Motto:
„Jak niedzielę uświęcić? W tym samym
mieszkaniu,
W schludnej, powszechnej
nudzie grzęznąć i miernocie?
Co zrobi biedny ojciec
beznadziejnych pociech,
Mąż zahukany, smutek w
śliwkowym ubraniu?
Coraz częściej nad sercem
przekłuwa ból ostry,
Coraz rzadziej się drzemkę
poobiednią utnie,
Coraz częściej w niedziele
nawet obiad postny,
Coraz rzadziej złotówka
wolna. Coraz smutniej.
Miało być szczęście.
Dawno. A czy było kiedy?
Gdzie? W piersi, pajęczyną
kłopotów zasnutej?
Pod obwisłą pierzyną? W
kwaśnym smrodzie biedy?
W gratach, w dzieciach
grobowych, w biurze? Gdzie?
Nie tutaj…”
(Julian Tuwim, Luksus)
Tak sobie myślę w chwili skupienia, choć nie
zdarza mi się to zbyt często, że najprostsze, najbardziej wydawałoby się
zrozumiałe, niepodważalne prawdy budzą wiele niejasności i zwątpienia jeśli
spróbujemy je przeanalizować od nowa. Na ogół wszystko co robię i piszę, odbywa
się w biegu, jest skutkiem zdobytej wiedzy i przyzwyczajeń, odbywa się w ramach
nawyków wyrobionych od dziecka. Rzadko mam chwilę by pomyśleć nad tym wszystkim
bardziej głęboko. Świat w mojej świadomości jest jasny i w miarę dobrze ułożony.
Wiem co jest dobre, a co złe, co mogę, a czego nie mogę, co powinienem, a czego
nie wolno mi uczynić, co mi pomaga, a co może zaszkodzić mojemu zdrowiu.
Ale jest jeden szkopuł. Czy myślenie jest dobrym
sposobem na wzmocnienie pozytywnego stosunku do życia? A może wręcz odwrotnie?
Lepiej nie myśleć, by nie popadać w zwątpienie?
Pomyślałem sobie, że świat jest jednak zbudowany
na zasadach absurdalnych. By żyć, człowiek potrzebuje tego co najogólniej można
nazwać wytworem jego pracy fizycznej, czyli produktu. Mieści się w tym to
wszystko, co nazwiemy żywnością oraz to, co pozwala nam zaspokoić naturalne
potrzeby cywilizacyjne. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że
społeczność na świecie dzieli na dwie części: tych co produkują, a co
najogólniej odbywa się w drodze fizycznej pracy i tych co – jak to się zwykło
nazywać – pracują umysłowo. Inaczej mówiąc: na wytwórców i eksploratorów
wytwórczości. Ci co pracują fizycznie, zwani często „robolami”, są… fundamentem
rozwoju i dobrobytu, oni tylko i wyłącznie tworzą dochód narodowy, a ci co
pracują umysłowo są tylko i wyłącznie konsumentami wypracowanych fizycznie,
rękami robotników, chłopów i rzemieślników dóbr. Pozwalają one im żyć,
najczęściej na poziomie, o którym tzw. klasie producentów nawet się nie śniło.
Zaznaczam, nie jestem marksistą. O wiekopomnych
dziełach Marksa, Engelsa, Lenina słyszałem tylko w szkole. Nie znam od podstaw
ich nauki i wcale nie jest mi ona potrzebna, by zdać sobie sprawę z
absurdalności tego świata. Najprościej mówiąc absurd ten polega na tym, że
połowa, a może nawet mniej niż połowa społeczności na tym świecie pracując
fizycznie produkuje to co jest niezbędne do życia, a pozostała część pełnymi
garściami korzysta z ich wysiłku, uzurpując sobie prawo do najdalej idących
przywilejów, do sprawowania władzy, do niewyobrażalnych dochodów i zaszczytów.
Rozumiem, że dla porządku w organizacji życia
społecznego potrzebni są tzw. pracownicy umysłowi. Nie będę wymieniał ich
wszystkich, ale są to prawnicy, lekarze, nauczyciele, urzędnicy, żołnierze,
policjanci dziennikarze, ludzie kultury i można by tak jeszcze więcej
wymieniać, przy czym byłaby to lista dość obszerna. Osobne miejsce zajmują
uprzywilejowane szczególnie, doskonale zorganizowane grupy religijne mężczyzn,
którzy powołując się na pisma święte, z którym mają najczęściej niewiele
wspólnego, żerując na otumanianiu prostych ludzi, urządzili sobie życie w
luksusie.
Okazuje się, że ci co produkują, są w naszej
rzeczywistości niczym, tzw. ciemną masą. Można im wmówić, że coś znaczą, tak
jak to miało miejsce w PRL-u, a ci co pokończyli szkoły, zdobyli tytuły naukowe
lub duchowne, albo znaleźli się we władzach państwowych lub lokalnych, jednym
słowem pracownicy umysłowi bez zmrużenia oka, w pełnym przekonaniu, że im się
to należy, że oni są kimś wyjątkowym, pełnymi rękami czerpią korzyści z
istniejącego układu organizacji życia społecznego.
Nie jestem rewolucjonistą, nie mam zamiaru
namawiać Czytelników, którzy się ze mną zgadzają, do pójścia na barykady.
Jestem pacyfistą. Uważam, że najwięcej można osiągnąć drogą ewolucyjnych
przemian w świadomości. Oczywiście, śni mi się czas, kiedy rzekomi dostojnicy z
kręgu najwyższych władz państwowych, urzędowych, naukowych i religijnych
skłonią się przed prostym człowiekiem i podejmią jego dłoń, by ją z należnym
szacunkiem ucałować. Póki co najwyżsi dostojnicy państwowi klękają i całują
ręce „Ojca” Rydzyka i jemu podobnych, a ich łaskawość dla ludzi prostych wynika
li tylko z potrzeby uzyskania poparcia w
wyborach. W uznanych za ponure czasach
PRL-u przynajmniej mówiło się o głośno o poszanowaniu człowieka od „czarnej
roboty”. W Rzeczpospolitej Posierpniowej arogancja i pazerność władzy, a co za
tym idzie – dysproporcja w poziomie życia elit w porównaniu do warunków życia
prostego człowieka - bije niespotykane
dotąd rekordy. Wiem że mnie, któremu już pozostało niewiele lat, nie uda się
tego doczekać, by coś się w tym względzie zmieniło.
P.S. Osobiście, jako nauczyciel, mieszczę się w
klasie pracowników umysłowych, ale wywodzę się ze wsi, praca fizyczna nie jest
mi obcą, często bywała konieczną ze względów materialnych, może dlatego dla
ludzi pracy żywię głęboki szacunek.
Fot. Zbigniew Dawidowicz
z netu " W każdym człowieku staram się znaleźć coś wyjątkowego , są jednak ludzie w których nie muszę się o nic starać ...oni są wyjątkowi. Pogodnego dnia :) żelbetonu głową nie rozbijemy ;)
OdpowiedzUsuńZgadzanm się Ireneuszu w całej rozciągłośći. Ale dobrze mieć przynajmniej tego świadomość.
Usuń"biedni ludzie są bogaci"
OdpowiedzUsuńNiemcy odsłonili pomnik Karola Marksa(Meier Helewi) z okazji 200 rocznicy jego urodzin.Pomnik to dar Xi Jinpinga,który powiedział z okazji urodzin Karola:
"Największy myśliciel naszych czasów,który wygrał przyszłość."
Pol Pot studiował marksizm w Paryżu przez 3 lata.Po ostatecznym oświeceniu wrócił do Kambodży i dokonał rzezi.
https://www.youtube.com/watch?v=imU2UDGoMRA
Wszyscy,nawet wiatr robi nas w balona:)W Świdnicy balony nie wzniosły się z powodu pogody,w Świerkach to samo.Mówię,do trzech razy sztuka,i dzisiaj ruszyłem przez Przeł.Jugowską do Dzierżoniowa,a na Przełęczy stop,bo chłopcy urządzili sobie rajd(Kryterium Kamionki).
https://www.youtube.com/watch?v=xegn_j-Q3HE
Miałem wyjść na Kalenicę i popatrzeć na Dzierżoniów i na balony z kosza wieży,ale żona i wnuczka miały dość robienia ich w balona.
Po majówce portfel też mam pusty jak balon i wydaje mi się,że Ziemia jest płaska.W czasie II wojny światowej Japońce wypuścili 5 tys.balonów uzbrojonych w bomby przez Pacyfik na USA,nie patrząc na pogodę.Zginął tylko jeden ciekawski Jankes:)
Do Towarzystwa Płaskiej Ziemi(Flat Earth Society)należy 555 osób,w tym jeden Polak-Miłosz Gaczkowski z Wrocławia.Pozostali,to Jankesii jeszcze kilku popaprańców.
Tajne Archiwum Watykańskie jest jednym z najwspanialszych zbiorów historycznych na świecie.Jest również jednym z najbardziej bezużytecznych.
TAW mieści 85 kilometrów regałów.Tam na pewno jest coś na temat płaskiej Ziemi,ale tylko kilka milimetrów stron zostało zeskanowanych i udostępnionych online dla biedaków.Jeśli chcesz cokolwiek przeczytać,musisz ubiegać się o specjalny dostęp,a to kosztuje.
Powstał projekt"In Codice Ratio",który udostępni te zaniedbane teksty.Czy to się powiedzie?Większość starych tekstów jest napisana ręcznie kaligrafią i kursywą.Brak przestrzeni między literami i powstaje zakleszczenie obliczeniowe,nazywane paradoksem Sayre.Potrzebna jest armia uczonych z doświadczeniem w średniowiecznej łacinie,aby uwzględnić dziwactwa w pismach ręcznych.
Najlepsi są w rozszyfrowywaniu tych dziwactw...gimnazjaliści:)
"Stary i młody Żyd przechodzą przez park miejski we Frankfurcie.Nad ich głowami przelatuje ptak,upuszcza"coś",i trafia w Żyda.Wtedy starszy Żyd poucza młodego:"Cholerny antysemityzm!Dla innych śpiewają!"
Takie tam cytaty:
retropress.pl/mysl-narodowa/marx-przemilczny/
Pozdrawiam.