Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 27 października 2017

Tajemnicze push pull




Dziś przed nadchodzącym weekendem nie mam sumienia zadręczać moich wiernych Czytelników jakimiś uczonymi wywodami. Jak to już często mi się trafia w wolną sobotę i niedzielę proponuję coś lżejszego, tym razem nawet zabawniejszego, ze świata poezji. Ale poezji wziętej z życia. Przeczytajcie co niezwykłego udało mi się napisać dawno, dawno temu na cześć pewnej uroczej białogłowy:

Ty jesteś

Ty jesteś vox natura, vox Dei,
ciepły kącik przy piecu zimą,
dym kadzielny pachnący mirrą,
marsz Mozarta grany pianissimo.

Ty jesteś elastyczna sprężyna,
w dzień huśtawka, w nocy trampolina,
nie pozwalasz by flirtować skrzętnie,
jak całujesz, to tylko namiętnie.

Ty jesteś awionetką w hangarze,
raz westalką, drugi raz frygą,
mgłą, ulotną efemerydą,
ślesz uśmiechy jak orzechy w darze,

 Bo Ty jesteś  góralska ciupaga,
lśnisz z daleka jak gwiazda  na niebie,
jesteś zawsze gotowa pomagać,
ale także ochronić w potrzebie.

Tak,  Ty jesteś  oazą w tropiku,
ja odbiciem greckiego mitu,
z każdym zmierzchem i każdym świtem
bywam twoim wiernym Syzyfem

 Jesteś  dla mnie   Salwatore Dali,
dziwny mariaż purnonsensów na gali.
Cóż dziwnego, nie gramy ról,
stanowimy układ przeciwsobny  -  push pull !


Napisałem ten wierszyk dla zabawy, by zabłysnąć swoją elokwencją.. Było to oczywiście przed laty. Spodziewałem się, że od podmiotu lirycznego tego przekornego tekściku mogę dostać po uszach. Jego adresatka miała rzeczywiście kwaśną minę, ale zachowała należyty dystans. Powiedziała, że mógłbym pisać jaśniej o co chodzi. Nie zapytała nawet, co oznacza owe push pull. Z biegiem czasu moje dzieło sztuki poszło do szuflady. Traf chciał, że po latach odgrzebałem je przypadkiem. Dziś ze zdumieniem odkrywam zadziwiającą trafność tych metafor. Przeżyliśmy razem szmat czasu. Jak to się stało, że ten „układ przeciwsobny” wytrzymał wszystkie próby i funkcjonuje nadal. Chyba to skutek praw fizyki, która głosi, że bieguny przeciwstawne się przyciągają. I to jest dobrze, że na tym Bożym świecie wszyscy podlegamy żelaznym prawom natury. Chyba, że są wyjątki, ale to tylko po to, by potwierdzać regułę.

P.S. W słowniku wyrazów obcych,  push-pull  -  od angielskiego push - popychać i pull -  ciągnąć, elektr. – układ przeciwsobny, układ dwóch połówek uzwojenia połączonych w taki sposób, że powstałe w obwodzie zakłócenia znoszą się wzajemnie.

I wszystko jasne! Znosimy się wzajemnie. Dlatego jesteśmy. Miłego weekendu, zwłaszcza wszystkim push-pullom!

 Fot. Zbigniew Dawidowicz



5 komentarzy:

  1. I pewnie właśnie dlatego przeżyliście razem szmat czasu.Dzięki temu "przeciwsobnemu układowi".
    Wspaniały wiersz.
    Gratuluję serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie będę Ci kadził,że to wspaniałe,bo już dość dawno te Twój wiersz czytałem.Powiem jedno,że znam Tą Białogłowę,która jest Twoją podporą i zawsze z sympatią odnosi się do wszystkich Twoich poczynań a nawet uszczypliwości.A wiers ten z pewnością jej się podobał.Pozdrawiam Kazię i Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozdrowienia w imieniu naszego push pull. I wzajemnie pozdrawiam !

      Usuń
  3. Nie próbował Pan"sticks & hicks"?:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń