Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 12 maja 2018

Jedlina-Zdrój - cienie i blaski uzdrowiska


To tu kierują pierwszw kroki kuracjusze


Losy wszystkich polskich uzdrowisk w PRL-u były determinantą scentralizowanego systemu  finansowania i zarządzania, który hamował wszelkiego rodzaju inicjatywy i możliwości rozwojowe.

Trudno też było w powojennej rzeczywistości PRL-u podnosić prestiż takiego miasta-uzdrowiska jak Jedlina-Zdrój, skoro nie można było ze względów politycznych sięgnąć do jego korzeni, odsłonić przeszłości słynącego z pięknych parków kurortu. Bo przecież jego przeszłość wiąże się w całej rozciągłości z historią Prus i  Rzeszy Niemieckiej, o której to historii lepiej było w ogóle nie mówić. Skutki zawieruchy wojennej trwającej przecież sześć lat, a potem trudności i zawiłości procesu zagospodarowania tych ziem bezpośrednio po wojnie, zaciążyły w sposób ewidentny na degradacji cieszącego się dobrą marką niemieckiego uzdrowiska  Bad Charlottenbrunn. Miało ono dobrze funkcjonujący zakład przyrodoleczniczy i dysponowało bazą hotelową liczącą kilkaset miejsc. W czasie wojny z powodzeniem pełniło rolę prewentorium dla rekonwalescentów, cywilów i żołnierzy.  Bezpośrednio po wojnie w budynkach sanatoryjnych  podjęto próby kontynuowania działalności leczniczej, ale brakowało pieniędzy na odnowienie urządzeń, aparatury, wyposażenia domu zdrojowego. Na dodatek zanikły źródła mineralne. W latach 50-tych część dotychczasowej bazy sanatoryjnej zamieniono na domy wczasowe FWP.

Dopiero w 1962 roku wznowiono działalność uzdrowiskową, ale w ograniczonym zakresie jako filia Szczawna-Zdroju, z którego dostarczano do Jedliny wodę mineralną. Wiadomo, że znaczna część urządzeń, mebli i sprzętu uległa po tylu latach dewastacji. Po dawnej pijalni pozostało tylko odkryte zadaszenie na Placu Zdrojowym. Kilkakrotnie przymierzano się do odtworzenia ujęcia wody J-300, a także odkrytego później źródła J-600, ale zawsze brakowało pieniędzy na tego rodzaju inwestycję. Nieskuteczne okazały się też kroki zmierzające do usamodzielnienia się uzdrowiska.

Jedlina-Zdrój nie należy do miast zajmujących wysokie miejsce na liście najbardziej znanych  miejscowości na Dolnym Śląsku. Nie jest jeszcze w całym tego słowa znaczeniu kurortem, zwłaszcza że nie jest samodzielnym zdrojem. Nie oszałamia też przyjezdnych jako miasto. O ”mieście” czytamy w encyklopediach i słownikach, że to „duży obszar intensywnie i planowo zabudowany, będący skupiskiem ludności wykonującej zawody nierolnicze”. Trudno Jedlinę uznać za obszar duży i planowo zabudowany, wręcz odwrotnie posiada zabudowę mocno rozproszoną. Nie jest grodem typowym dla czasów średniowiecza z centralnie położonym rynkiem, ratuszem pośrodku i prostopadle biegnącymi na wszystkie strony świata ulicami. Jest typowym miasteczkiem górskim o pofałdowanym terenie, utopionym w przyrodzie leśnej Jedlina uzyskała prawa miejskie w drugiej połowie  XVIII, kiedy już stała się znanym uzdrowiskiem nie tylko na Śląsku, ale w obszarze całego państwa pruskiego. Walory lecznicze i rekreacyjno-wypoczynkowe i krajobrazowe zadecydowały o jej rozwoju i awansie administracyjnym. Po II wojnie światowej była zaledwie wsią gromadzką, a następnie od 1954 roku osiedlem w powiecie wałbrzyskim, skupiającym w swych granicach przyległe wsie: Jedlinkę, Suliszów, Glinicę  i Kamieńsk. W 1965 roku odzyskała prawa miejskie. Liczyła wtedy ponad 6, 3 tys. mieszkańców.

Jak już wspomniałem uzdrowisko w Jedlinie-Zdroju utraciło samodzielność, stając się częścią składową  PPU Szczawno-Zdrój. Nie sprzyjało to rozwojowi ani miasta, ani uzdrowiska. Kilkanaście  lat temu udało się osiągnąć kompromis pomiędzy Zarządem Uzdrowiska a władzami miejskimi i rozpocząć realizację wspólnego programu rewaloryzacji uzdrowiskowej funkcji miasta. Efekty tego są widoczne, czego przykładem jest renowacja pawiloniku Pijalni Wód Mineralnych w centrum uzdrowiska, a także adaptacja budynku sanatoryjnego „Teresa” na nowoczesny szpital rehabilitacyjny dla osób chorych na serce. Udało się zrekonstruować ujęcia własnej wody mineralnej. Są to szczawy wodorowęglanowo-wapniowo-magnezowo-sodowe, wysoko nasycone CO2 Wypływają z głębokości ok. 300 m i więcej. Eksploatacja własnych wód mineralnych, z których słynęło niegdyś Bad Charlottenbrunn, to duży krok w staraniach o odzyskanie samodzielności przez uzdrowisko w Jedlinie-Zdroju.

Od początku lat 60-tych do końca 80-tych miała miejsce w Jedlinie-Zdroju zdecydowana przewaga funkcji wypoczynkowej nad leczniczą. Miasto stało się jednym z najprężniejszych na D. Śląsku ośrodków wczasowo-kolonijnych. Domy Wczasowe FWP „Podgórze” (4 budynki)  „Słowik” (3 budynki), „Śnieżynka” (1 budynek) „Magnolia” (1 budynek) przyjmowały rocznie kilka tysięcy wczasowiczów. Dochodziła do tego letnia i zimowa akcja wypoczynku dzieci i młodzieży organizowana dodatkowo w szkołach. W sumie Jedlina-Zdrój odgrywała dużą rolę jako miejscowość letniskowa.

Gdy w wyniku przemian ustrojowych i tak zwanej transformacji gospodarczej w latach 90-tych nastąpił upadek FWP, gmina przejęła ten majątek i dokonała sprzedaży na wolnym rynku. Dawne budynki wczasowe stały się własnością prywatną. Część z nich została wyremontowana jako budynki mieszkalne, część odzyskuje dawną funkcję jako domy noclegowe lub pensjonaty.

No i właśnie doczekaliśmy się gustownie urządzonych, dowcipnych i pomysłowych lokali gastronomicznych.  Zwiększyła się w Jedlinie-Zdroju liczba miejsc noclegowych i poprawiła baza handlowa. Dobrym przykładem jest tutaj pawilon handlowy „Biedronka” jak i  nowo powstały, kameralny „Hotel Moniuszko” przy ul. Moniuszki 5 (Glinica), dysponujący komfortowo wyposażonymi pokojami i apartamentami, salkami bankietowymi restauracją z wyśmienitą kuchnią, salą konferencyjną na 150 osób.

Jedlina – Zdrój jest miejscem intensywnego rozwoju zarówno pod względem inwestycyjnym, jak i gospodarczym, kulturalnym i rozrywkowym. To miasto jest na dobrej drodze do nowoczesności. Realizując konsekwentnie  atrakcyjne programy rozwojowe zmienia się z roku na rok budząc duże zainteresowanie medialne. Wzorcowym przykładem takich sukcesów stała niedawno wybudowana wieża widokowa na najwyższym w Górach Wałbrzyskich szczycie – Borowa Góra, położonym w granicach miasta Jedlina – Zdrój.

W ulotkach reklamowych uzdrowiska w Jedlinie-Zdroju pojawia się hasło: „Bliskość natury – receptą na zdrowie”. To oczywiście skrót myślowy charakterystyczny dla spotów reklamowych. W bliskości z  naturą jest wielu z nas:  mieszkańcy wsi, małych miasteczek , rolnicy, leśnicy, sportowcy, turyści. Czy oznacza to, że wszyscy żyjący w bezpośredniej bliskości z naturą są zdrowi. Oczywiście nie.  Uzdrowisko w Jedlinie-Zdroju oferuje znacznie więcej, niż bliskość natury. Przede wszystkim lecznictwo sanatoryjne na niezłym poziomie, bo przecież jest filią  Szczawna-Zdroju.

Dzięki swemu wyjątkowemu położeniu przyciąga Jedlina kuracjuszy dobrze zagospodarowanymi ścieżkami spacerowymi, urokiem parków, lasów, łąk i górskich krajobrazów. Wiele renomowanych kurortów tego nie ma.

Uzdrowisko w Jedlinie-Zdroju ma swoją specyfikę. Jest balsamem na duszę skołotaną wielkomiejskim rozgardiaszem, pędem, ruchem. Tu życie toczy się wolno. Jest czas na spokój i refleksję. Można znaleźć ciszę. Jest czym pocieszyć oko, jest się czym pozachwycać właśnie w bliskości z naturą.
Nie oznacza to, że kuracjusz w Jedlinie może umrzeć z nudów. Zarówno uzdrowisko jak i miasto proponują gościom rozmaitość rozrywek, imprez kulturalnych i wycieczek.

Na plan pierwszy wysuwają się jednak usługi stricte zdrowotne. Nowoczesny Zakład Przyrodoleczniczy w Domu Zdrojowym oferuje zabiegi z zakresu wodolecznictwa, światłolecznictwa, elektrolecznictwa, laseroterapii, krioterapii, a także masaże klasyczne i inhalacje.

W sali gimnastycznej wyposażonej w sprzęt rehabilitacyjny odbywają się zajęcia kinezyterapii, indywidualne i zbiorowe według specjalnych metod neurofizjologicznych (Mc.Kenziego).

 Entuzjaści ruchu mogą skorzystać ze spacerów  uzdrowiskowym szlakiem turystycznym korzystając z kijków – Nornic Walking.

Uzdrowisko dysponuje 160-ścioma miejscami noclegowymi w trzech obiektach: „Dom Zdrojowy”, „Halina”, „Warszawianka”, ale jest możliwość zakwaterowania się w Jedlinie-Zdroju w innych pensjonatach i domach noclegowych i korzystania z opieki lekarskiej oraz zabiegów w sanatorium.

Uzdrowisko leczy głównie choroby narządów ruchu, układu oddechowego, trawiennego i moczowego, wydzielania wewnętrznego i przemiany materii, cukrzycy, nerwicy i zaburzeń psychosomatycznych. Niedawno odremontowany Wielospecjalistyczny Szpital Uzdrowiskowy „Teresa” przyjmuje pacjentów ze wskazaniami do wczesnej rehabilitacji kardiologicznej. Jest możliwość leczenia także innych chorób po uzgodnieniu z naczelnym lekarzem uzdrowiska, stąd w tytule rozdziału mojej książki o Jeddlinie napisałem: „Leczyć się każdy może”. Posiłki serwowane są w nowoczesnej klimatyzowanej jadalni, a o ich jakości i pożywności spisano już pochwalne tomy w kronikach uzdrowiska.
Wiele dobrych słów można by napisać o uprzejmości, gościnności i serdeczności pielęgniarek i pracowników obsługi sanatoryjnej. Być może funkcjonuje tu sprawdzająca się w praktyce teza, że im mniejsze sanatorium, tym bliżej pacjenta.



O przeszłości i współczesności Jedliny-Zdroju napisałem całą książkę. Nosi ona tytuł „U źródeł Charlotty” i jest wzbogacona w piękne ilustracje ukazujące uroki tego miasta-uzdrowiska w całej krasie. Zainteresowanych odsyłam do tej książeczki, dostępnej już tylko w bibliotekach powiatu wałbrzyskiego.

4 komentarze:

  1. Jak wiesz mam tę Twoją książkę i bardzo Ci za nią dziękuję.
    A ja czekam juz od dluzszego juz czasu na przyznanie mi pobytu w sanatorium. Ma to być jednak leczenie nad morzem bo tego wymaga mój zrujnowany trochę organizm. Ale nie tracę nadziei że i w opisywane przez Ciebie miejsca kiedyd przyjadę.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję, że nas odwiedzisz i znajdziesz powody do zachwytu, choć nie będą to wrażenia tak sentymentalne jak w Miasteczku, w którym przeżywałaś młode lata. Znasz już Ząbkowice Śl., a to wstęp w Góry Sowie i Sudety. W ciągu ostatnich 20 lat zaszły tu duże zmiany na lepsze nieomal na każdym kroku. Dolny Śląsk wyładniał i zaskakuje nowością, ale są także zabytki, które tak lubisz i szanujesz. Dziękuję Stokrotko za komentarz. Pozdrawiam !

      Usuń
  2. "Wody mineralne Szląskie i Hrabstwa Glackiego.Z przyłączeniem opisu Krzeszowic.Z Rycinami.Przez D.K.F.Moscha.1821.
    Tłumaczone przez Aleksandra Kuszańskiego...
    www.sbc.org.pl/dlibra/publication/100731/edition/94789/content?ref=desc

    Charlottenbrun str.210

    W Walimiu jest źródło wody mineralnej,była rozlewnia.Z walimskiej rozlewni wysłano w Polskę miliony butelek wody mineralnej"Barbórka".Rozlewnia upadła wkrótce po ZPL"WALIM".(dobra była na kaca:))
    "Ktoś"dostraja prawa fizyki,aby mogło powstać życie,może ten"Ktoś"dostroiłby lepsze życie Walimiakom.
    Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskakujesz mnie Henryku ciekawymi linkami, które wzbogacają wiedzę o przeszłości naszego Śląska. A o tym,że "Barbórka" pochodzi z Walimia też nie wiedziałem. Bardziej kojarzyłem ją z Boguszowem lub Wałbrzychem. Niestety, nie ma już walimskiej
      Barbórki", ani lnianych żakardów, ale Walim żyje nowym życiem i to dobrze świadczy o mieszkańcach.

      Usuń