w wymiarze makro możemy oglądać i zgrzytać zębami w programie telewizyjnego „Polsatu” pod nazwą „Państwo w państwie”.

Spróbuję króciutko o moim przykrym doświadczeniu. 

Skutkiem tego, że razem z żoną jako emeryci oszczędzamy na czym tylko się da, udało nam się uchronić  trochę  pieniędzy „na czarną godzinę”, korzystając z lokaty długoterminowej w Biurze Maklerskim WBK BZ w Poznaniu. Po trzech latach w ubiegłym roku odebraliśmy pełną kwotę wraz z odsetkami, które wyniosły 1300 zł.

W lutym tego roku otrzymałem z Biura Maklerskiego sążniste pismo (wraz z wypełnionym drukiem PIT-8C), które warto by przytoczyć, by pokazać absurdalność pism urzędowych kierowanych do zwykłego śmiertelnika, a nie specjalisty bankowego. 

Ponieważ nic z tego nie mogłem zrozumieć, skorzystałem z fachowej pomocy Biura Rachunkowego. Okazało się, że muszę od mojego dodatkowego kapitału, tj. 1300 zł. odprowadzić podatek w wysokości 19%, czyli 263 zł. Aby to zrobić należy wypełnić stosowny PIT 38, dostarczyć go do Urzędu Skarbowego w Wałbrzychu i wpłacić kwotę podatku. Panie z Biura Rachunkowego pomogły mi sporządzić PIT-a i druczek dowodu wpłaty, oczywiście za stosowną opłatą. Uzbrojony w odpowiednie druki udałem się na ul. Uczniowską w Wałbrzychu do Urzędu Skarbowego, który jest mi znany, bo co roku zawożę tam nasze PIT-y. 

Pierwsze zaskoczenie, to parking strzeżony przed Urzędem, oczywiście płatny. Dawniej można było się zatrzymać bez opłaty. Myślę sobie, przecież to jest gmach Urzędu, który powinien być dostępny dla wszystkich interesantów, po to przecież płacimy podatki. Udałem się do biura Kancelarii, tam ogromna kolejka. Postanowiłem przynajmniej zapłacić podatek, w Urzędzie Skarbowym była dotąd kasa. Okazuje się, że kasy już nie ma. Urząd nie prowadzi kasy. Urząd, który egzekwuje podatki nie ma kasy. Dowiedziałem się, że kasa jest nieco wyżej, ale prywatna, tak więc od usługi przyjęcia należnego podatku trzeba jeszcze dodatkowo zapłacić . To było tylko 2 zł., niby nic, ale takich interesantów jak ja jest krocie.

Nie potrafię zrozumieć prostej rzeczy. Przyjeżdżam za własne pieniądze do instytucji państwowej aby zapłacić wymagany przez nią podatek, ale okazuje się, że instytucja nie ma kasy. Oczywiście PIT-u też nie mogłem złożyć, bo musiałbym czekać co najmniej 2 godziny, a wtedy opłata parkingowa byłaby większa. 

Drugie zaskoczenie, to konieczność płacenia podatku za to, że zdecydowałem się trzymać pieniądze na lokacie bankowej. Przecież to są pieniądze, od których odprowadziłem wcześniej podatek, bo są to pieniądze z mojej opodatkowanej emerytury. Ile razy można być opodatkowanym za te same pieniądze. Wniosek – trzymajmy pieniądze w skarpecie, stracą na wartości, ale nie więcej niż to, co wymyślili nasi rządzący.

Wiem, moja skarga wydaje się błahostką wobec samowoli komorników, którzy w każdym momencie mogą wkroczyć na konto bankowe i zarekwirować oszczędności osób, które nigdy nie były nikogo dłużnikami. Mogą też w majestacie prawa zająć nowy traktor, by spieniężyć go za 30% wartości swojemu totumfackiemu wspólnikowi.

Myślę o tym, że w naszej polskiej ojczyźnie jest coraz to gorzej jeśli chodzi o bezpieczeństwo prostego człowieka, zwłaszcza gdy zagrożenie stanowią organy państwowe, które powinny stać na straży tego bezpieczeństwa. Ten wniosek dotyczy ujawnionych ostatnio spraw związanych z komornikami, ale nie tylko.

W moim przypadku, to po prostu niepokojący brak zaufania do państwa, które wszelkimi sposobami uderza w kieszeń lojalnego i uczciwego obywatela i  podatnika. Opisałem drobny incydent, ale takie drobiazgi skutkują naszym stosunkiem do państwa. Trudno się dziwić, że 52% Polaków marzy o tym, by uciec z naszego raju podatkowego za granicę. I wcale się im nie dziwię.

3 komentarze:

  1. Pozdrawiam:) pamięta Pan klątwę starożytnych ....." obyś dożył ciekawych czasów ".... no to dożyliśmy a w kwestii ewakuacji z tej Zielonej Krainy.... starych drzew się nie przesadza , choć teraz pewnie w takim celu wykombinowali nowe technologie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oprócz rzemiosła wojennego,opanowali do perfekcji bankowość i finanse.Jaka szkoda,że dzisiaj nie można skorzystać z sieci bankowej templariuszy.Klient otrzymałby weksel (nie franki szwaj.)
    i mógłby ruszać w podróż do Ziemi Świętej.Nic drobnym druczkiem,żadnych kolejek,żadnych problemów z zaparkowaniem kobyły-zero przykrych doświadczeń.
    A najważniejsze to to,że Klient wszystkie sprawy załatwiłby w Górach Sowich,bo tutaj rycerze
    z czerwonymi krzyżami na płaszczach budowali swoje komandorie(przy paśmie G.Sowich).
    Niestety,zgubiły ich długi...króla.

    "Templariusze-najsłynniejszy w historii zakon rycerski,przestał istnieć 700 lat temu.Rycerze z czerwonymi krzyżami na płaszczach do dziś jednak budzą wielkie emocje wśród historyków oraz
    poszukiwaczy skarbów.Wszystko z powodu obrosłego legendami potężnego skarbu zakonu,którego mimo upływu siedmiu wieków nie udało się odnaleźć w całości.Nie można wykluczyć,że część majątku templariuszy została ukryta na Dolnym Śląsku.Są ku temu poważne
    przesłanki historyczne.Na ich ślad natrafił kilka lat temu Marek Stadnicki,dyrektor Muzeum w
    Wałbrzychu.Kilka lat temu M.Stadnicki zaczął gromadzić materiały do swej książki poświęconej
    tematowi pobytu templariuszy na D.Śląsku.Chciał udowodnić,że przekazy o templariuszach,którzy mieli osiedlić się jedynie w Oleśnicy Małej i Owieśnie,to nie do końca prawda.M.Stadnicki udowodnił,że po brutalnej likwidacji zakonu,szukali oni schronienia docierając na obszar D.Śląska
    nie tylko od strony Niemiec.Docierali tu również z południa Europy od strony Czech.
    Informacje na ten temat M.Stadnicki znalazł w zbiorach Archiwum Akt Dawnych i wrocławskim
    Archiwum Archidiecezjalnym.W największe zdumienie wprawiła M.S. historia ubogiego szlachcica
    Stilfrieda von Rattonitz,który posiadał tylko połowę wsi Żelowice.Na początku XIX w. kupił zamek
    w Lipie Jaworskiej,który został wzniesiony przez templariuszy.
    Po tym jak stał się właścicielem obiektu,rozpoczął prace archeologiczne.Dziwnym zbiegiem okoliczności jego status majątkowy oraz pozycja społeczna zaczęła rosnąć.
    Cesarz Hohenzollern mianował Stilfrieda-Ministrem Protokołu Dworu Cesarskiego.Niespełna trzy lata później,do niedawna ubogi szlachcic,dostał również zaproszenie na dwór króla Portugalii i króla Hiszpanii.Ten pierwszy dodał mu do nazwiska tytuł zu Alcantara.Krotko po tym Stilfried ufundował budowę kościoła w Żelowicach.Świątynia była budowana na wzór słynnej kaplicy Rosslyn,którą templariusze wybudowali w Szkocji.Kościół ten zyskał sławę i stał się celem pielgrzymek pasjonatów historii templariuszy,po opublikowaniu przez Dana Browna książki
    pt."Kod Leonarda da Vinci".M.Stadnicki twierdzi,że materiałów historycznych i ciekawostek,które dotyczą pobytu templariuszy na D.Śląsku jest znacznie więcej,ale na razie nie chce ich zdradzać.
    Dodaje,że temat templariuszy można wykorzystać w promocji regionu i podaje przykład szkockiego Rosslyn."/Panorama kłodzka/

    "Nie oglądajcie się na pomoc,nie szukajcie niczyjej łaski ani dobrodziejstwa,odrzućcie wszelką
    jałmużnę.Nikt Wam nic za darmo nie da,nic dla Was nie zrobi.Ponad wszystko zachowajcie honor
    i godność Wam przystojną."

    "www.iszk.pl/?limit=-1"
    Pozdrawiam!


    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem Henryku, że w ten sposób próbujesz zasugerować by powrócic do dobrej tradycji Zakonu Templariuszy i po prostu go reaktywowwać. Ja się na to piszę, zwłaszcza że miejsce, np. w Owieśnie, bardzo mi odpowiada. Możemy zacząć od poszukiwania skarbów, gdyby się udało Urząd Skarbowy już na to czeka, gotów nawet otworzyć ponownie kasę. To co, po świętach startujemy?
    W między czasie załatwiamy płaszcze w Czerwonym Krzyżu. Dobrze, że ta organizacja dobroczynna jeszcze nam została. Milych Świąt !

    OdpowiedzUsuń