Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 13 maja 2011

Spotkanie z Wilczurem

Z promocją nowej książki, „Raport Wilczura”, przybywał w Głuszycy jej autor, profesor Jacek Wilczur z Warszawy. Spotkanie autorskie  miało miejsce  w obiekcie obsługi ruchu turystycznego przy podziemiach Osówki. Salka wypełniła się po brzegi: dorośli, młodzież, członkowie stowarzyszeń zajmujących się odkrywaniem tajemnic Gór Sowich. Niezwykły gość, jeden z pierwszych odkrywców i badaczy podziemi w masywie Włodarza, dr Jacek Wilczur, rozpoczął spotkanie od wspomnień z początków swej kariery zawodowej. Działo się to właśnie tutaj, na Dolnym Śląsku, w latach sześćdziesiątych. Jako pracownik naukowy Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, zajmował się badaniem kompleksu „Riese” w Górach Sowich. Jak sam powiada, zdarł niejedne buty przemierzając podziemne korytarze tajemniczej inwestycji wojskowej III Rzeszy. To co dało się odkryć i zobaczyć przeszło najśmielsze oczekiwania. Ogrom tej nie do końca rozpoznanej, zagadkowej zbrojowni, utkwił na zawsze w jego  pamięci. Jest to więź i mentalna, i emocjonalna. Profesor Wilczur określił ją dzisiaj po tylu latach, że czuje się jakby powrócił do rodziny zastępczej.

Najnowsza pozycja serii Militarne Sekrety Wydawnictwa Technol z Krakowa , „Raport Wilczura- Tropem Skarbów, Schowków i Zbrodniarzy Wojennych”, to pasjonująca książka wzięta z osobistych przeżyć i doznań jednego z najmłodszych żołnierzy Zgrupowań Partyzanckich Kedywu Armii Krajowej w okręgu „Jodła” pod dowództwem Jana Piwnika - „Ponurego” w Górach Świętokrzyskich.

 Dwukrotnie ranny w walkach z Niemcami, dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, dwukrotnie osadzony i skazany na karę śmierci, odbity z więzienia tuż przed egzekucją  -  Jacek Edward Wilczur, historyk, prawnik, politolog, specjalista w zakresie niemcoznawstwa, dziejów Ukrainy i Litwy w latach  II wojny światowej, o swojej książce mówi, że jej ukazanie się, to tylko i wyłącznie zasługa niezwykłej odwagi wydawcy. Wprawdzie nie ma już cenzury, ale pozostał strach przed prawdą, a strach okazuje się  nie gorszym parasolem ochronnym, niż dawny aparat cenzury. Hańbą dla słowa nauka jest to, że z każdą zmieniającą się ekipą rządzącą zmienia się interpretacja faktów historycznych
Profesor J. Wilczur w gorzkich słowach ocenił traktowanie prac Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce jak piąte koło u wozu. A przecież jest to sprawa wagi państwowej – dotarcie do prawdy, odsłonięcie utajnionych mechanizmów zbrodni na narodzie polskim w czasie II wojny światowej. To jest sprawa narodu, a nie zmieniających się jak w kalejdoskopie polityków, rządów, prezydentów.
W skład zespołu,  któremu profesor przewodniczy wchodzą najlepsi znawcy tematu, badacze, specjaliści. Ich zadaniem jest oddzielenie prawdy od fałszu, tak jak w durszlaku. Plonem badań są książki, artykuły, raporty naukowe, bibliografia.
Sam profesor jest autorem wielu książek i opracowań naukowych. Opublikował w kraju i za granicą  ponad 500 artykułów dotyczących zbrodni wojennych Niemiec Hitlerowskich i UPA na Ukrainie. Do najważniejszych jego książek należą: „Śmiertelny sojusz Hitler – Mussolini”, „Do nieba nie można od razu”, „Anglosasi nie jesteście Aryjczykami”, „Ścigałem „Iwana Groźnego – Demianiuka”.
Najnowsza książka J. Wilczura, to trzymający w napięciu raport z poszukiwań Bursztynowej Komnaty, tuszowania prawdy, zacierania śladów, usuwania  świadków, raport z osobistych przeżyć niezwykłego człowieka, który pragnie pozostawić po sobie plon swych osobistych dociekań.
Prof. Wilczur stwierdził, że kompleks militarny „Riese” pozostanie jeszcze na długo tajemnicą, a to co udało się dotąd odkryć, to tylko surogat gigantycznej, niemieckiej inwestycji. „Olbrzym” stanowił zresztą tylko jeden z elementów rozległego planu budowy kompleksowego zaplecza militarno-wojskowego obejmującego cały Dolny Śląsk. Naukowcy z Głównej Komisji poszukiwali wszelkiego rodzaju śladów materialnych i pisanych, materiałów źródłowych, archiwaliów, by udokumentować zbrodniczą działalność hitlerowców. Niestety, wcześniej zrobili to sowieci, zrabowali i wywieźli wszystko, co stanowiło jakąkolwiek wartość. Robili to przez wiele lat po wojnie. Demontowali szyny, mosty, fabryki, grabili dobra kultury. Czuli się zupełnie bezkarnie. To się działo pod skrzydłami władzy, nazwijmy to umownie – polskiej. Dlatego tak trudno jest odkryć i udokumentować prawdę. Podobnych jak w podziemiach Gór Sowich, zagadkowych, niewyjaśnionych, zdumiewających  historii mamy jeszcze krocie. Od wojny minęło już sporo czasu, ale to nie znaczy, że powinniśmy dać sobie spokój i zaniechać dalszych poszukiwań i  badań. To bardzo  dobrze, że pojawiają się wciąż nowi, młodzi ludzie, którzy próbują iść tym tropem, pasjonują się odkrywaniem tajemnic wojennych w Górach Sowich i na całym Dolnym Śląsku.

2 komentarze:

  1. To prawda rację prof.Wilczur gdy mówi że Rosjanie w "majestacie prawa" rabowali i wywozili wszystko zarówno z tego jak i wielu innych kompleksów.To samo nie bez racji stwierdza i dokumentuje p.Jerzy Rostkowski w swojej książce podziemia III Rzeszy.Samo to ile czasu siedzieli w Książu na zamku tzw.nowym wg.opinii p.Rostkowskiego.Grabili wszędzie i wszystko skala jest ukazana w książce Łuny nad jeziorami ale przecież nie tylko.Pozdrawiam p.Stanisławie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. W 1944 mój ojciec miał 12 lat. W tym roku niemcy rozstrzelali mu ojca wraz z innymi ze wsi Ruski Bród. Byli to zakładnicy Byli rozstrzelani kiedy zabito jakiegoś niemca. Do sedna. Dzisiaj ojciec powiedział, że jest bardzo ciekawy co robił w tym właśnie czasie? Nosił ze sobą broń, chwalił sie młodym chłopakombyl starszy od ojca)co w owym czasie było raczej nie do pomyślenia. Kenkartę miał na naazwisko Kazimierz Leszczyński. Ciekawe- prawdziwą czy nie? Z mojego punktu widzenia zapewne podrobioną. Podobno po wojnie był raczej nieuchwytny dla znajomych z tamtych czasów. Po latach wspólna ich znajoma z Warszawy przekazała ojcu wieści, że z Wilczurem nie można było sie dogadać bo ponoć skleroze ma. Podaję tpajak1@wp.pl jeżeli ktoś natknął się na inny ogląd tamtych wydarzeń. Pozdrawiam i przepraszam za tereści, które w wyniku braku dostatecznej wiedzy mogły okazać się insynuacjami. Tomasz Pająk

    OdpowiedzUsuń