Tytuł
mojego dzisiejszego postu zelektryzuje
przede wszystkim tych, którzy lubią grę w karty. Makao jest jedną z
popularnych gier i jest dobrą rozrywką w zimowe wieczory, zwłaszcza że nie jest
to gra hazardowa.
Zupełnie
inaczej ma się rzecz z geograficzną
nazwą jednego z przeuroczych miejsc na ziemi, znanego zwłaszcza amatorom
ruletki, blackjacku, solty lub innych gier oferowanych w nocnych kasynach.
Takim miejscem jest właśnie pozostające nieco w cieniu wielkiego Hongkongu, ale
blisko niego położone, chińskie miasto –
Makao.
Makao jest średniej wielkości miastem, położonym
na półwyspie oraz dwóch wyspach. Jeszcze do 1999 roku było portugalską kolonią,
od tego czasu jest Specjalną Strefą Administracyjną Chin.
Makao jest królestwem hazardu, liczbą kasyn
dorównuje niemal Monte Carlo. To nie kasyna są jednak magnesem dla prawdziwych turystów,
ani też podróżników. Przybywają tu tłumnie dla zupełnie innych
atrakcji.
W Makao dominuje europejska (portugalska)
architektura, obok buddyjskich świątyń jest tu wiele chrześcijańskich
kościołów, nawet ulice mają portugalskie nazwy, chwilami można się poczuć
prawie jak w Lizbonie. Sporo jest ciekawych miejsc do zobaczenia, budynki są
zadbane, na ulicach jest bardzo czysto, słowem bardzo przyjemne miasto.
Stare
miasto Macau, znane również jako Centrum Historyczne Macau, jest miejscem, w
którym koegzystują przedstawiciele dwóch narodowości - Portugalczycy i
Chińczycy. Jest zlokalizowane na terenie dawnej portugalskiej kolonii, tuż przy
jej granicy z Chinami. Na architekturę i kulturę miasta miały wpływ
obie narodowości. Macau zostało wpisane na listę dziedzictwa kultury UNESCO w
2005 roku. Znajduje się w nim wiele zabytkowych ulic, domów, a także innych
zabudowań religijnych i publicznych. Dużo kasyn (przychody większe niż w Las
Vegas). Bogata kuchnia (azjatycka, europejska).
Jeden
dobrze zaplanowany dzień wystarczy na zwiedzenie wszystkiego co najważniejsze.
Warto tez "pobłądzić" wąskimi uliczkami i zobaczyć to czego
przewodniki nie opisują.
No
właśnie. W tej chwili moi Czytelnicy zadają sobie pytanie, czy autor blogu
przypadkiem nie „pobłądził” serwując informacje o chińskim Makao, a przecież
tytuł wskazuje, że chodzi o grę w makao.
Otóż
nie, tytuł jest całkiem na miejscu, a zrodził się w mojej głowie w momencie,
gdy na internetowym portalu znalazłem informację, że w dniach 22 – 24 maja
reprezentacja polskich siatkarek grać będzie o dalsze uczestniczenie w
rozgrywkach Ligi Światowej, zwanej obecnie Pucharem Narodów – w egzotycznym chińsko-portugalskim
Makao. Przeciwnikami Polek będą siatkarki Chin, Tajlandii i Korei Południowej.
Tak więc w trzech dniach grać będą nasze „złotka” trzy kolejne mecze. Zdobycie
pierwszego miejsca w tej grupie gwarantuje udział w dalszych etapach rozgrywek.
Bardzo
ciężkie zadanie stoi przed naszą odmłodzoną reprezentacją. Mam nadzieję, że
da sobie radę, a ponieważ jestem
kibicem siatkówki, czekam na te mecze, jak zawsze w napięciu i niepokoju.
Ale
myślę nie tylko o meczach. Jestem ciekaw, czy nasze siatkarki znajdą czas by
zwiedzić atrakcyjne miasto Makao. Ta podróż na kraniec azjatyckiego kontynentu
jest na pewno dla wielu z nich niezwykłym przeżyciem. Mecze rozgrywane są po
południu, tak więc do południa znajdzie się czas na spacery do centrum
handlowego i poznanie największych zabytków. Być może coś niecoś pokaże nam telewizja przy okazji transmisji z
meczów.
Zainteresowanie rozgrywkami sportowymi stanowi nie tylko rozrywkę. Daje możliwość do lepszego poznania świata. Oglądanie w telewizyjnym Eurosporcie relacji z wyścigów kolarskich jest dla mnie za każdym razem ogromnym przeżyciem. Przy okazji emocji sportowych mam możliwość podziwiania widoków z trasy wyścigu nagrywanych z górnych pułapów śmigłowca. W ten sposób oglądam krajobrazy i zabudowania miast i wsi nie tylko naszych europejskich krajów, takich jak Hiszpania, Włochy, Francja, Belgia lub Holandia, ale także np. z dalekiej Kalifornii w Stanach Zjednoczonych .
Nie
ukrywam, że zachęcam moich Czytelników do kibicowania. Siatkówkę lub kolarstwo, a także inne dyscyhpliny sportowe, ogląda się z
przyjemnością w domowym zaciszu, nie mówiąc o emocjach, które im towarzyszą.
Proszę
więc zapamiętać: we wtorek, środę i czwartek
- Gramy w Makao !
Fot. Zbigniew Dawidowicz
Fot. Zbigniew Dawidowicz
no....to tasujemy karty :))
OdpowiedzUsuńKarty tak, ale najlepiej do gry w tarota, bo nimi mozna wywróżyć, czy nasze siatkarki wygrają swoje mecze. Tylko, że wtedy oglądanie meczów traci cały urok. Pozdrawioam !
Usuń"Z furami do dworu!".Taki okrzyk wydawał sąsiad,który nauczył nas grać w ferbla,a potem nas łupił:)To były lata 50/60 ub.wieku.Sąsiad żyje,ma 97 lat.
OdpowiedzUsuńPo Szwajcarii,Portugalia była największym importerem złota z nazistowskich Niemiec.Portugalia była w czasie II w.św."neutralna",ale jej reżim silnie sympatyzował z nazistami.Jak mroczny,zapomniany duch,przeszłość Lizbony odżyła.Blisko 100 hitlerowskiego złota trafiło do Portugalii.Prawie połowa tego złota została skradziona ze skarbców krajów europejskich i Żydom w obozach koncentracyjnych.
Za złoto Portugalia wysyłał Niemcom insulinę,diamenty i wolfram,który był niezbędny dla nazistowskiej machiny.Po wojnie alianci zażądali,
aby Portugalia oddała 44 tony złupionego złota nazistowskiego.Ale Lizbona zaczęła potajemnie wyprzedawać swoje nazistowskie złoto poprzez banki w Makau do Chin,Indonezji i Filipin(sztabki były oznaczone swastykami).Czyżby"Złoty pociąg"popłynął do Macau?
Indeks mocy armii Izraela to: 0,3476...Chiny-0,0945...Rosja-0,0929...
USA-0,0857
https://www.youtube.com/watch?v=znfqJJ2Mcnw
Pozdrawiam.
No to teraz już wiemy gdzie szukać złotego pociągu. Ważne by ta wiadomość nie doterła do wałbrzyskich poszukiwaczy, bo jednak lepiej jest jak czynią to u nas. Dziękuję Henryku za barszo interesujące informacje.
Usuń