Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 30 maja 2018

Zanim pójdziemy w góry




Motto:

Kto chce malować świat w barwnej postaci,
Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce,
Bo pamięć rzeczy, które widział straci,
Tylko łzy w oczach zostaną piekące.

Niechaj przyklęknie, twarz ku trawie schyli
I patrzy w promień od ziemi odbity.
Tam znajdzie wszystko cośmy porzucili:
Gwiazdy i róże, i zmierzchy i świty”.

                                      Czesław Miłosz

„Lato, lato, lato czeka … słyszymy co roku w znanym przeboju „lata z radiem”. I choć na kalendarzowe lato musimy jeszcze trochę poczekać, to wyjątkowa w tym roku słoneczna wiosna zachęca jak nigdy dotąd do wycieczek w góry. O tym gdzie się wybrać pisałem już mnóstwo razy w moim blogu „tu jest mój dom”, ale wiadomo że żaden blog nie zastąpi   dobrego przewodnika turystycznego lub kolorowych albumów sławiących piękno naszych krajobrazów. Niestety, nie są one łatwo dostępne i nie ma ich tak wiele, by mogły trafić do każdego domu. Nasze możliwości, gdy próbujemy dokonywać wcześniejszego wyboru są więc ograniczone. Bardzo często w materiałach promocyjnych dominuje tandetna reklama w miejsce rzetelnej informacji o godnych uwagi i zainteresowania atrakcjach turystycznych
.
W bogato ilustrowanej książce „Wałbrzyskie powaby” w rozdziale „Mój powiat w obiektywie”  piszę o dwóch albumach powiatowych „Powiat wałbrzyski – nie odkryte piękno” z 2008 roku i „Ziemia wałbrzyska – Zagłębie atrakcji” z roku 2011, zachęcając do ich poznania. Istotnie dają one wyobrażenie o walorach krajobrazowych bliskich nam obszarów, obfitości atrakcji turystycznych, rozmaitości form wypoczynku.

Lokalna Organizacja Turystyczna Aglomeracja Wałbrzyska w Wałbrzychu wydała nie tak dawno kolejny kolorowy albumik, w którym możemy podziwiać piękno naszego regionu w czterech częściach” aktywny wypoczynek, rodzina, przyroda i historia. Obok Wałbrzycha i ziemi wałbrzyskiej mamy w tym albumie zachętę do zwiedzania Nowej Rudy, Świdnicy i Kamiennej Góry. Jestem w czepku urodzony, bo mam pod ręką wszystkie trzy albumy, jak również wcześniej wydane wałbrzyskie przewodniki turystyczne, a także mnóstwo lokalnych wydawnictw z poszczególnych miast i gmin naszego regionu, mogę więc w każdej chwili skorzystać z ich pomocy.



W moim blogu chcę dziś wypromować rzadki album, niestety już „biały kruk”, bo jego dostępność na rynku księgarskim jest żadna. Znajdziemy go w bibliotekach, być może na regałach urzędów. Zalega zapewne półki niektórych domów. W moim znajduje się na poczesnym miejscu, gdyż od samego początku był dla mnie rarytasem.

Mowa o albumie „Obrazy przyrody wałbrzyskiej” Krzysztofa Żarkowskiego, wydanym w 1999 roku przez Agencję Reklamową ‘Mirwal” w Wałbrzychu ze wsparciem Urzędu Miejskiego.

Pisałem już o tym swego czasu. Nie ukrywam, że zachętą do napisania dziś o tym albumie była dla mnie interesująca rozmowa jaką przeprowadził w Studio Espresso nieoceniony wałbrzyski reporter Paweł Szpur w szczawieńskiej Słonecznej Polanie Cafe. Możemy o tym przeczytać w ostatnim numerze „30 minut” z 25 maja br. (nr 704).

Oto co czytam we wstępie albumu „Obrazy przyrody wałbrzyskiej”:

„O Wałbrzychu, mieście wśród gór i lasów, o jego malowniczym położeniu mówiono i pisano już niejednokrotnie. Nigdy jednak nie było sposobności pokazać choćby skromnej liczby fotografii oddających autentyczne piękno i unikatowy charakter otaczającej nas przyrody” .


Słowo pisane zajmuje zresztą tu niewiele miejsca. Album przemawia wizualnie artystycznymi fotografiami dziwów przyrody z naszych lasów, kobierców kwiatowych na łąkach, unikatowymi obrazkami roślin, owadów, ptaków i zwierząt, słowem najcudowniejsza flora i fauna otaczającego nas świata przyrody.

Koneserom przyrody powiem, że możemy w nim zobaczyć leśne obrazki z Chełmca, Książańskiego Parku Krajobrazowego, Trójgarbu, z  okolic Andrzejowki w Rybnicy Leśnej. Z rzadkich  roślin  - dziewięćsił bezłodygowy, wawrzynek wilcze łyko, wełniankę wąskolistną, złocień właściwy, storczyk męski, naparstnicę purpurową. Z ptaków -  orlika pospolitego, pustułkę, puszczyka, samca sikorki bogatki i krogulca. Ze zwierząt – muflony, lisy, padalce, salamandry, wiewiórki, kierdel owiec z jagniątkami. Oczywiście nie wymieniłem tu wszystkiego, bo kolorowych obrazków jest ponad sześćdziesiąt, wszystkie znakomite pod każdym względem, budzące podziw i zdumienie. Możemy sobie wyobrazić ile kosztowało to czasu, cierpliwości i samozaparcia, aby z aparatem fotograficznym zaczaić się w ukryciu i czekać aż pojawi się pożądana istota żywa, by ja utrwalić w obiektywie.

Ale Krzysztof Żarkowski, to przyrodnik z powołania, z wykształcenia leśnik, z zamiłowania ornitolog, a do tego zawodowy fotograf. Dał się też poznać w licznych wydawnictwach prasowych i albumowych, a także jako uczestnik plenerów fotografii przyrodniczej i spotkań z młodzieżą w ośrodkach kultury.

Nie wątpię, że Krzysztof wziął sobie do serca wskazania z wiersza Czesława Miłosza i niejednokrotnie musiał się nisko schylić lub przyklęknąć, by uchwycić w aparacie ten moment niepowtarzalny, który decyduje o oryginalności fotografii. Wybór zdjęć do albumu nie był łatwy, bo uzbierało się ich sporo. Drogocenna pasja utrwalania niezwykłych zjawisk przyrody jest u Krzysztofa wieloletnia.

„Ten niewielki zbiór fotografii, owoc dwóch lat pracy jest tylko cząstką z bogatej kolekcji Krzysztofa Żarkowskiego – czytamy we wstępie albumu – zawiera on tylko fragment mówiący o fascynacjach autora. Pozwala jednak spojrzeć optymistycznie i z nadzieją na odradzającą się wokół nas przyrodę”.

Myślę, że byłoby dobrze, gdyby udało się dotrzeć do albumu Krzysztofa Żarkowskiego, zanim wybierzemy się  latem w weekendowy plener. Album pokazuje jak należy patrzeć na otaczający nas świat fauny i flory, jak wyłuskiwać z niego, to co najpiękniejsze i najcenniejsze.

W wolnych chwilach zachęcam też do bliższego poznania mojej książki „Wałbrzyskie powaby”. Jest ona dostępna w bibliotekach Wałbrzycha i powiatu wałbrzyskiego, a można z niej dowiedzieć się sporo nie tylko o samym Wałbrzychu, ale całej ziemi wałbrzyskiej. Wówczas wybór miejsc na letnią eskapadę będzie, jak to mówią uczenie –  nie tylko świadomy i celowy, ale także znacznie łatwiejszy.



4 komentarze:

  1. Mam ten album "Obrazy przyrody wałbrzyskiej".Ciekawe fotografie i różnego rodzaju ujęcia.Ponadto jestem posiadaczem Twojej książki "Wałbrzyskie powaby"Wszystko to jest piękne,tylko brak czasu na czytanie w okresie wiosenno- letnim.Do tego Roland Garros,Mistrzostwa świata w piłce nożnej,Wimbledon a póżniej spotkania odwiedziny,wyjazdy.No i trzeba też coś zwiedzić blisko i daleko.Ale na dzisiaj korzystam z Twojego blogu i polecam znajomym.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówią, że jak bedziesz na emeryturze, to będziesz miał multum czasu na czytanie i podróżowanie. A tu innych atrakcji jest jak na zawołanie, a do tego ogródek i obowiązki domowe, i kontakty z rodziną, no i penetracja marketów, by się przekonać co podrożało, a co potaniało. Nie wiem, czy to dobrze, czy żle, bo jak tak dalej będzie, to nie będziemy mieli czasu umrzeć, by w ten sposób podratować ZUS, któremu grozi ogłoszenie upadłości.

      Usuń
  2. Takie kolorowe albumy turyści noszą w plecakach i gubią.Ja także noszę. 1maja,wracając z Wielkiej Sowy nieuczęszczanym szlakiem,znalazłem"Wielką Księgę Ziół".Nieco dalej leżała lornetka 25x60 produkcji rosyjskiej,którą zagospodarowały już mróki.Księga była już mocno zniszczona,ale kilka stron(papier kredowy) można było jeszcze przejrzeć.Lornetka była rozjechana przez jakiś pojazd,pęknięta obudowa.Wszystko zostawiłem.Jesienią,w innym miejscu znalazłem cały sprzęt artysty malarza,zostawiłem,słoiczki z farbami leżą do dzisiaj.Znalezione telefony zostawiam w najbliższym schronisku.

    Moje Bogatki.
    Czupurna sikoreczko,baletnico nieba,
    widzę trwożne zabiegi za ziarnem na rynnie.
    Już uwodzisz partnera,seksownie i czynnie,
    ponad miarę zalotów teraz wam potrzeba.

    Nowe gniazda wijecie-tulicie pisklaki,
    popiskują i skrzeczą,wołają o strawę.
    Jakież one niezdarne,na poły niemrawe,
    nieporadne,krzykliwe,jeden,drugi-nagi.

    Tata krąży jak każdy po karmę od ludzi,
    mama stroszy pióreczka,małe wysiaduje.
    Człowieczek wzrok wytęża,wsłuchuje się w chórek,
    póki Jerzyk przyleci,wszystko zapaskudzi.

    Natura pisze sztukę,więc jej nie przeszkadzaj,
    ona przeczuwa kolej-toku ewolucji.
    Każdy wie że zaboli-wycinek destrukcji,
    równowagi prawidła,przyrody to władza.

    Może na drugi roczek,mocniejsi przylecą,
    sploty znów pobudują krąg życie zatoczy.
    Karmić przecież możemy,miej otwarte oczy,
    dajmy cieszyć się pięknem,ptactwa ponad strzechą.

    Melodyjne śpiewanie,cibej-cibej,
    unosi się etiuda nad lasem i polem.
    Co będzie jak nie wrócisz,na trwogę już dzwonię,
    najdłużej pstra Bogatko,pici-pici nam graj./G.G./

    Teraz gdy już nauczyliśmy się latać w powietrzu jak ptaki,pływać pod wodą jak ryby,brakuje nam tylko jednego:Nauczyć się żyć na ziemi jak ludzie-G.B.Show.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny bardzo ładny wiersz Pana Henryka lub jego brata.Natomiast sekwencja G.B.Show doskonała.A ja przypomnę łacińską maksymę "Homo homini lupus est".Pzdrawiam

    OdpowiedzUsuń