Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 21 października 2017

Nie jestem trendy



  
„Chodzi mi o to, aby język giętki

Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:

A czasem był jak piorun jasny, prędki,

A czasem smutny jako pieśń stepowa,

A czasem jako skarga nimfy miętki,

A czasem piękny jak aniołów mowa...

Aby przeleciał wszystka ducha skrzydłem.

Strofa być winna taktem, nie wędzidłem”


Powtarzam te słowa naszego wieszcza, Juliusza Słowackiego, jak wedyjską mantrę za każdym razem, gdy siadam przy klawiaturze, a na ekraniku monitora pojawia się biała jak płótno „tabula raza” – niezapisana tablica.
To jest sztuka, umiejętność przetworzenia myśli w słowach, ale tak by stały się one jasne jak słońce i trafiły do serca i ducha Czytelnika swą prostotą i urodą.

Niestety, rzeczywistość skrzeczy. Sztuka pisania jest ambicją garstki literatów, zdecydowana większość piszących nie przywiązuje do niej wagi. Liczy się ilość, a nie jakość. Wśród młodych posiadaczy smartfonów, palet, laptopów i tym podobnych osiągnięć techniki szerzy się nowy sposób komunikowania, nowy język forujący skrótowość posługiwanie się zwrotami z języka angielskiego. Młody internauta musi być trendy, inaczej nie będzie cool.

Staram się by w swym pisaniu nie pozostawać w tyle, robię co mogę by iść z postępem, sięgać  po nowoczesność i sprostać wysokiej poprzeczce jaką stawia you tube lub forum młodych adeptów mailowania w portalach społecznościowych. Niestety, moje ambicje przypominają porywanie się z motyką na słońce.

Czytam na jednym z linków facebooka:

Polacy! Bierzcie przykład z bociana. Bocian leci za granicę, ażeby przeżyć!

Więc myślę sobie. Powinienem wyjechać co najmniej do Londynu, aby nauczyć się w praktyce języka angielskiego i sprostać wymogom współczesności. Inaczej moje pisanie psu na budę. Jaki ze mnie globtroter, jeśli usiłuję zachęcić w moim blogu Czytelników do podróży, posługując się w li tylko słownikiem języka polskiego PWN. A przecież dla młodych zrozumiała jest wyłącznie nowomowa zaczerpnięta ze źródeł Albionu.

Ktoś napisał, że mój blog to mała korpa i choć layout jest względnie user friendly, to żaden to newsletter, a tylko zbiór backpacksserskich sznytów. Niestety, nie jestem hejterem, nie potrafię scrollować to co jest na czasie i vlogować w moje posty właściwy, na czasie, design. A przecież dziś potrzeba banować zgodnie z duchem czasu, wyszło z mody eleganckie plonkowanie w starym stylu. W każdym tekście trzeba być cool, pisać slangiem zrozumiałym dla internautów i starać się dorzucić lakoniczny link do jutuba. Najlepiej gdy się zna jakiegoś bota banującego spamerów na kanale ircowym, można wtedy przekazać nawet przykry mesedż z dystansem, z densflorowym luzikiem i wszystko bezpiecznie w nawiasach każualowej ironii. Wiem znakomita większość banowanych w ogóle tego mesedżu nie zrozumie, chyba że zna angielski i na własny sposób potrafi wyguglać sens. W dobie Ice Bucket Challenge oraz splashów czas na nowoczesne opcje. I wtedy możemy liczyć na odrobinę lansu, nie potrzeba mnożyć lajków, wszystko robi się samo, a facebook pęka od rekordowych powieleń takich postów blogowych w joutube.

Wiadomo, starych drzew się nie przesadza, wcześniej czy nieco później i tak uschną. I ja czuję, że usycham, zwłaszcza gdy poczytam „denerwujące ekskursje w dyskursie” lansowanego w GW czołowego blogera naszych czasów, Wojciecha Orlińskiego, albo posłucham magazynu internetowej „gazety pl” Make Life Harder, bądź też wejdę na stronę joutube.

Może pobawię się jeszcze trochę w starym stylu by nie zawieść garstki moich wiernych Czytelników, ale furory w świecie internetowym już nie zrobię, do Londynu się nie wybieram, raczej na łono Abrahama. Nie zamierzam naśladować desperatów i lać sobie na głowę lodowatą wodę, a potem rzucać selfie na stronę facebooku. Niestety, tak samo jak Mickiewicz, Słowacki, Konopnicka, nie mówiąc o wielu innych klasykach naszej literatury – dla młodych adeptów słowa pisanego  -  nie jestem trendy...

Fot. Zbigniew Dawidowicz

4 komentarze:

  1. Pocieszę Cię Stanisławie.
    Ja też nie jestem trendy... chociaż na blogu umieszczam czasami uśmiechnięte buzie.
    Zapraszam Cię natomiast serdecznie /a także wszystkich Twoich gości i przyjaciół/ do przeczytania tekstu o Kirze Gałczyńskiej i Jej ostatniej książce.
    Dziękuję z góry i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi


    1. Stokrotko, Twoje książki to nie są „druki w okładkach”, dobrze się je czyta i zawierają wiele mądrych refleksji oraz przybliżają świat i ludzi. Na spotkanie z Tobą potrzebny by był nie tylko wieczór, ale cała noc, bo nie da się pogadać o Twej twórczości ekspresowo. O spotkaniu z Kirą Gałczyńską napisałaś pięknie, od serca. I wcale się temu nie dziwię. To wyjątkowa rodzina. Właśnie takiej powinno się stawiać pomniki, a leśniczówka Pranie, to dla mnie symbol łączności wielkiego artysty z drogocenną przyrodą. Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń
  2. Do Londynu Pan nie jedzie,bo tam mamy dekryminalizację przestępstw
    "miłosnych",kradzieży,ciężkich krzywd,i gdy Panu ktoś złamie nos lub urwie ucho,ten ktoś nie będzie ścigany,gdyż uznane zostanie to za zbrodnie na"niskim poziomie".Ale jeżeli użyje Pan języka nienawiści,to zostanie Pan natychmiast aresztowany.Zgodnie z tą ustawą moja żona mogłaby być aresztowana kilka razy dziennie za:pyro poznańska,mógłbyś schudnąć bo wyglądasz jak ten tłuścioch z Korei,itp:))Ja to uważam za zniewagę...język nienawiści.
    Niech Pan dalej pisze bloga,nigdzie nie wyjeżdża.Pana powołaniem jest być tu w Polsce nauczycielem języka.Dla mnie jest Pan nauczycielem języka.Sercem kultury jest język.Język to tradycja.
    Powołaniem nauczyciela języka jest zachowanie kontaktu z każdym pokoleniem,z jego poprzednikami,używanie języka w sposób,który łączy słownik,składnię,myśl i pasję,piękno i prawdę.To powołanie jest tradycją,w której nauczyciel języka próbuje oddać język,sam produkt tysiącleci ludzkiej komunikacji.Nauczyciel języka w Polsce ma wiele do zrobienia,gdyż jest tak wielu uczniów,którzy jeszcze nie rozumieją bogactwa języka.Nie znają co to poemat,poezja.
    Poemat,podobnie jak każde ludzkie stwierdzenie składa się z dźwięków i musimy usłyszeć te dźwięki.Następnie te dźwięki muszą być powiązane z ludzkim znaczeniem i można to zrobić tylko wtedy,gdy dźwięki są produkowane w ramach tradycji i rozumiane jako część tradycji.
    Dużo się mówi i pisze o zanieczyszczeniu powietrza,wody,lądu przez CO2,plastik,a o zanieczyszczeniu języka przez"trendy"...?
    Lepiej pisać/mówić mniej,ale z wdziękiem...Pan to robi!

    strefatajemnic.onet.pl/ezoteryka/dar-obcej-mowy/vgrrg
    https://remarkable.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Staszku! Ty byłeś i jesteś trendy.Wystarczy przeczytać Twój blog,on świadczy o Twoich wielorakich zainteresowaniach.I nie potrzebne są Tobie wyjazdy do Królestwa Wielkiej Brytanii chyba ,że w celach turystycznych.I jeszcze jedno Twoja piękna polszczyzna jest tak zrozumiała,że nie potrzebuje żadnych wstawek obcojęzycznych.Nie przejmuj się jednostkowymi nie pochlebnymi komentarzami.Masz nas wiernych i mądrych czytelników i to wystarczy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń