Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 29 maja 2011

Wałbrzyskie na węglu stoi, cz. II


Wałbrzyskie Zagłębie Węglowe to nie tylko kopalnie samego Wałbrzycha. Wokół Wałbrzycha w okolicznych miastach i wsiach  pojawiło się sporo kopalni węgla kamiennego, które odegrały nie mniejszą rolę w rozwoju całego regionu Przyjrzyjmy się jak najkrócej historii tego procesu.
Na czoło wysuwa się położony najbliżej Wałbrzycha  Boguszów, (obecnie Boguszów – Gorce).
Bo historia Boguszowa nierozerwalnie związana jest z górnictwem. Nic w tym dziwnego skoro miasto położone jest na wysokiej górze, w otoczeniu  bogatych w rudy srebra, ołowiu i barytu, a także węgla kamiennego masywów Gór Wałbrzyskich oraz Gór Kamiennych i jest  zarazem najstarszym górniczym miastem regionu, bowiem prawa miejskie i górnicze otrzymało z rąk króla czeskiego Władysława  Jagiellończyka w 1499 roku.
Mniej więcej w tym czasie rozpoczęło się w Boguszowie wydobycie węgla kamiennego, a von Hochberg utworzył w mieście urząd górniczy. W 1547 roku działała w okolicy Boguszowa kopalnia węgla kamiennego należąca do von Czettritza. Rozwój górnictwa był tak intensywny, że usytuowano szyb kopalniany w samym rynku. Wydobywano nie tylko węgiel, ale też rudy srebra. W okresie świetności kopalnie Boguszowa dawały ok. 100 kg. czystego srebra rocznie, wykorzystywanego do bicia monety  w mennicy wrocławskiej.
W 1603 cesarz Rudolf ogłosił Boguszów miastem górniczym. Wojna trzydziestoletnia (1618-1648) spowodowała zniszczenie miasta i upadek kopalń, ale udało się je po wojnie przywrócić do życia. Na Wzgórzu Parkowym i Wzgórzu Hutniczym reaktywowano dawne szyby, a potem zbudowano nową kopalnię „Aurora” do wydobywania barytu. W 1701 roku odkryto złoża rud żelaza. Hrabia von Hochberg odkupił część hrabiego von Seher-Tossa i stał się wyłącznym posiadaczem boguszowskich kopalń. Z czasem złoża stały się mało opłacalne i wtedy zrezygnowano z wydobycia.
Do tej pory Boguszów był największym miastem regionu, przewyższającym liczbą mieszkańców nawet Wałbrzych. Po przejęciu Śląska przez Prusy nastąpiła intensyfikacja wydobycia węgla. Już w 1745 roku miasto założyło kopalnię „Gute Hoffnung”, potem zaś „Richter”, a następnie „Frieden”. Pod koniec XVIII wieku powstały nowe kopalnie „Wilhelmine” i „Traugutt”, które połączyły się razem w 1817 roku. W szczytowym okresie wydobywano w nich ok. 2,2 tys. ton rocznie.
Dopiero w II połowie XIX wieku Boguszów utracił prymat na rzecz Wałbrzycha. W 1859 roku uruchomiono w mieście szkołę górniczą. Wznowiono wydobycie barytu, które z czasem staje się ważniejsze od  węgla kamiennego. Boguszowskie kopalnie węgla zostały scalone z wałbrzyskimi, n.p. z kopalnią „Carl-Georg-Victor” w Kuźnicach  Świdnickich (późniejszą „Barbarą”).
Po II wojnie światowej wznowiono wydobycie węgla i barytu. Ten ostatni dominował w Boguszowie, a w szczytowym okresie wydobycie barytu wynosiło 40 tys. ton rocznie. Po przemianach  ustrojowych na przełomie XX i XXI wieku Boguszów podzielił los kopalni wałbrzyskich.

To, że Boguszów był miastem górniczym nie jest zaskakujące, natomiast może zadziwić każdego wiadomość, że równie bogate w tradycje  górnicze jest obecne podwałbrzyskie miasto  -  Jedlina-Zdrój.
Co może mieć wspólnego niemiecki Bad Charlottenbrun, cieszący się sławą cichego, ukrytego w gąszczu drzew parkowych i leśnych uzdrowiska ze skrzypiącymi windami kopalnianych szybów i kominami kotłowni?
Otóż okazuje się, że ma i to dużo wspólnego. A to dlatego, że do położonego w górnej części miasta uzdrowiska włączono w wyniku powojennych podziałów administracyjnych odrębne wcześniej, położone w dolnej części wsie: Jedlinkę, Suliszów, Glinicę i Kamieńsk. Skutkiem tego stały się one dzielnicami uzdrowiska, co można uznać za  faktyczną  nobilitację, ale nie może to zasłonić ich historycznych korzeni, a wiążą się one nieodrodnie z górnictwem.
Zacznijmy od najbliższego zdrojowi Suliszowa.
Suliszów rozwinął się dość późno w II połowie XVIII wieku jako posiadłość barona von Seher-Thoßa, który w 1766 roku założył tu kopalnię węgla kamiennego „Sophie”, od imienia małżonki. Nazwę tę przyjęła cała osada. W 1778 roku dobra przejął hrabia von Pückler. Zadbał on o dalszy rozwój przemysłu, zakładając w 1815 roku nową kopalnię, „Erdman”, a następnie pozyskując wcześniej zbudowany szyb „Carl” w Glinicy. W ten sposób w Suliszowie powstało w I połowie XIX wieku jedno z  większych miejsc wydobycia węgla w okolicy. Suliszów liczył wówczas 25 domów, 21 warsztatów tkackich, 2 bielniki, młyn wodny z foluszem i wytwórnię octu drzewnego. Funkcjonowała też szkoła ewangelicka jako filia szkoły w Glinicy.
Jeszcze większy rozwój przemysłowy miał miejsce w II połowie XIX wieku, kiedy w 1859 roku Joseph Schachtel założył tu fabrykę porcelany, która pod koniec wieku wyspecjalizowała się w produkcji izolatorów elektrycznych, cieszących się dużym zbytem.
Dużą rolę w rozwoju Suliszewa odegrała budowa linii kolejowej Wałbrzych – Kłodzko. W 1890 roku zbudowano dworzec kolejowy dla Jedliny-Zdroju, a w 1904 doprowadzono linię ze Świdnicy, a w Jedlince powstała druga stacja kolejowa, bliżej zdroju. Obie stacje stały się elementem zespalającym uzdrowisko z przylegającymi osiedlami, Suliszewem i Jedlinką. Miały też kolosalne znaczenie dla rozwoju turystyczno-wypoczynkowego regionu.
Kopalnia Sophie” w 1891 roku przeszła na własność hrabiego Rzeszy von Hochberga, który połączył ją z kopalnią w Glinicy. W czasie I wojny światowej fabryka porcelany stała się własnością spółki akcyjnej Banku Struppa. Pozwoliło jej to przetrwać trudne lata wojny i powojenne. Kopalnie węgla stawały się coraz bardziej nierentowne, ich upadek nastąpił w pierwszych latach międzywojennych, co z ulgą zostało przyjęte przez propagatorów lecznictwa uzdrowiskowego. „Zofiówka” nie była tak szkodliwa dla środowiska naturalnego, a jej produkcja była wciąż potrzebna, także w latach II wojny światowej i w czasach PRL-u. Dopiero kryzys lat 90-tych zaznaczył się dotkliwie na losach fabryki. Zmieniła ona właściciela (została sprywatyzowana), a także branżę. Fabryka podupadła, chociaż znacznie zmodernizowana funkcjonuje nadal jako swego rodzaju eksponat dawnej przemysłowej potęgi miasta. Po górnictwie nie ma już ani śladu, upadła też fabryka tektury w sąsiedztwie „Zofiówki”, klasycznych robotników można policzyć na palcach jednej ręki.
Suliszów - ongiś przemysłowe osiedle, jest dziś dzielnicą pięknych domków jednorodzinnych rozsianych na rozległej przestrzeni, zamkniętej  panoramą lasów wznoszących się wysoko w górę.

Bezpośrednim sąsiadem Suliszewa jest Glinica.

Największy jej rozkwit nastąpił w I połowie XIX wieku, gdy rozpoczęto wydobycie węgla kamiennego. W 1840 roku powstała kopalnia węgla „Carl Gustaw”, należąca w połowie do hrabiego von Hochberga, a w połowie do hrabiego von Pücklera. Dawała do 350 ton węgla rocznie. W 1855 roku ruszyła kopalnia „Lehmwasser”, a dalej jeszcze inne kopalnie. Co to znaczyło dla rozwoju nie tylko Glinicy, ale całego otoczenia, nietrudno pojąć. Kopalnie węgla poupadały w latach 30-tych XX wieku, nie wytrzymując konkurencji wielkiego Wałbrzycha, ale pozostawiły po sobie rozwinięte osiedla z nienajgorszą infrastrukturą. Dla Glinicy upadek kopalni równał się z zahamowaniem rozwoju. Tętniące życiem osiedle górnicze pozbawione zostało podstaw egzystencji. Jedlińskie uzdrowisko nie było w stanie zagospodarować bezrobotnych górników. Ale to już jest osobny temat.

Nas interesuje górnicza przeszłość dzisiejszej Jedliny-Zdroju. Zajrzyjmy więc na karty historyczne Kamieńska.

Jadąc z wałbrzyskiego Rusinowa do Jedliny już z daleka rzuca się w oczy pokopalniany szyb. Dowodzi to, że i  tu w Kamieńsku, podobnie jak w Glinicy i Suliszowie czynne były w XIX i w I połowie XX wieku liczne kopalnie węgla, a górnictwo odegrało niezwykle ważną rolę w rozwoju osiedla.
Kamieńsk jest dziś przede wszystkim osiedlem mieszkalnym. Dawne obiekty przemysłowe jak szyby kopalniane czy budynek tkalni są już od dawna nieczynne. To samo się stało z pięknie położonym budynkiem szkolnym Rolnictwo też nie odgrywa większej roli.
Powstanie Kamieńska nie jest do końca zbadane. Być może pierwsze osady pojawiły się tu wcześniej. Natomiast tak samo jak w Glinicy o większym osadnictwie możemy mówić dopiero po wojnie trzydziestoletniej (1618-1648). Rodząca się wieś znajdowała się w dobrach hrabiego von Hochberga z Książa, a należała do parafii Dziećmorowice. Była to mała wieś, w 1769 roku licząca sobie 19 zagrodników i chałupników oraz 15 rzemieślników, głównie tkaczy. Dopiero po 1800 roku zaszły tu korzystne zmiany w związku z utworzoną przez pana na Książu kopalnią węgla „Dorothea”. W 1840 roku było tu już 55 domów, wolne sołectwo, szkoła, gorzelnia, 69 warsztatów tkackich 3 handlowe. Do Kamieńska należała Pokrzywianka i część Rusinowej, zwana Kohlbusche Stellen. Przybyły też nowe kopalnie „Graf Hochberg”, „Louise”, „August”, „Johannes”, a następnie „Johannes Stuck” i „Christian Friedrich”, co przekształciło wieś w osiedle górnicze. W drugiej połowie XIX wieku większość kopalni zlikwidowano, albo wcielono do dużego koncernu w Wałbrzychu. Znaczne ożywienie przyniosła ze sobą zbudowana w 1880 roku linia kolejowa z Wałbrzycha do Kłodzka. Przyczyniła się do powstania drobnych zakładów przemysłowych i rzemieślniczych.
Po roku 1945 Kamieńsk nadal pozostał osiedlem górniczym, chociaż na miejscu nie było już kopalń, a istniejący szyb „Pokój” należący do wałbrzyskiej kopalni „Thorez” był zamknięty. Osiedlający się tu górnicy dojeżdżali do pracy w Wałbrzychu. Zatrudnienie można było znaleźć na tkalni, stanowiącej oddział ZPB „Piast” w Głuszycy lub w innych drobnych zakładach pracy.

Trudno sobie wyobrazić jaką byłaby ziemia wałbrzyska bez  tego bogactwa,. które znajduje się ukryte głęboko w ziemi, jaki byłby Wałbrzych, Boguszów, jedlińskie peryferie i wiele innych miejsc Pogórza Wałbrzyskiego.
Czy mamy jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, że słusznym jest stwierdzenie, iż ziemia wałbrzyska na węglu stoi. Wprawdzie wielcy specjaliści, znawcy przedmiotu, orzekli kiedyś, że wałbrzyskie pokłady węgla są wyeksploatowane do reszty, stąd decyzja o zamknięciu kopalń była jedynie słuszną. Ale wkrótce potem specjalistom dali odpowiedź bezrobotni kopacze z tzw. bieda-szybów. Dla nich wystarczyły łopaty i kilofy, by wydobycie węgla okazało się dalej możliwe i opłacalne. Pojawiają się w prasie opinie, że zgłaszają się do Wałbrzycha prywatni inwestorzy, którzy byliby skłonni uruchomić niektóre szyby i podjąć się od nowa wydobycia dobrego węgla koksującego. Gdyby udało się to osiągnąć z zachowaniem  wszystkich wymogów ekologicznych być może miałoby to sens.
Póki co cieszymy się z tego, że na upadku kopalń zyskało nasze środowisko naturalne, że mamy czyste powietrze i wodę, że Wałbrzych nie jest już osnuty chmurą dymu i smrodu, że możemy znów podziwiać piękno przyrody i krajobrazów. A w miejsce kopalń powstają nowoczesne, ekologiczne fabryki i zakłady usługowe w Wolnej Strefie Ekonomicznej. Świat się zmienia. Idziemy z postępem.

Dawne życie poszło w dal, tylko szybów, tylko sztolni, i kamratów, i Barbórek żal!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz