Andrzejówka ze szlaku na Waligórę |
Nie
będzie kamieniołomu w Rybnicy - czytam w internetowym facebooku informację
Mateusza Mykytyszyna. Czytam i oczom nie
wierzę. Czyżby miały się spełnić nasze bajeczne sny o mitycznym herosie, który pojawia
się jak meteor nad wyrobiskiem kamieniołomu na zboczach Bukowca i miażdży z gigantyczną mocą machiny piekielne,
niszczące piękno przyrody i krajobrazu w jednym z wyjątkowo uroczych miejsc Gór
Suchych.
Jeszcze nie tak dawno
pojawiły się mrożące krew w żyłach informacje, że ma być podjęta od nowa
procedura budowy kolejnego kamieniołomu na Klinie, że taki wniosek wpłynął
ponownie do Urzędu Miejskiego w Mieroszowie. Osoby interesujące się tą
sprawą orientują się o co chodzi, Swego
czasu pisałem o tym w moim blogu, w poście p.t. „Wałbrzychu, obudź się !” Warto
przytoczyć ten tekst w całości:
„Turyści wędrujący
szlakami Gór Suchych w pobliżu schroniska „Andrzejówka” wciąż jeszcze z
niepokojem spoglądają na częściowo zalesione, a częściowo usłane kępami drzew i
zielonymi polanami traw wzgórze Klina. Większość z nich nie zdaje sobie sprawy
z tego, jak wiele wysiłku, determinacji i uporu kosztowało osiągnięcie
ostatecznego werdyktu. Klin został
uratowany! Nie będzie tutaj, w sercu niezwykle urokliwego pasma górskiego,
pod oknami schroniska służącego za „oazę spokoju i ciszy”, w miejscu bogatym w
osobliwe okazy unikalnych owadów i roślin, nie
będzie kolejnego kamieniołomu. Złoża melafiru są bezpieczne.
Kamień z serca spadł
tysiącom ludzi wrażliwym na piękno przyrody i konieczność ochrony środowiska
naturalnego człowieka.
W „Zielonej Planecie”,
dwumiesięczniku okręgu dolnośląskiego Polskiego Klubu Ekologicznego we
Wrocławiu z lipca-sierpnia 2008 roku czytamy:
„Wyrokiem z 5 marca
2007 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał słuszność
argumentów skarżącej organizacji
ekologicznej i uchylił w całości koncesję na wydobycie melafiru oraz
decyzję ministra środowiska, który jako organ odwoławczy, podtrzymał tę
koncesję. Wyrokiem z dnia 18 czerwca 2008 roku Naczelny Sąd Administracyjny
oddalił skargę kasacyjną koncesjonariusza. Decyzja ta jest ostateczna i nie
podlega odwołaniu”.
No i dobrze. Stało się.
Zwyciężyła sprawiedliwość i rzeczywista troska o środowisko. Turyści, narciarze
i niedzielni wycieczkowicze z Wałbrzycha i okolic, z całego Dolnego Śląska,
będą mogli wyznaczać sobie, tak jak dawniej schronisko pod Waligórą jako punkt
docelowy. Jeden kamieniołom po drodze do „Andrzejówki”, na zboczach Bukowca, w
zupełności wystarczy, by dostrzec tragiczne skutki eksploatacyjne kamieniołomu
dla środowiska naturalnego, nie mówiąc o mieszkańcach domów położonych wzdłuż
trasy transportowej kruszywa na stację kolejową Wałbrzych Główny.
I można by na tym
przejść do porządku dziennego, gdyby nie jedno ale. To „ale” nasuwa się po
przejrzeniu całego, z pedantyczną dokładnością sporządzonego w „Zielonej
Planecie” kalendarium głównych wydarzeń , od 2001 do 2007 roku. Jest to
kilkuletni niekończący się ciąg „wojny” formalno-prawnej z decyzjami
urzędniczymi organów samorządowych, a następnie wojewódzkich i ministerialnych,
decyzjami podejmowanymi najczęściej z lekceważeniem przepisów prawa, a nawet ze
znamionami korupcji, nie mówiąc już o biurokratycznym traktowaniu problemów
ochrony środowiska. Batalię tę prowadziła kilkuosobowa grupa intelektualistów
wrocławskich skupiona w Dolnośląskim Oddziale Polskiego Klubu Ekologicznego.
Czynili to bezinteresownie, przez kilka lat, pisali sążniste odwołania,
jeździli na rozprawy, uczestniczyli w różnego rodzaju spotkaniach, nie poddając
się, nie ulegając presji osób, grup interesu, skupionych wokół zainteresowanej
firmy wydobywczej z Krakowa.
Spójrzmy jeszcze raz na
cytowany passus z wrocławskiego pisma. Ostatnią decyzję o udzieleniu koncesji
na wydobycie melafiru na zboczach Klina podtrzymał minister środowiska.
Wcześniej przeszła ona kilka szczebli, od gminy Mieroszów, poprzez wojewodę i
ministerstwo, za każdym razem spotykając się ze skargami ekologów, którzy we
wszystkich tych decyzjach dopatrywali się łamania prawa. Urzędnicy okazali się
nietykalni, ich decyzje były niepodważalne, żadne racje nie mogły się przebić,
a argumenty za ochroną środowiska naturalnego, za ratowaniem unikalnego
siedliska przyrodniczego objętego
ochroną prawną, trafiały w przysłowiowy mur obojętności. Dopiero dwie ostatnie
instancje Wojewódzki Sąd Administracyjny, a następnie Naczelny Sąd
Administracyjny, położyły kres swawoli urzędniczej.
Jeśli piszę o „ale”, to
myślę o tym, co by się stało, gdyby nie determinacja wrocławskich ekologów, na
czele z prof. Politechniki Wrocławskiej,
dr hab. inż. Włodzimierzem Brzękałą. Od samego początku uruchomienie nowego
kamieniołomu wydawało się wewnętrzną sprawą gminy Mieroszów. Nie było
zdecydowanych reakcji ze strony powiatu, ani województwa. Miasto Wałbrzych,
które powinno być najbardziej zaniepokojone degradacją najatrakcyjniejszego
miejsca rekreacji i wypoczynku dla swoich mieszkańców, pozostawiło tę sprawę
własnemu biegowi. O jakichkolwiek reakcjach środowisk intelektualnych
Wałbrzycha, grup ekologicznych tego miasta, nie było słychać. Odzywali się
mieszkańcy Podgórza, którym dotychczasowy kamieniołom nie pozwala spokojnie
żyć. Niestety, z Podgórza do Ratusza było zbyt daleko, by ich głos mógł kogoś
poruszyć.
Na temat atutów tego
obszaru, gdzie miał powstać drugi kamieniołom, przytoczę fragment artykułu z
cytowanej wyżej „Zielonej Planety”:
„Najwartościowsza
przyrodniczo i krajobrazowo część Sudetów Wałbrzyskich znajduje się w otoczeniu
schroniska „Andrzejówka” w Rybnicy Leśnej, w gminie Mieroszów, gdzie utworzono
Park Krajobrazowy Sudetów Wałbrzyskich. Jest tu kilka wyciągów narciarskich,
przebiegają trasy Biegu Gwarków i Biegu Skalnika, liczne szlaki turystyczne
pogranicza polsko-czeskiego, wytyczono znakomite trasy rowerowe MTB, występują
tereny uprawiania paralotniarstwa, organizuje się imprezy masowe. Od 150 lat
tereny te są zapleczem turystyczno-wypoczynkowym Wałbrzycha, odległego zaledwie
o 5 km.,
jak również dla Świdnicy, Szczawna-Zdroju, Głuszycy, Jedliny-Zdroju i in.
”
W tym oto miejscu miał
powstać nowy kamieniołom. W strefie jego rozrzutu znalazłyby się wszystkie
wyciągi narciarskie, największy z nich, „Gwarek” w odległości 50 m. od krawędzi wyrobiska.
Emisję hałasu w trakcie urabiania kruszywa można porównać do 10 traktorów
pracujących blisko siebie. O spalinach, czy zapyleniu lepiej nie myśleć. Ale
wnioskodawcy znaleźli „ekspertów”, którzy podpisali opinię o nieszkodliwości
kamieniołomu dla uprawiania sportów i
rekreacji, a władze Mieroszowa uznały to za argument wystarczający.
Ośrodek sportów
zimowych w Przełęczy Trzech Dolin, u stóp najwyższego w Górach Kamiennych
Waligóry, obok zabytkowego schroniska górskiego „Andrzejówka”, schroniska,
które w roku 2011 zajęło zaszczytne drugie miejsce w konkursie najlepszych
schronisk turystycznych w Polsce, zdawał się skutkiem wyroków sądowych być
uratowany raz na zawsze.
Niestety, okazuje się,
że koncepcja eksploatacji melafiru w tym miejscu powróciła jak bumerang. Ci
którzy węszą w tym osobisty interes nie złożyli broni. Czytamy o tym w
alarmującym artykule redaktora naczelnego „Tygodnika Wałbrzyskiego” z 20
czerwca 2011 roku o mrożącym krew w żyłach tytule: „Trwa walka o ocalenie Andrzejówki” !
A
myśmy byli pewni, że wszystko co najgorsze już dawno minęło. Otóż
nie. Inwestorzy starają się o zgodę na powiększenie istniejącej kopalni z 22 na
133 hektary,
czyli na całą górę Bukowiec oraz na
otworzenie nowej kopalni, położonej nieomal naprzeciw już istniejącej.
Chcą więc zrównać
Bukowiec z ziemią, a przypomnijmy że jest to góra osłaniająca Sokołowsko i
wpływająca na niezwykle korzystny w tym dawnym uzdrowisku mikroklimat,
sprzyjający leczeniu chorób płucnych. Chcą pójść jeszcze dalej i otworzyć
kolejne kamieniołomy w jednym z najpiękniejszych zakątków Gór Kamiennych.
Powiększenie wyrobiska
kamieniołomu zdegraduje walory środowiskowe, klimatyczne i widokowe – czytamy
dalej w artykule „TW”, co wydaje się tak oczywiste, że trudno się z tym nie
zgodzić. Wprawdzie wydanie pozytywnej lub negatywnej decyzji, to zdaniem
wiceburmistrz Mieroszowa, Doroty Begier, sprawa dalekiej przyszłości, ale już
sama wiadomość, że znów od nowa pojawia się ten sam problem i że nie ma on
jednoznacznego, ostatecznego rozstrzygnięcia, budzi zdumienie i gniew.
Doświadczenie z decyzjami urzędów, podejmowanymi w niezgodzie z obowiązującym
prawem, nieliczenie się z opiniami środowisk stojących na straży środowiska
maturalnego człowieka, a także z opinią
społeczną, to wszystko może się powtórzyć”.
Jak więc się okazuje
jeszcze do końca nie ma pewności w sprawie Klina, gdy tymczasem jak grom z
jasnego nieba spadała na nas wiadomość, że penetracja skalna Bukowca też nie ma
końca. A to wszystko za sprawą pozytywnej decyzji burmistrza miasta Mieroszowa,
Andrzeja Laszkiewicza, podjętej w ostatnim dniu jego urzędowania, wyrażającej
zgodę na wszczęcie procedury przedłużenia działalności kamieniołomu w Rybnicy
na kolejne lata.
„Pozytywna dla Kopalni
Surowców Skalnych Bartnica decyzja środowiskowa
- czytam w internetowym newsie
- wywołała prawdziwą burzę w Mieroszowie
i w Wałbrzychu. Samorządowe Kolegium
Odwoławcze (na szczęście) w całości
uchyliło pozytywną dla kopalni melafiru decyzję środowiskową. Wydanie
kolejnej może potrwać nawet kilka lat, tymczasem obecna koncesja kończy się już
za trzy miesiące - informują dziennikarze Radia Wrocław - Kopalnie
Surowców Skalnych mogą odwołać się od decyzji Samorządowego Kolegium
Odwoławczego do sądu administracyjnego”.
Sprawa nie jest więc definitywnie
rozstrzygnięta, wprawdzie jest duża szansa na pomyślną decyzję instancji
odwoławczej, ale pewności nie ma. Mamy też nowe władze samorzadowe w Mieroszowie i w nich największa nadzieja, że idąc lub jadąc na "Andrzejówkę" nie bedziemy oglądać po drodze krajobrazów księżycowych.
Będą
czy nie będą kamieniołomy w Rybnicy ?
- oto jest pytanie !
Mam nadzieję, że nie będzie!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję...
Też żyję taką nadzieją. Dziękuję za komentarz.
OdpowiedzUsuńTuska,Komorowskiego i całą ich ekipę zatrudnił bym w kamieniołomach,albo w kopalni uranu,
OdpowiedzUsuńbo walka z ich ciemnotą jest cięższa od pracy w kamieniołomie.
Jeśli dojdzie do sprzedaży Lasów Państwowych-a niebawem dojdzie,to w wielu miejscach w Polsce może powstać krajobraz księżycowy-ludzie się dla nich nie liczą-tak jak ten największy
truciciel na Ziemi:
"www.youtube.com/watch?v=_5aXo87N6nU"
"-----------------------------------------Sjia7BsP4Bw"
"-----------------------------------------7fEJcyMNfII"
Pozdrawiam.
Jak Komorowski i jemu podobni będą przy władzy, to lasy będziemy oglądać na filmie.
OdpowiedzUsuńNiestety w tym co Pan pisze Panie Michalik jest bardzo dużo kłamstwa. Ale spokój jest naszą dużą zaletą, jak stracimy pracę będziemy walczyć o prawdę. Wolność słowa tak, ale prawdziwego.
OdpowiedzUsuńPracownik
Ja napisałem tylko to, o czym donosi prasa i lokalne media. Wyraziłem też swoje osobiste zdanie na temat kamieniołomów w takich miejscach jak "Andrzejówka". Pan jako pracownik ma prawo bronić swego miejsca pracy, ale gołosłowne zarzucanie komuś klamstwa dobrze o Panu nie świadczy.
OdpowiedzUsuń