Jak już o tym pisałem kamieniem milowym w odsłanianiu prawdy o niemieckich przedsięwzięciach militarnych w Książu i kompleksie „Riese” może się okazać nowa książka Jerzego Rostkowskiego, „Podziemia III Rzeszy. Tajemnice Książa, Wałbrzycha i Szczawna-Zdroju” , wydana w tym roku w Poznaniu. Autor książki, znany warszawski eksplorator i pisarz w całej rozciągłości potwierdza militarny charakter prac budowlanych prowadzonych przez Niemców w Książu, dodając cały szereg osobistych przemyśleń i wniosków.
W rozdziale 7, „Jägerstab i radziecki czołg” opowiada autor o konflikcie pomiędzy konserwatorem zabytków prowincji dolnośląskiej, Güntherem Grundmanem, a ulubieńcem Hitlera, architektem, Hermannem Gieslerem. Cieszący się dużą sławą i autorytetem konserwator nie mógł się pogodzić z tzw. planem adaptacji zamku zaprojektowanym przez architekta, bo równał się on nieomal z całkowitą przebudową zabytkowego obiektu, w tym z utratą zespołu rzeźb, stiuków i malowideł w słynnej Sali Maksymiliana. Jego listy protestacyjne do odpowiednich władz nie na wiele się zdały, bo ród Hochbergów stracił dobrą opinię wśród sztabowców Hitlera, a architekt miał pełne poparcie samego Führera. Prace były zakrojone na gigantyczną skalę, prowadzone były przez pierwszą brygadę Organizacji Todta. Równocześnie na zamku pojawiało się coraz więcej wysokich oficerów z Berlina i Wrocławia, którzy z przebudową zamku nie mieli nic wspólnego. Ich zainteresowanie dotyczyło także Starego Zamku na drugim brzegu Pełcznicy. Wiadomo, że specjalna grupa fizyków i chemików ze Skandynawii prowadziła tam jakieś badania. W Szczawienku wybudowano specjalną rampę kolejową do rozładunku materiałów budowlanych, wybudowano trzy bloki mieszkalne, do których przeniesiono domowników i służbę Hochbergów. Całą posiadłość zamkową ogrodzono, a bezpieczeństwo zapewniały nowo zbudowane wartownie i bunkry strażnicze. Wiele sal zamkowych przystosowano do nowej roli, w tym celu zdejmowano ze ścian obrazy i sztukaterię. Tuż przed wejściem do pałacu wykopano szyb łączący zamek z podziemnymi sztolniami. Konserwator Grundmann ratował co mógł Cały bogaty księgozbiór i archiwalia Hochbergów umieścił w krzeszowskim klasztorze, część wartościowych mebli – w pałacach w Borowej i Roztoce. Na przełomie kwietnia i maja 1944 roku powstała tu filia obozu koncentracyjnego Gross Rosen, która przeszła do historii jako Arbeitslager Fürstenstein . W ten sposób można było zintensyfikować roboty górnicze w podziemiach zamku i roboty drogowe. Jerzy Rostkowski opisuje w książce szczegółowo podziemną część kompleksu Książ (dwa poziomy podziemnych sztolni), stwierdzając że ani pierwszy, ani drugi poziom nigdy nie zostały po wojnie dokładnie przebadane. Pisze też o planach podziemnej linii kolejowej, której jak dotąd nie udało się zlokalizować.
Autor „Podziemi III Rzeszy” podsumowując wszystkie znane fakty i wnioski stwierdza jednoznacznie, że „zdecydowana większość podziemnych prac w Górach Sowich i regionie wałbrzyskim – a także na całym Dolnym Śląsku – prowadzonych w latach 1938 – 1945 była realizacją planu posadowienia tu wielkiego podziemnego ośrodka przemysłu zbrojeniowego.” W dalszej części rozdziału Rostkowski rozprawia się z łatwowiernymi badaczami i publicystami, którzy dali się zwieść rozsiewanym przez Niemców informacjom o budowie w Górach Sowich lub na zamku Książ kolejnej kwatery Hitlera. Takich kwater miał Hitler więcej, zarówno w Niemczech jak i na terenach podbitych, po co mu był potrzebny Książ lub podziemia Gór Sowich, zwłaszcza że wiązało się to z ogromnymi kosztami ? Warto z uwagą i z rozmysłem poznać dużą listę argumentów autora książki by się przekonać, że Wałbrzych mógł stać się najważniejszym na świecie miastem, centrum przemysłu zbrojeniowego, a zamek Książ najważniejszym urzędem III Rzeszy, choć nie należy żałować, że do tego nie doszło.
nie mogę się doczekać, kiedy będę miała trochę czasu, aby siegnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCzytam ta książkę aktualnie p.Stanisławie i jestem zachwycony tym jak merytorycznie p.J.Rostkowski podszedł do tematu.Szalenie dużo w niej frapujących tajemnic,niedopowiedzeń.Znakomicie się ją czyta i obiecałem sobie że w przyszłym roku wybiorę się do Książa i jego okolic by osobiście zweryfikować to o czym aktualnie czytam.Paweł.Gratuluję pomysłu na bloga p.Stanisławie.:-)
OdpowiedzUsuńJa już tą książkę czytam i jestem zachwycony tym jak Jerzy Rostkowski podszedł do tematu,dowiedziałem się tez sporo o działalności Wehrwolfu w tym regionie.Mnóstwo ciekawych rzeczy i pozostaje mieć nadzieję że pan Jerzy napiszę koleina pozycję na ten temat.To człowiek absolutnie nie strudzony! Paweł.
OdpowiedzUsuńFürstenwalde to rzeczywiście piękne miejsce.A książka wspaniała wiem bo ją posiadam.Miała tam być Führer hauptquartier ale chodziło o fabryki.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. W odniesieniu do rewelacji Jurka Rostkowskiego, to nie zawarł wszystkiego co jest wiadome, nie wiem jakimi względami się kierował. Otrzymał od nas o wiele więcej informacji.Podejrzewam że nie miał odwagi poruszyć gniazda szerszeni ponieważ uznał to za zbyt niebezpieczne, lub uznał że i tak nie będzie w stanie pewnych rzeczy udowodnić. Generalnie podczas prac na Parkowej Górze został zablokowany przez czynniki niemieckie, z tego tez powodu nie wznowił prac za Liceum, albo uznał że nie warto walczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do wymiany opini na blog http://riese-inne.blogspot.com