walimska panorama |
W moim poście o Łukaszu Kazku
wspomniałem na końcu, że nawet jako osoba telewizyjna nie wstydzi się On przyznawać,
że wywodzi się z Walimia. Anonimowy komentator zwrócił mi uwagę na to, że to żaden
wstyd. I miał rację.
Postanowiłem więc dziś się zrehabilitować
i pokazać rozległą i barwną panoramę gminy turystycznej pozostającej wciąż
jeszcze w cieniu innych bardziej głośnych i uznanych ośrodków turystycznych na
D. Śląsku, chodzi o sam Walim i gminę
Walim.
To bardzo symptomatyczne dla wielu
miejscowości w naszym regionie
wałbrzyskim i na całym Dolnym Śląsku, że faktyczna wartość i bogactwo
posiadanych atrakcji turystycznych nie zawsze idą w parze z ich marką na rynku turystycznym i renomą w
kraju . Tak się ma rzecz z Walimiem, na którym zaciążyła przedwojenna i
powojenna marka dużego i ważnego ośrodka
przemysłu lniarskiego, gdzie turystyka, rekreacja i wypoczynek stanowiły działalność uboczną. Dopiero nieodległy
krach Walimskich Zakładów Lniarskich postawił mieszkańców zaszytego w górach
osiedla w sytuacji patowej. Wyjście z niej jest jedno – powrót do korzeni.
Wykorzystanie tego wszystkiego, co w darze przyniosła natura i mądrzy
przodkowie, gospodarze tej ziemi. I tak się dzieje, powoli lecz z uporem i
wytrwałością biedna gmina dźwiga się z upadku i wkracza coraz pewniej na drogę turystycznego rozwoju.
Postawmy więc pytanie: Z czego
słynie Walim?
Na to
pytanie wielu mieszkańców regionu wałbrzyskiego odpowie bez wahania - z „Lochów
Walimskich”. I trudno
się dziwić, bo tajemnicze trzy otwory
wejściowe w ścianie skalnej góry Ostrej, nad potokiem Walimki, przy drodze do
Rzeczki budziły od samego początku ciekawość mieszkańców osiedla i podróżnych.
Zagospodarowanie turystyczne podziemnych sztolni i udostępnienie ich do
zwiedzania w roku 1994 przyniosło Walimiowi sławę w całej Polsce.
Podziemia
walimskie, to tylko drobna część „gigantycznego podziemnego miasta”, jak tę
budowlę nazwał w 1947 roku w „Słowie Polskim” Zygmunt Mosingiewicz. Zagadkowa
inwestycja militarna w Górach Sowich,
znana pod pseudonimem „Riese”, czyli „Olbrzym”, przewidywała połączenie
podziemnych korytarzy z kilku stron
Włodarza i urządzenie głównego ośrodka
dowodzenia w głębi masywu. Ale Walim był pierwszy w odsłanianiu tajemnic III
Rzeszy, a wydrążone w skale trzy równoległe do siebie sztolnie, z których dwie
połączone są wewnątrz przestronną halą, długości 110, wysokości 10-12 i
szerokości 8 metrów,
stanowią znakomitą ilustrację tego wszystkiego, co było realizowane rękami
jeńców wojennych i więźniów obozu Gross Rosen pod koniec wojny przez wojenny
sztab Adolfa Hitlera.
Pod
względem walorów turystycznych walimskie
sztolnie w Rzeczce i pod Włodarzem należą do rzadkości. W porównaniu do innych
tras podziemnych w Polsce są wyjątkowe. Łączą w sobie elementy historii,
geografii, techniki budowlanej i górniczej, wszystko osadzone mocno w
atmosferze tajemniczości i sensacji.
Ale nie
tylko „lochami” Walim jest słynący. Wspomniane wyżej aspekty historyczne i
geograficzne splatają się w tej gminie w drogocenny łańcuszek miejsc i
obiektów, których poznanie jest nie tylko ciekawe, ale i pożyteczne. Na czoło
wysuwają się dwie „wizytówki” gminy Walim: zamek „Grodno” i Wielka Sowa. Ta
ostatnia nie znajduje się wprawdzie bezpośrednio w granicach administracyjnych
gminy, ale dla turystów nie ma to żadnego znaczenia, zwłaszcza że z Przełęczy
Walimskiej wiedzie najczęściej uczęszczany szlak turystyczny na Wielką Sowę.
Mówiąc o gminie Walim nie można pominąć tych dwóch „pereł” krajobrazowych
Dolnego Śląska. Obie zasługują na więcej uwagi.
Zamek Grodno w Zagórzu Śląskim postawiony na gnejsowej górze
Choina (450 m),
nazywanej przez Niemców Königsberg
(Królewska Góra), a przez Polaków Chojna Góra, tuż obok starożytnego traktu
handlowego prowadzącego ze Świdnicy do Czech, należy do najlepiej zachowanych
zamków średniowiecznych w Polsce. Jest to jednocześnie jedna z najbardziej
malowniczych warowni, w otoczeniu wspaniałej panoramy górskiej, osaczającej jak
obręcz rozległą taflę Jeziora Bystrzyckiego u stóp zamku, z dalekim widokiem na
płaszczyznę przedsudecką ze Świdnicą, Dzierżoniowem, Bielawą, ograniczoną
masywem legendarnej góry Ślęzy. Widok z wieży zamkowej przy przejrzystej
pogodzie może wzbudzić zachwyt i wzruszenie nawet u osób mniej wrażliwych na
piękno krajobrazów.
Wielka Sowa – to najwyższy szczyt (1015 m.) w Górach Sowich, a
zarazem jeden z najwyższych w polskich Sudetach Środkowych. Wierzchołek góry
jest wspaniałym punktem widokowym z racji położenia w środkowej części Sudetów.
Roztacza się stąd jedna z najrozleglejszych panoram górskich, obejmująca
praktycznie całe Sudety, część Przedgórza Sudeckiego i Niziny Śląskiej. Maurycy
Karasowski, polski kompozytor, wiolonczelista, który osiadł na stałe w Dreźnie,
po wycieczce na Wielką Sowę w 1858 r. napisał: „Jest to góra wysoka, z której
prześliczny widok na przeciwległe góry, na miasto Waldenburg (Wałbrzych),
posiadające wielką i ciekawą fabrykę porcelany, na Fürstenstein (Książ), zamek należący do rodziny Hochbergów,
właścicieli uzdrowiska Salzbrunn (Szczawna Zdroju), a nawet z wieży, która się
tu znajduje, w dzień pogodny można dojrzeć mury miasta Wrocławia”. Okazuje się,
że już wtedy była na górze wieża, najpewniej drewniana, bo inaczej trudno
byłoby coś zobaczyć, gdyż Wielka Sowa, zarówno na szczycie jak i na zboczach,
pokryta jest gęstym lasem świerkowo-bukowym, a niższe partie masywu zachwycają
całą rozmaitością lasów mieszanych. Drugą wieżę znacznej wysokości postawiono w
roku 1885 z inicjatywy dr Winklera. U stóp tej konstrukcji z czterema pomostami
na poszczególnych wysokościach, stał bufet. Wieża przetrwała do roku 1905.
Wówczas pojawiła się inicjatywa prezesa jednego z towarzystw turystycznych z
Dzierżoniowa, dr Tamma, postawienia trwałej kamienno-żelbetonowej baszty. Jej
budowa trwała niecały rok. Uroczyste otwarcie miało miejsce 24 maja 1906 r. i
zgromadziło tłumy ludzi wraz z przedstawicielami władz z całej okolicy.
Uroczystość uświetniła orkiestra strażacka z Walimia. Wieży nadano imię
„żelaznego kanclerza” Ottona von Bismarcka. Stała się ona ogromną atrakcją
turystyczną. Na szczycie nie postawiono nigdy schroniska. Był tylko bufet w
dolnej kondygnacji wieży, a na jej zwieńczeniu okrągła galeryjka, z której
można było nasycić wzrok panoramą Sudetów. Baza gastronomiczno-noclegowa
znajdowała się poniżej szczytu. Ówcześni wędrowcy zaglądali chętnie do gospód,
które napotykali po drodze. Największym powodzeniem cieszyła się
gospoda-schronisko „Siedmiu Elektorów” na Przełęczy Walimskiej. Dziś już nie ma
po niej ani śladu. Dobrze się więc stało, że władze Walimia uruchomiły w tym
miejscu obszerną wiatę turystyczną dla wycieczek i indywidualnych podróżników.
Jest to początek a zarazem punkt zwrotny łagodnej trasy pieszej na Wielką Sowę.
Z
dawnych schronisk zachowały się jeszcze położone tuż nad Przełęczą Sokolą (754 m.) schronisko „Orzeł”,
dawniej „Bismarck Baude” oraz „Marysieńka”, obecnie „Sowa”, najbliżej szczytu
Wielkiej Sowy. Po wielu ówczesnych gospodach zaginął ślad, ale pojawiają się
nowe w Rzeczce, Sokolcu, Sierpnicy, nie mówiąc o rejonie Pieszyc, Bielawy, Dzierżoniowa,
Nowej Rudy. Z tego właśnie kierunku wyszła, podobnie jak dawniej, inicjatywa
ratowania kruszejących murów historycznej już wieży na Wielkiej Sowie. Jej
renowacja miała miejsce w 2006 roku, to
okrągła rocznica 100 lat od oddania jej do użytku.
Dziś
Wielka Sowa przyciąga rzesze turystów, a będące jej gospodarzem Pieszyce
organizują co rusz interesujące imprezy, tak jak 1 maja - otwarcie ruchu turystycznego 2018 z
odsłonięciem symbolicznej figury muflona.
Na tym
oczywiście nie kończą się atrakcje turystyczne gminy Walim. W sąsiedztwie
Wielkiej Sowy jest Mała Sowa, drugi co do wysokości szczyt w tych górach (972 m.) jeszcze bliższa
Walimiowi, górująca nad kotliną Walimki i Sowiego Spławu, cała w poszyciu lasów
świerkowych lub świerkowo-bukowych. Z odsłoniętych polanek roztaczają się z
niej rozległe widoki na fragmenty Gór Sowich, Wzgórz Wyrębińskich, a także Gór
Suchych i Wałbrzyskich. W Górach Sowich najbliżej Walimia jest do spenetrowania
cały masyw Włodarza, o którym mówiłem powyżej jako że był to obszar budowy
kompleksu „Riese”.
Gmina
Walim obfituje w zabytki architektury. Jest ich sporo w samym Walimiu. Wystarczy wymienić obydwa
kościoły, Św. Barbary z XVI w. i Św. Jadwigi z XVIII w. z tablicami
upamiętniającymi wybitnych ludzi z przeszłości zasłużonych dla Walimia, kaplicę
grobową Seylerów z 1800 r., dwór obok dawnego parku, kilka budynków
użyteczności publicznej, okazałych kamienic, willi, a także zwykłych chat
drewnianych lub drewniano-murowanych. Jest też
Cmentarz Ofiar Faszyzmu z pamiątkową kwaterą obejmującą 10 grobów
zbiorowych oraz monumentalnymi schodami prowadzącymi na szczyt wzgórza, gdzie
umieszczono znicz i maszty flagowe. Szacuje się, że jest to miejsce pochówku
ok. 20 tys. więźniów obozów pracy zatrudnionych przy budowie podziemnych
sztolni.
W innych
wsiach gminy również znajdujemy ciekawe miejsca i zabytki warte obejrzenia i
poznania. Są nimi kościoły, domy, kamienice, zabudowania pofabryczne, młyny,
gospody, kapliczki, grobowce, itp. Więcej informacji o nich można znaleźć w
folderach i informatorach turystycznych. Ale na jeden z zabytków chciałbym
zwrócić szczególną uwagę. Jest to rzecz niebywałej urody, także z uwagi na
wspaniałą lokalizację na stromym wzniesieniu tuż nad urwiskiem z drogą Nr 383,
prowadzącą z Jedliny Zdroju do Jugowic. To późnogotycko-renesansowy kościół Św.
Anny z 1593 roku, zbudowany na miejscu zniszczonego kościółka drewnianego z
1335 r., otoczony kamiennym murem z furtą. Zarówno kościółek jak i jego wnętrza
tchną przeszłością, wewnątrz jest na stropie wartościowa polichromia z 1611 r.
z malowidłami J. Weisslera, a także zabytkowa ambona, chrzcielnica, witraże,
epitafia i płyty nagrobne. Ten kościół kilkakrotnie remontowany pełni nadal swą
funkcję i jest ozdobą niewielkiej wsi Olszyniec, jednej z najstarszych w tym
regionie.
Obok znakomitego
położenia w otoczeniu gór, obok zabytkowych obiektów historycznych związanych z
dziejami Śląska i zbrodniczą działalnością Hitlera w czasach ostatniej wojny,
obok widocznych postępów w rozwoju bazy turystyczno-wypoczynkowej, specyfika
gminy Walim osadza się na wyjątkowej życzliwości, uprzejmości, gościnności
wobec przyjezdnych. „Gość w dom - Bóg w dom” głosi staropolskie porzekadło. To
jest w obecnej sytuacji na rynku turystycznym podstawowy warunek sukcesu.
„Polska tradycją gościnności stoi” – ta formuła z doświadczeń wyrosła,
potwierdza opinię o staropolskiej usłużności dla gościa, najmocniejszym atucie
naszego dziedzictwa narodowego.
W turystyce może się Walim poszczycić sukcesami z ostatnich lat. Należy
do nich odnowienie zabytkowego zamku Grodno, gdzie wykonano szereg prac renowacyjnych
z uruchomieniem restauracji, a także zagospodarowanie terenów nad Jeziorem
Bystrzyckim, gdzie został wybudowany nowy obiekt restauracyjny z kolonią domków
kempingowych.
Atrakcje te przyciągają
turystów i czynią z gminy Walim ważny punkt na mapach turystycznych Dolnego
Śląska.
Atuty Walimia spróbowałem kiedyś zawrzeć w wierszowanych postach reklamowych do książeczki napisanej
przeze mnie z okazji 700-lecia Walimia. Oto one:
*
„Tam w ramionach Wielkiej
Sowy
Walim gościom wyjątkowy,
Możesz czuć się w nim jak
basza,
spacerując od lasa do
lasa”
*
„Temat to ekscytujący
Walim lochami słynący
I na Śląsku i w Europie
Walim ciągle jest na
topie”
*
„ Walim śliczny i
magiczny,
A do tego historyczny,
Tym się szczyci w wielkim
świecie,
że ma swoje 700-lecie”
700-letni Walim czeka na
gości. Bardzo dobrze, jeśli będą to najbliżsi sąsiedzi z Wałbrzycha i okolic.
Za nimi przyjdą inni, z dalej położonych stron. Nie ma lepszej promocji jak
dobra nowina przekazywana z ust do ust. A w gminie Walim jest co zobaczyć i
jest się czym nacieszyć. Można powiedzieć krótko – dla każdego coś miłego !
Zapraszam do ciekawej i
gościnnej gminy Walim !
Istnieją jeszcze resztki kamiennego fundamentu na którym zbudowano pierwszą wieżę na Wielkiej Sowie.
OdpowiedzUsuńNajbliżej szczytu Wielkiej Sowy położone było Wojskowe Schronisko Narciarskie(Militarskihutte)przy Kamieniu Trójgranicznym,który znajduje się obok krzyża upamiętniającego śmierć czteroletniego chłopca,który zaginął na Wielkiej Sowie w 1851 r.Na jego szczątki trafili drwale w 1852 roku.Krzyż postawiono w 1853 roku.
Po Wojskowym Schronisku zostały fundamenty i zaniedbana studnia.Teren wokół został splądrowany przez poszukiwaczy skarbów.
Kręte drogi do Walimia
Nie ma zasięgu w Górach Sowich.
Czekają wewnątrz wydrążone,
aż dotrze do nich wreszcie człowiek
i zdejmie tajemnic zasłonę.
Co Włodarz kryje pod kapturem?
Jak długi jest podziemi wąż?
Gdzie szczątki tych co kuli dziurę?
Na czym właściwie siedzi Książ?
Nie pohukuje Wielka Sowa,
ale tajemnic sowich strzeże.
Czy to masońska wielka zmowa?
Czy wewnątrz góry śpią rycerze?
Kręte są drogi do Walimia.
Wysoko zamki tkwią na skale.
Zakryła płaszczem wszystko zima.
Mróz księżycowym lśni opalem.
Ciepły kominek w Rościszowie.
Iskrami trzaska.Pewnie czeka.
Tęsknię za wami Góry Sowie
a droga do was tak daleka.
/Marek Gajowniczek/
Miłej niedzieli.
Dziękuję Henryku za to interesujące uzupełnienie, a wiersz 'Kręte drogi Walimia" jest znakomity .
UsuńPozdrawiam a także tą drogą Łukaszowi garść pozdrowień przesyłam. Łukasz to dobry syn swojej małej Ojczyzny.
OdpowiedzUsuńJestem pewien, ze Łukasz to przeczyta i dobrze, że jest nas sporo, którzy tak o nim myślą i w ten sposób mogą mu podziękować.
UsuńBardzo dobry artykuł promujący Walim.Chociaż przyznam szczerze ,ze w latach osiemdziesiątych budził niezbyt sympatyczne skojarzenia.A pózniej początek lat dziewięćdziesiątych i walące się hale fabryczne zakładów włókienniczych/przy drodze w kierunku Rościszowa/.Smutne to były czasy dla tej miejscowości.Myślę,że Głuszyca wyprzedziła Walim w zagospodarowaniu turystycznym - oczywiście za Twoją zasługą.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, to najczęściej przyjmowany przez władze pństwowe mileczeniem skandaliczny przyklad naszej pośierpniowej nieodpowiedzialności. Chodzi o gigantycze przedsiebiorstwo przemysłu lniarskiego pozostawione bezpańsko na samoistną zagładę. Likwidacja Walimskich Zakładów odbywała się na tej zasadzie, że nowi właściciele wysprzedali wszystko co się dało, a nastepnie pozostawili zabudowania samopas. Reszty dokonali miejscowi rabusie, a potężne ruiny pozostawiono wladzom gminnym - niech się martwią co zrobić z tym fantem. Nie mówię już o setkach ludzi, którzy zostali bez pracy i srodków do życia. Oczywiście, że skutki takiej nieodpowiedzialności dają o sobie znać do dziś. Była na ten temat audycja E. Jaworowicz w TVP i na tym się skończyło.
UsuńGłuszyca(Wustegiersdorf)wyprzedzała Walim(Wuestewaltersdorf)już wiele lat przed II w.św.W Wuestewaltersdorf było kino.Była to filia teatru filmowego z Wustegiersdorf.Kino w Wustegiersdorf było nowoczesne z wygodnymi skórzanymi fotelami.W Wuestewaltersdorf siedziało się na drewnianych krzesłach,tylko przy drzwiach wejściowych była skórzana sofa w której siedział w białym fartuchu Muttel Bendla.Jeśli film był dla dorosłych,młodzież nie miała szans wejść do sali.Sprawdzał bilety i przestrzegał przepisów prawnych.Projekcje odbywały się w weekendy,sala kinowa zawsze była wyprzedana.
UsuńA ja dopiero przed godziną wróciłam z działki. I na razie tylko pozdrawiam, Bo chce mi się okropnie spać. To wynik niesamowitego dotlenienie.
OdpowiedzUsuńAle obiecuję, że wszystko nadrobię...
Dziękuję Stokrotko - miłych snów!
UsuńSchronisko Sowa to przedwojenna Eulenbaude. https://dolny-slask.org.pl/547381,Sokolec,Schronisko_Sowa.html
OdpowiedzUsuńDziękuję Grzesiu za tę uwagę. Miło mi, że mimo wielu obowiązków zagladasz jedank do mojego blogu. Pozdrawiam !
Usuń